Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for Król bez królowej

Król bez królowej

Rozdział 5

Mój strach ustąpił, gdy zobaczyłam, że trzyma pudełko z pizzą. Spojrzałam na niego w górę. Jego przeszywające brązowe oczy sprawiły, że przeszedł mnie dreszcz i natychmiast odwróciłam wzrok.

– Hmmm… pizza?

– Nie zamówiłaś jej? – zapytał. Moje palce skręcały się, gdy usłyszałam jego głos. Był taki, jak go zapamiętałam. Ochrypły. I męski.

Moja królowa.

Otrząsnęłam się z myśli.

Nie. Ten facet to dziwak. Nie może ci się podobać.

Kiwnęłam głową. – Tak! – Moje gardło było suche i głos zabrzmiał szorstko. Nagle poczułam się trochę nieśmiało i odchrząknęłam. – Tak. Zamówiłam.

Krzyczałam wewnętrznie. Jak to się stało, że przy nim czułam się jak dziewczyna trafiona strzałą Amora?

Moja sytuacja była idealnym przykładem uprzywilejowania ludzi pięknych. Powinnam była wołać policję, ale jego atrakcyjność mnie onieśmielała.

Oparł się o framugę drzwi, wciąż nie podając mi pizzy. Uniósł swoje idealne brwi.

Cholera. Dlaczego wszyscy chłopcy mają brwi, których my, dziewczyny, potrzebujemy? Moje brwi były ledwo widoczne.

– Jesteś tu nowa? – zapytał mnie, a jego oczy nigdy nie opuszczały moich. Zamrugałam.

Jestem tu nowa? Nie. Urodziłam się tutaj i tylko dlatego, że się wyprowadziłam, to nie znaczy, że jestem nowa.

Ale zdecydowanie czułam, że nie należę tutaj.

– Nowa? Nie bardzo… To znaczy tak. Po prostu niedawno się tu przeprowadziłyśmy. Jestem Phoebe. – Wewnętrznie przeklinałam siebie za zdradzenie swojego imienia.

Świetnie! Teraz ten potworek zna moje imię i adres. Czy powinnam była wcześniej wpisać moje imię dla żniwiarza?

– Jestem Silvic. Miło cię poznać.

Dziwne uczucie zakwitło w mojej piersi. Czułam się, jakbym znała jego imię. Jakbyśmy już się spotkali. Nie byłam pewna kiedy, ale czułam, że na pewno widziałam go już wcześniej.

Las. Szerokie jezioro. Szepty. Brązowe oczy wpatrujące się we mnie z powrotem.

Zamrugałam. Co się właśnie stało?

Moje oczy spoczęły na Silvicu. Wyglądały dokładnie jak para oczu, którą widziałam w swoim umyśle.

Okej, notatka dla samej siebie: naprawdę muszę trzymać się z dala od Silvica.

– Tak. Mi również – powiedziałam, zabierając wzrok z jego twarzy. Nie mogłam patrzeć na jego twarz, ponieważ emocje, które czułam w klatce piersiowej, podwoiły się, gdy moje oczy spotkały się z jego.

Czułam, że muszę coś zrobić, ale byłam bezradna. Czułam się niespokojnie.

Musisz uciekać.

Moje serce prawie się zatrzymało. To nie był mój głos. Nie myślałam w ten sposób. Mój wewnętrzny głos nie był tak… męski.

Starałam się opanować oddech i przełknęłam ślinę, próbując zignorować myśl, która przebiegała przez moją głowę.

Ten głos brzmiał dokładnie jak Silvica.

Nie.

Zwariowałam. To było to. A może po prostu coś usłyszałam.

– Powiedziałeś coś? – zażądałam z wyraźną paniką w głosie.

Silvic wyglądał spokojnie, jakby spodziewał się mojego wybuchu. – Nie, nie powiedziałem.

Zamrugałam, gdy zobaczyłam spojrzenie w jego oczach. Było to spojrzenie całkowitej akceptacji. Jakby właśnie coś sobie uświadomił i to zaakceptował.

Moja.

Zamknęłam mu drzwi przed nosem. Pizza może iść do diabła.

Wszystko, czego potrzebowałam to, żeby ten psychol zostawił mnie w spokoju. Byłam pewna, że nie mam halucynacji. Słyszałam jego głos w mojej głowie.

Męski głos, który promieniował mocą. Tak, to na pewno był on. Jego głos mnie urzekł.

Z pewnością różnił się od innych facetów. Ta chęć pochylenia głowy i to jak bardzo chciałam odwrócić wzrok od jego oczu.

Wiedziałam, że muszę trzymać się od niego z daleka i zamierzałam to zrobić. Moja klatka piersiowa zacisnęła się boleśnie, gdy westchnęłam do siebie.

Może coś było ze mną nie tak.

Czekałam przez chwilę, ale nie zadzwonił dzwonkiem. Od tej pory zdecydowanie nie zamierzałam nikomu otwierać tych cholernych drzwi.

Ech, dlaczego czuję się jak na początku horroru?

Otrząsnęłam się z myśli, nie chcą się jeszcze bardziej przestraszyć.

Skierowałam się w stronę mojej sypialni. Mój umysł był zagubiony w wirze myśli i jedyne, co chciałam zrobić, to wtulić się w koc.

Mój żołądek wyraźnie zaprotestował, ale zignorowałam to. Nigdy nie byłam jedną z tych osób, które pomijają posiłek, ale po prostu nie mogłam tego wieczoru potraktować mojego apetytu priorytetowo.

Zaczęłam go przeklinać w myślach.

Moja cholerna pizza.
Continue to the next chapter of Król bez królowej

Odkryj Galateę

Słodka pokusaWybrańcy 1: SchwytaniNaznaczona przez alfyNieoczekiwany partnerNie uciekaj

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus