Raven Flanagan
LILLY
Zjedliśmy z Renem kolację w ciszy. Za każdym razem, gdy nasze łyżki stukały o talerze lub siorbaliśmy zupę, uświadamiałam sobie, że nie jestem już sama.
Czułam na sobie jego wzrok. Udawałam, że nie zauważam, jak wpatruje się w moją twarz. Nikt nigdy wcześniej nie patrzył na mnie w ten sposób. To było inne niż spojrzenia ludzi ze wsi.
Jego oczy patrzyły intensywnie w sposób, którego nie rozumiałam.
Rycerz zaoferował, że posprząta po kolacji. Zaskoczyło mnie to, ale byłam wdzięczna za pomoc.
Dało mi to czas na zmianę zakrwawionych prześcieradeł i przemyślenia wszystkiego. Uświadomiło mi też, jak mały jest mój dom i że będziemy musieli spać blisko siebie.
Gdy rycerz był bardzo chory i nieprzytomny, to było proste. Teraz, gdy był przytomny, czułam się inaczej.
Miałam łóżko na górze, ale spałam przy oknie, by czuwać nad chorym nieznajomym.
Teraz nie potrzebował już mojej ciągłej opieki, ale część mnie była z tego powodu smutna. Może dlatego, że czułam się samotna po stracie ojca. Zaczęłam lubić obecność kogoś innego, nawet jeśli był milczący.
Jednak znałam opowieści o mężczyznach i kobietach pozostawionych sam na sam. Wszystkie kobiety znały te historie.
Ren był do tej pory miły, ale ludzie potrafią się zmienić w nocy. W ciemności pragnienia mężczyzn mogą sprawić, że zachowują się źle.
Zastał mnie stojącą przy łóżku z kocem w rękach. Przygryzałam wargę, dopóki się nie odezwał: „Mogę spać w stodole, jeśli dzięki temu poczujesz się bezpieczniej”.
To sprawiło, że poczułam ulgę.
„Och nie, nie musisz tego robić”, zapewniłam z lekkim uśmiechem. Ren opierał się o framugę drzwi ze skrzyżowanymi ramionami.
Wypełniał całe przejście.
„Widzę tylko jedno łóżko. Gdzie spałaś, gdy tu leżałem, Lilly?” zapytał. Potem wzruszył ramionami. „Nie miałbym nic przeciwko dzieleniu go”.
„Ja… spałam tam”, powiedziałam, wskazując na ławę pod oknem.
Ren zmarszczył brwi. „To nie miejsce dla damy. Bardzo przepraszam, że zająłem twoje łóżko”. Odchylił się i pokręcił głową. „Wyjdę dziś w nocy i oddam ci twój dom”. Mówiąc to, skrzywił się z bólu i położył dłoń na rannym boku.
„Nie”, zaprotestowałam szybko. Prawie wyciągnęłam do niego rękę, ale powstrzymałam się. „Wciąż dochodzisz do siebie. Nie byłoby bezpiecznie wychodzić w ciemności”.
„Będę spał na podłodze”, zaproponował.
„Możesz znów się rozchorować, jeśli zmarzniesz”, powiedziałam, kręcąc głową. „Nie, zostań tu i odpoczywaj. Poza tym, to nie było moje łóżko. Zwykle śpię na górze”.
Milczał przez chwilę. Spojrzał na duże łóżko i dodatkowe ubrania, które pożyczył. Wydawało się, że coś zrozumiał i lekko się zasępił.
„Jeśli nalegasz”, poddał się, unosząc ręce. Poczułam ulgę.
„Nalegam”, powiedziałam stanowczo. Byłabym bardzo zdenerwowana, gdyby wyszedł i umarł po tym, jak tak ciężko pracowałam, by go uratować.
Zaśmiał się. To był miły dźwięk, który sprawił, że poczułam radość. Chciałam słyszeć jego śmiech częściej.
Położyłam koc na łóżku. Spojrzałam na niego przez łóżko, które było jedyną rzeczą między nami.
Pokój mojego ojca nigdy wcześniej nie wydawał się tak mały, ale rycerz zdawał się zajmować tak dużo miejsca. Wszystko w moim domu wydawało się przy nim malutkie.
Przerwał ciszę. „Wiesz, słyszałem twój głos. Kiedy byłem chory, znaczy się. Słyszałem, jak do mnie mówiłaś”.
Wzięłam szybki oddech. „Och, tak”. Podniosłam starą skórzaną książkę z ławy. Wstążka zaznaczała strony. „Czytałam ci codziennie. To była ulubiona książka mojego ojca. Jemu też ją czytałam”.
Ren spojrzał na łóżko i książkę w moich rękach. „Przeczytałabyś mi teraz?”
„Z przyjemnością!” powiedziałam, może zbyt entuzjastycznie, ale lubiłam tę historię, a czytanie sprawiało, że byłam mniej zdenerwowana.
Owinęłam się dziergany kocem i usiadłam na parapecie z podkurczonymi nogami.
Ren położył się na łóżku. Skrzywił się z bólu z powodu ran. Mimo obrażeń, poruszał się bardzo płynnie.
Każda część jego ciała poruszała się jak dziki zwierz w ludzkiej skórze. Trzymałam książkę tak mocno, że moje dłonie drżały. Myślałam, że może pęknąć na pół.
Pomarańczowy ogień rzucał tańczące światło i cienie na drewniane ściany. Na zewnątrz było bardzo ciemno, a sowa pohukiwała gdzieś w lesie.
Zaczęłam czytać historię, którą znałam na pamięć.
Nie sądziłam, że zasnę. Nie z Renem wpatrującym się we mnie z łóżka. Wyglądał, jakby słowa i opowieść naprawdę go zachwycały, gdy ożywały.
Gdy czytałam każde zdanie, miękkie trzaskanie ognia i ciężkość moich powiek sprawiły, że zapadłam w sen i zaczęłam śnić.
***
Głośne uderzenie obudziło mnie, gdy poranne światło wpadało do sypialni. Usiadłam gwałtownie w łóżku i spojrzałam w stronę okna.
Moje oczy rozszerzyły się, a serce zabiło mocniej, gdy zdałam sobie sprawę, gdzie jestem i która jest godzina.
Kiedy znalazłam się w łóżku? Co to był za okropny hałas na zewnątrz? Gdzie był Ren?
Światło wskazywało, że był już późny poranek. Musiałam wypuścić zwierzęta na pastwisko.
Nie mogłam się martwić odpowiedziami na moje pytania, dopóki nie zajmę się gospodarstwem.
Wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam do mojej szafy na górze, ignorując nieużywane łóżko w rogu poddasza. Więcej stukania i walenia dobiegało z zewnątrz, gdy zmieniałam się w jasnoniebieską sukienkę, zakładałam fartuch i brązowe skórzane buty.
Moje serce biło szybko przy każdym głośnym uderzeniu z zewnątrz.
Wybiegłam przez frontowe drzwi i okrążyłam chatę. Prawie potknęłam się o kury, które już dziobały w ziemi wokół ogrodu.
Byłam zaskoczona, widząc gospodarstwo tętniące życiem, a moje zwierzęta już na zewnątrz.
Millie, krowa, zamuczała do mnie zza płotu, wyrywając mnie z osłupienia. Spojrzałam w górę, gdy czarno-biała łaciata odwróciła łeb w stronę stodoły.
Ren był na dachu stodoły z młotkiem w dłoniach.
„O nie, co on robi? Znowu się zrani!” Pobiegłam do furtki, ale zatrzymałam się gwałtownie. Mocna kłódka mnie zaskoczyła.
Czy Ren naprawił też furtkę i zamek? Musiał wstać wcześnie, żeby to wszystko zrobić. Nie musiał robić niczego.
Dlaczego ranny rycerz naprawiał moje gospodarstwo?
„Ren! Co ty tam robisz?” zawołałam zirytowana. Kozy rozbiegły się, gdy pospieszyłam obok. Przyłożyłam dłoń do oczu, by osłonić je przed jasnym porannym światłem.
Z miejsca, w którym stałam, złota poświata wokół Rena sprawiała, że wyglądał jak jakiś spocony, umięśniony, oddychający… ktoś.
„Dzień dobry, Lilly!” Pomachał do mnie z dachu stodoły młotkiem, którym robił hałas. W słońcu jego szeroki uśmiech wydawał się jeszcze jaśniejszy.
„Co ty robisz?” zapytałam ponownie. Byłam bardzo sfrustrowana, a nie było jeszcze nawet południa.
Jednym płynnym ruchem zeskoczył z dachu. Wylądował bezpiecznie, jego buty wydały miękki odgłos w pyle.
Rycerz uniósł jedno potężne ramię i otarł pot z czoła. Moje oczy podążyły za kształtem jego mięśni, a ja przestąpiłam z nogi na nogę.
Wskazał młotkiem przez ramię na częściowo naprawiony budynek. „Spłacam dług za twoją dobroć. Pomoc w twoim gospodarstwie to najmniej, co mogę dla ciebie zrobić”.
Mimowolnie tupnęłam nogą i wydałam z siebie sfrustrowany dźwięk. „Ponowne zranienie się nie spłaca długu. Mówię ci, żebyś odłożył młotek. Natychmiast”.
Jego niebieskie oczy rozbłysły na to wyzwanie, a kącik ust uniósł się figlarnie. „Mówisz mi?” zaśmiał się swobodnie. „Nikt nie mówił mi, co mam robić, od bardzo dawna, Lilly”.
Fakt, to były odważne słowa, niezależnie od tego, czy był rycerzem, czy nie, ale to było moje gospodarstwo.
Stanęłam pewnie, wyprostowana jak wielkie, stare drzewo, które się nie ugnie. Bez słowa położyłam jedną rękę na biodrze i wskazałam drugą na skrzynkę z narzędziami na ziemi.
W miarę upływu czasu, gdy stałam nieruchomo jak skała, pewność siebie Rena słabła.
„Ale jeszcze nie skończyłem”, zaprotestował, niezadowolony z tego, ile już zrobił. Skrzyżował ramiona na piersi, spoglądając na mnie z góry.
Wskazałam bardziej stanowczo na narzędzia. „Ty tu nie rządzisz. Na moim gospodarstwie ja jestem szefową i ja wydaję rozkazy”.
Uniósł ciemne brwi, a jego niezadowolony grymas powoli zmienił się w szeroki, głupkowaty uśmiech.
Zamruczał, jakby smakował słowa, zanim je wypowiedział. „Hmm, Królowa Lilliana. Naprawdę mi się to podoba”.
Mimo że to było głupie, roześmiałam się. Opuściłam ręce, zamykając oczy i śmiejąc się z absurdalności całej sytuacji.
Na moim gospodarstwie był rycerz, który chciał pomagać mimo ran, i sprawiał, że czułam coś, czego nie czułam od miesięcy – nie byłam sama.
„Za dużo żartujesz, panie”. Nigdy nie miałabym znaczenia w królestwie rządzonym przez kogoś, kto zabijał mi podobnych, ale nie powiedziałabym tego głośno, nie wiedząc, czy Ren jest im lojalny.
„Lubię słyszeć twój śmiech”. Wzruszył ramionami, ale ruch sprawił mu ból. Położył dłoń na żebrach, gdzie dokuczała mu najgorsza rana.
Moje policzki zapłonęły na jego słowa, ale jego ból dał mi coś innego do przemyślenia. „Widzisz? Zrobiłeś za dużo. Idź do środka. Sprawdzę twoje bandaże i przygotuję coś do jedzenia”.
„Jak sobie życzysz, moja pani”. Ren skłonił głowę, ale jego oczy pozostały figlarne.
Zostałam na zewnątrz przez chwilę, by się uspokoić, obserwując, jak idzie do chaty. Musiał wiedzieć, że patrzę, bo poruszył plecami i ramionami, zanim wszedł przez frontowe drzwi.
Dopiero po kilku głębokich oddechach, gdy moje serce wróciło do normy, poszłam za nim.
Gdy do niego dołączyłam, był już bez koszuli i siedział na brzegu łóżka. Odwijał ostatni kawałek bandaża z talii, a moje oczy szybko przebiegły po jego nagiej skórze.
Każda linia jego umięśnionego ciała ukazywała, jak duży i silny był półnagi mężczyzna siedzący na moim łóżku.
Fala pożądania wstrząsnęła mną na jego widok. Moja twarz znów się rozgrzała, a serce biło mocno o żebra.
Zmuszenie się do wejścia do sypialni było trudne, bo moje kolana były jak z waty.
Wzięłam świeże bandaże, po czym ostrożnie usiadłam na łóżku obok niego. Zajmował tak dużo miejsca, że zastanawiałam się, jak w ogóle mieścił się na łóżku.
Gdy usiadłam, przycisnął swoje kolano do mojego. Zrobił to celowo, a ja zauważyłam rosnące ciepło w moim brzuchu.
Uniósł ramię, bym mogła dosięgnąć rany. Zobaczyłam, jak szybko się goi. W tym tempie rozcięcie na jego boku będzie tylko blizną za tydzień.
Mogłam powiedzieć coś na ten temat, ale kształty jego ciała i ciemne włosy na klatce piersiowej i brzuchu całkowicie mnie zahipnotyzowały.
Gdy nakładałam cienką warstwę maści na jego żebra, jego mięśnie napięły się pod moim delikatnym dotykiem. Cicho wciągnęłam powietrze, zachwycona widokiem każdego poruszającego się mięśnia.
Ale byliśmy tak blisko siebie, a w pokoju panowała cisza. Byłam pewna, że słyszał, jak mój oddech się załamuje i serce wali, bo był tak blisko.
„Chcę powiedzieć, że jestem wdzięczna za twoją pomoc, Ren. Ale bardziej by mnie ucieszyło, gdybyś dalej się leczył”, wyjaśniłam. Musiałam mówić, by odwrócić uwagę umysłu i ciała od wielkiego męskiego ciała i zapachu, który sprawiał, że czułam się odurzony.
„Zrobiłbym więcej, gdybyś mi pozwoliła. Nikt nie troszczył się o mnie tak bardzo od dawna”. Jego uniesione ramię opadło, by lekko dotknąć mojej nagiej szyi. „A mnie by ucieszyło, gdybym mógł rozpuścić twoje włosy. Mogę?”
Dreszcz przebiegł mi po plecach. Nie patrząc mu w oczy, skupiając się na wiązaniu nowego bandaża, skinęłam głową.
Jego palce rozluźniły materiał przytrzymujący moje włosy i kaskada miedziano-różowych loków opadła mi na ramiona.
Skończyłam wiązać bandaż, ale moje palce pozostały na jego skórze. Delikatnie odgarnął moje włosy za ramię.
Zamknęłam oczy, gdy zbliżył twarz do miejsca, gdzie szyja łączy się z ramieniem. Wydałam z siebie cichy jęk, gdy jego usta przycisnęły się do boku mojej szyi, gdzie puls przyspieszył.
Ramię Rena owinęło się wokół mojej talii. Jednym ruchem pociągnął mnie na swoje kolana. Oddech uwiązł mi w płucach, gdy obsypywał mój kark pocałunkami. Każdy pocałunek rozpalał nieznane mi dotąd ciepło w brzuchu, aż stało się ono gorące.
Nigdy wcześniej nie czułam takiego wewnętrznego żaru. Nigdy też nie byłam tak wilgotna między nogami. Coś twardego napierało na moje pośladki i nie potrzebowałam doświadczenia, by zrozumieć, co to jest.
Czytałam wystarczająco dużo książek, by wiedzieć o pożądaniu i miłości. Dorastałam myśląc, że nie można mieć jednego bez drugiego, ale to doświadczenie pokazało, że jest inaczej.
Jego dłonie przesunęły się w górę moich boków, powoli mnie badając. Zatrzymały się, gdy dotarł do mojej piersi, i objął moje piersi swoimi dużymi dłońmi.
Nie przyszło mi do głowy, by go powstrzymać czy zaprotestować. Moją jedyną myślą było to, że jego dłonie są tak duże i silne. Jego masujące palce sprawiły, że coś zaczęło pulsować nisko między moimi biodrami.
Zanim się zorientowałam, rozwiązał sznurowania mojej sukienki. Ściągnął niebieski materiał z mojej piersi. Westchnęłam, czując chłodne powietrze na skórze, a moje sutki stwardniały pod jego badającym dotykiem.
Część mnie myślała, że powinnam czuć się zawstydzona, będąc tak odsłonięta przed mężczyzną, którego ledwo znałam. Jednak uczucie jego ciepłych dłoni na mojej rozgrzanej skórze było oślepiające, oszałamiające i niezwykle ekscytujące. Nie przestawał całować boku mojej szyi, aż z jego piersi wydobył się zdesperowany jęk.
„Myślałem o tobie i o niczym innym, odkąd cię po raz pierwszy zobaczyłem. Szaleję za tobą, Lilly”. Moja głowa opadła na jego ramię, dając mu lepszy widok na moje pełne, ciężkie piersi w jego dłoniach i wrażliwe sutki twardniejące między jego drażniącymi palcami.
Twardość pod moimi pośladkami drgnęła, stając się jeszcze większa. „Czy nie powinieneś myśleć o walkach i bitwach, które masz wygrać?” zapytałam, z trudem łapiąc oddech.
Rycerz powinien myśleć o królestwie i ludziach, których przysiągł chronić. Nie o wiejskiej dziewczynie, która nie ma nic do zaoferowania. Dłoń Rena wróciła do mojej szyi, przesuwając się po napiętej skórze w moje włosy.
Chwycił garść rudych loków i pociągnął je, by obrócić moją twarz ku sobie. Moje oczy szeroko się otworzyły od ekscytującego pociągnięcia za skórę głowy i szeptu jego oddechu na moich ustach, gdy powiedział: „Jedyna bitwa, którą chcę wygrać, to ta o ciebie”.
Opuścił głowę i mocno przycisnął swoje usta do moich. Nigdy wcześniej nie całowałam się z mężczyzną, ale moje ciało podążało za naturalnym instynktem.
Moje usta poruszały się z jego, a nasze wargi złączyły się, gdy pogłębił pocałunek, odbierając mi oddech. Jego język wsunął się do moich ust, a mokre ślizganie się naszych splecionych języków sprawiło, że mój brzuch zacisnął się z potrzeby, której nie rozumiałam.
Dziki sposób, w jaki mnie całował, i jego pięść w moich włosach odwróciły moją uwagę od jego drugiej ręki, którą podciągał moją sukienkę, odsłaniając nogi. Zauważyłam to dopiero, gdy zatoczył kciukiem kółko na wrażliwej skórze wewnętrznej strony uda, a każdy mięsień w moim ciele się napiął.
„Czy ktokolwiek dotykał cię tu wcześniej?” zapytał przy moich ustach, przesuwając kostką palca po wilgotnym materiale mojej bielizny. Fale przyjemności wstrząsnęły mną, a ja wiłam się na jego kolanach.
Z jego piersi wydobył się zadowolony pomruk, gdy poczuł, jak bardzo jestem podniecona. „Nigdy”, odpowiedziałam, pochylając się do przodu i pragnąc znów posmakować jego ust.
„Dobrze”. Przycisnął swoje usta do moich, jakby chciał mnie pożreć. Potem wsunął palec pod moją bieliznę, odsuwając ją od mojego wilgotnego łona.
Przesunął palcem przez moje mokre fałdy i znalazł pulsujący, nabrzmiały punkt na górze. „Jesteś taka miękka i mokra między tymi pięknymi nogami, Lilly”.
Zwilżył palec moimi sokami, po czym użył go, by przesuwać środkowym palcem po moim wrażliwym miejscu. Fale rozkoszy przeszywały moje łono i brzuch za każdym razem, gdy umiejętnie dotykał wrażliwego pączka.
Obrócona w połowie na jego kolanach, zarzuciłam ramiona na jego barki i splotłam je za jego szyją. Moje nagie piersi przycisnęły się do jego klatki piersiowej, gdy mocno go obejmowałam, szukając oparcia.
Gdy fale przyjemności przelewały się przez moje ciało, jego pięść w moich włosach zacisnęła się, a jego usta stały się bardziej wymagające. Potem przycisnął palec do mojego wejścia i zagryzł moją dolną wargę między zębami.
Wydałam z siebie zaskoczony dźwięk, gdy wsunął we mnie palec. Chciałam odrzucić głowę do tyłu, ale jego zęby na mojej wardze i dłoń w moich włosach trzymały mnie w miejscu i całkowicie na jego łasce.
Uczucie rozciągania i wypełnienia sprawiło, że straciłam kontrolę nad oddechem i głośnością. Wysokie, urywane westchnienia wydobywały się z moich ust między niemal bolesnymi, zachłannymi pocałunkami.
Jego palec zgiął się we mnie w tym samym momencie, gdy jego dłoń pocierała mój wrażliwy punkt. Moje wnętrze zacisnęło się, drżąc od narastającej, naładowanej energii.
Moje słabe odgłosy stawały się coraz głośniejsze, gdy te uczucia rosły. „Czy to za dużo, Lilly?” zapytał.
Moje ramiona zacisnęły się wokół jego szyi, a moje biodra wysunęły się do przodu, by spotkać się z jego dłonią. „Nie… Nie. Coś się dzieje… To dobre. Tak dobre”.
Łzy napłynęły mi do oczu, bo czułam się tak dobrze. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam takiej przyjemności i wszystko, co mogłam zrobić, to wiercić się i dyszeć na jego kolanach, gdy poruszał palcem we mnie i na zewnątrz.
Jego język delikatnie próbował wejść do moich ust, a ja wpuściłam go tam, gdzie poruszał językiem o moje zęby. Żar między moimi nogami, w najgłębszym wilgotnym centrum mojego ciała, stał się gorętszy i jaśniejszy niż słońce.
Ekstaza rosła we mnie jak pierwszy ciepły wschód słońca po długiej zimie, i może tego właśnie potrzebowałam – i to właśnie Ren mógł mi to dać. Ten żar przeszył mnie w swoim szczytowym punkcie, sprawiając, że wszystko we mnie rozpadło się na milion kawałków.
Drżałam i wydawałam z siebie słabe odgłosy na kolanach Rena, ale on tylko jęknął z zadowoleniem, gdy moje wnętrze zacisnęło się na jego palcu. Wydawało mi się, że moje mięśnie i kości są stopione od wysiłku mojego pierwszego przytłaczającego orgazmu, a rycerz wciąż powoli poruszał palcem we mnie przez ostatnie drżące fale mojego szczytowania.
Kiedy przestałam drżeć, wyjął palce spomiędzy moich nóg i uniósł dłoń do ust. Włożył swój mokry, pokryty sokami środkowy palec między wargi i wylizał go do czysta z mojego podniecenia.
Jego następne słowa sprawiły, że moje serce znów zaczęło bić szybciej. „Smakujesz tak dobrze, Lilly. Nie mogę się doczekać, by znów cię posmakować”.