Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for On i ja

On i ja

Rozdział piąty

DAMIEN

Nie ma wystarczającej ilości słów w słowniku, aby opisać ilość gniewu płynącego w moich żyłach. Patrzyłem, jak Marcus wywleka ją na zewnątrz i nie zareagowałem.

Jak mogłem być tak głupi? Wyraźnie wyglądała, jakby potrzebowała pomocy, a ja nie zastanawiałem się nad jego dziwnym zachowaniem. Dopiero gdy chłopaki zdecydowali się odejść, usłyszałem kobiecy głos wołający o pomoc.

Ból i strach w jej głosie złamały mi serce. Ogarnęło mnie zimno i strach. Z jakiegoś powodu wiedziałem, że to Sienna potrzebuje mojej pomocy.

Pobiegłem najszybciej jak mogłem do alejki, zostawiając Cole’a, by zajął się chłopakami. Kiedy dotarłem do wejścia do alejki, wkurzyło mnie to, co zobaczyłem. Za kogo on się, kurwa, uważa?

Podbiegłem do sceny rozgrywającej się przede mną i oderwałem tego zboczeńca od mojej dziewczyny. Bestia we mnie przejęła kontrolę, a sama myśl o jego rękach dotykających jej ciała doprowadziła mnie do szaleństwa.

Nie zastanawiałem się dwa razy, zanim zacząłem bić Marcusa. Był już martwy. Nikt nie dotykał tego, co moje i nie uszedł z tego cało.

Zadawałem mu cios za ciosem, ale to nie wystarczyło. Demon we mnie nie był zadowolony z braku rozlewu krwi. Musiał umrzeć, tylko wtedy to by wystarczyło.

Miał zginąć, ale nie tylko dla mojej satysfakcji, ale dla drobnej kobiety, którą próbował napaść. Żadna osoba, która postępuje w ten sposób, nie powinna chodzić wolno w społeczeństwie, nie na mojej warcie.

Ludzie na tym świecie już wystarczająco zawiedli. Nie będę kolejną ignorancką istotą, która odwraca wzrok od potrzebujących.

„Myślisz, że możesz dotykać tego, co moje i ujdzie ci to na sucho? Jesteś trupem, Filton”.

Dźwięk samochodu podjeżdżającego pod wejście przywrócił mi zmysły. Cole musiał się domyślić, kto to był i kazał chłopakom pójść po samochód.

Patrzyłem, jak czterech moich ludzi zaciąga Marcusa do bagażnika. Na pewno zajmę się nim później.

Odwróciłem się i zobaczyłem, że Sienna wstała, ale nie wyglądała zbyt stabilnie; nogi jej się trzęsły, a wzrok miała oszołomiony. Szansa, że zemdleje była wysoka, ale nigdy nie pozwolę jej upaść, jeśli będę w pobliżu.

Pierwszy krok w jej stronę zrobiłem powoli – nie chciałem jej przestraszyć – ale zanim zdążyłem zrobić drugi krok w jej kierunku, nogi się pod nią ugięły.

Szybko ją złapałem, zanim zdążyła upaść na ziemię. Moje ręce naturalnie znalazły drogę do jej talii. Czułem się dobrze, mając ją tak blisko siebie. Czułem ulgę wypełniającą moje ciało, gdy była tak blisko; wiedziałem, że jest bezpieczna, gdy jestem w pobliżu.

Dzisiejszy wieczór tylko potwierdził, że moja więź z brązowowłosą boginią była czymś niezrozumiałym. Musiała być moja. Jest światłem na świecie, jest niewinna i czysta, jest wszystkim tym, czym ja nie jestem.

Ludzie tacy jak ona muszą być chronieni za wszelką cenę, a ja będę osobą, która ją ochroni.

„Wszystko w porządku, Sienna-Rose?” Wiedziałem, że to głupie pytanie. Najwyraźniej nie czuła się dobrze po nocy, którą przeżyła.

Najpierw jeden z moich chłopaków ją obmacywał, a teraz musiała radzić sobie z tym kutasem, który źle ją traktował i próbował ją wykorzystać.

Na samą myśl o tym, jak Anton ją dotykał i traktował, czuję rozczarowanie moimi ludźmi.

Jedyną zasadą, jaką wyznaję, jest szanowanie kobiet, zwłaszcza tak niewinnych jak Sienna, a on złamał tę zasadę na moich oczach. Po części wina leży po mojej stronie; powinienem dawać lepszy przykład i zareagować, gdy Anton przekroczył granicę.

Ale część mnie, ta samolubna, chciała zobaczyć, jak poradzi sobie z tą sytuacją, ponieważ to, jak obroni się przed Antonem, określi, czy była wystarczająco silna, by poradzić sobie z moim stylem życia.

Kiwnęła głową, ale jej nie uwierzyłem. Nikt nie mógłby czuć się w porządku po dniu, który przeżyła.

„Jestem Damien Black. Widziałem cię wcześniej w kawiarni. Obsługiwałaś też mnie i moich ludzi w pokoju dla VIP-ów”.

Wciąż czułem złość, myśląc o okolicznościach, w jakich się poznaliśmy. Patrzyła na mnie kątem oka, ale jeszcze nie stanęła ze mną twarzą w twarz.

„Jesteś siostrzeńcem Sophie, prawda? Trochę mi już o tobie opowiedziała, ale wygląda na to, że ty też sam poszperałeś. Nazwałeś mnie Sienna-Rose, a nie po prostu Rose, i jeśli mnie pamięć nie myli, nie podałam ci dziś rano mojego imienia”.

Była zdenerwowana, kiedy do mnie mówiła. Może wiedziała, kim naprawdę jestem i jaka jest moja rola w mafijnym świecie, ale gdyby tak było, to próbowałaby teraz ode mnie uciec.

Byłem trochę zaskoczony tym, co powiedziała, ale na mojej twarzy szybko pojawił się uśmiech. Świadomość, że ona też o mnie spytała, sprawiła, że w moim sercu pojawiła się iskierka nadziei. Może ona też czuje tę nieziemską więź.

„Cóż, tak masz na imię, prawda? Nie wiem, dlaczego nie używasz pełnego imienia, Aniele. Jest piękne, pasuje do ciebie”.

Jej twarz pokryła się rumieńcem jak płótno farbą. Nigdy nie byłem tak zauroczony nikim innym, zanim ona nie pojawiła się na horyzoncie. Znam ją zaledwie od jednego dnia, a już zawładnęła każdą moją myślą i pragnieniem.

Była teraz wszystkim, co widziałem; moim jedynym celem było upewnienie się, że jest bezpieczna i chroniona, a to była przysięga, z której nawet śmierć nie mogła mnie zwolnić.

Przechyliła lekko głowę, co sprawiło, że spojrzałem w jej przeszywające bladozielone oczy, które zawstydziłyby nawet najpiękniejszą naturę, ale mogłem podziwiać jej piękno tylko przez krótki czas, zanim mój wzrok osiadł na ciemniejącym czerwonym śladzie na jej lewym policzku; zaczerwienienie rozprzestrzeniało się powoli wraz z upływem czasu.

Ten skurwiel ją uderzył. Założyłem, że właśnie wtedy zaczęła wzywać pomocy.

Byłem zły i rozczarowany sobą. Zły, ponieważ nie powinna była znaleźć się w takiej sytuacji, a rozczarowany, ponieważ nie byłem tam wystarczająco szybko, aby uratować ją przed przerażeniem, które Marcus zaszczepił w jej umyśle.

Jaki był sens czuć z kimś tak głęboką więź i nie być w stanie zapobiec takim sytuacjom?

W tym krótkim czasie złożyłem sobie cichą przysięgę, że coś takiego nigdy więcej się nie wydarzy, gdy będę w pobliżu. Będę wsparciem, którego potrzebuje, stojąc u jej boku, podczas gdy ona będzie dojrzewać.

Będę walczyć z każdym demonem, który może nękać jej umysł i duszę i zapewnię ją, że zasługuje na wszystko, co dobre w życiu i nic na tej planecie nigdy nie sprawi jej ponownie takiego bólu tak długo, jak żyję i we wszystkich następnych życiach.

Sienna opuściła głowę, jakby też była sobą rozczarowana. Kochanie, gdybyś tylko wiedziała, jaka byłaś dziś odważna. Położyłem palec wskazujący i kciuk na jej podbródku, by unieść jej twarz i móc na nią spojrzeć.

Nie miała się czego wstydzić; zrobiła wszystko, co w jej mocy, by odeprzeć tego oblecha. Odchyliłem nieco jej głowę, by lepiej obejrzeć ranę, a złość rozpaliła mnie od środka.

Nie zdając sobie z tego sprawy, zacząłem pieścić jej twarz. Musiałem wiedzieć, że jest tu ze mną i jest bezpieczna, a jeśli to był jedyny sposób, aby mnie uspokoić, to niech tak będzie.

Spojrzałem na jej ciało, szukając jakichkolwiek poważnych obrażeń, które mogłyby wymagać leczenia w szpitalu.

Na jej brzuchu był duży siniak, a także ślady zadrapań po bokach w kierunku pleców. Ze sposobu, w jaki wyginała plecy w łuk, mogłem stwierdzić, że były na całych plecach.

Ponownie spojrzałem jej w oczy i całkowicie pochłonęła mnie jej esencja. Zabiję go, kurwa, za dotknięcie tego, co moje. Ściągnęła brwi w zakłopotaniu i wtedy zdałem sobie sprawę, że powiedziałem to na głos.

Nie mogłem przestać podziwiać jej piękna, ale po raz kolejny zostaliśmy rozdzieleni. Tym razem to Sienna się ode mnie odsunęła.

„Dziękuję, że mnie uratowałeś, Damien” powiedziała. Sposób, w jaki moje imię spłynęło z jej ust sprawił, że całe moje ciało przeszył dreszcz.

Podobał mi się efekt, jaki na mnie wywierała i sposób, w jaki moje ciało na nią reagowało, prawie tak, jakby moja dusza odnalazła brakującą część, jakby w końcu znalazła swój dom.

Nie mogłem przestać się zastanawiać, czy poczuła te same intensywne mrowienia i dreszcze, kiedy się zbliżyłem, lub czy bicie jej serca przyspieszyło, gdy mnie zobaczyła.

Czułem się tak, jakby wszystko przy niej znikało, a jedyną rzeczą, która się liczyła, była ona i to, jak szybko uda mi się ją objąć.

Kiwnąłem lekko głową, by dać jej do zrozumienia, że wszystko jest w porządku i żeby się tym nie przejmowała.

„Powinnam chyba zabrać swoje rzeczy i udać się do domu. Jeszcze raz dziękuję” powiedziała. Odwróciła się ode mnie i zaczęła iść w kierunku tylnego wejścia do klubu.

Pozwoliłem jej odejść, ale wiedziałem, że jeszcze ją zobaczę. Coś w głębi mojego umysłu mówiło mi, że nastąpi to wkrótce.

Znalazłem drogę powrotną do Cole’a z przodu klubu, a mój samochód już na mnie czekał.

„Wszystko w porządku, stary?” Wiedziałem, że mówił o tamtym incydencie, ale gdybym miał być szczery, nie mogłem się doczekać, aż dostanę w swoje ręce tego pieprzonego kutasa.

To była jedyna rzecz, oprócz Sienny, która mogła mnie teraz uspokoić, ale nie mogłem jej jeszcze mieć i już samo to wystarczyło, by pogorszyć mój nastrój.

Ta kobieta całkowicie mnie od siebie uzależniła i nawet o tym nie wie.

„Tak, chcę tylko wrócić i zająć się Filtonem; to był długi dzień”. Zacząłem jechać ulicą, gdy mój wzrok padł na drobną postać wychodzącą głównym wejściem do klubu.

Gdy podjechałam bliżej, zwolniłem samochód na tyle, by nadążyć za jej krokiem. Cole opuścił szybę po swojej stronie, dając mi szansę, by krzyknąć i porozmawiać z Sienną.

„Podwieźć cię do domu, Aniele?”

„Prawdopodobnie pojadę autobusem. Dzięki”. Nie zamierzałem na to pozwolić.

Po nocy, którą właśnie przeżyła, zasługiwała na to, by zawieźć ją do domu, zamiast czekać na autobus we wczesnych godzinach porannych, kiedy cokolwiek mogło jej się przydarzyć.

Zatrzymałem samochód i zwróciłem się do Cole’a. „Przesiądź się na tył”. Skinął mi krótko głową, po czym się przesiadł.

„Wsiadaj do samochodu, Aniele. Zabiorę cię do domu. Nie sądzę, żeby jazda autobusem po takiej nocy była dobrym pomysłem”. Rzuciłem Siennie spojrzenie, które mówiło, że nie zamierzam przyjmować odmowy. Wsiadła na miejsce, na którym wcześniej siedział Cole.

Podała mi swój adres. Nie zamierzałem jej mówić, że już wcześniej go zapamiętałem i znam okolicę, więc ruszyłem, uśmiechając się kojąco, by uspokoić jej nerwy.

Nie przestawała podrygiwać nogą. Nie byłem pewny, czy jest przestraszona, czy zdenerwowana, prawdopodobnie jedno i drugie.

Wkrótce Cole zaczął mówić, wypełniając ciszę.

„Cóż, jeśli nie chcesz mnie przedstawić, zrobię to sam. Cześć, jestem Cole, najlepszy przyjaciel tego dupka. Chciałem tylko powiedzieć, że twój pokaz w pokoju VIP był niezapomniany. Gdzie się tego nauczyłaś?”

Zacząłem się przysłuchiwać tej rozmowie, gdy zadał pytanie, które krążyło mi po głowie. Chciałem znać odpowiedź, skoro postawiła Antona do pionu w klubie.

„Często mi się to zdarza. Codziennie muszę mówić co najmniej pięćdziesięciu mężczyznom, a czasem i kobietom, by trzymali ręce przy sobie. Myślę więc, że to po prostu kwestia praktyki”.

Z jakiegoś powodu, gdy to powiedziała, przyszła mi do głowy myśl o jakimś dorosłym mężczyźnie z żoną i dziećmi.

To nic nowego, że mój anioł był piękny, ale fakt, że ciągle ją dotykano, mimo że tego nie chciała ani o to nie prosiła, doprowadzał mnie do wściekłości. Ścisnąłem kierownicę tak mocno, że aż pobielały mi knykcie.

Później nikt już nic więcej nie mówił; panowała komfortowa cisza. Wciąż rzucałem Siennie dyskretne spojrzenia, by upewnić się, że jest jej wygodnie. Ostatnią rzeczą, jakiej bym chciał, to żeby była spięta i czuła się przy mnie niekomfortowo.

Wjechałem na jej ulicę i zaparkowałem samochód przed jej domem. Był to przyzwoitej wielkości dom, a z tego, co pamiętam z jej akt, miała jeszcze pięcioro rodzeństwa. Prawdopodobnie nie było tam wystarczająco dużo miejsca dla nich wszystkich, ale pewnie jakoś sobie radzili.

„Dziękuję za podwózkę. Doceniam wszystko, co dla mnie dziś zrobiłeś”.

Patrzyłem, jak Sienna wchodzi na ganek. Nawet po tym wszystkim, co dziś przeszła, nadal potrafiła chodzić z taką gracją, że większość kobiet mogłaby jej pozazdrościć.

Poczekałem, aż wejdzie do środka, po czym wróciłem do domu, by załatwić sprawy, które czekały na mnie w piwnicy.

Droga od domu Sienny do domu gangu zajęła czterdzieści minut. Po drodze w samochodzie panowała cisza, ale nie przeszkadzało mi to. To było odświeżające i dało mi szansę na uporządkowanie myśli i zaplanowanie, co dokładnie stanie się z Filtonem, gdy dotrę na miejsce.

Podjechałem i zaparkowałem samochód w moim zwykłym miejscu, po czym udałem się do piwnicy. Był to stosunkowo duży dom, ponieważ mieszkała w nim prawie połowa londyńskiej mafii.

Ilość testosteronu była nie do zniesienia, więc potrzebowaliśmy dużej przestrzeni, gdy grupy dominujących mężczyzn zaczynały czuć potrzebę utwierdzenia swojej władzy.

Zanim zdążyłem zrobić pierwszy krok w dół do piwnicy, usłyszałem krzyk bólu od jedynego mężczyzny, którego chciałem w tej chwili rozerwać na strzępy.

„Dość tych krzyków, Filton, sam jesteś sobie winny”. Pokonałem kilka ostatnich schodów i wkroczyłem w światło.

Marcus był przywiązany do krzesła naszymi specjalistycznymi linami, które na dodatek miały wplecione we włókna żyletki o kwaśnym odczynie.

Nie używaliśmy ich często, bo zachowywaliśmy je na specjalne okazje, takie jak ta, w której Filton właśnie był głównym bohaterem.

„Diablo, przysięgam, że nie wiedziałem, że ona jest twoja” nie mogłem powstrzymać się od chichotu, szokując wszystkich w pokoju. Jeśli uważał, że takie zachowanie wobec kobiet jest w porządku, to coś było z nim nie tak.

„Właśnie o to chodzi, prawda, Filton? Twoja arogancja po raz kolejny wpędziła cię w kłopoty. Naprawdę powinienem się ciebie pozbyć. Wyświadczylibyśmy światu przysługę, jeśli o mnie chodzi. Jednego kretyna mniej chodzącego po moim mieście”.

Pstryknąłem palcami i poczułem znajomy dotyk skóry na dłoni. Moje zaufane ostrze było gotowe do użycia.

„Przysięgam, że nie wiedziałem. Czy ona w ogóle wie, że jest twoja? Nie przejmowała się tobą, kiedy całowałem ją po szyi”.

Nie polepszał swojej sytuacji wspominając o tym, co jej zrobił. Czułem, jak z powrotem staję się Diablo, jakiego znał świat, potworem bez litości. Bez swojego anioła diabła już nic nie powstrzymuje.

Nawet się nad tym nie zastanawiając, obróciłem rękę i wbiłem nóż w jego udo.

Utrzymując dobry chwyt, zacząłem przekręcać ostrze, aby pogłębić ranę, przecinając jak najwięcej tętnic i ścięgien. Chciałem, żeby ten facet cierpiał tak samo jak moja królowa.

Chciałem, żeby poczuł ten sam strach i ból, co ona w ciągu tych kilku minut, które musiały wydawać się godzinami.

„Wiesz…” Podszedłem do niego jeszcze dwa kroki, sprawiając wrażenie jeszcze większego i bardziej onieśmielającego. „Miałem zamiar to zrobić szybko, wejść, trochę cię pomęczyć i zabić. Ale wiesz co…”

Patrzyłem, jak jego gardło się zwęża, pokazując w tym momencie jego strach.

„Nie zamierzam cię jeszcze zabijać. Najpierw sprawię, że będziesz cierpiał. Poczekam, aż chęć walki opuści twoje oczy, tak jak stało się z nią, i będziesz błagał mnie o śmierć. I nawet wtedy nie spełnię tego życzenia”.

„Dopiero gdy uznam, że doświadczyłeś tyle samo bólu i udręki, co ona, wtedy i tylko wtedy dam ci słodką ulgę śmierci”.

Jego oczy były szeroko otwarte i blade. Dałem znak moim ludziom, by kontynuowali. „Róbcie, co uważacie za stosowne, tylko go nie zabijajcie”. Odszedłem, słuchając krzyków ofiary.

Dotarłszy na ostatnie piętro, udałem się prosto do mojego biura. Była już 7 rano, kolejna nieprzespana noc. Zapowiadał się długi dzień, ale trzeba było coś zrobić, aby w przyszłości nie było żadnych niespodzianek.

Musiałem znaleźć nowego menedżera do klubu, a także kogoś, kto będzie śledził finanse Black Industries.

Gdy otworzyłem laptopa, aby rozpocząć dzień pracy, zadzwonił mój telefon.

Identyfikator Sophie mignął na ekranie, a ja byłem prawie zmuszony go zignorować, wiedząc, że prawdopodobnie będzie narzekać na coś nowego tego ranka. Mimo to odebrałem telefon.

„Damien, musisz natychmiast przyjechać do kawiarni. Mamy problem”. Głos Sophie był przepełniony smutkiem i troską; brzmiał prawie tak, jakby płakała.

„Dlaczego? Masz kłopoty?” Byłem gotowy do wyjścia, gdy tylko przeszła mi przez głowę myśl, że moja ciocia jest w niebezpieczeństwie.

„Nie, nic mi nie jest, ale…” Jej słowa odbiły się echem po pokoju, a ja przygotowałem się na to, co miała powiedzieć. „Chodzi o Siennę. Jest ciężko ranna. Chyba nie oddycha”. W tym momencie Sophie zaczęła płakać.

Zdrętwiałem. Nie pamiętam nawet, jak znalazłem się w samochodzie, dopóki nie podjechałem pod kawiarnię i nie krzyknąłem do Sophie.

„Ciociu Sophie! Gdzie jesteś?” Serce waliło mi jak oszalałe. Dopiero co znalazłem jedyną osobę, z którą czułem jakieś połączenie i została mi odebrana, zanim miałem szansę ją poznać.

„Tutaj, Damien”. Jej głos był szorstki, co wskazywało na to, że płakała.

Nie tracąc czasu, pobiegłem na tył kawiarni, podążając za odgłosem płaczu ciotki. Gdy skręciłem za róg, serce spadło mi do żołądka.

Była tam. Sophie opierała głowę na kolanach i uciskała coś, co wyglądało na liczne rany kłute na brzuchu.

Serce mi pękło i poczułem, jak łzy napływają mi do oczu. Była cała pokryta siniakami i skaleczeniami, a jej ramię wyglądało na złamane, podobnie jak kilka żeber.

Wciąż miała na sobie ubrania z klubu, co pozwalało na zobaczenie każdej rany na jej ciele. Była otoczona kałużą własnej krwi, co oznaczało, że była tam przez jakiś czas.

Szybko wkroczyłem do akcji.

Podszedłem do Sienny i sprawdziłem puls. Był, ale bardzo słaby; nie zostało jej wiele czasu.

Podniosłem ją, omijając wszelkie otwarte rany, starając się zapobiec ich pogorszeniu, i delikatnie umieściłem ją z tyłu mojego samochodu, a Sophie usiadła przy niej, uciskając jej rany.

Wcisnąłem pedał gazu, jadąc szybciej niż kiedykolwiek, wymijając samochody, starając się skrócić podróż tak bardzo, jak to tylko możliwe. Jeszcze nie odejdzie, jeszcze nie mieliśmy okazji spędzić ze sobą czasu.

Skróciłem trzydzieści minut jazdy do dziesięciu. Nawet nie zawracałem sobie głowy wyłączaniem samochodu, zanim wyskoczyłem i podniosłem mojego anioła. Wyglądała tak krucho.

Dlaczego akurat ona? Biegłem tak szybko, jak tylko mogłem, nie wstrząsając zbytnio jej ciałem, wiedząc, że już bardzo cierpi; rany były głębokie i sączyły się karmazynowo.

Otworzyłem drzwi do skrzydła szpitalnego mafii i udałem się prosto do apartamentu królowej, cały czas krzycząc na każdą pielęgniarkę i lekarza, aby wezwali doktora Browna.

Kiedy przeszedłem przez drzwi i położyłem moją dziewczynę na łóżku, dr Brown wszedł tuż za mną z kilkoma pielęgniarkami, które zaczęły podłączać ją do wszystkich potrzebnych urządzeń.

Dr Brown podszedł do mnie, podczas gdy pielęgniarki przygotowywały Siennę do operacji.

„Wiem, że chcesz się upewnić, że nic jej nie jest, Diablo, ale musisz wyjść, żebyśmy mogli jej pomóc”. Mój gniew wzrósł. Za kogo on się uważał, że próbował mi rozkazywać?

„Jest w takim stanie, bo ją, kurwa, zostawiłem. Nie popełnię drugi raz tego samego błędu”. Poczułem na ramieniu miękką dłoń ciągnącą mnie w stronę drzwi.

Odwróciłem się i stanąłem twarzą w twarz z ciotką o twarzy zalanej łzami i ubraniu pokrytym krwią.

„Wiem, że to trudne, Diablo, ale ta dziewczyna jest dla mnie jak córka. Musisz teraz odłożyć na bok swoje potrzeby i skupić się na tym, co dla niej najlepsze”.

Słowa, które wypowiadała, nie do końca rejestrowały się w moim mózgu. Nie poruszyłem się, zbyt zatroskany o anioła na łóżku.

„Zależy ci na niej?” To pytanie mnie zaskoczyło. Znałem ją tylko trochę ponad dzień, a już miała na mnie taki wpływ. Jasne, widziałem ją kilka razy, ale nigdy nie przyglądałem się jej na tyle długo, by dostrzec jej doskonałość.

„Tak… oczywiście, że tak. Myślę, że to ta jedyna”. Chętnie porzuciłbym dla niej moje życie playboya. Wiem, że to brzmi jak szaleństwo, ale kiedy na nią patrzę, widzę swoją przyszłość.

Oczywiście jeszcze jej nie kochałem, ale w końcu mogłem to poczuć i po raz pierwszy chciałem.

Żywiłem do niej bardziej uczucia zauroczenia niż miłości, ale zdobędę jej serce i jej miłość, ponieważ jest moim zbawieniem w postaci anioła.

Tym razem pozwoliłem Sophie wyciągnąć mnie z sali szpitalnej, ale ani razu nie oderwałem od niej wzroku.

Nic jej nie będzie, a kiedy to wszystko się skończy i wyzdrowieje, będzie pod moją osobistą ochroną.

Continue to the next chapter of On i ja

Odkryj Galateę

Stado Borders 2: Muszę z nim byćKenzoW rękach alfy 2Urodzinowa niespodziankaWojownicy Torii

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus