A. Makkelie
MERA
Mera stanęła przed lustrem i spojrzała na sukienkę, którą wybrała dla niej mama.
Po tym, jak uratowała Kimmy i wszyscy widzieli jej ramię, Dina pomyślała, że to dobry pomysł, aby założyła sukienkę bez ramiączek.
Była to bordowo-czerwona sukienka, która ściśle przylegała do jej ciała i była dokładnie tym, w czym nigdy nie czuła się komfortowo.
Blizna na brzuchu zawsze ją drażniła, gdy miała na sobie coś zbyt obcisłego, jak ta sukienka. Więc to nie wchodziło w grę.
„Wyglądasz, jakby było ci niewygodnie”.
Mera krzyknęła i podskoczyła, gdy usłyszała męski głos.
Szybko odwróciła się i zobaczyła osobę, której nigdy nie spodziewała się zobaczyć w swoim pokoju.
Killian uśmiechnął się do niej. Miał na sobie eleganckie czarne spodnie, czarne buty i ciemnoniebieską koszulę zapinaną na guziki z podwiniętymi rękawami.
Po raz pierwszy zobaczyła, że ma tatuaże na prawym przedramieniu, a po sposobie, w jaki szły w górę, podejrzewała, że ma wytatuowany cały rękaw.
Nie mogła zobaczyć, jaki to był rodzaj tuszu, ale już go uwielbiała.
Jej oczy powędrowały w górę jego ciała, aż napotkały jego. Zawstydzona, założyła włosy za ucho i odchrząknęła.
„Co mogę dla ciebie zrobić?” zapytała, patrząc na niego.
„Mogę wejść?”
Mera nie zauważyła wcześniej, że nie postawił stopy w jej pokoju.
„Jasne”.
Uśmiechnął się do niej lekko. Jego spojrzenie powędrowało do jej ramienia, po czym utkwił je w jej oczach.
„Moja matka chciała ci odpowiednio podziękować za dzisiejszy dzień”. Wyciągnął pudełko.
Mera podeszła bliżej i wzięła je od niego \.
„Ma nadzieję, że założysz to dziś wieczorem, a widząc, jak niekomfortowo czujesz się w tej sukience, myślę, że to zrobisz”.
Zaśmiała się lekko. „Czy to takie oczywiste?”
On również zachichotał, a ona po raz pierwszy w życiu musiała delikatnie ścisnąć uda, aby się opanować.
Jak ten mężczyzna może mieć na mnie taki wpływ?
„Powiedzmy, że wiem, jak wyglądają ludzie, którzy czują się niekomfortowo”.
Uśmiechnęła się do niego i położyła pudełko na łóżku. Odwróciła się do niego i mogła przysiąc, że jego oczy na chwilę zmieniły kolor.
„Do zobaczenia wieczorem”, powiedział, odwracając się i wychodząc z pokoju.
Wróciła do pudełka i otworzyła je, a jej oczom ukazała się najpiękniejsza sukienka, jaką kiedykolwiek widziała.
KILLIAN
Killian wyszedł z jej domu po tym, jak podziękował jej rodzicom i bratu za poświęcony czas, ale gdy tylko dotarł do linii drzew, jego wilk przejął kontrolę i się zmienił.
Musiał uciekać.
Gdy tylko jej podniecenie dotarło do jego nosa, prawie stracił panowanie nad sobą. Nigdy nie wiedział, że ktoś może pachnieć tak dobrze, że trzeba go mieć od razu.
Musiał naprawdę się starać, by zapanować nad sobą i odejść bez częściowej lub całkowitej zmiany.
Musiał to kontrolować.
Jeśli stanie się to dziś wieczorem, nie będę w stanie łatwo się usprawiedliwić.
Po biegu, który wydawał się trwać godzinami, wszedł na podwórko stada.
Gdy szedł, każdy wilkołak pochylił głowę, uznając go za przyszłego alfę.
Edvin podszedł do niego i rzucił w niego dresem.
Killian zmienił się i szybko założył spodnie dresowe, zanim ktokolwiek mógł zobaczyć jego przyrodzenie.
„Widzę, że sprawa z luną poszła dobrze”, powiedział Edvin z uśmiechem.
Killian spojrzał na niego, gdy obaj weszli do stada.
„Co się stało z twoimi ubraniami?” Ken powiedział z wymownym uśmiechem.
Aksel zachichotał, biorąc kęs swojego jabłka.
„Leżą podarte gdzieś na ziemi, bo nie mogłem już powstrzymać zmiany”, powiedział Killian, również chwytając jabłko.
Cała trójka spojrzała na niego z wyraźnym zaskoczeniem na twarzach.
„Stary, co się stało?” zapytał Aksel.
„Rozmawialiśmy i nagle poczułem jej podniecenie”.
Aksel zakaszlał, gdy kawałek jabłka wpadł mu do gardła, a Ken i Edvin się roześmiali.
„Co zrobiłeś, żeby ją podniecić?” zapytał Ken, gdy się uspokoili.
„Szczerze mówiąc, nie zrobiłem nic poza chichotaniem z powodu czegoś, co powiedziała”.
„Cóż, to oznacza, że wasza więź jest już silna”, powiedział Edvin.
Killian skinął głową, po czym westchnął i oparł głowę o blat.
„Co ja, kurwa, zrobię, gdy ona się dziś podnieci? Dzisiaj prawie się zatraciłem, a nie chcę stracić kontroli”.
„Dlaczego mama zdecydowała, że to dobry pomysł, abyśmy spędzili razem czas i zaplanowali tę kolację? To będzie trudniejsze niż pierwsza zmiana!”
„Nie jesteś sam, stary. Daj nam znać, jeśli masz trudności, a my ci pomożemy”, powiedział Aksel.
Killian uśmiechnął się do niego i skinął głową w podziękowaniu.
To będzie noc pełna wrażeń.
MERA
Mera spojrzała na siebie w lustrze; nigdy nie wyglądała tak pięknie.
Miała kręcone włosy, które upięła w dwa pasma po obu stronach głowy, połączone z tyłu w warkocz.
Miała na sobie delikatny makijaż, który w piękny sposób przyciemniał jej oczy, i założyła sukienkę, którą dostała od żony burmistrza.
Była to piękna szmaragdowozielona jedwabna sukienka. Miała prześwitujące rękawy, które tak naprawdę nie były rękawami, ponieważ były wcięte, a gdy tylko poruszyła ramionami, odkrywały je.
Sukienka była obcisła wokół górnej części ciała i w jakiś sposób sprawiała, że jej piersi wyglądały na większe.
Od pasa w dół sukienka opadała piękną szeroką spódnicą z koła z rozcięciem po prawej stronie, które ukazywało jej nogę podczas chodzenia.
Była to prosta sukienka, ale jedna z najpiękniejszych, jakie kiedykolwiek otrzymała.
Założyła również czarne szpilki i bransoletkę z klejnotami, którą dostała od babci przed jej śmiercią.
Mera pomyślała o Killianie i poczuła, że za nim tęskni. Nigdy za nikim nie tęskniła i było to uczucie, którego wcześniej nie znała.
Przerażało ją to i chciała, by to minęło.
Gdy dowie się o mojej przeszłości, poczuje do mnie odrazę.
Wzięła głęboki oddech, a gdy zeszła na dół, jej rodzice, a nawet brat spojrzeli na nią wielkimi oczami.
Mera poczuła, że robi jej się gorąco; odchrząknęła, by wyrwać ich z zamyślenia.
Jej tata uśmiechnął się i podszedł do niej.
„Wyglądasz pięknie, kochanie”.
Przytulił ją i pocałował w czoło.
Mera uśmiechnęła się do niego i oboje podeszli do pozostałej dwójki.
Dina mrugnęła do niej i podała jej półmisek.
Już po samym zapachu Mera mogła stwierdzić, że było to ciasto czekoladowo-truskawkowe.
„Chroń je, jak oka w głowie”, powiedziała Dina.
Mera zachichotała i skinęła głową.
Mitch podszedł do niej i również pocałował ją w czoło. „Naprawdę pięknie wyglądasz, siostrzyczko”.
Uśmiechnęła się do brata. „Dziękuję, Mitchell”.
Mrugnął do niej i wyszli za rodzicami.
Chociaż jej brat potrafił być dupkiem i idiotą, był też jej najlepszym przyjacielem.
Zawsze był przy niej i mogła z nim porozmawiać niemal o wszystkim.
Jej tata zamknął wszystko i zaczęli iść w stronę ratusza.
Ludzie odwracali głowy, gdy ich widzieli, a ona czuła na sobie spojrzenia.
Poczuła, że robi jej się gorąco i nie mogła powstrzymać uśmiechu, który pojawił się na jej twarzy.
Niestety, uśmiech szybko zamienił się w niepokój, gdy na horyzoncie pojawił się ratusz.
Wróciła myślami do Killiana tamtego popołudnia i naprawdę miała nadzieję, że uda jej się zapanować nad sobą i nie narobić sobie przed wszystkimi wstydu.
Weszli do środka i skierowali się do strefy publicznej.
Edvin uśmiechnął się na ich widok i podszedł do nich.
Uśmiechnęła się do niego, gdy ich oczy się spotkały i zobaczyła, że patrzy na nią, a jego uśmiech rośnie.
„Witamy. Chodźcie za mną, zaprowadzę was do prywatnej kwatery”.
Jej tata uśmiechnął się i skinął głową.
Poszli za nim do windy. Edvin chwycił identyfikator i wsunął go do zamka. Drzwi windy otworzyły się i wszyscy wsiedli.
Gdy drzwi się zamknęły, zobaczyła, jak naciska przycisk prowadzący na najwyższe piętro.
„Cokolwiek to jest, pachnie niesamowicie”, powiedział chłopak, patrząc na Merę.
„Dzięki! Przekonasz się, że smakuje jeszcze lepiej!” stwierdziła radośnie jej mama.
Edvin uśmiechnęła się do niej.
Nie minęło wiele czasu, gdy drzwi ponownie się otworzyły, ukazując piękny penthouse.
Mera i Mitch wyszli z windy z otwartymi ustami, przyglądając się temu miejscu.
Ściany były nieskazitelnie białe, a podłoga wykonana z czarnego marmuru. Znajdował się tam piękny, drewniany, ale nowoczesny kominek, a przed nim dwa krzesła i kanapy.
Widok na las i góry był piękny, a ściana naprzeciwko była wykonana ze szkła.
Było tam pianino, duży telewizor z kilkoma kanapami i duży stół jadalny, który został zastawiony do kolacji.
„Witamy w naszym domu”.
Mera została wyrwana ze zdumienia przez burmistrza i jego żonę.
„Dziękuję bardzo. Jest piękny!” stwierdziła Dina.
Synne i Adrien uśmiechnęli się do siebie.
„Dziękuję”, powiedział Adrien.
„Ponieważ nie chcieliśmy przyjść z pustymi rękami, przygotowałam dla was moje specjalne ciasto czekoladowo-truskawkowe”.
Synne uśmiechnęła się ciepło do Diny. „Naprawdę nie…”
„Tuskałki!” krzyknął mały chłopiec i pobiegł w stronę Mery.
Szybko zrobiła krok w tył, a kiedy na kogoś wpadła, iskry wybuchły na całym jej ciele.
Spojrzała przez ramię i zobaczyła uśmiechniętego Killiana kręcącego głową na małego chłopca, który teraz przytulał się do jej nóg.
„Przepraszam”. powiedziała.
Spojrzał na nią i wzruszył ramionami. „To nie twoja wina”.
Uśmiechnęła się i spojrzała na Rubena, gdy Killian stanął z boku.
„Rozumiem, że lubisz truskawki?”
Ruben skinął głową, a ona uśmiechnęła się do niego. „Czy jest jakieś miejsce, w którym mogłabym to położyć, żeby nie zostało zjedzone przez małych chłopców?”
Mitch prychnął.
„Nie zrozum mnie źle, Mitchell. Mówiąc „mali chłopcy”, mam na myśli także ciebie”, powiedziała, a wszyscy parsknęli śmiechem, widząc spojrzenie, jakim obdarzył ją Mitch.
„W kuchni. Pokażę ci, gdzie”.
Mera uśmiechnęła się i poszła za Synne w kierunku kuchni.
Pomieszczenie było ogromne i wiedziała, że chciałaby spędzić tam cały dzień, piekąc wszystko, czego zapragnie.
Personel przygotowywał jedzenie, a do jej ust napłynęła ślina, gdy poczuła zapach tych pyszności.
„Możesz umieścić je tutaj”.
Synne otworzyła szafkę, a Mera włożyła do niej ciasto.
„Teraz jest ukryte przed małymi chłopcami”, powiedziała ze śmiechem.
Mera również się zaśmiała.
Synne odwróciła się i spojrzała na sukienkę.
Dziewczyna widziała, jak jej uśmiech rośnie.
„Wiedziałam, że zielony to twój kolor. Wyglądasz pięknie, moja droga”.
Zaczerwieniła się, spoglądając w dół na swoją sukienkę.
„Bardzo ci dziękuję. Bardzo mi się podoba i naprawdę nie musiałaś mi jej dawać”, powiedziała, spoglądając na kobietę.
Synne zachichotała, podeszła do niej i połączyła z nią ramiona, gdy wracały do salonu, by dać personelowi przestrzeń do pracy.
„Zasługujesz na to, Esmeraldo”.
Mera uśmiechnęła się do niej ponownie.
Kiedy wróciły do salonu, zobaczyły, że wszyscy rozmawiają ze sobą.
Gdy dwie kobiety podeszły do nich, wszyscy spojrzeli na Merę.
Oczy dziewczyny spotkały się z oczami Killiana, który przełknął ślinę na jej widok.
Zaczęła się wstydzić, ich spojrzenia były zbyt intensywne, więc spojrzała w dół.
„Czy możecie przestać się gapić? Dziewczyna nie jest przedmiotem”, powiedziała Synne, gdy zauważyła zmianę w jej zachowaniu.
Mera spojrzała na nią.
Synne mrugnęła do niej i poprowadziła ją do stołu.
Wszyscy poszli w ich ślady.
Mera usiadła obok brata, a Ruben po drugiej stronie, ponieważ chciał usiąść obok niej.
Obok Rubena siedział Aksel, a obok niego Viggo, Ken i Edvin. Killian siedział naprzeciwko niej, a obok niego jego ojciec i matka.
Obok Synne usiadła Dina, a Patrick znalazł miejsce obok niej i Mitcha.
Kilku pracowników weszło do pomieszczenia, niosąc talerze z daniem.
Był to mały kawałek chleba z masłem z przyprawami i dwoma jajkami z różnymi farszami. Mera nie mogła stwierdzić, czym były nadziewane, ale były przepyszne.
Ruben dostał talerz z frytkami i owocami.
Jedząc, Mera zauważyła, że Ruben siedział cicho i nic nie jadł.
„Co się stało?”, zapytała go.
Nie spojrzał na nią i wzruszył ramionami.
„On nie chce jeść”.
Mera spojrzała na Viggo.
Rozmowa wokół stołu ucichła, gdy wszyscy zwrócili na nich uwagę.
„Od czterech lat ma problemy z jedzeniem. Je, ale wiąże się to z wieloma problemami”.
„Z wyjątkiem truskawek, o czym już wiesz”, powiedział, patrząc na swojego syna.
Mera zaśmiała się lekko, ale zmartwienie wzięło górę.
„Dlaczego?” zapytała Mera, patrząc na Rubena.
Viggo westchnął, a Aksel wpatrywał się w swój talerz.
„Mama wyszła na kolację cztery lata temu”, powiedział cicho Ruben.
Mera mogła kopnąć samą siebie za poruszenie tego tematu. Westchnęła. „Przepraszam”.
Viggo uśmiechnął się do niej. „Myśli, że za każdym razem, gdy je, wydarzy się coś złego”, wyjaśnił.
Dziewczyna spojrzała na chłopca. „Musisz za nią tęsknić”. Skierowała swoje słowa do Rubena, który podniósł wzrok ze łzami w oczach.
„Chcę, żeby wróciła”.
Mera otarła jedną z jego łez i skinęła głową. „Myślisz, że tak się stanie?” zapytała go.
Widziała, jak Aksel zareagował, patrząc na nią.
Ruben zawahał się, ale w końcu skinął głową.
„Kiedy wróci, będziesz chciał jej pokazać, jakim stałeś się dużym chłopcem, prawda?”
Spojrzała przelotnie na Viggo, który uśmiechnął się; wiedział, co robiła.
Ruben skinął głową.
„Dobrze! Ale co musisz zrobić, żeby zostać dużym chłopcem?” zapytała.
Spojrzał na swój talerz, a ona wiedziała, że rozumie, o czym mówi.
„Muszę coś zjeść”.
Mera uśmiechnęła się i skinęła głową.
Ruben również się uśmiechnął i chwycił widelec. Wziął kawałek owocu i włożył go do ust. Zaczął przeżuwać, a wkrótce potem zjadł następny kawałek.
Mera uśmiechnęła się do niego, po czym spojrzała na Viggo. Wyglądał na szczęśliwego i odetchnął z ulgą.
„Dziękuję, Esmeraldo”, powiedział.
Mera skinęła mu nieznacznie głową.
„Naprawdę masz dar, jeśli chodzi o radzenie sobie z dziećmi”.
Spojrzała na Adriena i uśmiechnęła się.
„Zawsze tak było”, powiedziała jej matka.
Mera spojrzała na Killiana, który uśmiechnął się do niej.
Uśmiechnęła się do niego, po czym wzięła kolejny kęs swojego jedzenia.