Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for Związani niechęcią

Związani niechęcią

Złamane zaufanie

Kieran ledwo zauważył krew wsiąkającą w jego dżinsy, oraz plamy krwi pokrywające jego ramiona i czarną koszulę, zanim Tyler i kilku innych członków stada odciągnęło go od nieruchomego ciała Joe’ego.

Musieli przybyć w trakcie bicia. Kieran ryknął, a potrzeba walki niemal doprowadziła go do szaleństwa z żądzy krwi.

Teraz, gdy jego wilk był przebudzony i czujny, Kieran musiał walczyć z księżycem w pełni, który był siłą napędową między jego potrzebą zabicia Joe a jego pożądaniem do czarownicy McKenzie Lancaster.

Jego bestia dudniła to imię w jego mózgu, zadowolona.

Przypomniał sobie, że Tyler ujawnił niektóre z informacji na jej temat podczas jazdy do Burzowego Deszczu, a ich informator ujawnił kilka szczegółów na jej temat, więc wiedzieli, że mogą spodziewać się wrogiej, mrocznej istoty.

Teraz nie wydawała się wrogo nastawiona, była nieprzytomna i ranna. Ale czy nie tego zawsze chciał jej gatunek? Wydawać się niewinnym, dopóki nie będzie mógł uderzyć?

Wypluł krew Joego z ust, rozkoszując się płynem, który uderzył leżącego mężczyznę w twarz, gdy ten czołgał się po ziemi, błagając o życie.

Po kilku słowach swojego beta Kieran ledwo uspokoił się na tyle, by ujarzmić swojego wilka i pozwolić sobie na przejęcie pełnej kontroli.

To było trudne do osiągnięcia. Nie bez powodu nazywano go „Szalonym Alfą”, a on był ciągnięty w kilku kierunkach jednocześnie i nie był wystarczająco stabilny, by sobie łatwo z tym poradzić.

Tyler poszedł sprawdzić, co z czarownicą, przewracając ją na plecy. Z piersi Kierana wydobył się niski warkot, za którym kryła się jasna intencja.

Jego wilk chciał, żeby Tyler odpieprzył się od niej, żeby jej nie dotykał.

Tyler rzucił mu zaskoczone spojrzenie, po czym odszedł na bok wraz z kilkoma wilkami, które przybyły na miejsce za jej gorączkowym krzykiem o pomoc.

I to nie był błąd.

Czarownica szukała u Kierana ochrony. Było to na tyle komiczne, że Kieran sam by w to nie uwierzył, gdyby nie słyszał jej przepełnionych bólem krzyków.

Echo jego imienia na jej ustach uderzało w jego umysł jak bęben.

Nie spodziewał się, że aby uratować wiedźmę zaatakuje jednego ze swoich, ale nie mógł pozwolić temu gwałcicielowi żyć.

„Proszę, Alfa, ja złapałem ją dla ciebie” błagał Joe, a ślina i krew ciekły mu z ust.

To kłamstwo prawie wystarczyło, by Kierana znowu ogarnęła wściekłość, jednak szybko uspokoił się pod wpływem zapachu lawendy i wanilii.

Nienawidził tego, że jej zapach mógł go uspokoić, mógł pozwolić mu na chwilę refleksji teraz, gdy zagrożenie wobec niej minęło.

Kieran przykucnął obok niego z sardonicznym uśmiechem na ustach. Miał zamiar urwać temu skurwielowi łeb.

„Ta wiedźma jest moja”, warknął, w pełni świadomy odzyskiwania przytomności przez kobietę za nim i bolesnego jęku, który wyrwał się z jej ust.
***

Obudził ją ryk, po którym nastąpiło kilka stęknięć i okrzyków bólu.

Kenzie nigdy się łatwo nie budziła, ale hałas wokół niej był tak złowieszczy, że nie mogła się powstrzymać przed przebudzeniem.

Czy ktokolwiek go wywoływał, mógł pozwolić jej odpocząć? Całe ciało ją bolało i nie mogła poruszyć lewą ręką bez przeszywającego bólu.

Krzywiąc się, Kenzie użyła prawej ręki, by pomóc sobie usiąść. Prawie upadła z powrotem po pierwszej żałosnej próbie, zanim zdołała się wyprostować, dostosowując oczy do widoku przed nią.

Dopiero wtedy zauważyła rozgrywający się w lesie spektakl.

Łysy leżał na ziemi, pobity niemal do nieprzytomności.

Jego ręka wyglądała na złamaną, noga była całkowicie skręcona, a jego twarz była prawie nie do poznania, gdy kulił się ze strachu przed stojącym przed nim samcem.

Starała się ignorować ciemną, czarną substancję gromadzącą się u ich stóp.

Widok krwi zwykle przyprawiał ją o mdłości, ale zamiast tego poczuła w sobie mściwość z powodu nieszczęścia napastnika.

Przynajmniej zanim umrę, ktoś skopał mu tyłek.

Gdyby nie zbliżający się świt, prawdopodobnie nie byłaby w stanie dostrzec nic z tego, co działo się dość daleko od niej; w lesie, w którym się zebrali, było tak ciemno.

Nie mogła nie zauważyć samca stojącego między nią a łysym, przykucniętego przed zmiennokształtnym z masywną dłonią owiniętą wokół jego gardła. Całe jego ciało wyglądało na masywne.

Emanował tak intensywną mocą, że nawet ona mogła wyczuć, że jest alfą, ale to była ta sama aura, którą poczuła we śnie, która go zdradziła.

Wilk czy nie, to musiał być Kieran Gallagher.

To jest on, na pewno ~pomyślała nieco rozpaczliwie. Przełknęła łzy ulgi na widok wielkiego samca, czując się niewiarygodnie głupio, że czuła się bezpiecznie w jego pobliżu.

Wstał gwałtownie i odwrócił się w jej stronę, jakby wyczuwał, że jej spojrzenie zbyt długo zatrzymuje się na jego szerokich plecach i muskularnych ramionach.

Wstrzymała oddech, a jej ciało zareagowało dreszczem, gdy po raz spojrzała mu w twarz.

Wszystkie jej dolegliwości zniknęły pod wpływem jego obecności, pozostawiając ją dziwnie oszołomioną.

Jego włosy były czarne jak noc i przycięte tuż nad uszami.

Mężczyzna musiał być jednym z najwyższych wilkołaków, jakie kiedykolwiek widziała, a jego potężne nogi odziane w ciemnoniebieskie dżinsy, opinające uda w sposób, który sprawiał, że prawie się śliniła.

Czarny t-shirt zakrywał jego potężną sylwetkę, a mięśnie napinały się wzdłuż jego klatki piersiowej.

Nie mogła wyczytać zbyt wiele z jego twarzy poza wyrzeźbioną szczęką i ostrym spojrzeniem, które skierował prosto na nią, po czym odwrócił się z powrotem do członka swojego stada, mówiąc coś zbyt cicho, by mogła to usłyszeć.

Patrząc na reakcję łysego Baldy’ego, cokolwiek zostało między nimi powiedziane, nie spodobało mu się.

Dobrze. Miała nadzieję, że nie uda mu się przetrwać nocy. Skrzywiła się z bólu, gdy znów zaczęła zauważać swoje posiniaczone ciało i zwichnięty bark.

Pieprzyć tego gościa.

Przynajmniej przywołanie Szalonego Alfy sprawiło, że ten diabeł zginie z jego rąk, zanim ona odejdzie. Miejmy nadzieję.

Kenzie wiedziała, że porzucając Sam, będzie musiała zmierzyć się z Kieranem, ale nie rozumiała, jak może uważać go za atrakcyjnego lub czuć się bezpiecznie w jego pobliżu.

Mimo to praktycznie dyszała w jego kierunku jak pies w rui. Za chwilę będzie błagać o skrawki jego uwagi.

Jedynym zamiarem alfy było zamordowanie jej, a ona ledwo przejmowała się tą ~drobną kwestią. Pragnęła go, jej potrzeba bycia blisko niego mąciła jej myśli.

Bogowie, w tym momencie żałowała, że w życiu nie zaznała seksu. Najwyraźniej odczuwała jakiś intensywny poziom napalenia, nie przejmując się nawet własną przyszłością. Co do cholery było z nią nie tak?

Chciała tylko, by się odwrócił i spojrzał na ni~ą, zamiast tworzyć plan skłonienia go do uwolnienia jej i jej stada.
Może był próżny i mogła się mu podlizać? Proszę, nie zabijaj mnie, seksowny alfa.

Ruch po prawej zwrócił jej uwagę na wilki kręcące się w pobliżu, ponad pół tuzina krzepkich zmiennokształtnych, których nawet nie zauważyła, gdy siedziała na ziemi, wpatrując się w ich alfę.

Odwróciła wzrok od grupy, nerwy w końcu dały o sobie znać. Może znalazłaby sposób, by wymknąć się niezauważona? Nie, to by nie zadziałało. Cały jej plan polegał na poddaniu się i uratowaniu swojej rodziny.

Miała nadzieję, że nadal wszystko z nimi w porządku.

Jej uwaga wróciła do sceny przed nią, gdy jej uszy wypełnił niepokojący trzask. Kości trzasnęły, a łysy upadł, przekrzywiając głowę pod dziwnym kątem.

Kenzie cofnęła się zaskoczona, zanim przeszyła ją agonia. Bogowie, jej ciało praktycznie ją dobijało. Ponownie skrzywiła się, spoglądając na martwe ciało na ziemi.

Zdecydowanie nie jest to dobry moment na używanie tej analogii.~

Kieran wstał szybko, wycierając ręce w dżinsy. Odwrócił się, a jego długie kroki pokonały dzielący ich dystans w mniej niż dwie sekundy.

Ich oczy się spotkały, a ona wydała z siebie zduszony jęk, zanim zdążyła się powstrzymać, nienawidząc tego, że najwyraźniej była damą w opałach i ~zachowywała się jak taka.

Jego oczy były prawie tak ciemne jak jej włosy, a groźba w nich, gdy ich spojrzenia się spotkały, wywołała w niej iskrę pożądania, jej piersi bolały, a jej ciało reagowało na ciepło w jego oczach.

Nawet kształt jego nosa idealnie pasował do jego twarzy.

Tak, zdecydowanie nie była sobą.

Wilki były znane ze swojego seksapilu, a w połączeniu z energią alfa, którą Kieran emanował i jego surową męskością, czuła się nim oczarowana.

Przynajmniej taki powód znalazła jako uzasadnienie swojego zachowania, zamiatając pod dywan wszystko inne, co zaczynała podejrzewać.

Wszystkie plotki, które Sam słyszała wcześniej, były prawdziwe. Kieran Gallagher był cholernie bliski ideału i wyraźnie na nią działał?

Był tak wysoki, jak myślała, zdecydowanie ponad metr dziewięćdziesiąt, i był zbudowany jak alfa.

Nie mogła znaleźć na jego ciele miejsca, które nie byłoby wyrzeźbione i przyjrzała się mu dokładniej, aby się upewnić. Była przekonana, że będzie smakował tak dobrze, jak wyglądał i nagle zapragnęła go ugryźć.

Prawdopodobnie potrafiłby ją ogrzać nawet w nocy.

Jej ciało zareagowało na zaborcze spojrzenie w jego oczach, a w dole jej brzuchu pojawiło się ciepło. Jego oczy pociemniały, studiując ją tak samo, jak ona wpatrywała się w niego, teraz, gdy był wystarczająco blisko, by widzieć go wyraźnie.

Miał mocną linię szczęki pokrytą kilkudniowym odrostem, pełną dolną wargę, wysokie kości policzkowe, cudownie opaloną skórę, grube brwi i najciemniejsze oczy, jakie kiedykolwiek widziała.

Jej odcień najbardziej ją przyciągał. Długa, postrzępiona blizna zaczynała się na krawędzi jego lewej brwi i schodziła w dół policzka, znikając w zaroście.

Blizna znów pojawiła się na jego szyi, tylko po to, by zakryła ją koszula. Zastanawiała się, jak daleko sięga i co ją spowodowało.

To musiała być głęboka rana, by spowodować blizny u nieśmiertelnego.

Albo gdy był dzieckiem.

Kiedy jej wzrok powędrował z powrotem do jego obsydianowego spojrzenia, była zaskoczona, gdy zobaczyła, że wpatruje się w nią z twardym błyskiem w oku.

Jej twarz i szyję oblał wstydliwy rumieniec. Starała się pozbyć wstydu. Każdy zareagowałby tak samo, będąc poddanym jego silnej energii, jego magnetyzmowi.

Jego przeszywające spojrzenie szybko nabrało blasku, a jego ciało napinało się w gniewie, im bardziej jej oczy zatrzymywały się na nim.

To wystarczyło, aby wyrwać ją z oszołomienia, w którym się znajdowała, i natychmiast zdała sobie sprawę, że rozbierała swojego wroga wzrokiem.

Rumieniec, z którym walczyła, powrócił z pełną siłą, a jej twarz zapłonęła z zażenowania.

***

Kieran spodziewał się jej strachu. W końcu był potężnym mężczyzną, który przyszedł ją zabić. Gniew malujący się na jego twarzy był permanentny, blizna biegnąca wzdłuż policzka makabryczna, a on sam był stworzony do wojny.

Wiedział, że jest onieśmielającym skurwielem, co w normalnych okolicznościach by mu nie przeszkadzało.

Powinien chcieć, żeby się go bała. Zwykle rozkoszował się strachem swoich ofiar przed ich zabójstwem. To go napędzało. A jednak myśl o tym, że ona się go boi, nie dawała mu spokoju.

Co gorsza, myśl o zabiciu jej była odrażająca.

To było cholernie złe uczucie.

Przyjrzał się małej czarownicy przed sobą. Była niska i miała kremową skórę, która praktycznie świeciła w świetle znikającego księżyca.

Czarne włosy do pasa i grzywkę, która zakrywała jej czoło i sprawiała, że jej niebieskie oczy wydawały się ciemniejsze.

Miała na sobie podarty, brudny sweter, ale z tego, co widział, jej nogi były zgrabne i miała krągłości we wszystkich właściwych miejscach.

Poczuł, jak jego kutas boleśnie twardnieje, zanim grymas na jego twarzy się pogłębił, a znajome uczucie wściekłości zaczęło go ogarniać.

Pociąg do czarownicy? Tylko jeśli w grę wchodziło zaklęcie.

Odnalazł w sobie rozsądek i przypomniał sobie, że ona jest jego wrogiem, dopóki nie zauważył, jak kobieta wpatruje się w jego klatkę piersiową, przygryzając dolną wargę, gdy jej oczy powoli przyglądają się jego ciału.

Kiedy w końcu ich spojrzenia znów się spotkały, poczuł, że jego podniecenie się podwaja i chciał sam wgryźć się w jej wargę.

Jej oczy pociemniały jeszcze bardziej, a zapach tej małej dziwki dotarł do niego. Zdecydowanie uważała go za atrakcyjnego.

Powinno to być odrażające, ale jego kutas pulsował z pożądania na myśl o tym, jak ona mu się poddaje, a jego ciało napinało się, by powstrzymać go przed rzuceniem się na nią.

Jej plecy sztywniały im dłużej się w nią wpatrywał, a jemu podobało się, gdy pod ciężarem jego spojrzenia drgnęła nieśmiało.

Prawie tak, jakby była zawstydzona, że została przyłapana na pieprzeniu go wzrokiem, oblała się ładnym różowym rumieńcem, który pokrył jej policzki i rozprzestrzenił się w dół do delikatnej krzywizny jej szyi, w której chciał zatopić zęby.

Continue to the next chapter of Związani niechęcią

Odkryj Galateę

CEO to mój współlokatorZastępczyniWśród cieniNić morderstwaNie uciekaj

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus