Tajemny wilk - Okładka książki

Tajemny wilk

Enola Forfatter

Rozdział 7

JAKE

Przygotowywałem się do kolacji. Moja kuzynka Bonnie właśnie wprowadziła się do jednego z naszych mieszkań ze swoją najlepszą przyjaciółką.

Minęło kilka lat, odkąd widziałem Bonnie, ale dobrze ją pamiętałem. Zawsze potrafiła wpakować się w kłopoty.

Pamiętam jeden raz, kiedy miała zaledwie siedem lat. Zabraliśmy ją z bratem do ogrodu.

W chwili nieuwagi straciliśmy ją z oczu. W jednej chwili goniła motyla, a w następnej już jej nie było.

Razem z bratem gorączkowo jej szukaliśmy. Kiedy jej nie znaleźliśmy, pobiegliśmy do domu.

Mój ojciec natychmiast wezwał swoich najlepszych poszukiwaczy i po około godzinie w końcu ją znaleźliśmy. Siedziała nad jeziorem i rysowała obrazki patykiem w piasku. Była cała i zdawała się nie zauważać naszej paniki.

To nie był pierwszy ani ostatni raz, kiedy znalazła się w takiej sytuacji. Uśmiechnąłem się, gdy o tym pomyślałem. Zastanawiałem się, czy nadal wpada w takie sytuacje.

Kiedy znajdzie swojego partnera, lepiej, żeby był dla niej bardzo cierpliwy.

Usłyszałem samochód zatrzymujący się niedaleko domu. Wyjrzałem przez okno. Ben wrócił z dziewczynami.

Pomógł im wysiąść z samochodu, jak na dżentelmena przystało.

Nie było trudno rozpoznać Bonnie. Nie zmieniła się zbytnio. Straciła swój szczenięcy tłuszczyk, a jej wygląd był bardziej dojrzały.

Spojrzałem na drugą dziewczynę. Gdy tylko odwróciła się w stronę domu, poczułem niepokój. Pokręciłem głową i próbowałem to z siebie wyrzucić. Odwróciłem się i podszedłem do szafy.

Wybrałem czarną koszulę i moje ulubione ciemnoniebieskie dżinsy.

Po przebraniu się zszedłem na dół. Usłyszałem mamę i tatę; byli już w jadalni. Otworzyłem drzwi i wszedłem do środka. Mój niepokój wzrósł. Gdy tylko Bonnie mnie zobaczyła, wstała i przywitała się ze mną.

„Jake! Wyglądasz jak młodsza wersja wujka Stevena!”

„Wow, Bonnie, nie mogę uwierzyć, że po tych wszystkich lekkomyślnych wybrykach bezpiecznie dorosłaś”, zażartowałem.

Policzki Bonnie zrobiły się jaskrawoczerwone. „Przynajmniej trochę przeżyłam”, powiedziała.

Nagle poczułem ten niebiański zapach. Wziąłem głęboki wdech. Zapach polnych kwiatów rozpalił moje nozdrza.

Spojrzałem za Bonnie i utkwiłem wzrok w najpiękniejszej dziewczynie, jaką kiedykolwiek widziałem.

W mojej głowie słowa moja i ~partnerka~ przewijały się w kółko. Chciałem wziąć ją w ramiona, zaciągnąć do sypialni i uczynić swoją.

Ponownie poczułem zapach i byłem zdezorientowany. Ona była człowiekiem?! To wszystko wydarzyło się w ułamku sekundy.

Usłyszałem, jak mówię: „Nie, to nie może być…”.

Mój ojciec stanął przy mnie w mgnieniu oka. Nawet nie słyszałem jak wstał; byłem tak zahipnotyzowany tą dziewczyną.

„Jake, zanim cię przedstawimy, muszę z tobą porozmawiać. To ważne”. Wyciągnął mnie z jadalni do swojego biura.

„Synu, posłuchaj mnie. Domagał się mojej uwagi. „Czy właśnie znalazłeś swoją partnerkę?”

Kiwnąłem głową. „Tak, ale to nie możliwe – ona jest człowiekiem”.

„Nie jesteśmy tego pewni”. Mój ojciec wyglądał na zdezorientowanego, podobnie jak ja.

„Co masz na myśli, tato?”

„Widziałeś ten naszyjnik, który nosi? Ben uważa, że to stara relikwia. Nie jest pewien, do czego służy, ale uważa, że ukrywa jej prawdziwą tożsamość. Uważa, że jest wilkiem”.

„Ale to świetnie. Więc musimy pozbyć się tego naszyjnika, prawda?”

„To nie takie proste, synu. Musisz być cierpliwy. Nie wiemy, czy może zaszkodzić jej lub nam, kiedy go zdejmiemy. Ben zadzwonił do Allana; najpierw musimy się dowiedzieć, co robi ten naszyjnik”.

„Poza tym nie jesteśmy pewni, czy jest wilkiem, ona sama tego nie wie. Nie ma pojęcia, kim jesteśmy. Została adoptowana przez ludzi. Myśli, że jest zwykłym człowiekiem”.

Potarłem dłońmi twarz. „Nie wiem, czy będę w stanie kontrolować się tak długo”.

„Musisz!”

Poczułem, że moja nadzieja znika. Musiałem być silny. Dla niej.

SOPHIE

Musiałam wyglądać bardzo głupio, ponieważ na początku nie odpowiedziałam Josephine. Po prostu wpatrywałam się w drzwi, za którymi zniknęli Jake i Steven.

Bonnie szturchnęła mnie w bok. Zdezorientowana potrząsnęłam lekko głową.

„Przepraszam, Josephine, o co pytałaś?”

Josephine tylko uśmiechnęła się słodko. „Zastanawiałam się, jak się poznałyście”.

Opowiedziałam więc Josephine krótką wersję mojego życia. Josephine była bardzo otwartą osobą. Naprawdę słuchała tego, co mówiłam i zadawała właściwe pytania.

„Wow, Sophie i Bonnie. To, co was łączy, ta wyjątkowa przyjaźń, to coś, co warto zachować na zawsze”, powiedziała Josephine.

Bonnie i ja spojrzałyśmy na siebie i uśmiechnęłyśmy się. Obie byłyśmy pewne, że będziemy najlepszymi przyjaciółkami już na zawsze.

Kolacja została podana przez kilka starszych kobiet. Spojrzałam na Bonnie i uniosłam brwi. Mrugnęła do mnie i uśmiechnęła się.

Gdy podano ostatnią miskę zupy, drzwi otworzyły się ponownie i wszedł Steven, a za nim jego syn Jake. Jake wyglądał na nieco rozgniewanego. Musieli odbyć ciężką rozmowę.

Jake spojrzał na mnie i podszedł prosto do mnie. Wyciągnął rękę, bym ją uścisnęła.

Chwyciłam ją, ale natychmiast cofnęłam rękę. Poczułam jakby przeszedł mnie lekki wstrząs. Uniósł brwi, a na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech.

Ponownie chwycił moją dłoń i delikatnie nią potrząsnął. „Witaj, Sophie. Mam na imię Jake”.

Jego głęboki głos przyprawił mnie o dreszcze. Szybko odwróciłam wzrok.

„Bardzo miło cię poznać, Jake”, wymamrotałam.

Ścisnął lekko moją dłoń, po czym ją puścił. Usiadł obok swojego ojca, naprzeciwko Josephine. Starałam się unikać jego przenikliwego spojrzenia.

Steven również na mnie spojrzał, zanim przeniósł wzrok na Jake’a. Odchrząknął, by zwrócić na siebie uwagę Jake’a. Jake spojrzał na ojca i pochylił lekko głowę. Wyglądało na to, że prowadzili rozmowę, której nie mogłam usłyszeć.

„Sophie opowiedziała nam trochę o sobie”, zaczęła Josephine. „W ciągu swojego życia wiele razy się przeprowadzała”.

Steven spojrzał bezpośrednio na mnie. „Sophie, skąd pochodzisz? Gdzie się urodziłaś?”

Wszystkie oczy zwróciły się na mnie. Poczułam, że moje policzki się rozgrzewają. „Eee, cóż, właściwie nie mam pojęcia”, wymamrotałam.

Oczy Josephine natychmiast wypełniły się litością.

Odpowiedziałam, by uspokoić jej myśli. „Nie jest tak źle. Po prostu zostałam adoptowana, gdy byłam mała i nie mam żadnych wspomnień z wcześniejszych lat. Nie pamiętam więc moich biologicznych rodziców ani tego, gdzie się urodziłam. Ale moi rodzice, którzy mnie wychowali, są tak kochający, że naprawdę nie mam na co narzekać”.

Bonnie uśmiechnęła się i dodała. „Poza tym Soof znalazła mnie. Jesteśmy praktycznie siostrami!”, powiedziała.

Zachichotałam.

Steven odpowiedział: „Cóż, cieszę się, że się spotkałyście. I mam nadzieję, że to nie jest pierwszy i ostatni raz, kiedy się tu widzimy”.

Jake natychmiast spojrzał na mnie.

„O nie”, powiedziałam. „Naprawdę uważam, że jesteście wspaniałymi ludźmi. Jestem bardzo wdzięczna za piękne mieszkanie, które możemy od was wynajmować. Bonnie i ja jesteśmy szczęściarami. Dziękuję”.

„Cała przyjemność po mojej stronie, Sophie”. Steven uśmiechnął się. „W przeciwnym razie to mieszkanie byłoby puste. Teraz przynajmniej wy dziewczyny możecie się nim cieszyć. Cokolwiek uszczęśliwi moją małą siostrzenicę – a teraz także ciebie. I zawsze jesteś tu mile widziana”.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea