Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for Dom, w którym nigdy nie byłam

Dom, w którym nigdy nie byłam

Rozdział 4

Oto moje podejście do podróży samochodem: każda jazda trwająca cztery godziny lub krócej to bułka z masłem. Im więcej czasu dodajesz, tym bardziej się denerwuję.

Istnieje ograniczona ilość klasycznego rocka, kofeiny i słodyczy, która może utrzymać cię przy życiu. A im dłuższa podróż, tym bardziej przyspieszam.

Na szczęście do tej pory nie zaalarmowałam żadnych policjantów i byłam im za to wdzięczny. Ostatnie kilka tygodni napięły moje nerwy do granic.

W miarę jak ubywało kilometrów, stworzyłam w głowie listę pytań, które chciałam zadać Zachowi, z których pierwsze dotyczyło tego, czy znał moją matkę. Reszta, w nieszczególnej kolejności, zawierała:

Jak dowiedziałeś się o śmierci mojej matki? Dlaczego moja mama chciała, aby testament został odczytany w Sumner Creek, a nie jakimkolwiek innym miejscu? Jak długo trwa ta sprawa z sądem? Kiedy moja mama stworzyła swój testament? Czy mogę podpisać wszystkie niezbędne papiery, kiedy tu jestem, czy też muszę przyjechać tu znów?

Jednak najbardziej palące były pytania, na które Zach nie potrafił odpowiedzieć.

Dlaczego nigdy nie powiedziała mi o tym miejscu? Dlaczego miałaby to przede mną ukrywać? Jeśli ukryła przede mną ten fakt, to co jeszcze przede mną ukrywała?

Po kilku godzinach w drodze, zdałam sobie sprawę, że nie mam gdzie się zatrzymać po dotarciu do miasta, a my nie spotkamy się aż do następnego ranka.

Zrzuciłam to na karb żalu, jak sądzę. Albo szoku. Nigdy nie wiedziałam o testamencie w Georgii i na pewno nie wiedziałam, że moja mama ma wiele aktywów.

Co powinieneś zrobić, kiedy ktoś, kogo wydawało ci się, że znasz, skrywał przed tobą tajemnice przez dziesięciolecia? Zastanawiałam się również nad tym pytaniem i wciąż nie miałam odpowiedzi.

Zatrzymałam się po paliwo i kiedy pompa była aktywna, wyciągnęłam telefon komórkowy, żeby poszukać pobliskich hoteli. I tu pojawił się problem. Jedynym hotelem pomiędzy tym miejscem - gdziekolwiek byłam - a Sumner Creek było miejsce zwane Motor Coach Motel.

Bez ocen. Żadnych recenzji. Porównałam z aplikacjami turystycznymi. Nic tam nie ma. Nie było innego hotelu lub B&B nigdzie w pobliżu miasta.

Poszerzyłam moje poszukiwania i znalazłam miejsce po drugiej stronie Sumner Creek, kolejną godzinę jazdy dalej. Nie było na nim żadnych informacji, z wyjątkiem numeru telefonu.

Zadzwoniłam pod ten numer i otrzymałam przerażającą wiadomość: "Przepraszamy. Ten numer telefonu jest albo odłączony, albo nie jest już w użyciu". Zadzwoniłam ponownie, aby upewnić się, że dobrze wpisałam numer. Ta sama wiadomość.

Moim jedynym wyjściem było pojechać do jedynego hotelu na mojej drodze do Sumner Creek. Mogłabym go sprawdzić, nie tracąc czasu ani benzyny.

Nie miałam żadnych innych opcji, chyba że chciałabym pojechać do dużego miasta, ale to oznaczałoby dodatkową jazdę, a ja już przekroczyłam tolerowany próg słodyczy i kofeiny.

Właśnie wtedy, gdy mój niepokój osiągnął swój szczyt, zobaczyłam "Motor Coach Motel" oświetlony w neonowej zieleni z sąsiednim znakiem, który świecił informacją "pokoje dostępne." A to ci dopiero niespodzianka!

Zjechałam z drogi na parking i zobaczyłam kilka innych zaparkowanych tam samochodów - samochodów, które nie wyglądały, jakby w jednym z pokoi odbywała się transakcja narkotykowa. Stereotypy, wiem. Za dużo filmów kryminalnych.

Objechałam budynek dookoła i byłam zszokowana tym, jak czysto wyglądał. Żadnych rozrzuconych butelek po piwie. Śmietnik nie był przepełniony śmieciami. Trawa - a właściwe to, co z niej zostało po męczącym letnim upale - została niedawno skoszona.

Zaparkowałam pod żółtą markizą w pobliżu frontowego wejścia i podeszłam do szklanych drzwi. Pociągnęłam za nie, ale nie puściły. Szukałam w futrynie, aż znalazłam dzwonek. Nacisnęłam go i usłyszałam przyjemny dzwonek, ale nikt nie odpowiedział.

Zadzwoniłam ponownie, tym razem dłużej niż za pierwszym razem. Drzwi przylegające do recepcji otworzyły się i kobieta podeszła do mnie.

Ubrana w czerwony, satynowy kostium do biegania i białe Nike'i, miała mniej niż 5 stóp wzrostu i wyglądała jak babcia na olimpiadzie dla seniorów. Miała krótkie, srebrne włosy, które opadały jej na całą głowę.

Półbiegiem podeszła do drzwi wejściowych, odblokowała je i od razu zaczęła mówić.

– Tak mi przykro, kochanie. Jestem jedyną osobą pracującą przy biurku dziś wieczorem, więc kiedy robię sobie przerwę, aby zjeść kolację lub wziąć dodatkową pościel dla gościa, muszę zamknąć drzwi wejściowe. Muszę zamykać nawet wtedy, gdy muszę iść do łazienki – wyjaśniła.

Nie musiałam tego wiedzieć.

Przeszłyśmy do stanowiska odprawy, a potem stanęłyśmy po jego przeciwnych stronach.

– Jak mogę ci pomóc, kochanie? – zapytała.

– Czy macie jakieś wolne pokoje? I...um...czy mogłabym zobaczyć jeden, zanim go wynajmę? – Czułam się okropnie, że pytam, ale nie zamierzałam wydawać pieniędzy, żeby spać z muchami i karaluchami.

Babcia Olimpijka zachichotała i kiwnęła głową z zadowoleniem. Już wcześniej zadawano jej to pytanie i nie była urażona moją prośbą.

– Jasne, nie ma problemu. Po prostu chodź za mną.

Chwyciła zestaw kluczy i plastikową kartę-klucz. Wyszłyśmy z lobby, a ona zamknęła za nami drzwi wejściowe. Skierowała mnie w stronę chodnika, a ja zatrzymałam się, by pozwolić jej poprowadzić mnie.

Z trudem utrzymywałam jej tempo. Ona nie żartowała.

Podała mi stawki, gdy szłyśmy. Byłam pozytywnie zszokowana. Koszt za noc tutaj ledwo zapłaciłby podatki od wynajmujących pokój w czterogwiazdkowym hotelu w Nashville.

Zatrzymała się przy drugich drzwiach, wsunęła kartę z kluczem głównym i pociągnęła za klamkę, aby otworzyć drzwi.

– Proszę bardzo – powiedziała i odsunęła się, żebym mogła obejrzeć pokój.

Patrzyłam na sypialnię jak z sitcomu z lat 80-tych. Jedno łóżko wypełniało większą część przestrzeni. Narzuta z kwiecistym wzorem wtulona w dwie poduszki przy wezgłowiu. Pasujące zasłony wisiały w poprzek okna.

Wszystkie meble były wykonane z dębowej sklejki i składały się z wezgłowia, małego biurka i sześcioszufladowej komody. Na szczycie komody stał telewizor, który nie był HD, ale został wyprodukowany w tym stuleciu.

Pokój pachniał stęchlizną, ale był czysty, co zrobiło na mnie wrażenie, biorąc pod uwagę wiek motelu.

– Czy to może być? – głos recepcjonistki zaskoczył mnie. Zapomniałam, że stała za mną.

Kiwnęłam głową. – Tak, proszę pani.

Pomaszerowała do recepcji, a ja zostałam w tyle. Zajęła swoje stanowisko za ladą, chwyciła okulary i wpisała moje dane z taką samą werwą, z jaką szła.

– Na ile nocy się pani zatrzyma?

Dobre pytanie. Nie myślałam o tym z tak dużym wyprzedzeniem. Nie znając szczegółów dotyczących testamentu, nie miałam możliwości oszacowania.

– Nie jestem… nie jestem pewna. Czy mogłabym zostawić datę wyjazdu otwartą?

Przestała dziobać w klawiaturę, zdjęła okulary do czytania i spojrzała na mnie z góry na dół, jakby określając, czy jestem zbiegłym skazańcem, który jest na wolności, czy nie.

– Pozwól mi wyjaśnić – zaoferowałam szybko.

– Moja mama niedawno zmarła i spotykam się z jej prawnikiem w Sumner Creek, aby przejrzeć jej testament. Nie wiem, co jest w testamencie, ani jak długo będę musiała zostać, aby uregulować sprawy majątkowe.

Jej postawa widocznie się rozluźniła. Kiwnęła głową i założyła z powrotem okulary.

– To dobrze, kochanie. Nie oferujemy zniżek dla tygodniowych stawek. Zbyt wielu włóczęgów i innych delikwentów, jeśli wiesz, co mam na myśli – opuściła okulary, aby obserwować moją reakcję.

Przytaknęłam, jakbym rozumiała perypetie branży hotelarskiej.

Skończyła papierkową robotę, a ja podpisałam się na solidnej linii. Wymieniłam papier na moją kartę-klucz.

– Po prostu daj mi znać, kiedy będziesz się wymeldowywała. Mam na imię Madeline. Daj mi znać, jeśli będziesz czegoś potrzebować, słyszysz?

Mruknęłam słowo dziękuję i ruszyłam w stronę lobby. Gdy otwierałam szklane drzwi, usłyszałam: – I przykro mi z powodu twojej straty.

Zacisnęłam zęby, pomachałam bez odwracania się i poszłam do swojego pokoju.

Continue to the next chapter of Dom, w którym nigdy nie byłam

Odkryj Galateę

Czarodziejka lykanaNieskończonośćNiewolnica onyksowego smokaKról bez królowejSztuczka demona

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus