Cassandra Rock
ELAINA
– Wygląda pani oszałamiająco, pani Vasiliev – powiedziała mi pokojówka, gdy stanęłam przed lustrem w sukni ślubnej.
Nieważne, ile razy jej mówiłam, nie przestawała nazywać mnie panią Vasiliev. Nigdy nie będę jedną z Vasilievów, a po dzisiejszym dniu będę Acerbi.
Na siłę zaciągnięto mnie do tego miejsca, żebym mogła złożyć przysięgę i oddać się mężczyźnie, którego nawet nie znałam.
Ostatni tydzień minął tak szybko, że ledwo zdążyłam się zorientować w sytuacji. Nie miałam dostępu do telefonów ani Internetu i zastanawiałam się, co moja mama powiedziała Kirze.
Ktoś musiał się zorientować, że zaginęłam. Nie ma mowy, żeby dziewczyna, której nie wolno było nawet wyjechać z Ohio, nagle zniknęła bez śladu.
Nie widziałam Valentino od tamtego dnia w domu Vadima. Byłam mu za to wdzięczna. Nie chciałam go widzieć, ale teraz miałam go przecież oglądać każdego dnia.
Po ślubie miałam wrócić z nim do domu, co mogło być znacznie gorsze niż mieszkanie z Vadimem przez ostatni tydzień.
Sukienka, którą miałam na sobie, była długa i spływała do samej ziemi. Cała była z koronki. Góra była dopasowana do mojego ciała, natomiast dół opadał bardziej naturalnie.
Moje włosy były upięte w ładną fryzurę z kilkoma lokami zwisającymi po obu stronach i byłam już gotowa, ale chciałam coś jeszcze zrobić. Cokolwiek, byle to odwlec.
Drzwi do pokoju, w którym się szykowałam, otworzyły się i stanął w nich Viktor, trzymając w ręku swoją komórkę. – Twoja matka na linii.
Moje oczy się rozszerzyły, bez wahania wzięłam od niego telefon i przyłożyłam go do ucha. – Mamo?
– Elaina, kochanie, tak dobrze jest usłyszeć twój głos… – Usłyszałam mamę na drugim końcu linii i nagle znów poczułam się jak w domu.
Czułam się tak, jakby zabrano mnie z tej nędznej rzeczywistości i jakbym znów znalazła się w Ohio.
Moje oczy natychmiast wypełniły się łzami, tęskniłam za mamą i chciałam wrócić do tego, co było przedtem.
– On każe mi wyjść za mąż, mamo. Co ja mam zrobić? Przyjedziesz po mnie, prawda?
Byłam przytłoczona, zdruzgotana i robiło mi się niedobrze w żołądku. Wrażliwość nie była moją mocną stroną, ale to było wszystko, co miałam w tym momencie.
Nie mogłam się bronić przed tymi ludźmi. To było niemożliwe.
Dźwięk westchnienia mojej mamy odbił się echem przez linię telefoniczną, a ja słuchałam jej odpowiedzi. – Musisz to zrobić, kochanie. On jest niebezpieczny i... musisz słuchać, dobrze? Bądź bezpieczna.
Zabrzmiało to tak, jakby miała zamiar się rozłączyć, więc spanikowałam. – Kiedy po mnie przyjedziesz?
– Elaina, ja… nie mogę. – Jąkała się i mogłam usłyszeć ból w jej głosie. – Przykro mi, córeczko…
Moje usta się otworzyły i poczułam, jak ktoś wyrywa mi telefon z ręki. Gdy spojrzałam w górę, zauważyłam unoszącego się nade mną Viktora.
– Czas rozmowy się skończył. Ślub zaraz się zacznie, a ty jesteś gościem honorowym.
Viktor miał wyjątkowo złą osobowość. Zresztą, oni wszyscy mieli. Ale Viktor pokazywał ją bardziej swobodnie.
Jego uśmiech był jak u seryjnego mordercy, kogoś, kto dobrze się bawi, patrząc na czyjeś cierpienie, a ja właśnie cierpiałam tutaj, pod jego strasznym spojrzeniem.
Wyszłam za nim z pokoju, a on poprowadził mnie do miejsca, gdzie miała się odbyć ceremonia.
To nie był zwykły ślub. Nie miałam druhen. Nie prowadzili mnie do ołtarza kochający rodzice. To było współczesne totalnie aranżowane małżeństwo
To było jak horror, wszyscy świętowali z uśmiechami na twarzach i pośrodku tego stałam ja – dziewczyna, którą wykorzystali, aby to wszystko stało się możliwe.
Zaczęła grać muzyka weselna, a ja na chwilę zapomniałam o sobie, o tym, że nie ma weselników i że tylko ja mam wyjść do przodu.
Byłam tak zagubiona we własnych niepokojących myślach, że nie skupiałam się na tym, co działo się wokół mnie.
Poczułam, że coś naciska na moje plecy i zamarłam w miejscu, wiedząc dokładnie, co to było.
– Nie prowokuj mnie, żebym zmusił cię do ruchu, Elaino. – Viktor zagroził mi, przykładając broń do mojego kręgosłupa, co spowodowało, że wstrzymałam oddech.
Przełknęłam ślinę, a moja klatka piersiowa zacisnęła się, po czym szybko skinęłam głową i zaczęłam stawiać krok za krokiem.
Moim oczom ukazał się ołtarz, a wszyscy w polu widzenia byli niezaprzeczalnie częścią mafii lub byli z nią w jakiś sposób powiązani.
Wszyscy wydawali się tacy surowi i silni, a ja? Przerażona mała dziewczynka, która stanowiła dla nich kawałek mięsa.
Wszystko działo się tak powoli. Im szłam dalej w stronę Valentino, tym bardziej się oddalałam, ale wiedziałam, że to przez zawroty głowy.
Dotarłam do końca ołtarza, podałam Valentino rękę i spojrzałam na jego twarz. Była poważna, a gdy słuchał pastora, z jego oczu nie dało się nic wyczytać.
Miał silną linię szczęki, co nie było trudne do zauważenia. Jego cechy były bardzo dominujące.
Jego dłonie były ciepłe, co wydawało się zaskakujące jak na kogoś o tak zimnej duszy. Zauważyłam, że gdy pastor mówił, kciuk Valentino przesunął się na pierścionek zaręczynowy na moim palcu.
Następnym razem, gdy cię zobaczę, spodziewam się zobaczyć ten pierścionek na twoim palcu.
Nie zamierzałam sprawdzać, na ile poważnie mówił te słowa. Wydawało mi się, że mafia lubi, gdy ich kobiety są posłuszne.
– Tak. – Usłyszałam, jak mówi, i wyrwałam się z transu w porę, by usłyszeć, jak pastor recytuje warunki, na które muszę się zgodzić.
Gdy tylko skończył, skinęłam powoli głową i powiedziałam łagodnym tonem: – Tak.
Valentino odwrócił się, aby otrzymać obrączkę od swojego ojca, podczas gdy Vadim podał tę dla mnie z okazji tego związku. Valentino był pierwszym, który założył mi moją obrączkę, podczas gdy ja wsunęłam jego zaraz potem.
– Na mocy prawa nadanego mi przez stan Illinois ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować pannę młodą.
Valentino pochylił się, jego ciemne oczy wpatrywały się we mnie, aż w końcu zamknęły się i nasze wargi połączyły się w zaskakująco delikatnym pocałunku. To było szybkie, ale kiedy nasze usta się rozdzieliły, nie oderwał się – nie do końca.
Jego usta przesunęły się do mojego ucha, a on wyszeptał nisko, żebym tylko ja mogła to usłyszeć. – Moja panna młoda.
To było to. Wszystko było ustalone na amen. Byłam teraz jego, legalnie. Uznał mnie za swoją własność, bo tym właśnie byłam: jego żoną. Elaina Acerbi.
***
Całą noc spędziłam u boku Valentino, trzymał mnie blisko siebie, jak pozycję, którą chciał utrzymać, jak jakieś trofeum.
Rozmawiał z gośćmi, wiele mówili po włosku, a przy niektórych słowach patrzył na mnie, co pogarszało tylko mój i tak kiepski komfort.
– Pomyśleć, że prawie utknąłeś z jedną z tych cholernych Irlandczyków, bracie – powiedział mężczyzna, nieco niższy od Valentino, podchodząc do nas z drinkiem w ręku.
– Dlatego właśnie mamy oczy szeroko otwarte – odpowiedział zwyczajnie.
Przystojny mężczyzna spojrzał na mnie i wyciągnął rękę. – Elaina, jesteś bardziej oszałamiająca na żywo.
Udało mi się zdobyć się na nieśmiały uśmiech. To był najbardziej szczery kontakt, jaki czułam od ponad tygodnia. Kiedy uścisnęłam jego dłoń, poczułam, że ktoś obejmuje mój bok, więc puściłam jego rękę.
– To jest mój młodszy brat, Stefano – wyjaśnił mi Valentino. – Nie jest tak opanowany jak ja.
Zanim Stefano zdążył odpowiedzieć, dołączyła do niego dziewczyna o czarnych włosach i chwyciła go za rękę. Nie miałam wątpliwości, że ona również była Włoszką, ale wyglądała na szczęśliwą.
Może ja też kiedyś będę szczęśliwa.
– Gratulacje, Val. Nigdy nie sądziłam, że taki potwór jak ty może znaleźć miłość – skomentowała.
Żołądek mi się wywrócił, gdy powiedziała "potwór". Potwierdziła tylko wszystko, co czułam.
– Jak wiesz, Gianna, to aranżowane małżeństwo. – Jego zimne spojrzenie spotkało się z jej oczami i coś było inaczej. Było jasne, że jej nie lubi, ale było też jasne, że ona się przed nim nie cofnie.
Ale dlaczego miałaby być na tyle szalona, żeby rzucić mu wyzwanie w taki sposób?
Gianna spojrzała na mnie, nadal z uśmiechem na ustach. – Gdzie jedziecie na swój miesiąc miodowy?
– Nie ma miesiąca miodowego – odpowiedział Valentino. – Mam interesy do załatwienia, podobnie jak twój chłopak. Spróbuj tym razem nie wchodzić mi w drogę.
Pociągnął mnie w innym kierunku, przeklinając po włosku. Ostatnią rzeczą, jakiej potrzebowałam, był jego gniew w naszą pierwszą noc po ślubie, zwłaszcza gdy go nie znałam.
Dobrze wiedziałam, do czego jest zdolny.
– Czy to twoje jedyne rodzeństwo? – Zapytałam, gdy niemal ciągnął mnie po podłodze do głównego wejścia, nie odpowiadając mi.
Odwrócił się w stronę gościa, który natychmiast spojrzał na niego z pełną uwagą. – Grazie! Moja żona i ja wracamy do domu na wieczór, ale doceniamy waszą dzisiejszą obecność.
Tłumaczenie: Dziękuję!
Goście klaskali w dłonie, a Valentino wyprowadził mnie z sali.
Od tego momentu nie miałam pojęcia, dokąd zmierzam. Nie wiedziałam, gdzie mieszka Valentino, ani czy mieszka w Chicago, tak samo jak Vadim.
Zaprowadził mnie do czarnego SUV-a i odblokował go, otwierając przede mną drzwi od strony pasażera. Wsiadłam do środka i rozejrzałam się; był bardzo duży. Miał przyciemniane szyby, co sprawiało, że w środku panował mrok.
Valentino przeszedł na stronę kierowcy, wsiadł i włączył silnik bez słowa.
Cisza była ogłuszająca.
Moje oczy skupiły się na widoku za oknem, wyobrażałam sobie, że jestem gdziekolwiek indziej niż tutaj. Każdy miał mieć swoje szczęśliwe miejsce, ale po tym, jak moja mama zostawiła mnie tym ludziom, nie miałam już nawet tego.
– Musimy omówić niektóre podstawowe zasady. – Usłyszałam głos Valentino i spojrzałam na niego, jego oczy były skupione na drodze.
– Okej...
– Nie dotykasz innego mężczyzny ani nie pozwalasz, by inny mężczyzna dotykał ciebie. – W jego tonie była nuta goryczy. – Ten incydent tam z moim bratem? Następnym razem stracisz palec.
– Byłam uprzejma… – próbowałam się bronić.
Nagle złapał mnie szorstko za podbródek. Jego przeszywające oczy opuściły drogę i spotkały się z moimi. – I nigdy mi nie pyskuj. Będziesz mnie szanować, zrozumiano?
Moja klatka piersiowa gwałtownie zafalowała, gdy pokiwałam głową na zgodę, tylko po to, by przestał.
Puścił mój podbródek, skupiając się z powrotem na drodze, a ja przez resztę czasu wpatrywałam się w swoje kolana. To była stosunkowo długa jazda, cicha i niezręczna.
Chociaż czułam się nieswojo w tej ciszy, Val wydawał się dziwnie zadowolony. Jednak to on był osobą, która powodowała dyskomfort.
Dotarliśmy do długiego podjazdu, który był ogrodzony dookoła płotem. Brama była wysoka i miała fantazyjne "A" na szczycie, co wskazywało, że dotarliśmy do mojego osobistego piekła.
Val podjechał SUV-em pod bramę, gdzie znajdował się system bezpieczeństwa. Zaczął wpisywać kod, a ona się otworzyła.
Po przejechaniu brama natychmiast zamknęła się za pojazdem.
– Czy będę mogła wyjść na zewnątrz? – Zapytałam go.
Niespodziewanie skinął głową. – Oczywiście. Mamy bardzo duże podwórko. Jestem pewien, że będzie ci się podobało.
To nie było dokładnie to, co miałam na myśli, a część mnie wiedziała, że Val również to zrozumiał. – Miałam na myśli zewnątrz poza bramą…
– Nie w najbliższym czasie – odpowiedział zgodnie z prawdą.
Val zaparkował samochód na podjeździe, a ja zauważyłam, że ktoś wyszedł z domu, aby wjechać nim do garażu. Oboje wysiedliśmy z pojazdu. Spojrzałam na budynek przede mną.
"Dom" to było duże niedopowiedzenie.
Był oświetlony, co oznaczało, że ktoś tam był. Oczywiście mieszkało tu więcej osób niż tylko Val i miejmy nadzieję, że ktokolwiek to był, był gościnnym typem, ale nie dałabym sobie uciąć za to ręki.
– Twój ojciec powiedział mi o porozumieniu z matką i że twój przyjazd tutaj był nagły, więc będę miał dla ciebie jutro trochę ubrań – wyjaśnił, gdy weszliśmy do środka.
– Pozwól, że pokażę ci naszą sypialnię.
Wszystko, co mogłam zrobić, to kiwnąć głową, a nawet ten ruch był trudny. Czy to było możliwe, aby zwymiotować z nerwów na miejscu? A gdybym to zrobiła, czy dałby mi za to klapsa?
Wielkie schody nie miały końca, podobnie jak długi korytarz. Ten korytarz nie był tak straszny jak ten u Vadima, ale nie chciałam być zbyt szybka w ocenie.
Wszyscy ci ludzie byli tacy sami.
Valentino zatrzymał się przy drzwiach i pchnął je, czekając, aż wejdę przed nim.
Nigdy nie czułam się w stu procentach bezpieczna, gdy stał za mną. Nigdy nie wiedziałam, co zamierza zrobić.
Zrobiłam krok do ciemnego pokoju, czekając, aż Val zapali światło, ale tego nie zrobił. Zamiast tego usłyszałam, jak drzwi zamykają się za mną, a jego dłonie złapały mnie od tyłu za biodra.
Poczułam, jak pochyla się nad moim karkiem, składając delikatny pocałunek na mojej skórze, i od razu wiedziałam, dokąd to zmierza.
Kiedy Val obrócił moje ciało twarzą do niego, zobaczyłam, jak zdejmuje krawat i zaczyna rozpinać guziki koszuli. Był niezwykle atrakcyjną osobą – fizycznie.
Ale fizyczna atrakcyjność może zajść jedynie tak daleko. Psychicznie był agresywny i był psychopatą.
Położył dłoń na moim policzku, pochylił się i mocno musnął moje usta. Czułam dominację, gdy jego język wciskał się w moje wargi.
Jego dłonie wlokły się po moim ciele, szarpiąc za suwak mojej sukienki i powodując, że spadła ze mnie.
Miałam na sobie tylko bieliznę i czułam się nago, niewygodnie. Nigdy wcześniej nie byłam tak obnażona przed mężczyzną i nie byłam na to gotowa.
Oderwałam się od niego, gdy tylko miałam okazję, moje serce waliło od wszystkiego, co nagle się wydarzyło. Spojrzałam na niego, potrząsając powoli głową. – Nie… ja… nie jestem… nie mogę...
Jego palec wskazujący zakrył moje usta, ostrzeżenie w jego oczach powróciło, gdy wpatrywał się we mnie. – Nie odmawiaj mi.
Poczułam, jak podniósł mnie w ramionach i szybko, bezmyślnie rzucił moje ciało na materac, jakbym była zabawką, a nie człowiekiem.
Ściągnął koszulę z ramion, zanim rozpiął spodnie i zsunął je z siebie. Wszystko działo się tak szybko, a ja nie czułam się już jak osiemnastoletnia dziewczyna.
Zostałam wrzucona w życie z tyloma obowiązkami i obciążeniami, że mój czas nastolatki minął o dwa lata za wcześnie.
– Lo Gesù, sei sexy – jęknął, podczas gdy jego oczy wędrowały po moim ciele, zatrzymując się na moich intymnych obszarach dłużej niż na innych.
Tłumaczenie: Jezu, jesteś seksowna.
Materac poruszył się, gdy unosił się nade mną, sięgając palcami do paska moich majtek i zerwał je z mojego ciała. Krzyk uciekł z moich ust.
Zaraz potem zdjął swoje bokserki, przesunął znowu ustami wzdłuż mojej szczęki, doszedł do dekoltu i sięgnął za moje plecy, aby rozpiąć mój stanik.
Gdy zerwał materiał, który przykrywał moje piersi, jego usta zaczęły muskać moją skórę, pozwalając językowi ślizgać się wokół mojego sutka.
Poczułam, że moje nogi są szorstko rozsuwane i nic nie mogło mnie przygotować na to, co stało się potem. Mój pierwszy raz. Agresja, z jaką Valentino wszedł w moje kruche i niegdyś niewinne ciało.
Pchał szybko i zaciekle, powodując ból, który wypełniał mnie całą. Podczas gdy z jego ust wydobywały się jęki rozkoszy, ja musiałam walczyć, by się nie rozpłakać.
Chwila, którą zachowywałam dla kogoś wyjątkowego, została zabrana z powodu czystego egoizmu.
Włoskie przekleństwa spływały z jego języka i choć nie rozumiałam tego, mogłam w jakiś sposób stwierdzić, że były to słowa zadowolenia i przyjemności.
Przez cały czas, kiedy we mnie wchodził, trzymałam się mocno koca, próbując stłumić ból.
Aż w końcu bariera pękła, a ból został zastąpiony nieco bardziej satysfakcjonującym uczuciem, ale to nie zmieniło cierpienia, które odczuwałam emocjonalnie.