Odrzucona przez partnera - Okładka książki

Odrzucona przez partnera

Nathalie Hooker

Rozdział ósmy

Aurora

Alfa Wolfgang wpatrywał się we mnie, a jego niebieskie oczy były zimne jak lód. To była ta chwila. Zamierzał mnie oficjalnie odrzucić.

Tym razem się nie zawaha.

Pochyliłam głowę i czekałam na to, jak na wyrok z zamkniętymi oczami, próbując powstrzymać łzy.

„Nie zamierzam cię jeszcze odrzucać".

Podniosłam głowę i spojrzałam na niego zdumiona. „Co?” zapytałam, nie kryjąc szoku.

~„Mam w stosunku do ciebie inne plany, panno Craton. Nie powiesz nikomu w wiosce, że jesteśmy parą. Jak powiedziałem wcześniej, jeśli to zrobisz, wszystkiemu zaprzeczę. I oznaczę ciebie i kogokolwiek, komu powiesz, jako łotrów".

Mogłam tylko gapić się na niego tępo. Spodziewałam się, że ten chory żart skończy się okrutną puentą, ale ona nie nadeszła.

Wpatrywał się we mnie przez chwilę i wydawało mi się, że w jego oczach błysnęły emocje.

Zakłopotanie?

Żal?

Zanim zdążyłam je zidentyfikować, odwrócił się jeszcze raz, by odejść.

„Wracaj do domu. Jest za późno, by taki zwykły wilk omega jak ty kręcił się tu sam” powiedział. Potem zniknął w krzakach, zostawiając mnie zranioną i w szoku.

Co on planował ze mną zrobić?

***

Aurora

Wróciłam do domu, czując się całkowicie pokonana. Czułam też, jak wyczerpanie zbierana moim ciele swoje żniwo.

Domyśliłam się, że to naturalna konsekwencja tego, gdy wilk po raz pierwszy się przemienia, w dodatku nie mając w ustach porządnego posiłku od dwóch dni.

Teraz, gdy o tym myślałam, to spędziłam dwa dni z rzędu wypłakując sobie serce i duszę, a wszystko przez moją tak zwaną „drugą połówkę".

Przechodząc przez drzwi, potknęłam się, gdy wpadłam w czyjś uścisk. To była moja macocha, Montana.

„Gdzie byłaś?! Wstałam i poszłam sprawdzić, co u ciebie, a ciebie nie było!” wykrzyknęła. „Zadzwoniłam do Emmy, żeby sprawdzić, czy tam jesteś, ale też cię tam nie było!”

„Przepraszam, Montana. Ja… mój wilk potrzebował się wybiegać” powiedziałam, próbując ją trochę uspokoić.

„Twój wilk? W końcu się przebudził? O jak się cieszę, Rory!” pisnęła z zachwytu. „Jak ma na imię? Jak wygląda? Kiedy pójdziemy razem pobiegać?”

Bombardowała mnie pytaniami, ale czułam, że opuszczają mnie siły.

„Odpowiem na wszystkie twoje pytania jutro, dobrze? Teraz muszę się położyć” powiedziałam.

„Jasne, że tak! Pierwsze przemiany zawsze odbijają się na wilku, gdy dopiero zaczynasz. Musisz być wyczerpana. Chodź, pomogę ci się położyć".

Przełożyła jedną z moich rąk przez swoje ramię i pomogła mi wejść po schodach do sypialni.

„Dzięki, Montana” powiedziałam, zanim ogarnęła mnie ciemność.

***

Siedziałem na tej samej pięknej polanie, którą znalazłam tego wieczoru.

Byłam w swojej ludzkiej postaci.

Miejsce było spokojne i pogodne. Był dzień, a słońce świeciło nad jeziorem, sprawiając, że jego tafla lśniła. Dzika trawa, która rosła wokół, kołysała się na letnim wietrze.

Nagle ciemna chmura zakryła niebo, nadając miejscu ponury charakter.

Jezioro zmętniało, gdy niepokojące fale zakłóciły jego niegdyś spokojne wody, a słodka letnia bryza zmieniła się w silny, świszczący wiatr.

Zielona trawa wyblakła i wyschła, pozostawiając wokół mnie okropną warstwę wysuszonej i popękanej ziemi.

Wtedy moją uwagę przykuł szelest zeschłych liści i trzask spadających gałęzi, co sprawiło, że stałam się bardziej czujna i uważna na otoczenie.

Rozejrzałam się ze strachem i próbowałam przywołać mojego wilka, ale nie otrzymałam żadnej odpowiedzi.

Zza nielicznych krzewów, których zeschłe liście zwisały ponuro, wyłonił się ogromny czarny wilk o błyszczących niebieskich oczach. Jego kły były obnażone, gdy warczał na mnie wrogo.

Podchodził coraz bliżej, aż w końcu rzucił się na mnie, wbijając ostre kły głęboko w moją szyję.

Obudziłam się, gdy Montana delikatnie mnie szturchnęła.

Dyszałam zlana potem, patrząc na macochę z dezorientacją i strachem.

To był tylko koszmar senny.

„O co chodzi? Wiem, że obiecałam iść z tobą pobiegać, ale czy nie jest na to trochę za wcześnie?” mruknęłam.

Usiadłam na łóżku, patrząc na budzik na nocnym stoliku, ale kiedy odwróciłem się w jej kierunku, zauważyłam zatroskany wyraz jej twarzy. Od razu wiedziałam, że coś jest nie tak.

„Co się stało?” zapytałam.

„Ty… masz gościa na dole, kochanie”, powiedziała ze strachem i smutkiem w głosie.

„Kto mnie szuka…?” zaczęłam pytać, ale mi przerwała.

„Pospiesz się i ubierz się, kochanie” powiedziała Montana. Potem wstała, zostawiając mnie w kompletnej dezorientacji.

Czy to znowu alfa, który przyszedł mnie dręczyć?

Jak się okazało, miałam trochę racji.

Osobą czekającą na mnie w naszym salonie, była szefową pokojówek w domu przywódcy.

Rozmawiały teraz z moją macochą przyciszonym tonem i obie miały ponure miny.

Co mnie czekało?

„Pani Kala?” zawołałam, zwracając ich uwagę.

Starsza kobieta uśmiechnęła się ciepło i podeszła, by mnie objąć. „Miło cię widzieć, kochanie".

„Co się dzieje?” zapytałam.

„Musisz iść ze mną do domu przywódcy” powiedziała pani Kala. „Na rozkaz alfy".

Serce zakołatało mi w piersi. Przypomniałam sobie jego słowa z ostatniej nocy.

„Mam wobec ciebie plany".

Spojrzałam na Montanę, a jej zmartwiony wyraz twarzy sprawił, że poczułam się jeszcze gorzej.

„Czy mam kłopoty?” zapytałam.

„Nie wiem, kochanie” powiedziała pani Kala. „Ale… alfa nie wyglądał na zadowolonego".

To nic nowego. Czy Wolfgang kiedykolwiek wyglądał na szczęśliwego?

Montana położyła uspokajająco dłoń na moim ramieniu. „Wszystko będzie dobrze. To pewnie nic takiego".

Przytaknęłam, ale nie czułam się zbyt pewnie.

„Może zdał sobie sprawę, że mimo wszystko chce połączyć się z tobą w parę”, pomyślał mój wilk.

„Taa, jasne”, odpowiedziałam sarkastycznie.

Pani Kala otworzyła przede mną drzwi, a ja wzięłam głęboki wdech i wyszłam za nią.

Chłodny alaskański wiatr sprawił, że ciarki przebiegły mi po plecach, gdy szłyśmy długą krętą ścieżką do domu przywódcy.

„Dlaczego alfa jest taki wredny?” zapytałam nagle.

Pani Kala spojrzała na mnie zaskoczona. Sama byłam trochę zszokowana swoim wybuchem. Nie spodziewałam się, że zadam takie pytanie.

„Co masz na myśli, dziecko?” zapytała.

„Po prostu…” przerwałam. Nie mogłam powiedzieć pani Kali, że był moim partnerem. Oboje mielibyśmy kłopoty. „Po prostu czuję, że mnie nie lubi".

Spodziewałam się, że wyśmieje to stwierdzenie, ale wyglądała na zamyśloną.

„Ma wiele obowiązków” zaczęła. „Musiał zostać alfą, gdy był jeszcze młody. To było dla niego ogromne obciążenie".

Przytaknęłam, słuchając uważnie. Po tym, jak starszy alfa zginął w bitwie, wszystkie jego uprawnienia i obowiązki natychmiast przeszły na Wolfganga.

„Nasz alfa musi nie tylko dbać o funkcjonowanie stada, ale także chronić nas przed łotrami i dokładać starań, by nasze sojusze z innymi stadami były silne. Nie może okazywać słabości". Pani Kala westchnęła i odwróciła się do mnie.

„Serce mi pęka, gdy widzę, jak ciężko pracuje” kontynuowała. „To sprawia, że wydaje się zimny, a nawet wredny… ale zawsze stara się, jak tylko umie".

Nad nami górował teraz dom stada alfy, gigantyczna rezydencja lśniąca w słońcu wczesnego poranka.

Część mnie myślała, że przywódcy stada żyli w luksusie. Ale oczywiście nie była to prawda.

Mój ojciec zginął w walce z łotrami i ten ból mnie zupełnie przygniótł.

Alfa Wolfgang musiał radzić sobie z tym samym smutkiem, jednocześnie dbając o stado.

Pani Kala otworzyła przede mną drzwi i poprowadziła mnie w kierunku wielkich schodów, które prowadziły na wyższe piętra.

„Alfa czeka na ciebie na górze” powiedziała.

Serce waliło mi jak oszalałe, więc wspięłam się po schodach, stawiając ostrożnie jedną stopę przed drugą. Jedynymi osobami, które miały tu wstęp, byli przywódcy stada i ich rodziny.

„Wiesz, co to oznacza, prawda?” szepnęła Rhea w mojej głowie.

Nie mogłam w to uwierzyć. Czy alfa zmienił zdanie?

Nadzieja rozkwitła w mojej piersi.

Byłam tak zagubiona w swoich własnych myślach, że nie zauważyłam alfy Wolfganga, dopóki nie zderzyłam się z jego klatką piersiową.

„Przepraszam pana” jąkałam się.

Spojrzał na mnie, a jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć.

„Chodź za mną” rozkazał i odwrócił się, by pójść korytarzem.

Poszłam za nim, a serce prawie podeszło mi do gardła..

Zaprowadził mnie do dużych mahoniowych drzwi i otworzył je, ukazując pastelowo biały pokój.

„To będzie twój pokój” powiedział.

Moje serce przyspieszyło. To działo się naprawdę.

Gestem wskazał korytarz prowadzący do kolejnych dużych drewnianych drzwi.

„Tam jest mój pokój” powiedział. „Zapamiętaj to. Co się stało?”

Musiał zauważyć, że wyglądam na zdezorientowaną.

„My…” moja twarz zrobiła się czerwona. „Nie będziemy mieć tego samego pokoju, sir?”

Alfa zmarszczył brwi, a przez twarz przeszedł mu cień. Jego oczy rozbłysły niebezpieczną czernią.

Rhea jęknęła w moich myślach.

„Myślę, że zaszło tu nieporozumienie, panno Craton". Podszedł bliżej, górując nade mną. „Nie zamierzam zaakceptować cię jako mojej partnerki".

Jego słowa były jak uderzenie w twarz.

„Więc… dlaczego tu jestem?”

„Oczekuję, że dzisiaj się tu zadomowisz". Przerwał mi. „Twoje obowiązki zaczną się jutro. Piję poranną kawę punktualnie o szóstej rano. Moje ubrania powinny być gotowe o siódmej, a śniadanie podane o ósmej trzydzieści w moim pokoju".

„Nie rozumiem, panie?”

„Będę miał na panią oko, panno Craton. Będziesz moją osobistą pokojówką".

I tak w jednym momencie cały mój świat się zmienił.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea