
Przesunęłam się niepewnie w fotelu. Zimne, mokre ubranie przylgnęło do mojego ciała i nie czułam już nawet stóp.
Pochyliłam się lekko do przodu i spojrzałam na skórę za mną. Zostawiłam mokry ślad w miejscu, w którym znajdowały się moje plecy.
„Niszczę ci siedzenie!”
„Nie przejmuj się tym”, powiedział mężczyzna obok mnie, nawet nie podnosząc wzroku.
Usiadłam z powrotem, wciąż nie czując się swobodnie. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam Milesa idącego z ostatnimi ozdobami.
Usłyszałam, jak bagażnik się zamyka, a chwilę później usiadł na miejscu kierowcy i przekręcił kluczyk w stacyjce, a samochód powoli ruszył.
„Dokąd zmierzasz?” zapytał mężczyzna, wciąż na mnie nie patrząc.
Wsunęłam kosmyki mokrych włosów za ucho. „Porthouse Publishing. To na –”
„Wiem, gdzie to jest. Do Porthouse, Miles”. W końcu zaszczycił mnie spojrzeniem. „Pracujesz tam?”
„Przepraszam, chyba się nie przedstawiłeś, kiedy powiedziałam ci, jak się nazywam”.
„Cyrus. Co robisz w Porthouse?”
„Pracuję jako grafik”.
Spojrzałam na swoje stopy, które zaczęły boleć teraz, gdy wróciło do nich czucie. Moje palce pulsowały, a buty nagle stały się nieracjonalnie ciasne.
„Czy jesteś dobra w swojej pracy?”
Uniosłam jedną brew. „Chyba nie najgorsza”. Co to było za pytanie? „A ty czym się zajmujesz?”
„Biznes”. Ponownie wyjrzał przez okno.
„Próbuję zająć się ilustrowaniem zamiast projektowaniem”, powiedziałam i natychmiast zastanowiłam się, dlaczego podzieliłam się tym z nieznajomym.
Wyglądało jednak na to, że przyciągnęło to jego uwagę. Odwrócił się i spojrzał na mnie. „Masz jakieś doświadczenie?”
„Tylko jeden projekt, ale całkiem duży”.
„Coś, co mógłbym zobaczyć?”
Poczułam, że moje policzki różowieją. „Jeśli masz dzieci, to może. To było do książki dla dzieci. Moje wydawnictwo zorganizowało konkurs na ilustratora i dostałam to zadanie”.
„Książka Jessego Harrisona?”
Przytaknęłam.
„Znam to. Dobra robota”.
Trochę mnie to zaskoczyło, ponieważ do tej pory nie powiedział mi ani jednego miłego słowa. W ogóle się nie odzywał.
„Dzięki”, powiedziałam trochę zbyt podekscytowana. Skrzywiłam się i opadłam z powrotem na siedzenie.
„Nigdy nie próbowałaś szczęścia w Brentstone and Sons?”
„Tak. Ale niestety znaleźli lepszą osobę”.
„Może powinnaś spróbować jeszcze raz”.
Zaczęłam grzebać przy guzikach mojego kardiganu. „Cóż, nie sądzę. Nie lubię być odrzucana dwa razy. Po prostu pogodzę się ze stratą i pójdę dalej”.
Samochód wjechał na parking Porthouse. Opady śniegu tylko się zwiększyły, odkąd ruszyliśmy, a teraz pokrywały miasto grubym białym kocem.
Wszystko wyglądało spokojnie, zwłaszcza teraz, gdy księżyc przebił się przez ciężkie chmury, rzucając subtelne światło na scenerię, co sprawiło, że śnieg pięknie lśnił.
Otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu. „Wezmę tylko jeszcze jedno pudełko na ozdoby. Zaraz wracam!”
Próbowałam wejść do środka bez poślizgnięcia się na zaśnieżonym chodniku. Wyszłam po chwili z dużym pudłem, które znalazłam w magazynie.
Kiedy wróciłam do samochodu, Miles czekał już na mnie przy bagażniku i pomógł mi wrzucić ozdoby do pudełka. Przerzuciłam mokry płaszcz przez ramię, chwyciłam pudełko i odwróciłam się do niego.
„Dziękuję bardzo. Naprawdę jestem waszym dłużnikiem. Nie wiem, jak mogę się wam odwdzięczyć”.
Miles uśmiechnął się i pomachał mi z uznaniem. „Przyjemność po naszej stronie”.
Spojrzałam na bok samochodu, gdzie siedział Cyrus. Wątpię, czy powiedziałby to samo.
Podeszłam do jego okna i czekałem, aż je opuści. Nie zrobił tego. Zastanawiałam się nad odejściem, nie dziękując mu w ogóle, ale czułam, że to byłoby niegrzeczne.
Przewróciłam oczami i stuknęłam w jego okno. W końcu otworzył je do połowy i uniósł na mnie brew.
„Dziękuję za podwiezienie”, udało mi się powiedzieć.
Skinął głową.
Stałam tak przez chwilę, czekając na odpowiedź, po czym odwróciłam się na pięcie, gdy zdałam sobie sprawę, że jej nie otrzymam. Tuż przed tym, jak zniknęłam z zasięgu słuchu, ponownie usłyszałam jego niski głos.
„Naprawdę powinnaś spróbować jeszcze raz w Brentstone”.
Odwróciłam się. „Jak już mówiłam –”
„Oferta obowiązuje do końca miesiąca”.
„Jaka oferta?” Jego pełne niedopowiedzeń słowa zaczynały mnie irytowac.
„Spróbuj ponownie w Brentstone i przekonaj się”.
Okno z powrotem się podniosło. Stałam bez ruchu zdziwiona, po czym odwróciłam się i wróciłam do biura, gdzie zastałam Milesa trzymającego dla mnie drzwi.
„Jeszcze raz dziękuję. Uratowałeś mi życie”. Przeszłam przez drzwi i weszłam do ciepłego pomieszczenia.
W dniach, które nastąpiły po moim spotkaniu z Cyrusem i Milesem, nie mogłam przestać myśleć o tym, co powiedział. Zastanawiałam się, co robił w Brentstone and Sons, skoro najwyraźniej miał moc składania ofert pracy.
Starałam się wyrzucić to wszystko z pamięci, ale z każdym dniem było coraz trudniej.
Postanowiłam spróbować ponownie w Porthouse. Udało mi się umówić na popołudnie z samym panem Porthousem.
Założyłam szpilki zamiast moich zwykłych butów, co pomogło mi wyglądać profesjonalnie i odpowiednio do roli.
Rozważałam nawet przyklejenie ołówka za uchem, aby wyglądać bardziej artystycznie, ale czułam się śmiesznie, więc zdecydowałam się tego nie robić.
Podniosłam rękę, by zapukać do drzwi, ale zanim zdążyłam to zrobić, usłyszałam głos pana Porthouse’a.
„Pani Mayweather. W czym mogę pomóc?”
Weszłam nerwowo i uśmiechnęłam się do niego, zmuszając się, by wyglądać na pewną siebie. „Zastanawiałam się, czy ma pan chwilę, by omówić kilka spraw?”
Pan Porthouse spojrzał na mnie z góry do dołu. „Tak, nie mniej niż dwadzieścia, odkąd umówiła się pani na to spotkanie”. W jego głosie wyczułam nutę znudzenia. Już go traciłam.
„Racja”. Położyłam portfolio na jego biurku. „Zastanawiałam się, czy moglibyśmy ponownie omówić wewnętrzne przeniesienie do działu ilustracji”.
Pan Porthouse, który opierał się na krześle z rękami założonymi za głowę, teraz podniósł się i wyprostował plecy, po czym odwrócił się do komputera i zaczął pisać.
„Myślałem, że już o tym rozmawialiśmy”.
„Po prostu pomyślałam –”
„Wiem, co sobie pani pomyślała. Ale to, że wygrała pani niewielki konkurs, nie oznacza, że zatrudnimy panią jako ilustratora. Poza tym, wszystkie stanowiska są już obsadzone. Nie wiem, czego ode mnie pani oczekuje”.
Spojrzałam na swoje portfolio. „Ale jestem dość elastyczna. Nie mam nic przeciwko okazjonalnym projektom, dopóki nie pojawi się stała posada”.
Pan Porthouse przestał pisać i odwrócił się, by na mnie spojrzeć. „Och, czyżby?”
W tym momencie moja nadzieja zniknęła.
Ponownie zaczął pisać na klawiaturze. „Będę o tym pamiętał. Coś jeszcze mogę dla pani zrobić, panno Mayweather?”
„To wszystko”. Chwyciłam swoje portfolio i wstałam.