
Pracy jest niewiele, więc puścili nas wcześniej. Wracam do mieszkania Madison i zastaję katastrofę. Drzwi lodówki są otwarte, a na blacie leży na wpół zjedzone jedzenie.
„Naprawdę?”
Biorę jakieś ubrania, by przebrać się z mojej służbowej sukienki. Wchodzę do łazienki, gdzie podłoga jest cała mokra, a przemoknięte ręczniki leżą na niej.
„Naprawdę?”
Wchodzę do salonu, by pooglądać telewizję i nie mogę znaleźć pilota. Wkładam rękę między poduszki, aby znaleźć pilota, ale zamiast tego wyciągam bieliznę Bena.
„Koniec tego. Nie mogę tak dłużej żyć”.
Rzucam jego bieliznę i pilota na podłogę. Idę do pokoju gospodarczego, aby znaleźć walizkę i torby, ale nie mogę ich znaleźć, bo są zakopane pod kopą ubrań.
W końcu udaje mi się wykopać torby i wszystkie moje ubrania. Na szczęście większość jest czysta. Upycham wszystko do walizek.
„Nie mogę tak dłużej. To jak życie ze świniami, które ciągle się pieprzą. Brakuje mi snu i chcę miękkiego, ciepłego łóżka”.
Wrzucam wszystko, co mam, do bagażnika samochodu. Wsiadam do samochodu i sprawdzam w telefonie drogę do domu Kevina.
Wbiegam więc z powrotem do środka, zostawiam notatkę na lodówce, a następnie udaję się w kierunku domu Kevina.
Wjeżdżam na podjazd i podchodzę do drzwi wejściowych. Dzwonię dzwonkiem.
Telefon dzwoni mi w kieszeni, ostrzegając, że ktoś jest przed moimi drzwiami.
Wyciągam go i widzę, że to Emily stoi tam z wielkim uśmiechem na twarzy. Moje serce przyspiesza, gdy ją tam widzę.
Nie spodziewałem się tego dzisiaj, ale dobrze ją widzieć. Otwieram drzwi z wielkim uśmiechem na twarzy. Staram się zachować spokój.
Stoi tam zadowolona, machając do mnie. „Czy ta oferta jest nadal aktualna? Mogę wybrać dowolny pokój w domu?” pyta.
„Tak, oczywiście, moja oferta nie miała daty ważności”.
„To dobrze, bo nie sądzę, że zniosę kolejną noc z Mads i Benem uprawiającymi maraton seksu przez całą noc.
Jęczy tak cholernie głośno. Na tej sofie nie ma wystarczającej ilości poduszek, żeby zagłuszyć odgłosy, które wydają”.
„Proszę, wejdź”. Otwieram drzwi i gestem zachęcam ją do wejścia. „Czuj się jak w domu – i mam na myśli dosłownie – jak w domu”.
Wchodzi, a ja biorę jej torby i kładę je w przedpokoju.
„Kiedy wybierzesz pokój, zaniosę je tam. Chcesz, żebym cię oprowadził, czy wolisz rozejrzeć się sama?”
„Mogę sama?” pyta.
„Oczywiście, że możesz”.
Gdy wchodzi po schodach, wracam do kuchni i biorę sobie piwo. Siadam i biorę łyka.
Kiedy wbiegała po schodach, widać było jej małe pośladki.
Kilka minut później Emily schodzi na dół i mówi: „Wybrałam jeden. Jest obok twojego, ale nie dlatego go wybrałam. Ma mały balkon i wychodzi na basen”.
„Super” mówię. Miałem nadzieję, że wybierze właśnie ten. „Chcesz piwo?”
„Zdecydowanie” odpowiada entuzjastycznie.
Mój telefon ponownie dzwoni w kieszeni. Spoglądam na niego, by zobaczyć, kto to.
To SMS od jednego z moich byłych pracowników, informujący, że kraj musiał zostać zamknięty z powodu wybuchu epidemii COVID-19.
Wchodzę do salonu i włączam telewizor. Emily podążyła za mną.
„Cały kraj zostaje zamknięty do odwołania”.
Emily sięga po telefon i dzwoni do szefa.
Po krótkiej rozmowie rozłącza się i spogląda na mnie. „Tam też jest to samo. Wszystko zamykają. Nawet mój lot do Los Angeles został odwołany”.
„To szalone, nie sądzisz?” zagaduję.
„Powiedzieli też, że nie mają pojęcia, kiedy będziemy mogli ponownie otworzyć lub wrócić do pracy” mówi.
Oboje oglądamy telewizję, a w wiadomościach podają, że tylko najbardziej niezbędne placówki i sklepy będą działać.
„Więc wszyscy pracujący, których znam, są zbędni” mówi Emily.
„Na to wygląda. Nie cieszysz się, że tu przyjechałaś, zamiast utknięcia z seksoholikami?” pytam, śmiejąc się.
„Bez jaj. Myślę, że zabiłabym ich oboje podczas snu” odpowiedziała, również się śmiejąc.
„Nie chcę zmieniać tematu, ale myślałem dziś o tobie. Chciałem do ciebie zadzwonić i zapytać, czy nie chciałabyś wyjść na kolację”.
„Naprawdę?” pyta zaskoczona.
„Jasne, że tak. Więc czy byłoby w porządku, gdybym ugotował dla ciebie kolację?”
„Z przyjemnością. Właściwie to mam tę sukienkę, którą miałam założyć w LA, ale myślę, że w takim wypadku założę ją dziś wieczorem. Jeśli nie masz nic przeciwko?” pyta.
„Jasne. Więc mamy formalną kolację?”
„Nie powiedziałabym, że formalną, po prostu chcę założyć tę sukienkę” rzuca.
„Co powiesz na film po?” pytam, a jej oczy robią się naprawdę duże.
„Chętnie. A teraz myślę, że pójdę do mojego nowego pokoju, zadomowię się i rozpakuję swoje rzeczy” dodaje odchodząc. Zatrzymuje się jednak jeszcze i spogląda na mnie, chwytając się jednocześnie za wystające pośladki.
Robi mały ruch rękami, a jej tyłek podskakuje do rytmu, gdy odchodzi. Kręcę głową, poprawiam się w fotelu i kończę piwo.