
Powietrze było chłodne w porównaniu do mojej twarzy.
Obiecałam sobie, że nie będę się oglądać za siebie, ale mój wilk nigdy nie spełnił tej obietnicy. Jej głowa odwróciła się i spojrzeliśmy na zamek.
Patrzyłam, jak zapalają się światła, oświetlając drogę, którą podążał, szukając mnie. Usłyszałam wycie, które przeszyło powietrze, a dzwony alarmowe zaczęły bić.
Una instynktownie zrobiła krok do tyłu, a jej łapa poczuła krawędź urwiska. Odwróciła głowę, by spojrzeć na swoją łapę, przyciągając mój wzrok do siebie.
Ostatnią rzeczą jaką pamiętam jest uczucie powietrza otaczającego każdą naszą cząstkę. W końcu poczułam to, czego szukałam... wolność.
Chłodna woda poniżej otworzyła swoje ramiona, a my wpadłyśmy w ciemność.
Jakimś cudem wszystko było wciąż takie samo.
Dałam kierowcy napiwek i wysiadłam z taksówki, zarzucając plecak na ramię. Podeszłam do domu i spróbowałam sobie przypomnieć, gdzie jest dodatkowy klucz.
Zajrzałam pod wycieraczkę, do skrzynki na listy i na parapety. Gdyby ktoś przechodził obok lub wyglądał przez okno, wyglądałoby to tak, jakbym próbowała włamać się do własnego domu.
Zdecydowałam, że po prostu pójdę dookoła, przeskoczę przez płot i wybiję jedno z okien. Rzuciłam się i wylądowałam całkiem zgrabnie, jeśli mogę tak powiedzieć o sobie.
Podwórko było zdecydowanie w stanie nieładu.
Gdyby Grace tutaj była i zobaczyła swój ogród w takim stanie, najprawdopodobniej by zemdlała. Podeszłam do rozsuwanych drzwi i postanowiłam spróbować: cóż, nie wiedziałam, że nie były zablokowane.
Dom wydawał się bardziej pusty niż zwykle. Przejechałam palcem po kuchennym stole, rozgarniając warstwy kurzu.
Używałam każdej możliwej wymówki i zwlekałam z powrotem tutaj tak długo, jak tylko mogłam.
Po śmierci mojego ojca Grace pokazała swoje prawdziwe oblicze. Odesłała mnie do szkoły z internatem kilka dni po jego śmierci.
W czasie przerw byłam zmuszona zostać w szkole, podczas gdy wszyscy inni mogli wrócić do domu. Więc spędziłam ten czas na planowaniu. Obiecałam sobie życie, w którym nie będę musiała na nikim polegać.
Nie musiałam wracać do domu, jak wszyscy inni. Zdecydowałam się zostać, aby móc studiować i stworzyć przyszłość, którą chciałam mieć. Nie potrzebowałam nikogo tak długo, jak długo miałam swoje książki.
A jednak jestem tu znowu. Nigdy nie sądziłam, że wrócę do tego miejsca, ale musiałam uporządkować kilka spraw. Nigdy nie lubiłam tego domu, a jego sprzedaż pomogłaby mi opłacić studia.
Poza tym, mój ojciec zostawił dziwne zapisy w testamencie, kiedy odszedł.
Właśnie skończyłam dwadzieścia jeden lat i za kilka tygodni w końcu dostanę swój spadek. Potem będę mogła sprzedać ten dom i ruszyć dalej.
Do tego czasu podejmę się kilku dorywczych prac, posprzątam to miejsce i zacznę planować resztę życia.
Podbiegłam do drzwi, powąchałam powietrze i wyraźnie poczułam zapach naleśników i miodu. - Mary? - zapytałam, gdy otworzyłam drzwi.
Mary poszła za mną do kuchni. Otworzyłam szafki w poszukiwaniu filiżanek. Na szczęście ona sama podeszła i wzięła szklankę.
Grace poprzestawiała rzeczy od czasu, gdy byłam tu po raz ostatni. Nie wiedziałam, gdzie co jest, a to tylko wzmocniło poczucie bycia nie na miejscu.
Usłyszałam pukanie do drzwi ponownie i podeszłam do nich, aby je otworzyć.
Tylor rzucił mi chytre spojrzenie i mrugnął.
Wyglądał zupełnie inaczej niż wtedy, gdy widziałam go po raz ostatni. To był dzień, w którym odeszłam. Mieliśmy zaledwie osiem lat. Tak, jest wyższy, ale jest też po prostu... to ten uśmiech... jego uśmiech był taki rozbrajający.
Tylor wymienił spojrzenie z matką. Mogłam stwierdzić, że powiedziałam coś nie tak. Zaczął coś mówić, gdy jego matka wtrąciła się ostrożnie.
Przytaknęłam i odprowadziłam ich do wyjścia. Patrzyłam jak Tylor i jego matka przechodzą przez ulicę i spojrzałam z powrotem na mój plecak, który położyłam przy przesuwanych drzwiach. Byłam wdzięczna, że nie zwrócili na niego uwagi. Nie miałam przy sobie zbyt wiele.
Wszystko, czego naprawdę potrzebowałem, to mój laptop i kilka ubrań na zmianę. Po tak długim czasie przemieszczania się zdałam sobie sprawę, że wszystko jest potencjalną kotwicą: każda książka, każdy kawałek ubrania, każdy kawałek papieru.
Każda osoba.
Byłam ostrożna wobec wszystkich i wszystkiego.