Partnerka wbrew woli - Okładka książki

Partnerka wbrew woli

Elle Chipp

Okrutne zamiary

ORION

Alfa stada Silver Dawn chętnie spełnił moją prośbę o wizytę, nawet z tak krótkim wyprzedzeniem, i nie mogę powiedzieć, że jestem zaskoczony.

Na pewno słyszał plotki i tylko głupiec odmówiłby mi gościny na przyjaznych warunkach.

Niedługo będę tędy przejeżdżał w drodze powrotnej z wybrzeża i od jakiegoś czasu interesuję się tym stadem.

Są mniejsi, liczą zaledwie dwieście lub trzysta członków, ale mają dobrą reputację wśród sąsiadów i chcę wiedzieć, jak udaje im się tak łatwo utrzymać na powierzchni.

W porównaniu z nimi stado Crescent Rose było żałosne i liczyło ponad dwa razy więcej członków. Jeśli moje podejrzenia są słuszne, ich alfa spróbuje mi dziś zaimponować pokazem siły.

Nie wie jednak, że przy okazji odsłoni przede mną karty swojego stado.

W tej chwili wciąż jestem niezdecydowany. W końcu opanowanie stada wymaga dużo czasu i wysiłku, a nie wyobrażam sobie, by wszystkie jego wilki były zadowolone ze zmiany sposobu zarządzania.

Pytanie tylko, czy będzie to warte tego pościgu?

Mam dość zajmowania bezużytecznej ziemi. Najwyższy czas, żebym dostał coś dochodowego, a moi ludzie zasługują tylko na to, co najlepsze. Jeśli odmówi, to nie mój problem.

Po prostu będę musiał bardzo jasno wyrazić swoje zamiary i kto wie, może wtedy mi je odda.

Jego luna podobno ma urodziny w przyszłym tygodniu. Byłoby szkoda, gdyby stało się coś, co powstrzymałoby ich świętowanie.

Nie jestem osobą, która zniżyłaby się do zabicia towarzyszki innego alfy, ale on o tym nie wie i wolę, żeby tak zostało.

Rzecz w tym, że z taką reputacją jak moja nie musisz już nawet nic robić; wszyscy po prostu zakładają najgorsze z mojej strony, a ja na tym korzystam.

Nigdy nie przyszło mi do głowy, by przejmować się tym, co myślą, i to nie tak, że włożyłem wiele wysiłku w bycie dobrym.

Kradłem stada, zabierałem ziemię i zabijałem ludzi, którzy mi podpadli. Jeśli to czyni mnie złoczyńcą, to niech tak będzie.

„Jesteśmy około kwadransa drogi stąd, alfo” mówi mój beta, Donovan, wyciągając szyję i zbliżając się do mnie.

To formalność, na którą zawsze nalegałem, podobnie jak mój ojciec i jego poprzednicy.

Donovan jest moim najbliższym przyjacielem, ale hierarchia jest tym, co trzyma porządek.

Bez niej wszyscy jesteśmy tacy sami, a to po prostu nie wchodzi w grę, gdy zarządza się tak poważnym stadem. Chcę, żebyśmy się rozwijali, a nie upadali, i muszę być silny, jeśli mam to osiągnąć.

Przyjaciele są dla mnie ważni, o ile pamiętają o swoim miejscu w szeregu, a Donovan nigdy tego nie kwestionował.

Właśnie dlatego uczyniłem go swoim betą, gdy tylko doszedłem do władzy i od tamtej pory jesteśmy nierozłączni.

„Powiedz ludziom, żeby się ubrali i idziemy. Chcę po drodze sprawdzić ich ziemie”. Ukłonił się i odwrócił, po czym poszedł przekazać moją wiadomość.

Mógłbym po prostu przekazać im wszystko przez łącze umysłowe, ale uważam, że ważne jest, aby wiadomości nie pochodziły bezpośrednio ode mnie.

Im bardziej jestem przystępny, tym mniej strachu wzbudzam, a bez strachu zawsze jest szansa na wyzwanie.

Oczywiście wygrałbym, ale nikt nie rzucił wyzwania alfie w historii naszego stada i odmawiam bycia pierwszym. Mój ojciec przewróciłby się w grobie, a wolałbym, żeby pozostał martwy.

Gdy zaczynamy iść w kierunku świateł w oddali, mój wilk zaczyna się we mnie budzić.

Nie rozumiem jego nagłego przebudzenia; dosłownie przed chwilą biegliśmy przez las i utrzymanie kontroli wymaga ode mnie całej mojej silnej woli.

Odsuwam się na bok, udając, że coś sprawdzam, i gestykuluję, by inni szli dalej. Nie chcę, by zobaczyli, jak walczę o kontrolę z własnym wilkiem… i prawdopodobnie przegrywam.

To silny młody drań i do tej pory zawsze byliśmy w doskonałej zgodzie. Czy to wina czegoś w ich lesie? Czegoś, co płoszy nadchodzące obce wilki?

Nie, nie odważyliby się na coś takiego spodziewając się mojej wizyty, a on już dawno by coś powiedział.

Wypuść mnie! krzyczy, a ja zaciskam zęby, przytrzymując go w środku.

Stajemy się coraz silniejsi dzięki naszemu nowemu reżimowi treningowemu i zaczynam żałować, że włożyłem tyle samo wysiłku w jego wilczą formę, jak i moją własną.

Nigdy nie spodziewałem się, że użyje jej przeciwko mnie, ale mój ojciec zawsze powtarzał, żeby spodziewać się niespodziewanego. Założę się, że teraz uśmiecha się do mnie z piekła rodem.

„Nie ruszaj się” warczę do niego, na wpół w myślach, a na wpół na głos. Jestem zbyt skupiony, by martwić się o to, co pomyślą moi ludzie, jeśli mnie usłyszą.

CHCĘ WYJŚĆ! krzyczy, a moje szczęki zaczynają krwawić, gdy zęby powoli się rozszerzają.

Przemiana jest dla mnie najnormalniejszą czynnością na świecie, ale wymuszona przemiana to coś zupełnie innego. Wciąż pamiętam ból z mojego pierwszego razu jako nastolatek i nie mam zamiaru przechodzić przez to ponownie.

„Nie”, krzyczę. Wykorzystuję wspomnienie bólu, aby zbudować siłę potrzebną do zepchnięcia go z powrotem i czuję, jak moje zęby cofają się do dziąseł. Mam go.

Ale co się, do cholery, stało? Co w niego wstąpiło?

Próbuję się odezwać, zrozumieć, skąd wzięła się ta nagła potrzeba, ale on po prostu mnie ignoruje. Wie, że wygrałem tę bitwę i woli się dąsać niż wyjaśniać.

Irytacja nas obojga wzbiera we mnie i gdyby nie zbliżające się kroki Donovana, wydałabym z siebie warknięcie.

Zamiast tego zadowalam się uderzeniem w drzewo i obserwowaniem, jak upada na ziemię. Lepiej, żeby nie było więcej niespodzianek podczas tej wizyty, bo nie wyobrażam sobie, żebym dłużej zachował kontrolę.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea