Prezes - Okładka książki

Prezes

Jessica Morel

Powinnam odejść

SCARLETT

„Pan Peters już przyjechał. Wkrótce nas wezwie, a ja was przedstawię. Pan Peters jest bardzo wymagający, ale wszystko wam wyjaśni”.

Jest poniedziałek, a ja spędziłam weekend unikając myślenia o całej tej sprawie, w której ojciec, którego ledwo znałam, nie żyje, a ja odziedziczyłam firmę.

Kłóciłam się sama ze sobą, czy w ogóle powinnam pojawić się w tej pracy, czy też powinnam z opóźnieniem odrzucić ofertę, powołując się na konflikt interesów.

Ale oto jestem. Doszłam do wniosku, że dopóki nie podejmę decyzji w sprawie Roberts Enterprises, powinnam przynajmniej honorować moje obecne zobowiązania.

„Dzięki” mówię do menedżerki ds. rekrutacji, słodkiejkobiety z kręconymi włosami o imieniu Mary. Podczas rozmowy mój telefon zaczyna dzwonić w torbie. „Och, przepraszam”.

„Nie ma problemu” mówi, uśmiechając się. „Może odpowiesz, póki mamy jeszcze trochę czasu?”

„Dzięki”. Wyciągam telefon z torby i widzę imię Beth. „Hej, co tam?”

„Cześć, jak ci minął pierwszy dzień?”

„Właśnie przyjechałam. Wkrótce mam spotkanie z szefem”.

„Ooooo, seksowny tajemniczy mężczyzna!”

„Zamknij się, Beth”.

„Czy Nic się odezwał’

„Nie. Dlaczego miałby to robić?”

„Może dlatego, że cię kocha! Matt tak powiedział”. Myślę, że ona i Matt są teraz oficjalnie związani.

Trzy moje przyjaciółki umawiają się teraz z trzema przyjaciółmi Nica, co sprawia, że trudniej jest mi uzasadnić, dlaczego wybiegłam z limuzyny Nica, nie pozwalając mu się ze mną umówić.

Przewracam oczami. „Muszę kończyć. Pa, Beth”. Nie czekając na odpowiedź, rozłączam się.

Kiedy nie myślałam o tacie i jego firmie, myślałam o Nicu. Tak naprawdę nie przestałam o nim myśleć, odkąd zostawił mnie na chodniku przed moim apartamentowcem.

Oczywiście jest kobieciarzem i wiem, że złamałby mi tylko serce. Ale jeśli zapomnienie o nim jest właściwą decyzją, to dlaczego jest tak do bani?

Rozlega się brzęk i Mary wstaje.

„Och, to nasz znak” mówi z uśmiechem. „Nie wstydź się”. Otwiera drzwi, odsłaniając duże, ciemne biuro.

Każda ściana jest czarna, podobnie jak wszystkie meble. Przypomina mi to trochę mieszkanie Nica. Uśmiecham się do siebie, zastanawiając się, czy Nic rzeczywiście umieścił tę ogromną, różową świecę w swojej sypialni po naszym wspólnym dniu.

Prawdopodobnie nie. Prawdopodobnie kupił ją dla żartu i wyrzucił do kosza, jak tylko wrócił do domu. I to nie jest czas na myślenie o Nicu.

Mój nowy szef stoi tyłem do drzwi. Wygląda na wysokiego, może pół stopy wyższego ode mnie. Ma na sobie czarny garnitur i brązowe włosy. To wszystko, co mogę stąd powiedzieć.

Mary odchrząknęła. „Panie Peters, pozwolę sobie przedstawić pańską nową asystentkę, pannę Miller”.

Wchodzę do pokoju, gdy mój nowy szef się odwraca. Kiedy się odwraca, pierwszą rzeczą, którą zauważam, są te dwa znajome, przeszywające niebieskie oczy.

„Scar?” mówi, brzmiąc na zszokowanego.

„Nic?” Wracam, czując się jak jeleń w świetle reflektorów.

Mary odchrząknęła. „Czy wy się znacie?”

Tak. O mój Boże. Przespałam się z szefem!

Mary, wyjdź” mówi Nic, nie przerywając kontaktu wzrokowego ze mną.

„Tak, panie Peters”.

Stoję całkowicie zamrożona. Takie rzeczy z pewnością zdarzają się tylko w kiepskich filmach i oklepanych powieściach. Nawet nie zauważam, że Nic wciąż jest w pokoju, dopóki nie staje tuż przede mną.

Chwyta mnie za ramiona i lekko potrząsa. „Scarlett” mówi z podziwem.

„Powinienem zrezygnować” wyrzuciłam z siebie.

„Dlaczego?” Wyraz twarzy Nica zmienia się w gniewny.

„Nic”. Dominic. „Panie Peters. Kimkolwiek jesteś. Nie mogę tu pracować, nie teraz”.

„Wyjaśnij, Scarlett” warknął Nic.

„Widziałeś mnie nagą” mówię, szybko zakrywając twarz dłońmi. Nic opuszcza moje dłonie; jego wyraz twarzy łagodnieje na chwilę, po czym rozpływa się w uśmiechu.

„Tak. Widziałem”.

„Nic!”

„Daj spokój, Scar, to jest idealne. Musisz mieć kwalifikacje do tej pracy, skoro Mary cię zatrudniła. To oznacza, że mogę się z tobą widywać cały czas i mam świetną asystentkę”.

„Więc nie masz problemu z tym, że przespałeś się ze swoją asystentką?”

„Nie mam problemu z tym, że moja dziewczyna jest moją asystentką” odparł.

„Dziewczyna?” pytam słabo.

„Co?”

„Myślisz, że jestem twoją dziewczyną?”

Szydzi. „Scar, spałem z tobą. Spędziłem z tobą dzień. Kupiłem tę śmieszną świecę tylko dlatego, że wywoływała uśmiech na twojej twarzy. Uciekłaś, zanim zdążyłem cię zaprosić na randkę, ale to, że pojawiłaś się w moim biurze w taki sposób, to musiało być przeznaczenie. Ty. Jesteś. Moja”.

Czuję, że się rumienię i przygryzam dolną wargę.

„Boże, Scar, nie rób tego. W przeciwnym razie ochrzcimy to biurko”.

Westchnęłam. „Właśnie dlatego nie mogę tu pracować, Dominic. To jest nieprofesjonalne”.

„Nie obchodzi mnie, co jest profesjonalne – i Boże, powiedz moje imię jeszcze raz!”.

„Dominic” szepczę, a on oplata ramiona wokół mojej talii. Opadam do przodu na jego klatkę piersiową z westchnięciem. Jego usta przyciskają się do mojej szyi i czuję, jak jęczę.

Daj spokój, Scarlett, naprawdę?

Chcesz mnie, prawda, kochanie?” Nic mruczy w moją skórę. Chcę krzyczeć ~Boże tak!~, ale gryzę się w język. „Zachowujesz tę pracę” mówi teraz autorytatywnie. „Jesteś moja. Masz resztę dnia wolnego. Przygotuj się na wieczór”.

„Czekaj, co?” Cofam się, zdezorientowana. „Co jest dziś wieczorem?”

„Nasza randka. Zabiorę cię na romantyczną kolację. Potem wrócimy do mnie i zerżnę cię tak mocno, że będziesz krzyczeć moje imię”.

Na same jego słowa robi mi się słabo w kolanach. Czuję ciepło między nogami. „Dominic” szepczę, słowa są ledwo słyszalne.

Oczy Nica błyszczą z pożądania. Uśmiecham się. To wspaniałe uczucie móc wpływać na niego w ten sposób za pomocą słowa, spojrzenia. Jakbym miała nad nim władzę. Ale on ma równie wielką władzę nade mną, a to jest niebezpieczne.

Nie wspominając o tym, że nie wie o wszystkim w Roberts Enterprises. „Nic” mówię stanowczym głosem. „Nie wiem, czy chcę tu pracować. Chcę zrobić karierę, ale…”

Nic przerywa mi, naciskając interkom. „Mary, chodź”.

Kilka sekund później Mary wchodzi przez drzwi. Patrzy na mnie, a ja znów się rumienię. Jej wzrok wędruje do miejsca, w którym Nic wciąż mocno mnie trzyma.

„Tak, panie Peters?” mówi rześko.

„Chciałem powiedzieć, dobra robota”.

„Za co, proszę pana?” pyta Mary.

„Zatrudniłaś najlepszych. Panna Miller jest właściwie moją dziewczyną; nie zdawałem sobie sprawy, że ją zatrudniłaś”.

Znowu to słowo – „dziewczyna”. Nigdy się na to nie zgodziłam. Podoba mi się jego brzmienie – jest niemal boleśnie kuszące. Ale to wszystko dzieje się tak szybko!

„Czy to będzie problem, sir?” pyta Mary, ale jej oczy nie spuszczają ze mnie wzroku.

„Nie. Ale chciałbym wprowadzić kilka zmian w jej roli”.

„Coo…” Przerywam, gdy Nic ściska mnie mocniej.

„Panna Miller będzie potrzebowała własnego biura, obok mojego. Chciałbym, aby aranżacja rozpoczęła się dzisiaj”. Mary kiwa głową, wściekle bazgrząc w notatniku, podczas gdy Nic mówi.

„Jej pensja zostanie podwojona i będzie potrzebowała konta na wydatki. W międzyczasie daj jej moją czarną kartę”.

„Tak, sir. Czy to…”

„To wszystko”.

„Zaczekaj!” wołam za nią, zanim zdąży odejść. „Nie, to nie wszystko. Potrzebuję zaktualizowanego kontraktu” mówię, siląc się na stanowczość.

Mary zatrzymuje się, spoglądając między mną a Nikiem, jakby nie była już pewna, od kogo przyjąć rozkazy.

„Nie ma nowego biura. Jeszcze nie”. Mój głos nabiera pewności siebie, gdy przypominam sobie, że jestem cholerną bizneswoman i odbyłam wiele zajęć na temat tego, jak radzić sobie podczas negocjacji. „Zgodzę się na trzytygodniowy okres próbny, zarówno w pracy, jak i w związku”.

„Po upływie tych trzech tygodni ocenimy, czy ten układ jest nadal korzystny dla obu stron. Będę również potrzebowała klauzuli potwierdzającej, że niedawno odziedziczyłam pakiet kontrolny w Roberts Enterprises”.

„Co?” Rozkoszuję się wyrazem zaskoczenia i dezorientacji na twarzy Nica. To prawie tak zabawne, jak podniecanie go.

„Możemy omówić bardziej szczegółowo, czy moja rola związana z Roberts Enterprises będzie kolidować z moją pracą dla ciebie. Czy te warunki są dla ciebie akceptowalne?” W moim głosie pojawiła się nutka kpiny.

Wygląda, jakbym właśnie uderzyła go mokrą rybą. Ale po chwili zwraca się do Mary. „Słyszałaś panią Miller. Skontaktuj się z naszym wewnętrznym prawnikiem, a my zajmiemy się wprowadzeniem poprawek do umowy panny Miller”.

„Bardzo dobrze, proszę pana”. Mary pośpiesznie wychodzi z pokoju, a ja zostaję, wpatrując się wyzywająco w Nica.

„Jeśli masz jakieś obiekcje co do tego, żebym pochylił cię nad biurkiem” powiedział niskim i szeleszczącym głosem „powiedz to teraz”.

„Dla mnie brzmi dobrze. Proszę pana” mówię z uśmiechem.

Warcząc, chwyta mnie za talię i zgodnie z obietnicą rzuca na biurko.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea