E. J. Lace
SAVANNAH
– To był doskonały występ, Chevron, wspaniały i serdeczny. Wysyłamy ci wiele miłości i troski.
Wszyscy klaszczemy dla niego.
Jak za każdym razem, gdy się czymś dzielimy.
Słyszeliście kiedyś o Anonimowych Alkoholikach?
To jest trochę jak to, z wyjątkiem dzieciaków, które się samookaleczają w taki czy inny sposób.
A to przybiera różne formy.
Wiem, że pierwszym pomysłem na samookaleczanie jest nacinanie sobie ramion lub ud.
I tak jest, ale to nie wszystko, czym jest samookaleczanie.
Nawet tak małe rzeczy jak świadome niepatrzenie przed przejściem na drugą stronę ulicy czy robienie czegoś niebezpiecznego bez zważania na konsekwencje.
Konsekwencją jest śmierć.
Jak życie z mantrą typu "no cóż".
Procesem typu "a co mi tam, jeśli umrę".
To jest grupa, w której mówisz o tych uczuciach i masz opiekuna, do którego – kiedy czujesz się tak, że świadomie chcesz zrobić sobie krzywdę – dzwonisz lub wysyłasz SMS-a i powstrzymujesz się od takich rzeczy.
Rozmawiasz o swoich zeszłotygodniowych zmaganiach i o tym, co dobrego zrobiłeś.
Wujek Jonah zrobił to dla mnie, zapisując mnie na zajęcia, kiedy wróciłam po operacji i zobaczył stare blizny wzdłuż moich ud.
Przed wypadkiem samochodowym byłam szczęśliwym dzieciakiem, przed utratą rodziny, ale czasami czułam, że za dużo się we mnie dzieje i jedynym sposobem na wydostanie się tego na zewnątrz był drenaż.
Małe nacięcie tu i tam sprawiało, że czułam, jakby to coś się wykrwawiało.
Czy tak było naprawdę?
Nie.
Czy to było takie uczucie?
Tak.
Kochałam moje ciało, kochałam moje życie, kochałam moją rodzinę, kochałam moich przyjaciół, byłam dobra w szkole i dogadywałam się z każdą grupką.
Nie musisz być nieszczęśliwy tak jak ja, aby czuć się tak jak ja
Życie w ogóle może być przytłaczające.
Nieważne, kim jesteś i jakie życie prowadzisz.
– Zobaczmy, Savannah, czy chciałabyś się podzielić?
Pani Tanya kieruje swoją uwagę na mnie, wszystkie dzieciaki w kręgu wokół mnie odwracają się, aby zmierzyć się ze mną, aby dać mi swoją niepodzielną uwagę.
– Nie bardzo – mruknęłam.
Nie mam się czym podzielić; dobrze mi szło.
– Minął miesiąc od twojego ostatniego wystąpienia, czy możesz się otworzyć?
Reszta grupy przytakuje.
Tak to jest, kiedy ma się mętlik w głowie: są inni tacy jak ty, ale nikt nie jest taki jak ty.
Czujesz się jak odmieniec, ale jeśli przypomnisz sobie, że jest cała wyspa pełna innych odmieńców...
Nie jesteś sam.
To tylko takie wrażenie.
– Tak naprawdę nie mam się czym podzielić. Nic się tak naprawdę nie wydarzyło… eemm, mój wujek chce, żebym pomalowała swój pokój, tak jak miałam wcześniej, ale nie jestem gotowa albo nie chcę.
– Jakieś suki w szkole ukradły mi ubrania i musiałam uciekać spod prysznica do szatni chłopców w niczym innym jak w zasłonie prysznicowej.
– Potem ukradłam jakiemuś dupkowi paskudne, przepocone ubrania na gimnastykę, on okazuje się księciem motocyklistów i ma konflikt z moim wujkiem.
– Zwróciłam je, oczywiście, ale on mnie złapał. I wie, kim jestem. Nic nie zrobił. Ale... nie biorę nic z jego gówna. Tak jak kiedyś.
– Miło było mieć kogoś, kto sprawił, że poczułam się choć trochę normalnie. Jakbym była tym, kim kiedyś.
– Nie stała mi się żadna krzywda, mam normalne wzorce żywieniowe, dobrą temperaturę wody w wannie, podejmuję świadome decyzje. Wszystko dobrze.
Pokazuję ramiona i migam tłumowi.
Kolejna runda klaskania.
– Dobrze to słyszeć, wygląda na to, że masz kilka rzeczy, o których możesz chcieć porozmawiać z wujkiem. Czy ktoś chciałby dać Savannah jakieś słowa rady lub zachęty, chciałby okazać trochę miłości?
– Ja bym chciał.
Głęboki głos dobiega z drzwi; słychać kliknięcie metalu uderzającego w swoje miejsce i dźwięk ciał poruszających się, by spojrzeć na tajemniczego mężczyznę.
Damon Henley.
Co ty tu, u licha, robisz?
– Witamy, już zaczęliśmy, ale chodź, usiądź i podziel się.
Pani Tanya wskazuje na okrągłe piłki, na których wszyscy musimy siedzieć.
Damon uśmiecha się do mnie zimnym i złowrogim uśmiechem; jestem pewna, że sam diabeł musiał go podarować temu upadłemu aniołowi.
Srebrny metal lśnił w jego kolczyku w nosie niczym u byka, gdy ten łapie światło i ono odbija się od niego.
Ciemny kolor jego oczu sprawia, że odbicie tego, na co patrzy, błyszczy się i odbija jak jakieś ciemne lustro.
Jeśli oczy są oknami duszy, to oczy Damona są zabarwione czarnymi cieniami.
– Zechciej powiedzieć nam swoje imię, a potem nie krępuj się opowiedzieć Savannah o swojej radzie.
Patrzy na mnie, spinając mnie i uśmiechając jak Kot z Cheshire, który zabił Kanarka.
Mroczny i pokręcony uśmiech, który może przestraszyć większość ludzi, był bardziej jak zaproszenie.
Może to nie jest dobry sposób, żeby to zobaczyć, może to samo w sobie jest autodestrukcją.
– Nazywam się Tate Langdon. Miło mi cię poznać, Savannah.
Prychnęłam na jego imię i przewróciłam oczami, zanim odchrząknęłam i wzięłam łyk z mojej butelki z wodą.
– Mnie również miło cię poznać, Tate Langdonie.
Uśmiechnęłam się i natychmiast zaczęłam sobie przypominać, kim był Tate Langdon i co dokładnie robił w American Horror Story.
Nie zamierzam kłamać, byłam jedną z dziewczyn, które zabiłyby, żeby być Violet.
Nie tylko Evan Peters był moim zdaniem supergorący, ale było coś, co kochałam w Tate.
Był straszny i zrobił straszne rzeczy, ale Panie, był czymś.
Tak naprawdę raz się masturbowałam, myśląc o nim.
Dwa razy.
Kilka razy.
Okej, Tate był zajebisty jak cholera i przez jakiś czas był moim osobistym szalonym chłopakiem, który zakradał się do mojego pokoju lub wchodził ze mną pod prysznic.
Budziłam się z jego przerażającym, obsesyjnym "ja" wpatrującym się we mnie podczas snu, jak jakaś gorętsza, chłodniejsza, psychotyczna wersja Edwarda Cullena.
Jedyny blask, jaki miał, był w jego oczach.
To była oczywista fantazja, taaak, ale pozwoliłabym Evanowi Petersowi zniszczyć moje życie i podziękowała mu za to na końcu.
Zwłaszcza gdyby był Tatem.
– Moja rada dla twojego... księcia motocyklistów jest taka, żeby mu to wynagrodzić. Okradanie go jest okazaniem braku szacunku, a to coś, czego nie może tolerować.
Potrząsnął głową i oparł się na łokciach.
– Już to zrobiłam. Dałam mu kartkę z podziękowaniami i kartę podarunkową na 40 dolarów. I wyprałam, wysuszyłam i wyprasowałam jego ubrania przed ich zwrotem.
– To nie jest tak, że wiedziałam, z czyjej szafki to wzięłam, potrzebowałam ich. Nie chciałam okazać braku szacunku.
Oparłam się na łokciach tak jak on.
– Czy to było zamierzone, czy nie, to wciąż był brak szacunku, a ładna mała notatka i karta podarunkowa nie wystarczają.
Zadowolony wygląd jego twarzy był wystarczający, aby sprawić, że chciałam go spoliczkować.
Czułam, że coś we mnie buzuje.
– Powinien być wdzięczny, a nie być jakimś rozpieszczonym bachorem, może powinien dać mi kartę z podziękowaniami za włożenie takiej energii w jego prezent i pogodzić się z tym.
Jego uśmieszek poszerzył się w grymas; wywrócił językiem i oblizał wargi, sprawiając, że ciepło zgromadziło się w moich majtkach.
Co u licha, pipko?!
Jak mogłaś mnie tak oszukać?
– Może powinnaś pomyśleć o tym, jak daleko sięga brak szacunku, jak daleko byłby zmuszony się posunąć, by naprostować tę sytuację.
– Powinnaś zadać sobie pytanie, jak daleko by się posunął? Co byłabyś skłonna stracić?
Przygryzłam policzek i zaczęłam stukać stopą.
– To jest jakaś… interesująca rada. Czy ktoś jeszcze chciałby dodać otuchy Savannah lub okazać jej trochę miłości?
Pani Tanya otworzyła dyskusję na resztę grupy, ale Damon i ja nawet tego nie zauważyliśmy.
Wpatrywaliśmy się w siebie nawzajem.
Jego spojrzenie było niezachwiane i silne.
Był pewny tego, co chce ode mnie wziąć.
Ja już straciłam swoje dawne życie.
Moją matkę.
Mojego ojca.
Mojego brata.
Moją dawną siebie.
Mój śpiewający głos.
Mój uśmiech.
Mój śmiech.
Mój umysł.
Nie ma mowy, żeby Damon Henley zabrał mojego wujka czy kuzyna.