Stado Greystone Ridge - Okładka książki

Stado Greystone Ridge

Arri Stone

Rozdział 5: Spotkanie z wilkiem

ALICE

Dziewczyny i ja planowały wycieczkę do domku w górach od wieków.

Potem wszyscy miałyśmy wyjechać na studia. Chciałam ciszy i spokoju, by usiąść, poczytać i odpocząć.

Inni mówili, że jest tu ogromne jezioro, w którym możemy popływać. Nie byłam pewna, czy to dobry pomysł. Nie lubiłam nieznanych wód. Bałam się rzeczy, które czaiły się pode mną, rzeczy, których nie mogłam zobaczyć w wodzie.

Zaczęłam się zastanawiać, dlaczego do cholery zgodziłem się na tę małą wycieczkę. Już teraz wiedziałam, że to będzie totalna katastrofa.

Cassie przygotowała dla nas jedzenie: spaghetti bolognese. Wszystkie śmiałyśmy się podczas jedzenia. Bella otworzyła butelkę wina; to było dokładnie to, czego wszystkie potrzebowałyśmy.

Zdecydowałyśmy, że rozpalimy ognisko, ponieważ pod domkiem był wyznaczony do tego obszar. Nasza pierwsza noc miała być niesamowita.

„Za chwilę zbiorę trochę drewna. Chcę skończyć czytać tę książkę, którą przywiozłam. Obiecuję, że nie mam już wiele do przeczytania”.

Wyszłam na werandę. Było tu tak pięknie. Żadnych dróg, po których samochody pędzą z niedorzeczną prędkością, ani odgłosów syren. Otaczała mnie tylko błogość natury.

Rozsiadłam się wygodnie na huśtawce, która wisiała na werandzie. Kiedy otworzyłam książkę, włoski na karku stanęły mi dęba. Wpatrywałam się w las, przeczuwając, że coś się w nim kryje, choć nic nie widziałam.

Spojrzałam z powrotem na stronę, którą miałam przeczytać i zatraciłam się w książce.

„Alice, wydawało mi się, że mówiłaś, że pójdziesz nazbierać trochę drewna; niedługo zrobi się ciemno”.

„Tak, mamo”. Wystawiłam język, drażniąc się z Cassie, która zawsze wszystkim matkowała. Przez większość czasu było to słodkie. Zamknęłam książkę, gdy skończyłam rozdział. „Dobra, idę już”.

„Pozostała dwójka przygotowuje dla nas koktajl; nie pytaj jednak, co w nim jest”. Zachichotała, lekko podchmielona wypitym winem.

„Ble, mam nadzieję, że to nie jest to samo, co nam podały ostatnim razem – to było okropne”.

Skrzywiłam się, gdy przypomniałam sobie, że była to w zasadzie mieszanka mocnych alkoholi.

„Tak, a ja przygotowuję pianki. Czy możesz sobie wyobrazić Tammy próbującą nadziać piankę na patyk, gdy jest pijana?”

Obie wybuchnęłyśmy śmiechem, ponieważ dokładnie wiedziałyśmy, co się stanie. Cassie wróciła do środka, a ja poszłam w kierunku ogniska.

Po poprzednich obozowiczach pozostało kilka gałęzi i większych kawałków drewna.

Poszłam zebrać wystarczającą ilość drewna, aby rozpalić przyzwoite ognisko na cały wieczór. Właśnie wróciłam z drugą partią drewna, którą znalazłam.

Pomyślałam, że będziemy potrzebować kilku nieco większych kłód do spalenia. Nie mogłam znaleźć żadnych blisko ścieżki, więc skierowałam się nieco głębiej w las.

Nuciłam do siebie, szukając większych kawałków drewna, które mogłybyśmy pociąć.

Pod moimi stopami trzasnęła gałąź i podskoczyłam. Zachichotałam, czując się raczej głupio, że sama siebie przestraszyłam. Zaczęłam się zastanawiać, jak zaniosę drewno z powrotem, kiedy pojawiła się Cassie.

„Zastanawiałyśmy się, gdzie się podziałaś. Wiesz, że nie jest bezpiecznie włóczyć się po lesie samemu”. Nerwowo rozejrzała się dookoła.

„Pomożesz mi, Cassie?”

Podniosłyśmy jeszcze kilka kłód i dużą gałąź i zaciągnęłyśmy je z powrotem do paleniska w pobliżu chaty.

„Czy jest coś, czym możemy rozbić drewno?”

„Tam jest mały budynek gospodarczy; może coś w nim jest?” Cassie wskazała na szopę z boku chaty.

Poszłam zobaczyć, co znajdę w środku. Otworzyłam drzwi małej szopy i zaczęłam w niej grzebać. Cassie zniknęła w domku, by umyć ręce.

Byłam pochylona, przeglądając rzeczy, które leżały na podłodze szopy, kiedy cień pojawił się za mną.

„Cassie, czy to ty?” zawołałam, ale nie odpowiedziała.

Znalazłam siekierę, której szukałam, odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z wilkiem. Zszokowana potknęłam się i upadłam. Nerwowo trzymałam siekierę przed sobą. „Nie boję się. Użyję go, jeśli będę musiała”.

Mój głos załamał się pod koniec. Byłam zdenerwowana jak diabli, gdy wilk wpatrywał się we mnie, a jego bursztynowe oczy niemal świeciły; był piękny, dokładnie taki, jak ten, którego widziałam w moich snach, jak ten, którego narysowałam.

Siedziałam na ziemi wpatrując się w niego, zastanawiając się, czy to oswojony wilk; z pewnością nie wydawał się mnie bać. „Jesteś przyjaznym wilkiem?” Czułam się dość głupio, rozmawiając z nim. „Jesteś wspaniały. Chciałabym móc cię dotknąć”.

Wilk przechylił łeb, jakby słuchał mojego głosu, a ja przygryzłam dolną wargę. Nie poruszył się i wciąż się we mnie wpatrywał.

Przypomniałam sobie z jakiegoś programu, że należy wyciągnąć grzbiet dłoni do dzikich zwierząt, aby nie myślały, że jesteś zagrożeniem i mogły cię obwąchać. Cholera, czy naprawdę to robiłam?

Ręka mi się trzęsła, gdy ją podniosłam i wyciągnąłam do wilka. Myślałam, że zaraz zmoczę spodnie albo dostanę ataku serca. Może jedno i drugie.

„Nie zamierzam cię skrzywdzić”. Złagodziłam głos. Byłam pewna, że zwierzę wydało jakiś dźwięk.

Zdałam sobie sprawę, że wciąż trzymam siekierę w drugiej ręce, więc ostrożnie go odłożyłam, starając się nie przestraszyć wilka.

Zrobił kilka kroków w moją stronę, a jego mokry nos dotknął mojej dłoni.

Odsunęłam rękę, reagując, ale nie poruszył się, więc sięgnęłam ponownie, tym razem głaszcząc bok jego twarzy. Był oszałamiający. Zgadywałam, że był samcem.

Nigdy w życiu nie czułam czegoś tak miękkiego. Jego futro miało różne odcienie szarości.

Czując się pewniej, przesunęłam się do przodu na kolana i przejechałam dłonią po czubku jego głowy i za uszami, tak jak w przypadku psa. Wydawało się, że mu się to podoba, gdy opuścił głowę niżej, przytulając się do mnie.

Byłam oszołomiona tym, jak przyjazny był, a może byłam głupia i to miało obrócić się przeciwko mnie?

„Alice, znalazłaś siekierę?” Głos Cassie dobiegł z boku.

Wilk uciekł, zanim zdążyłam go przytulić. Tak, chyba byłam dość głupia, ale czułam się dziwnie. Nie czułam żadnych złych wibracji od wilka, promieniowała od niego tylko dobroć.

Dotknęłam swojego serca, a przez moje ciało przeszła dziwna fala, prawie jak gorący rumieniec.

„Hej, wszystko w porządku? Masz czerwone policzki”.

„Tak, nic mi nie jest, upadłam do tyłu, gdy usłyszałam hałas”

Podniosłam się z ziemi i otrzepałam pośladki. Podniosłam siekierę i podeszłyśmy razem do sterty kłód i gałęzi, które zebrałyśmy.

Cassie pomogła mi pozbierać mniejsze kawałki, podczas gdy ja próbowałem rozbić większe.

„Gdzie są ci wszyscy wysocy, ciemnowłosi, przystojni mężczyźni, kiedy ich potrzebujesz?”

Zaśmiałam się, ale moje spojrzenie powędrowało w stronę linii drzew. Czy krył się tam mój przyjazny wilk? Dlaczego na samą myśl o nim ogarnął mnie nagły przypływ ekscytacji?

Wciąż próbowałam zrozumieć, czy to ten sam, którego widziałam w snach. Głupie, to wszystko zbieg okoliczności. Ile szarych wilków musiało biegać po lesie?

„Ziemia do Alice”.

„Och, przepraszam, myślę, że powinnyśmy rozpalić ogień. Nie mogę ich już bardziej rozbić. Odłożę siekierę, żebyśmy jej nie zgubiły”. Zagubiłam się w swoich myślach i otrząsnęłam z nich.

„Pójdę po pozostałe dziewczyny i przyniosę pianki”. Cassie zachichotała, wracając do środka.

Odłożyłam siekierę i miałam nadzieję, że jeszcze zobaczę wilka. Nachodziły mnie dziwne myśli. Każdy inny uciekłby na milę, krzycząc. Cóż, wiedziałam, że pozostałe dziewczyny by tak zrobiły.

Nie pojawił się jednak, więc usiadłam przy ogniu, które udało mi się rozpalić.

Późnym wieczorem siedziałyśmy przy ognisku. Tammy i Bella piły koktajl, który przygotowały.

W miarę upływu nocy chichotałyśmy z tego, jak głupio zachowywały się wcześniej, kłócąc się o przystojnego mężczyznę, którego prawdopodobnie żadna z nas już więcej nie zobaczy.

Dla odmiany ich koktajl był zaskakująco smaczny.

Tammy roześmiała się i zaczęła dolewać wszystkim drinki. Cassie zaczęła podawać pianki, które wcześniej ostrożnie nabiła na szpadki.

„Bądźcie ostrożne, ponieważ są gorące i mogą poparzyć usta” przypomniała nam Cassie, gdy wszystkie już miałyśmy się w nie wgryźć.

„Kurwa…” Bella podskoczyła, wachlując usta. „Muszę się napić”. Tammy skończyła swojego drinka.

„Mówiłam, żebyś była ostrożna” przypomniała jej Cassie, zaciskając usta, by się nie roześmiać.

„Tak, po prostu nie sądziłam, że będzie aż tak gorąca” Bella otworzyła usta z wywieszonym językiem.

Skubnęłam swoją.

„Mmm, o Boże, to jest pyszne. Myślę, że zaraz będę miała orgazm”.

Kontynuowałyśmy do późna w nocy, piekąc następną partię pianek. W końcu Tammy wstała i zachwiała się, śmiejąc się. „Idę do łóżka”. Potknęła się i poszła do chaty.

„Tak, robi się późno. Może pójdziemy już wszystkie do środka?” zasugerowała Cassie.

„Dobra, wy wracajcie. Upewnię się, że ogień został ugaszony”. Potajemnie chciałam znów zobaczyć wilka.

Kiedy usłyszałyśmy trzask gałęzi z linii drzew tuż za nami, dziewczyny zamarły i spojrzały na siebie. „Jestem pewna, że słyszę sapanie” Cassie odezwała się jako pierwsza, a raczej szepnęła.

Domek znajdował się kilka metrów dalej, a ognisko zaczynało przygasać. Żarzył się tylko słaby płomień. Tammy popędziła w stronę chaty, podczas gdy nasza trójka została jak zamrożona, próbując nasłuchiwać.

Oczy Cassie były szeroko otwarte z przerażenia; to była nasza pierwsza noc tutaj i byłam pewna, że myślała, że umrze. Wpatrywałam się w las za Cassie i Bellą, ale nic nie widziałam.

„Dajcie spokój, to pewnie tylko dzikie zwierzę. W każdym razie ja nic nie widzę”. Wstałam, zachęcając pozostałą dwójkę. Poderwały się i rzuciły do tyłu. Przewróciłam oczami, zabierając bluzę, na której siedziałam.

Rozsypałam trochę ziemi nad żarem ogniska, gasząc ogień. Odchodząc od ogniska, potknęłam się o stos drewna, którego nie zauważyłam i upadłam na trawę.

„Auć” Potarłam nogę w miejscu, w które się uderzyłam.

Nagle warknięcie zabrzmiało blisko mnie. Poczułam nad sobą gorący oddech. Moje ciało zadrżało, gdy odwróciłam się i stanęłam twarzą w twarz z wilkiem, tym samym, którego spotkałam wcześniej.

Jego bursztynowe oczy wpatrywały się w moje i powróciła ta sama fala gorąca i kołatanie serca, których doświadczyłam wcześniej. Leżałam na plecach, a wilk wskoczył na mnie, jego język drapał bok mojej twarzy, zwilżając mój policzek.

Wstrzymałam oddech, gdy sięgnęłam i przesunęłam dłońmi po jego wspaniałym futrze. Wydał z siebie kolejny niski warkot, gdy przysunęłam się bliżej. Jego dolna szczęka spoczęła na moim ramieniu, a mój policzek przycisnął się do boku jego pyska.

Ogromna bestia wcale mnie nie onieśmielała. Udało mi się uklęknąć, a wilk oparł swoje czoło o moje, wpatrując mi się w oczy.

„Jesteś piękny” szepnęłam, wsuwając palce głęboko w jego futro.

Jego drzewny zapach był wzbogacony piżmową wanilią, co wydawało mi się dziwne. Nie mogłam się nacieszyć tym wilkiem.

Zostaliśmy wyrwani z wzajemnego transu, gdy usłyszałam, jak drzwi domku otwierają się, a światła rozbłysły w moim kierunku.

Wilk odwrócił się i uciekł, a moje ciało przeszył dreszcz, po czym na moich ramionach pojawiła się gęsia skórka.

„Alice, co ty robisz?”

„Ugasiłam ognisko, a potem się potknęłam” powiedziałam. Prawdę, z wyjątkiem tej części, w której rozmawiałam z wilkiem.

„Chodź do środka. Samemu jest zbyt niebezpiecznie”.

Przewróciłam oczami; to one uciekły i mnie zostawiły.

Podniosłam bluzkę i weszłam do środka. Byłam pewna, że zauważyłam parę bursztynowych oczu wpatrujących się we mnie, gdy zamykałam drzwi, i znajome ciepło rozeszło się po moim ciele.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea