
Budzę się w ambulatorium. Wygląda na to, że na zewnątrz jest ciemno. Jestem trochę obolała, ale czuję się dobrze, więc ruszam się, żeby usiąść. Zanim to robię, jestem popychana z powrotem w dół przez Juliana.
– Zostań, musisz odpocząć – patrząc w jego oczy, wiem, że czuje się winny.
– Julian, to nie twoja wina. Nic mi nie jest. – Chwytam jego rękę, żeby ją ścisnąć. On rzuca mi zbolałe spojrzenie.
– Nie mogłem tego kontrolować. Tak mi przykro, Eve.
Wzdycham. Bez względu na to, co powiem, on mnie nie posłucha.
– Nie ma potrzeby przepraszać, Jul. Po to właśnie robimy tego typu treningi, aby pomóc kontrolować nasz gniew. Plus z twoim brakiem snu, wiedziałam, że to się stanie. To moja wina, że nadal na ciebie naciskałam.
Wypuszcza z siebie pozbawiony humoru śmiech. – Prawie cię zabiłem, a ty mówisz, że to twoja wina.
Uśmiecham się do niego. – Prawie mnie zabiłeś, co? Jeśli dobrze pamiętam, to ty byłeś tym, któremu skopano tyłek.
On chichocze, podczas gdy ja przesuwam się, pozostawiając mu wystarczająco dużo miejsca, aby położyć się obok mnie. Przytulam się do jego ramienia i leżymy tam w wygodnej ciszy.
Julian i ja przytulaliśmy się tak cały czas. On jest jak starszy brat, którego nigdy nie miałam.
Pamiętam, jak pewnego razu zmusiłam go, żeby siedział i oglądał ze mną wszystkie filmy o księżniczkach Disneya. Może zachowywał się tak, jakby mu się to nie podobało i że to tortury, ale ja wiedziałam, że to uwielbia.
Poza tym, odwdzięczył mi się oglądaniem wszystkich filmów Marvela.
Myślenie o tym daje mi pewien pomysł. Zaczynam śpiewać.
Julian jest zdecydowanie moim najlepszym przyjacielem na całym świecie. Wkrótce zasypiamy, oboje zadowoleni z naszego towarzystwa.
Ranek przychodzi zdecydowanie zbyt szybko, jak na mój gust. Budzę się z uczuciem, że jestem obserwowana. Rozglądam się dookoła i moje oczy padają na Alfę Alexa.
Po prostu stoi tam z rękoma skrzyżowanymi na piersi, wpatrując się we mnie i Juliana. Podnoszę brwi, mając nadzieję, że powie mi, czego chce, ale on pozostaje w miejscu, marszcząc brwi i patrząc na nas.
– Co? – pytam w końcu.
On drwi, po czym odpowiada – Po prostu nie uważałem cię za typ, który pieprzy się z innymi wilkami, wiedząc, że twój towarzysz gdzieś tam jest.
Jego oczy przeleciały na Juliana, a potem z powrotem na mnie. Ton był ostry, ale spojrzenie jeszcze ostrzejsze. Prawie roześmiałam mu się w twarz.
W końcu prychnęłam lekceważąco.
– Nie żeby to była twoja sprawa, ale na pewno wiesz, że to mój kuzyn. I z pewnością twój węch jest lepszy, Alfa i możesz powiedzieć, że wciąż jestem dziewicą. Więc, jakikolwiek jest twój problem, musisz go rozwiązać.
Wydaje się nie być dzisiaj w nastroju i nie mam zamiaru być punktem końcowym do jego gniewu.
Alex chce być jednak uparty i nadyma klatkę piersiową. – Cóż, jeśli nadal będziesz przytulać się z wilkami w ten sposób, ktoś zacznie mieć złe wyobrażenie.
To moja kolej, aby szydzić, delikatnie odsuwam się od Juliana, wstaję i idę do drzwi. – Miłego dnia, Alfo – mruczę sarkastycznie, gdy się obok niego prześlizguję.
Szybko docieram do swojego pokoju, żeby wziąć prysznic i przygotować się na cały dzień. Czuję się zupełnie jak nowa.
Będąc w połowie człowiekiem, potrzebuję trochę więcej czasu niż większość wilków, żeby wyleczyć się z urazów, ale czuję się odświeżona i gotowa na cały dzień.
Po ubraniu się w ciemnoniebieskie dżinsowe szorty i ładną, kwiecistą koszulę oraz brązowe sandały, schodzę na dół, wpadając na Alfę Bena.
Kłaniając się lekko głową, aby pokazać mój szacunek, idę na bok, by go ominąć i kontynuować kierunek do kuchni.
– Evelyn, proszę przyjść do mojego biura na chwilę.
Idąc za nim w milczeniu, jestem ciekawa, o czym chce rozmawiać. Może o wczorajszej kłótni?
Siadam na wygodnym miejscu przed jego biurkiem i czekam, aż zacznie mówić.
– Jak się masz, Evelyn?
Uśmiecham się do niego szczerze. – Mam się doskonale, Alfo Benie. – Jego oczy skanują moje, jakby szukając pewności, że mówię prawdę, po czym wzrusza ramionami.
– Dobrze, więc słyszałaś o balu, który robimy dla Alexa, aby oficjalnie mianować go alfą tej watahy? Ustąpię i dam mu pełne wodze.
Potrząsnęłam głową. Nie wiedziałam o tym, ale rozumiem, że upewnia się, że wiem, żebym znalazła sukienkę.
Jeśli jest coś, czego nienawidzę najbardziej, to zakupy. Zwykle proszę moją ciocię Sam, aby po prostu wybrała coś dla mnie.
On kontynuuje – To będzie bal maskowy i okoliczne stada dołączą do nas, aby świętować i poznać Alexa. Więc chcę, żebyś trzymała się blisko niego i mnie, abyś mogła zostać przedstawiona tym członkom paczki.
Westchnęłam. Nie chcę utknąć wokół dupka na noc, ale nie mogę przegapić okazji, aby potencjalnie spotkać mojego partnera.
– Ok, Alfo Benie. Rozumiem, ale jeśli jest to możliwe, czy nie możesz po prostu połączyć mnie w myślach, gdy będzie ktoś kogo chcesz mi przedstawić?
Przewraca oczami na mnie przed kiwnięciem głową w porozumieniu. Jak na starszego człowieka, ma czasami postawę nastolatka. – Przypuszczam, że tak. Ale jest jeszcze jedna rzecz.
Otwiera szafkę obok niego i wyciąga przyzwoitej wielkości pudełko, wręczając mi je. – Mam dla ciebie prezent. Chciałbym, żebyś założyła to na maskaradę. – Delikatnie biorę pudełko i powoli je otwieram.
Pierwszą rzeczą, na której lądują moje oczy jest czarna maska z czerwonymi klejnotami, a pod nią elegancka, czerwona suknia balowa z dekoltem w kształcie litery V, długimi rękawami i czymś, co wygląda jak bardzo wysokie rozcięcie z boku sukni.
Ogólnie rzecz biorąc, to zapiera dech w piersiach. – Alfo nie mogę tego przyjąć – mówię przed umieszczeniem sukni z powrotem w pudełku i próbuję mu ją oddać. On macha ręką.
– Nonsens. Twoja Luna wybrała ją za granicą, a Sam również pomogła i podała twoje wymiary. To było przeznaczone dla Ciebie. Coś, aby pokazać naszą wdzięczność za wszystko, co zrobiłaś dla stada.
Uśmiecham się, gdy obchodzę biurko i przytulam Alfę Bena. On zwraca uścisk i chichocze. – Bal jest w ten weekend, więc bądź gotowa.
Dziękując mu, po cichu opuszczam jego biuro z pudełkiem w moich ramionach.
Jest jeden plus tego wszystkiego. Będę wyglądać seksownie w tej sukience. Modlę się tylko i mam nadzieję, że spotkam swojego partnera, żeby widział, że potrafię ładnie wyglądać.