
Ponieważ Bonnie była całkowicie pochłonięta swoim wielkim projektem, pierwszy raz naprawdę usiadłyśmy i porozmawiałyśmy ze sobą w piątek późnym popołudniem, tuż przed moją randką z Willem.
Weszła do salonu akurat wtedy, gdy ja wychodziłam z sypialni. Pomyślałam, że wyglądam ładnie i nadaję się na randkę.
„Wow, Soof, co przegapiłam przez ostatnie kilka dni? Znalazłaś już nowego faceta na randkę?”. Spojrzała na mnie ze zdziwieniem w oczach.
„Cóż, Bee, wstrzymaj konie, ale umawiam się z Willem”, powiedziałam, unikając jej wzroku.
„CO? Jaja sobie kurwa robisz, Sophie? Co ty sobie do cholery myślisz? Ten gówniarz potraktował cię jak dziwkę. Prawie cię molestował!” Oczy Bonnie wydają się niemal płonąć z wściekłości.
„Bee, uspokój się, nie było tak źle. Po prostu za dużo wypił i było mu naprawdę przykro. Jestem pewna, że więcej tego nie zrobi. Poza tym tym razem zabiera mnie w miejsce publiczne, więc nic nie może się stać”, przekonywałam ją.
Bonnie nie wyglądała na zachwyconą. „Przysięgam na Boginię, że jeśli cię skrzywdzi, to go zabiję”.
W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Zanim zdążyłam zareagować, Bonnie mnie uprzedziła. Otworzyła drzwi i stanęła przede mną.
„Zobacz, kogo tu mamy – chłopca, który nie potrafił trzymać rąk przy sobie. Obiecuję ci, Will, że jeśli spadnie jej z głowy choć jeden włos, to przysięgam, że pożałujesz!”.
Will odchrząknął. Zignorował Bonnie i wziął mnie za rękę. „Chodź, piękna. Wychodzimy”.
Spojrzałam ostatni raz na Bonnie, która wciąż była wkurzona. Uśmiechnęłam się do niej przepraszająco i zamknęłam drzwi.
Will zabrał mnie do uroczej restauracji na obrzeżach miasta. Kiedy wjechał do lasu, trochę się przestraszyłam. Zauważył moją zmianę i natychmiast zapewnił mnie, że wszystko jest w porządku.
Wtedy, znikąd, restauracja pojawiła się przed nami. Była zbudowana w stylu nordyckim. Wyglądała jak z czasów Wikingów.
Kiedy weszliśmy do restauracji, usiedliśmy w jednej z loż. Menu zawierało wiele włoskich potraw. Zapachy były przepyszne. Uwielbiałam włoskie jedzenie.
Kelnerka przyjęła nasze zamówienia. Will i ja rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Jedynym tematem, którego unikał, była Bonnie. Wyglądało na to, że miłość między nimi całkowicie wygasła.
Czułam się przez to trochę paskudnie. Przecież każdy chce, żeby jego przyjaciółka miała dobre relacje z potencjalnym kochankiem, prawda?
Właśnie mówiłam Willowi, dlaczego zdecydowałam się zostać psycholożką, kiedy usłyszałam swoje imię.
„Sophie, czy to ty?”
Odwróciłam się i zobaczyłam Bena siedzącego w loży za nami. „Hej, Ben, jak się masz?”
Wstał i poderwał mnie z krzesła ściskając mocno.
„W porządku, Sophie, dziękuję. Widzę, że masz randkę?” Spojrzał najpierw na mój naszyjnik, a potem za mnie, kierując wzrok na Willa.
„Cześć, jestem Ben, a ty jesteś…?”
„Cześć, jestem Will. Miło mi cię poznać”.
Ben spojrzał podejrzliwie na Willa. Uścisnęli sobie dłonie.
„Cóż, Will, mam nadzieję, że traktujesz tę dziewczynę z szacunkiem, na jaki zasługuje. W przeciwnym razie będę musiał na ciebie zapolować”, powiedział Ben z uśmiechem.
Coś mi mówiło, że nie żartował. Will również zauważył podtekst i poruszył się niepewnie na swoim miejscu. Nie podobał mu się ten niespodziewany gość.
„Tak, oczywiście”, powiedział szybko.
„Dobrze”, powiedział Ben i jeszcze raz spojrzał na mój naszyjnik. „W takim razie życzę wam obojgu miłego wieczoru”.
Szybko mnie uściskał i wrócił na swoje miejsce. Usiadłam ponownie na swoim krześle.
Uśmiechnęłam się do Willa. Odwzajemnił uśmiech, ale wyczułam w nim odrobinę goryczy.
Reszta wieczoru była przyjemna. Will naprawdę zachowywał się jak dżentelmen.
Droga do domu również była przyjemna. Naprawdę lepiej go poznałam. Kiedy dotarliśmy pod mój dom, otworzył mi drzwi samochodu.
„Dzięki za wspaniały wieczór, Will. Naprawdę mi się podobało”.
Uśmiechnął się do mnie. „Możemy sprawić, że ten wieczór będzie jeszcze lepszy”, powiedział. Podszedł do mnie i pocałował mnie.
Zawahałam się trochę i powoli się odsunęłam.
„Chcesz, żebym utulił cię do snu?”, powiedział ochrypłym głosem.
„Przepraszam, Will, ale naprawdę nie chcę się spieszyć. Zaplanujmy randkę w przyszłym tygodniu, abyśmy mogli się lepiej poznać”.
Jego twarz zmieniła się z przyjaznej w surową, ale tylko na ułamek sekundy. To było tak szybkie, że zastanawiałam się, czy to wydarzyło się naprawdę. Pocałowałam go w policzek i weszłam do budynku.
Gdy tylko weszłam do mieszkania, zobaczyłam bardzo wściekłą Bonnie czekającą na mnie. Uniosłam obie ręce do góry.
„Bonnie, zanim cokolwiek powiesz, Will był dziś prawdziwym dżentelmenem”.
„Tak, jasne”, odpowiedziała, „ale to nie znaczy, że aprobuję ten wasz związek”.
„Nie jesteśmy jeszcze w związku, Bonnie. Nie chcę się spieszyć. Proszę, daj mu szansę”.
Potrząsnęła głową i podeszła do mnie z otwartymi ramionami. Przytuliła mnie i szepnęła do ucha.
„Mam nadzieję, że wiesz, co robisz. Moja groźba wobec niego jest wciąż aktualna”.
Spojrzałam jej w oczy i obie wybuchnęłyśmy śmiechem.
„Och, Bee, tak bardzo cię kocham”.
„Ja też cię kocham, Soof, ale obiecaj mi, że zawsze będziesz ze mną szczera”.
„Obiecuję, Bee”.