Historia nie-walentynkowa - Okładka książki

Historia nie-walentynkowa

Jen Cooper

Rozdział 6

LAUREN

Gdy mężczyzna górował nad nią, znacznie wyższy niż pamiętała, motyle w jej brzuchu oszalały i cofnęła się, wpadając na biurko. Jej twarz płonęła, gdy próbowała się wytłumaczyć, ale język utknął jej w ustach.

Szedł naprzód z rękami w kieszeniach, a jego twarz była maską obojętności i pogardy, gdy poruszał się w cieniu.

Lauren przełknęła ciężko.

Wpatrując się w nią tak, jakby chciał ją aresztować albo powali spojrzeniem, powiedział: „Szukasz czegoś?” Jego silny, dominujący głos odbił się echem w pustej przestrzeni.

Jej fantazja nie oddawała sprawiedliwości co do jego głosu i zadrżała, gdy jego obecność wtopiła się w jej skórę, ogrzewając jej ciało.

Sir odchrząknął, przywracając jej uwagę i zapytał:” Czego szukasz w moim biurze?

Lauren opadła, opierając się o biurko. Oczywiście, że to było jego biuro. Oczywiście, że był Loganem Hawke. Oczywiście, że dzisiejszej nocy tu przyszedł.

Klątwa uderzyła ponownie.

„Cholera, przepraszam. Ja tylko… ja…” Lauren starała się znaleźć słowa, które nie wpędziłyby Shany w kłopoty. „Po prostu pomagałam Shanie w drobnej sprawie”.

Logan zrobił dwa przemyślane kroki w jej stronę, wchodząc w cień, a cień jego głowy się poruszył. „Nie” powiedział. „Szpiegujesz”.

Jego oskarżenie sprawiło, że parsknęła śmiechem.

Była najmniej skrytą osobą w historii; bycie szpiegiem zdecydowanie nie było czymś, co leżała w zakresie jej umiejętności. „Co to zdradziło? Dżinsy? A może sposób, w jaki powiedziałam ochroniarzowi, kim jestem i co robię?” Lauren drażniła się z nim, mając nadzieję na rozładowanie napięcia.

Nie uznał tego za zabawne, a uśmiech Lauren zniknął, gdy tylko jego twarz znalazła się w blasku świateł miasta. Odetchnęła z ulgą, patrząc na jego wygląd w tym świetle, na kąty, jakie cienie tworzyły na jego twarzy.

Przystojny, interesujący, wspaniały, atrakcyjny – te słowa nie pasowały. Były zbyt łagodne dla Logana Hawke’a. Był surowy, męski, dominujący i onieśmielający. Wszystko to sprawiało, że jej serce biło szybciej.

Przełknęła ciężko, gdy spojrzał na nią wyrachowanym wzrokiem swoich przenikliwych oczu.

„Skąd znasz Shanę?” zapytał.

„Jestem jej współlokatorką. Lauren Landon. Shana ma randkę i potrzebowała mojej pomocy” powiedziała, prostując i sięgając po torebkę. „A teraz, kiedy skończyłam, pójdę już”.

Logan zrobił szybki krok do przodu, wyciągając ręce z kieszeni. „Nie tak szybko”.

Ściana drogiej wody kolońskiej uderzyła Lauren w nos, sprawiając, że potknęła się o biurko i upuściła torebkę. Jej ciało natychmiast zareagowało na jego bliskość, motyle zatańczyły w jej brzuchu, aż przeszedł ją dreszcze i chwyciła krawędź biurka, opierając się o nie.

Jego usta zacisnęły się ostrzegawczo. „Podaj mi jeden dobry powód, dla którego nie powinienem wezwać ochrony i kazać cię stąd usunąć. Albo postawić przed sądem”.

Odzyskując spokój po jego ostatnim słowie, chwyciła torebkę. „Ponieważ i tak już wychodzę” powiedziała. „Dobranoc, panie Hawke”. Odsunęła się na bok, by go ominąć, a on jej nie powstrzymał.

Zamiast tego powiedział: „Wracasz do swojej gorącej walentynkowej randki?”

Lauren zakpiła i przekrzywiła głowę. „A co z twoją gorącą randką? Dlaczego nie jesteś teraz z tą dziewczyną?”

Logan cofnął się o krok – wyglądał na speszonego – a jego oczy skierowały się w stronę ściany za nią. „Jestem zajętym człowiekiem, nie mam zbyt wiele czasu na randki. Praca nie dba o to, jaki mamy dzień, więc ja też nie powinienem”.

Kiwnęła głową i powiedziała: „Tak, praca”. Lauren westchnęła, a jej twarz złagodniała. „Rozumiem to. Sama jestem zajętą kobietą”.

Zamknęli oczy, a czas stanął w miejscu, gdy wizje tego, co może się wydarzyć, rozbłysły w jej umyśle. Seks, który mogliby uprawiać, orgazmy, które mógłby jej dać, przyszłość, którą mogliby zbudować.

Ale czy mogłaby to zrobić z Loganem Hawke?

Nawet gdyby związek z notorycznym playboyem był możliwy i nawet gdyby się udał, jej nazwisko zniknęłoby za jego nazwiskiem, za jego ego i reputacją. Jej eventy nie należałyby już do niej, a ona dopiero zaczynała wyrabiać sobie markę z dala od nazwiska ojca.

Nie zrezygnuje z tego; pracowała zbyt ciężko, zapłaciła zbyt wysoką cenę.

Ale czy chciała dalej ją płacić?

Lauren była zadowolona ze swojego życia i zaakceptowała tę cenę za swoją karierę, ale teraz, gdy pojawił się on, miała wątpliwości. Może nie była tak zadowolona ze swojego wibratora, jak myślała.

Nie lubiła mieć takich wątpliwości – ekstremalnie dobry wygląd Logana mieszał jej w myślach. Jakikolwiek związek z nim nie wyszedłby jej na dobre, więc musiała wyrzucić ten pomysł z głowy.

Chcąc uciec od jego odurzającej obecności, cofnęła się o krok, przerywając ich kontakt wzrokowy. „Cóż – powiedziała – będę już szła”.

Wkładając ręce z powrotem do kieszeni, ponownie podszedł do niej. „W porządku, Lauren Landon”. Rozciągnął słowa, wymawiając każdą sylabę.

Jej imię wypowiedziane tym głosem z tych ust z tej twarzy przykleiło jej stopy do dywanu. Nie mogła się ruszyć, gdy podszedł bliżej, na tyle blisko, że jego ciepło dotarło do niej. Pożądanie poruszyło się w jej wnętrzu i stłumiła je z trudem przełykając.

Logan spojrzał na nią, po czym wyciągnął rękę. „Miło było cię poznać”.

Magnetyzm między nimi przyciągnął ją o krok bliżej, niemal sprawiając, że chciała rzucić ostrożność na wiatr i błagać go, by odegrał jej fantazję tu i teraz. Ale trzymała się mocno.

„Mnie również miło pana poznać, panie Hawke” powiedziała, chwytając go za rękę, a jego dotyk rozpalił w niej ogień, który rozgrzał jej policzki.

Pochylił się, dusząc ją swoją wodą kolońską i mieszając jej myśli swoją męskością. „Proszę, mów mi Logan” powiedział, a jego oddech owiał jej twarz.

Jej kolana ugięły się, ale równie szybko się uspokoiła. On jednak tego nie przegapił. Kącik jego ust rozchylił się w uśmiechu. I ten uśmiech rozproszył mgłę pożądania, która spowijała umysł Lauren.

Logan Hawke dokładnie wiedział, jaki wpływ wywiera na kobiety, ze swoją idealną twarzą, ciałem i pozycją społeczną. Był królem jednonocnych przygód; zrobił to samo tysiącom kobiet.

I Lauren dała się na to nabrać, tak jak inne dziewczyny.

Ale dlaczego nie miałaby móc się nim cieszyć? Czuć jego dotyk na swojej skórze, jego ramiona wokół siebie, jego w sobie? Jeśli związek nie wchodził w grę, dlaczego nie mogła mieć tej jednej nocy?

Logan wyprostował się i puścił jej rękę, po czym cofnął się o krok. Jej serce jęknęło, pragnąc go bliżej, a nie dalej, i zdecydowała się działać pod wpływem impulsu, by poddać się swojemu pragnieniu tylko na jedną noc. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale on ją wyprzedził.

„Żegnaj, Lauren”. Obszedł biurko Shany i ruszył w stronę swojego biura.

Serce jej zamarło, gdy odwrócił się do niej plecami. Wiedząc, że straciła swój moment, pozwoliła nogom poprowadzić ją do windy. „Żegnaj, Logan”.

Obserwowała go, dopóki nie dotarł do podwójnych drzwi, ale jej uwagę przykuło migające światło. Mrużąc oczy w ciemności, Lauren zdała sobie sprawę, że to kamera.

Widział mnie pomyślała. ~Zobaczył mnie tutaj, przy biurku Shany. To dlatego zostawił tę dziewczynę.~ ~Jej oczy wróciły na jego postać. ~Wybrał mnie zamiast swojej walentynkowej randki?~

Logan stał przed drzwiami, z pochyloną głową i jedną ręką trzymającą klamkę.

Czy on zamierza coś powiedzieć? Powie, żebym się zatrzymała? Poprosi, żebym została? ~Lauren złapała się na tym, że jej myśli są jak z komedii romantycznej i mentalnie wyśmiała samą siebie. Potem skarciła samą siebie za to, że pozwoliła im zajść tak daleko.

Robiąc kilka ostatnich kroków do windy, Lauren wcisnęła przycisk i czekała, odmawiając spojrzenia na drzwi jego biura. Właśnie wtedy, gdy odezwała się winda, z otwartej przestrzeni dobiegł głęboki głos Logana.

„Hej, Lauren” powiedział.

Odwróciła głowę, by na niego spojrzeć.

„Powinniśmy się pieprzyć”.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea