Król Alfa i hybrydowa towarzyszka - Okładka książki

Król Alfa i hybrydowa towarzyszka

Breeanna Belcher

Ostrzeżenie

AsaLynn

Kobieta leży w gęstym lesie. Na polanie, na której znajduje się piękna łąka z kwiatami księżyca i pierwiosnków. Światło księżyca spływa po jej jedwabistej skórze, sprawiając, że świeci pięknym niebieskim odcieniem.

Jest okryta białą, koronkową suknią, która spływa po jej ciele jak woda. Wygląda na spokojną, a jej platynowo-blond kręcone włosy są rozrzucone na trawie wokół niej.

Wiatr rozwiewa kilka kosmyków, a ja czuję zapach kwiatów unoszących się w powietrzu, które rozkwitają pod wpływem pełni księżyca.

Wszystko jest ciche. Nadal. Jakby życie się zatrzymało. Po prostu spokój. Niebo jest czyste, a gwiazdy błyszczą jak diamenty w oceanie błękitu.

Kobieta porusza się i wstaje, jakby wyczuła, że ją obserwuję. Odwraca się do mnie i się uśmiecha.

Widzę, że jest starsza, ale jej życie wciąż rozkwita. Starzenie się można zauważyć tylko po napiętej skórze wokół jej oczu. Ale można dostrzec, że jest życzliwa.

Idzie w moją stronę. Poruszając się z taką gracją, że wydaje się, jakby płynęła przez samo pole.

Jest tak piękna, że nie mogę oderwać od niej moich oczu. Jednak wygląda tak znajomo. Przez energię płynącą od niej czuję się jak w domu. Chcę zatopić się w tym uczuciu.

– Asa, moja droga, urosłaś.

Próbuję odpowiedzieć, ale nie mogę wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Nie mogę znaleźć swojego głosu. Zaczynam panikować. Podnoszę rękę do gardła, próbując zrozumieć, co się dzieje.

– Nie bój się mnie, dziecko. Wiesz, kim jestem. Po prostu to poczuj. Spójrz na swojego wilka, a on cię poprowadzi – jej głos jest taki uspokajający, prawie zbyt uspokajający.

Jestem taka zdezorientowana. Ledwo mogę myśleć. Kim jest ta płynąca kobieta i o czym ona mówi? Dlaczego mój głos nie działa? Słucham jednak i zwracam się do Cyprisa.

– Cypris, proszę, odpowiedz mi. Co się dzieje? Pomóż mi!

Czuję Cypris. Zamiast swojej normalnej irytacji, wydaje się być spokojna. Jęczy, ale z tęsknym dźwiękiem. Brzmi to prawie tak, jakby mruczała, jak kociak.

– Cypris?

Czuję, jak się podnosi, a moc promieniuje przeze mnie. Wspomnienia przelatują mi przed oczami. Ale nie obrazy. Uczucia i dźwięki.

Czuję, jak unoszę się na ciepłej wodzie, wtedy słyszę głos kobiety śpiewający kołysankę.

Dźwięk jest tak spokojny, że nawet niemowlę nie mogłoby płakać, słysząc tę piosenkę. Jest tak łagodny i uczuciowy. Otacza mój umysł.

Jest mi ciepło i czuję się bezpiecznie, kiedy do mnie dociera.

– Mamo! – próbuję wydusić z siebie słowa, muszę je znaleźć, ale one nie mają dźwięku. Moje usta się poruszają, ale nie wydają dźwięku. Wydaje się, jakby powietrze połykało dźwięk.

– Proszę bardzo, kochanie. Tak, to ja. Księżycowa Bogini pobłogosławiła mnie, abym tu była. Wyrosłaś na piękniejszą, niż mogłam sobie wyobrazić.

– Czuję twoją moc. Jest silniejsza niż wszystko, co do tej pory czułam. Twój ojciec dobrze cię wyszkolił, ale nie wszystkie z was.

– Tak mi przykro, że cię opuściłam. Nie chciałam tego. Nigdy nie jestem daleko, proszę, wiedz o tym. Patrzyłam, jak rośniesz i nie potrafię wyjaśnić, jak bardzo jestem z ciebie dumna.

Czuję jak pojedyncza łza spływa po moim policzku. Całe życie pragnęłam usłyszeć głos mojej matki. Żeby wiedzieć, że jest dumna.

– Nie płacz za mną, kochanie. Choćbym chciała, żeby to trwało wiecznie, nie jestem tu zbyt długo. Przyszłam cię ostrzec – twarz mojej matki zmienia się w strapioną.

– Nie jesteś tym, kim ci się wydaje, że jesteś. Jest coś, co czeka, aby się ujawnić i jest tak bardzo blisko, aby dojść do pełnej zapowiedzi.

– Niebezpieczeństwo jest blisko, ale nie wolno ci się poddać. Szukaj głęboko w środku i trzymaj się. Krew prawdy cię przebudzi – jej głos wydaje się pospieszny i przestraszony.

Próbuję mówić, próbuję zapytać, co ma na myśli. Jakie niebezpieczeństwo? Krew prawdy? Poszukiwanie czego? Co to znaczy, że nie jestem tym, kim mi się wydaje?

Nic nie wychodzi z mych ust. Nic nie ma sensu.

Nagle czyste niebo staje się ciemne. Ciemne złowieszcze chmury pędzą wokół jak cienie czekające na atak. Wiatr zaczyna wyć jak pociąg. Tak głośno, że prawie zatykam uszy.

Obserwuję strach narastający na twarzy mojej mamy. Gorączkowo rozgląda się dookoła. Powietrze gęstnieje, a ja czuję, że ciemność mnie dusi.

Jej twarz zaczyna się wykrzywiać, wciąż piękna, ale nie taka sama. Nie wygląda już na całkowicie ludzką.

– Muszę iść, Asa, ale proszę, błagam cię. Posłuchaj moich słów! – patrzę, jak powstrzymuje łzy i odwraca się, by biec w przeciwnym kierunku.

Czarny cień ją goni. Wszystko zaczyna stawać się ciemne.

Nie! Nie! Dopiero co odzyskałam matkę. To nie może się dziać.

MAMO! MAMO! NIE ZOSTAWIAJ MNIE!

Moje ciało zaczyna płonąć jak ogień. Czuję, że płonę żywcem! Spraw, żeby to się skończyło! Bogini, proszę spraw, żeby ten ból się skończył!

Siedzę pokryta potem. Dysząca. Krzyczę. Moja twarz jest mokra od moich szlochów. Rozglądam się i widzę Leviathana stojącego w drzwiach, oszalałego i zastygłego w miejscu.

Jego oczy nie są w pełni złote, choć jego wilk jest na powierzchni. Wpatruje się we mnie. W jego oczach kryje się strach i dezorientacja. Nie rusza się.

Trzymam prześcieradło w pięści, trzęsąc się, nie mogąc zrozumieć, co się dzieje.

Gdzie jest moja matka? Dlaczego Leviathan do mnie nie podchodzi? Dlaczego moje ciało płonie, a jednocześnie jest zimne? W tej chwili nic nie ma sensu.

To był tylko sen?

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea