Królowa Lykanów - Okładka książki

Królowa Lykanów

L. S. Patel

Rozdział 6

Czy naprawdę, ze wszystkich osób, to ja musiałam być przeznaczona królowi?

Temu samemu królowi, który szukał partnerki przez dziesięć lat. Dlaczego? Nie chciałam partnera; nie potrzebuję partnera.

Jestem szczęśliwa sama ze sobą, ale z jakiegoś powodu mały głosik w mojej głowie mówił mi, że nigdy nie będę w pełni szczęśliwa.

Wstrzymując oddech, modliłam się, żeby mnie nie znalazł. Nie byłam zbyt religijna, ale zaczęłam się modlić.

Chciałam tylko, żeby mnie nie odkrył i żebym mogła opuścić ten bal. Nie było mowy, żebym zaryzykowała powrót do środka.

Wróciłabym do hotelu i powiedziała rodzicom, że źle się czuję i muszę wyjechać. Tak, to był solidny plan.

Mój proces myślowy został przerwany, gdy nagle zostałam podniesiona z mojej pozycji za krzakami.

Przełykając gulę w gardle, stanęłam twarzą w twarz z królem, a jego piwne oczy przeszyły mnie na wskroś.

Moje serce zaczęło bić szybciej, gdy pochylił się i szepnął mi do ucha: „Teraz, gdy cię znalazłem, nie mam zamiaru pozwolić ci odejść. Nigdy”.

No kurwa.

Nie można było zaprzeczyć, że ta więź była silna, silniejsza niż myślałam.

Zadrżałam, gdy król odgarnął kosmyk włosów z mojej twarzy.

„Nigdy w życiu nie widziałem tak pięknej dziewczyny, jak ty”, szepnął mi do ucha.

Po moim ciele rozeszły się iskry i aż sapnęłam. Dlaczego jego słowa miały na mnie taki wpływ? To nie było normalne, ale z drugiej strony nic w tej sytuacji nie było.

Król trzymał moje ręce za plecami, jakby bał się, że ucieknę.

„Czy mógłbyś... czy mógłbyś puścić moje ręce, proszę?” udało mi się powiedzieć.

Król uniósł brwi i odpowiedział: „Skąd mam mieć pewność, że nie uciekniesz? Uwielbiam pościgi, ale nie chcę cię znowu gonić”.

Zadrżałam, widząc pożądanie w jego oczach. Chociaż próbowałam przekonać samą siebie, że król nie jest oszałamiająco piękny, moje ciało mówiło co innego.

Odkryłam, że chcę być ponownie złapana przez króla. Mój umysł był zamglony, to był jedyny wniosek, do którego mogłam dojść.

„Czy mogę poznać imię pięknej damy, która zostanie moją królową? „ zapytał król.

„Czy te twoje komplementy działają na wszystkie damy?” odpowiedziałam, moja bezczelność wzięła górę.

„Nie wiem, jesteś pierwszą damą, na której je wypróbowałem”, odpowiedział król, uśmiechając się do mnie.

Zmusiłam się do odwrócenia wzroku od jego oczu; były niebezpieczne. Król wolną ręką poprowadził moją twarz tak, że znów na niego patrzyłam.

Spojrzał na mnie, jakby chciał powiedzieć: „Powiedz mi, jak masz na imię”, a ja westchnęłam.

„Aarya. Aarya Bedi”. Ustąpiłam i powiedziałam mu swoje imię.

„Aarya”, powiedział powoli król.

Jezu, czy musiał wymawiać moje imię w ten sposób? Moje ciało natychmiast na to zareagowało, prawie jak na dudnienie bębnów. Brzmiał tak seksownie, gdy wypowiadał moje imię.

Nie, Aarya. Nie powinnaś tak myśleć. Otrząśnij się z tego, skarciłam samą siebie.

„Piękne imię. Znasz już moje, prawda, kochanie?” zapytał.

Nie ufałam swojemu głosowi, więc tylko przytaknęłam. To pieszczotliwe imię mnie zaskoczyło. To wszystko działo się szybko, zbyt szybko.

Nie wiedziałam co robić, ale coś mi mówiło, że tak naprawdę nie mogłam zrobić nic. W końcu nie miałam normalnego wilkołaka za partnera, ani nawet normalnego lykanina.

Miałam króla lykanów. Był najsilniejszy z nich wszystkich. Cokolwiek bym nie zrobiła, gdziekolwiek bym nie pobiegła, złapałby mnie.

Mój logiczny mózg powiedział mi przerażającą prawdę. Nie było już ucieczki przed królem lykanów, zostaję tu na dobre.

Odgłos kroków sprawił, że odwróciłam głowę, a król puścił moje ręce.

Moja rodzina i przyjaciele wyszli na zewnątrz. Odetchnęłam z ulgą, widząc znajome twarze moich bliskich. Luke i Sophia wyglądali na zadowolonych, a ja wiedziałam dlaczego.

Zrobiłam kilka kroków w ich stronę, ale cofnęłam się w szoku, gdy wszyscy mi się ukłonili. Co? Nie chciałam, żeby moi bliscy mi się kłaniali; nie należałam do królewskiej rodziny.

Carter mrugnął do mnie, na co przewróciłam oczami. Najwyraźniej uznał to za zabawne. Nie miałam jednak czasu, by się nad tym zastanawiać.

Król chwycił mnie za rękę, wywołując iskrzenie, a ja aż sapnęłam.

Nie zatrzymał się nawet, bym mogła powiedzieć coś rodzinie. Zamiast tego poprowadził mnie zaraz obok nich prosto do środka. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam, że wszyscy za mną idą.

Król zaprowadził mnie prosto do tronów.

Serce zaczęło mi walić. Co on wyprawia? Nie miałam zostać koronowana, prawda? Ledwo go znałam!

Mój powolny mózg zdał sobie sprawę, że Savanah nie było już na szczycie, a kiedy tam dotarliśmy, zobaczyłam ją w tłumie poniżej. Wcale nie wyglądała na szczęśliwą.

„Moi lojalni poddani. Dzisiejszy dzień jest monumentalny. Dziś znalazłem moją partnerkę, waszą królową, i nie mógłbym być szczęśliwszy”, ogłosił król, przyciągając mnie do siebie.

Po ogłoszeniu nastąpił głośny aplauz. Mój wzrok padł na rodziców, którzy ronili łzy szczęścia. Carter rechotał, a Diya go ochrzaniała. To wywołało uśmiech na mojej twarzy.

Spojrzałam na wszystkich lykanów, którzy wcześniej byli tak spięci i zdenerwowani. Teraz było inaczej. Wszyscy wydawali się o wiele szczęśliwsi i wyglądało na to, że ciężar spadł im z serca.

To wszystko wydawało się takie złe, ale też takie właściwe. Dlaczego byłam tak skonfliktowana?

Rozejrzałam się, ale nigdzie nie widziałam Niyi. Gdzie ona była? Zmartwienie wzięło górę, gdy przeszukiwałam wzrokiem tłum. Naprawdę jej tam nie było.

„Co się stało? „ szepnął mi do ucha król.

Spojrzałam na niego, a on musiał zobaczyć zmartwienie na mojej twarzy. Spojrzał z powrotem na tłum i uśmiechnął się, zanim mnie stamtąd zabrał.

Zdałam sobie sprawę, że tak naprawdę nie wiem, jak go nazwać. Uśmiechnął się do mnie i odpowiedział: „Tylko ty możesz nazywać mnie Adonisem. Tylko ty masz takie prawo”.

Niemal się zachłysnęłam, czując, jak powietrze znów staje się duszące. Chciałam przeczesać dłońmi jego włosy i posmakować jego soczystych ust.

„Chodź, przedstawię cię kilku bardzo ważnym osobom w moim życiu”, powiedział Adonis, biorąc mnie za rękę.

Skierowaliśmy się na dół, gdzie wszyscy rozmawiali między sobą.

„No, no, no! Co my tu mamy?” nieznany głos przerwał moje myśli.

Nawet nie zdałam sobie sprawy, że Adonis zaprowadził nas do grupy ludzi. Dwóch mężczyzn patrzyło na nas z szerokimi uśmiechami na twarzach.

Jeden z nich podszedł do nas i uśmiechnął się. Miał ciemnobrązowe włosy, które wyglądały na czarne. Jego ciemnobrązowe oczy błyszczały szczęściem.

„Jestem Evan Clark. Nie potrafię wyrazić, jak bardzo się cieszę, że ten idiota w końcu cię poznał”. Evan uścisnął moją dłoń.

Grzecznie się uśmiechnęłam, a Adonis potrząsnął głową. „To moi najlepsi przyjaciele. Evan już się przedstawił, a ten tam to Gabe Davis”.

„Miło mi cię poznać”. Gabe uścisnął moją dłoń. Jego blond włosy były długie, jak na mężczyznę, ale naprawdę do niego pasowały.

Jakaś kobieta podeszła do nas. Miała rude włosy do ramion, a jej niebieskie oczy były wyraźnie zarysowane. Była cudowna.

„Jestem Lexi Robinson, partnerka Gabe’a. Muszę powiedzieć, że wyglądasz cudownie”. Lexi się uśmiechnęła.

„Dziękuję, uwielbiam twój strój’, odpowiedziałam.

„Czy wiesz, że nasza trójka była przyjaciółmi przez bardzo długi czas? Czasami zastanawiam się, jak radziłam sobie z tą dwójką”. Evan westchnął dramatycznie.

Adonis przewrócił oczami, a Gabe spojrzał na Evana.

„Jest na odwrót, idioto. Nie wiem, jak Gabe i ja znosiliśmy ciebie! Tyle razy wpakowaliśmy się przez ciebie w kłopoty”. Adonis potrząsnął głową.

„Zgadzam się. Evan, jesteś niezłym fistaszkiem. Współczuję twojej partnerce”. Gabe potrząsnął głową.

Spojrzałam na Adonisa, który miał ogromny uśmiech na twarzy. Mimo że dopiero się poznaliśmy, z jakiegoś powodu widok jego uśmiechu sprawiał, że byłam bardzo szczęśliwa.

Ta partnerska więź działała jak szalona na moje uczucia, przysięgam.

„Nawet mi trudno uwierzyć, że ta dwójka znosiła cię tak długo. To znaczy, Gabe i ja jesteśmy parą dopiero od siedmiu lat, ale to wystarczy, by wiedzieć, że jesteś niezłym ziółkiem”. Lexi potrząsnęła głową.

Evan sapnął dramatycznie: „Co to jest? Czas na bicie Evana? Zawstydzasz mnie przed królową”.

Wzmianka o królowej sprawiła, że zesztywniałam. Nie chciałam być królową. To była zbyt duża odpowiedzialność i jak mogłabym związać się z jedną osobą, zaraz po tym, jak doświadczyłam złamanego serca?

„Wystarczy. To ty się kompromitujesz. Idź i upewnij się, że wszyscy są szczęśliwi. Idę spotkać się z rodziną mojej partnerki”, powiedział Adonis. Znów miał poważny wyraz twarzy.

Evan i Gabe skinęli głowami i wyszli, by wypełnić rozkazy króla. Adonis delikatnie wziął mnie za rękę; te cholerne iskry sprawiły, że aż sapnęłam. Czy tak miało być zawsze?

Nie wiem, skąd wiedział, którzy to, ale Adonis podszedł do moich rodziców. Gdy tylko mama mnie zobaczyła, mocno mnie przytuliła. Uścisk matki sprawia, że wszystko staje się lepsze.

„Dlaczego płaczesz?” zapytałam, ocierając łzy z twarzy mamy.

„Ponieważ jestem taka szczęśliwa! Moja córeczka znalazła swojego partnera. Kogoś, kto tak dobrze się nią zaopiekuje. Czego więcej może chcieć matka?” Moja mama zaszlochała.

Odwróciła się do Adonisa i uśmiechnęła się. „Wszystko, czego chcę, to żebyś zajął się moją córką. Traktuj ją jak królową”.

Adonis skinął głową i odpowiedział: „Nie martw się. Twoja córka zawsze będzie ze mną szczęśliwa”.

„Wow, moja księżniczka nie jest już księżniczką, ale królową. Nie mogę w to uwierzyć!” Mój tata posłał mi oczko.

„Tato”. Przewróciłam oczami.

Roześmiał się i przytulił mnie, po czym powiedział: „Aarya, chcę, żebyś wiedziała, że twoja mama i ja jesteśmy dumni z kobiety, którą się stałaś. Wkraczasz teraz w kolejny etap swojego życia. Ciesz się nim”.

Słowa taty sprawiły, że chciało mi się płakać, gdy zdałam sobie sprawę, że to jego pożegnanie. Nie chciałam opuszczać rodziców i zostawać tutaj. Chciałam wrócić do domu, do mojego wygodnego pokoju.

„Będę za tobą tęsknić, moja siostrzyczko”. Teraz Sai mnie przytulał.

„Będziesz? A może po prostu będziesz tęsknić za dokuczaniem mi?” Uniosłam brwi.

Sai zaśmiał się: „Masz mnie! Będę tęsknić za dokuczaniem ci i doprowadzaniem cię do szału”.

Zoya przytuliła mnie do siebie. „Mówiłam ci, że wyglądała jak królowa. Aarya, jesteś niesamowitą kobietą, nigdy o tym nie zapominaj”.

„To niesprawiedliwe. Dopiero co wróciłam, a ty już mnie zostawiasz, Smiley”. Głos Cartera dobiegł z tyłu.

„Masz teraz partnerkę, która się tobą zaopiekuje”. Uśmiechnęłam się.

Carter westchnął i przytulił mnie do siebie. Z całych sił starałam się nie rozpłakać.

Nie tak zaplanowałam swoją noc. Nigdy w najśmielszych snach nie myślałam, że znajdę swojego partnera na balu i będę musiała pożegnać się ze wszystkimi moimi bliskimi.

„Wiesz, że się nim dobrze zajmę”. Diya uśmiechnęła się.

„Wiem. Lepiej, żeby zadbał też o ciebie”. Spojrzałam na Cartera.

Podniósł ręce, udając, że się poddaje. „Tak, Wasza Wysokość”.

„Naprawdę?” Potrząsnęłam głową.

„Nie powiedziałem nic złego; będziesz królową i to niesamowitą”. Carter pocałował mnie w czoło.

To wszystko było takie dziwne. Wszyscy z mojego stada gromadzili się wokół mnie i gratulowali mi.

Nagle mój wzrok padł na Huntera. W ogóle się nie uśmiechał, a jego towarzyszka rozmawiała z kimś innym.

Przez całą noc wydawało się, że udawał, że nawet nie istnieję. Ale sposób, w jaki teraz na mnie patrzył sprawił, że moje serce zaczęło bić szybciej, a oddech uwiązł mi w gardle.

Teraz, gdy wszyscy wiedzieli, że mam partnera - do tego cholernego króla - w jego oku pojawił się niezaprzeczalny błysk.

Spojrzenie pełne czystej zazdrości.

O bogini!

Wtedy wiedziałam, że jestem w niezłych tarapatach.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea