Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for Uratuj moje tonące serce

Uratuj moje tonące serce

Szkice i rumieńce

„Wybrałeś taniec z diabłem i miałeś szczęście”. – Chase Atlantic.

Piosenka przewodnia rozdziału: „Swim” Chase Atlantic.

HARMONY

„Pił z twojej słomki?” April ściąga czarną sukienkę z wieszaka i przykłada ją do siebie, stojąc przed lustrem i przechylając głowę na bok.

Sukienka wygląda niezwykle skąpo i nie pozostawia nic dla wyobraźni.

Rękawy są pokryte koronką, a dekolt i plecy są nisko wycięte. Jeden zły ruch i jej piersi zostaną pokazane całemu światu.

Wygląda na to, że dokądś idzie, a ja mam wielką nadzieję, że nie będzie próbowała wziąć mnie ze sobą, tak jak zeszłej nocy. Nie mam ochoty spotykać się z kolejnymi przystojnymi, przerażającymi chłopakami.

Wygląda na to, że to, co powiedziałam w końcu do niej dotarło. Gdy odwraca się, by na mnie spojrzeć, jej oczy rozszerzają się z niedowierzania. „On pił z twojej słomki?!”

Kiwam głową. Cóż, witamy z powrotem na Ziemi.

Wzdychając z irytacją, opada na łóżko obok mnie, rozkładając sukienkę na kolanach.

„Ciągle go ostrzegam, żeby trzymał się od ciebie z daleka, ale on po prostu nie słucha”. Potrząsnęła głową z frustracją. „Blaze potrafi być dość uparty”.

Przypominam sobie, jak łatwo nawiązaliśmy więź, rozmawiając o jego rysunku i jak pan Jones ostrzegał mnie, żebym trzymała się od niego z daleka. Czuję się bardzo skonfliktowana, ponieważ to, co o nim mówią, wcale nie jest tym, co widzę.

Pocieram ramię. „Hmm, nie wydaje się taki zły…”

„Zły?” Wzdycha, przesuwając tułów tak, by być twarzą do mnie. „Posłuchaj, Harmony. Nie możesz brać Blaze’a na poważnie. On nigdy nie jest z nikim szczery. Nie chodzi o to, że nie chce być… po prostu nie może być, nawet jeśli chce”.

Nie sądzę, żebym zrozumiała tę ostatnią linijkę.

Moje brwi łączą się, a ja zwijam stopy pod sobą. „Co przez to rozumiesz?”

Drzwi do pokoju się otwierają, przerywając naszą rozmowę. Tia i Yuna wchodzą do pomieszczenia, wnosząc ze sobą silny powiew kobiecych perfum.

Obie są ubrane w krótkie sukienki, a ich włosy są odpowiednio ułożone, a makijaż idealnie nałożony na ich skórę.

„Gotowe?” pyta Yuna, a Tia patrzy na mnie z uśmiechem.

„Idziesz, Harmony?”

„Dokąd?” Moje oczy dryfują między nią a April, która przykłada dłoń do czoła i kręci głową.

„Zapomniałam cię zapytać. Idziemy na imprezę tuż obok. Jeden z członków bractwa mieszka niedaleko. Chcesz przyjść?”

Natychmiast potrząsam głową, bez potrzeby zastanawiania się. „Nie, po prostu zostanę tutaj, to nie w moim stylu”.

Marszczy brwi, szturchając mnie błagalnie. „Chodź, będzie fajnie.”

„Innym razem”, obiecuję, po czym natychmiast tego żałuję.

Nienawidzę imprez. Ludzie zawsze na nich palą, a to nie jest dobre dla mojej astmy.

Poza tym na takich imprezach czają się przerażający pijani faceci, a ja nie chcę być ofiarą na imprezie bractwa. To po prostu nie jest miejsce dla mnie, a sama myśl o tym sprawia, że swędzi mnie skóra.

„Dobrze, więc następnym razem!” Yuna uśmiecha się, a ja opieram się chęci powiedzenia: „Nie licz na to”.

Choć w myślach jestem całkiem zadziorna, moje dosadne słowa nigdy nie opuszczają moich ust. Muszę jeszcze zebrać się na odwagę, by mówić śmiało.

April wstaje z łóżka. „Jeszcze się nie przebrałam, dajcie mi chwilę”.

Idzie do łazienki z wybraną sukienką, zostawiając nas w małym pokoju. Dziewczyny posyłają mi niezręczne uśmiechy, a ja odwzajemniam dziwny uśmiech.

Nie mam pojęcia, co im powiedzieć. Poznałam je dopiero zeszłej nocy i nie są tak rozmowne jak April, więc zaciskam usta i przesuwam dłonie po udach, nie odrywając wzroku od różowej pościeli. To naprawdę niezręczne…

Przygotowania April nie trwają długo i wkrótce wychodzi, uwalniając mnie od tej niewygodnej sytuacji.

Moje oczy skanują jej strój i zdaję sobie sprawę, że moje przypuszczenia były słuszne. Nie pozostawia absolutnie nic dla wyobraźni.

Gdyby moja mama zobaczyła mnie ubraną w coś takiego, wysłałaby mnie do szkoły dla zakonnic po tym, jak pastor Dennis ochlapałby mnie wodą święconą.

Dziewczyny znów zaczynają rozmawiać, głównie o rzeczach, o których nie mam pojęcia. W końcu są gotowe do wyjścia, a ja wzdycham z zadowoleniem. Przydałoby mi się trochę czasu w samotności.

April macha do mnie i rzuca mi klucz do pokoju na wypadek, gdybym zdecydowała się opuścić akademik. Tak się nie stanie, ale i tak go przyjmuję na wypadek, gdybym potrzebowała jedzenia z baru z przekąskami.

Zamykają za sobą drzwi, uciszając paplaninę, a w pokoju znów robi się cicho. Moje usta rozciągają się w szerokim uśmiechu na dźwięk ciszy, która mnie otacza. Uwielbiam być sama.

Postanawiam wziąć prysznic i siadam na kolanach na łóżku, ciągnąc za sobą torbę. Zębami chwytam wargę, gdy rozpakowuję torbę, wesoło powitana zapachem płynu do płukania tkanin Snuggle.

Jest to zapach podobny do zapachu świeżego malucha i uśmiecham się, gdy moje myśli wracają do mojej matki. W niedziele zwykle robiła wszystkim pranie, podczas gdy ja wyjmowałam jedzenie z lodówki, dopóki nie nadszedł czas na obiad.

Potem gotowaliśmy razem, jedliśmy, a później oglądaliśmy film na Netflixie, aż poczuliśmy się senni. Już za nią tęsknię.

Moja mama i ja nie zawsze byłyśmy blisko. Byłam córeczką tatusia, ale od jego śmierci coraz bardziej lgnęłam do mamy, by oderwać się od słodko-gorzkich wspomnień.

Jesteśmy dla siebie wzajemnie lekarstwem, ponieważ spędzanie czasu ze mną ratuje ją przed wdowim smutkiem.

Wyciągam dużą żółtą koszulkę i białe szorty, po czym wstaję i idę do łazienki.

Wchodzę pod prysznic, moje palce wzdrygają się, gdy napotykają chłodną ceramiczną podłogę. Gęsia skórka natychmiast pojawia się na mojej skórze, gdy odkręcam zardzewiały kurek, zimne krople wylewają się z otworów i spływają po moich plecach.

Zaciskam mocno zęby i szybko nakładam mydło na myjkę. W Homewood nie ma możliwości wzięcia ciepłej kąpieli, więc taki będzie mój los przez następne cztery lata; równie dobrze mogę się do tego przyzwyczaić.

Spłukuję mydliny, po czym zakręcam kurek i sięgam po ręcznik z wieszaka, wychodząc na futrzaną matę i osuszając się.

Wychodzę z łazienki z wilgotnymi włosami i kładę się na łóżku, przeczesując palcami splątane kosmyki, zanim niechlujnie zwiążę je w szybki kok.

To właśnie w takich chwilach, kiedy jestem sama i czuję się komfortowo, mogę ćwiczyć swoje talenty. Zamiast poprawiać notatki, które dziś zrobiłam, postanawiam coś naszkicować.

Widok rysunku Blaze’a rozpalił moją pasję do tej umiejętności, a ponieważ po dzisiejszym dniu mogę mieć o wiele mniej czasu przez zadania domowe, dlaczego nie poświęcić nocy na rozkoszowanie się moimi twórczymi zdolnościami?

Nazwijmy to hekatombą wolności.

Wyciągam szkicownik z plecaka, a następnie chwytam ołówek 3b z torby. Kładę książkę płasko na łóżku, podciągając jedno z kolan do klatki piersiowej, zastanawiając się, co narysować.

Niemal natychmiast w moim umyśle pojawia się para niebieskich oczu, a moje policzki strasznie się rozgrzewają, zawstydzone własnymi myślami.

Nie chodzi o to, że jestem nim w jakikolwiek sposób zainteresowana, po prostu jego oczy są urzekające i nigdy nie widziałam czegoś podobnego. Nie chodzi tylko o ich kolor, ale także o sposób, w jaki czasami wydają się puste.

Nie jestem w stanie tego dokładnie określić, ale wydają się dziwniejsze niż oczy kogokolwiek, kogo kiedykolwiek widziałam.

Mój powód, dla którego chcę narysować jego źrenice, jest całkowicie niewinny. Jestem tego pewna.

Ołówek unosi się nad kartką, a ja zagryzam wargę w skupieniu, gdy zaczynam szkicować oczy mojego kolegi z zajęć z angielskiego.

BLAZE

„O cholera!” Śmieję się, gdy Cole wyrzyguje alkohol na stół, nie mogąc utrzymać go w ustach, gdy płyn przepływa przez jego nozdrza. Odsuwam się od rzygów, gdy brunetka na moich kolanach kręci głową z obrzydzeniem.

„Poddaję się, poddaję się”, mówi między oddechami, a moje usta rozchylają się w uśmiechu.

„Widzę to. Moje pieniądze?” Wyciągam rękę, a on wzdycha, grzebiąc w spodniach ze zbolałą miną. James stoi obok mnie, śmiejąc się w głos i żując słomkę.

Uwierzyłbyś mi, gdybym ci powiedział, że nie chcę być tutaj, na tej imprezie, wśród tych wszystkich ludzi? Nie potrafię wskazać jednej osoby w tym pokoju, którą naprawdę lubię.

James jest w porządku, ale nie czuję tej braterskiej miłości, którą inni ludzie czują do swoich ziomków. Moje serce jest po prostu puste i jedyne, o czym mogę teraz myśleć, to jak tyłek tej brunetki miażdży mojego kutasa.

„Wy sukinsyny powinniście wiedzieć, że nie rzuca się wyzwania jebanemu Blaze’owi Xanderowi!” James woła z otwartymi ramionami, spoglądając na salę gapiów.

„On jest mistrzem hazardu! Proszę, wiedz o tym. Kto jeszcze chce się z nim zmierzyć? Kto?!”

Chichoczę. „Zamknij się, idioto…”

Jedynym powodem, dla którego przychodzę na te spotkania, jest zarobienie łatwych pieniędzy na zakładach z głupcami, którzy mają dużo gotówki do roztrwonienia. Robimy coś, co nazywa się „Piwne wyzwanie”.

Tak, tytuł jest głupi jak chuj; to nie ja go wymyśliłem. Zakładamy się o to, kto wypije najwięcej alkoholu za jednym razem bez wymiotowania. Cole właśnie ze mną przegrał, więc musi mi dać dwieście dolarów.

To jedyny powód, dla którego jestem tutaj z tymi wszystkimi nieistotnymi ludźmi.

„Jeszcze pięćdziesiąt, głupku”. Potrząsam dłonią, a on wzdycha, po czym niechętnie wsuwa rękę do kieszeni, wyciągając zmięty banknot.

Wręcza mi go, a ja uśmiecham się, rozwijając go i podnosząc wysoko pod białym światłem salonu, aby sprawdzić, czy nie jest fałszywką.

„Dziękuję. Miło robić z tobą interesy”, mówię, a on nie może powstrzymać słabego uśmiechu na ustach, gdy jego przyjaciel prowadzi go na kanapę.

Praktycznie przykuca, a ja patrzę na niego z drwiącym politowaniem. Jezu, to tylko alkohol, a nie śmiertelny zastrzyk.

Tłum się rozstępuje, bo zabawa się skończyła, a ja czuję, jak mój junior zasypia. Ta dziewczyna musi natychmiast wstać.

„Wstawaj. Miłej nocy”, mówię jej, a ona odwraca twarz.

„Naprawdę?”

Czy mówiłem po chińsku?

Marszczę brwi, a ona zmysłowo zaczesuje włosy za ucho. „Myślałam, że pójdziemy do jednego z pokoi i…”.

„Masz prezerwatywę?”

Jej twarz czerwienieje. „Nie…”

„Dokładnie. Nie będziesz próbowała złapać mnie na dziecko. A teraz rusz się, zdrętwiały mi nogi”.

Marszczy brwi, schodząc z moich kolan z rozczarowaną miną. Zauważyłem, że wciąż stoi obok mojej głowy z ciasno złożonymi ramionami, ale zignorowałem ją i włożyłem pieniądze do kieszeni, patrząc na Jamesa.

„Gdzie jest moja kuzynka?”

„Właśnie się nad tym zastanawiam”. Wyciąga komórkę, a niebieskie światło oświetla jego twarz, gdy wstaję.

Kątem oka widzę, jak brązowowłosa dziewczyna w końcu odchodzi i uśmiecham się z rozbawieniem, zagryzając wargi, by powstrzymać chichot.

Po co ona tam jeszcze stała?

Impreza jest głośna i zatłoczona, a odkąd dostałem, co chciałem, zaczynam się nudzić. Nie widziałem mojej kuzynki przez całą noc i prawdę mówiąc, mam cichą nadzieję, że przyprowadzi ze sobą tę nieśmiałą dziewczynę.

Byłoby zabawnie.

„Siema, imbecyle”.

Zza naszych pleców rozlega się głos i odwracamy głowy, by zobaczyć April, która stoi z dłonią przyciśniętą do talii.

„O wilku mowa”. Uśmiecham się, a ona przewraca oczami, przysuwając swoje ciało do mojego, by się przytulić. Całuję ją w głowę i odsuwam się, gdy James łakomie spogląda na jej strój.

Tia i Yuna stoją obok niej, a Harmony…

Nie ma jej.

Opieram się o ścianę, przyciskając głowę do jej powierzchni. „Gdzie jest Maryja?”

„Kto?” April marszczy twarz, a ja chichoczę.

„Harmony”.

„Jest w akademiku”, odpowiada Tia.

„Blaze, na miłość boską, proszę, zostaw tę biedną dziewczynę w spokoju”. Yuna dramatycznie unosi ręce do góry, a ja obejmuję ją ramieniem, przyciągając do siebie.

„Jesteś zazdrosna? Możemy wrócić do mojego akademika, jeśli chcesz”.

Ona syczy i odsuwa się ode mnie, wykrzywiając twarz w udawanym obrzydzeniu. „Nieważne, twój urok na mnie nie działa”.

„April, kochanie. Wyglądasz dziś bardzo wspaniale”. James oblizuje wargi, a moja kuzynka wzdryga się, odrywając wzrok od niego i kierując go na mnie.

„W każdym razie, Yuna ma rację, Blaze. Zostaw Harmony w spokoju. Powinieneś wybrać inną laskę z pierwszego roku, której będziesz zawracać głowę w tym roku”.

„Widzisz, April, nie mogę tego zrobić, bo kiedy mam coś na oku, nie mogę przestać, dopóki nie dostanę tego, czego chcę”. Odwracam się i zaczynam wychodzić z pokoju, a ona marszczy za mną brwi.

„Dokąd idziesz, Blaze? Dopiero co tu przyszłyśmy!”

Podnoszę palec, wskazując na drzwi wejściowe. „Do łazienki!”

Nie.

Idę znaleźć panią Niewinną. Myślę, że jest bardziej interesująca niż impreza.

HARMONY

Odkładam ołówek i kredki, zadowolona z tego, co udało mi się stworzyć. Minęło trochę czasu, odkąd ćwiczyłam rysowanie, więc jestem zdumiona, że moje umiejętności są wciąż takie same.

Uśmiecham się do siebie, przechylając głowę i dumnie spoglądając na dzieło.

Zamierzałam narysować tylko parę niebieskich oczu, ale teraz cała górna część ciała Blaze’a jest na papierze.

Moja fotograficzna pamięć zapisała jego obraz tak wyraźnie w mojej głowie, że nie mogłam oprzeć się pokusie wyrzeźbienia czegoś więcej niż tylko jego oczu.

To przerażające, jak precyzyjna jest ta ilustracja i czuję motyle zbierające się w dole brzucha. Wpatruję się w oczy szkicu, a moje policzki ponownie różowieją.

„Nie pozwól mu się do siebie zbliżyć”.
„Będziesz tego żałować”.

Potrząsam głową. Narysowanie jego wizerunku nie oznacza, że jestem nim zainteresowana. Jestem pewna.

Teraz, kiedy udowodniłam sobie, że mój talent jest nadal obecny, powinnam się tego pozbyć.

Podnoszę papier i chwytam za końcówki strony, aby rozerwać go na pół, ale delikatne pukanie do moich drzwi sprawia, że zamieram.

Czy April wróciła tak szybko? Minęło dopiero jakieś czterdzieści pięć minut. Być może impreza była o wiele gorsza, niż myślałam.

Odkładam kartkę, kładąc ją na łóżku, wstaję i ruszam w stronę drzwi.

Otwieram je, a moje ciało natychmiast sztywnieje, gdy moje oczy napotykają znajomy, głęboki jak ocean wzrok. Tym razem widzę te oczy nie na papierze, ale w prawdziwym życiu.

„Cześć, Harmony”.

„Blaze?” Moje czoło marszczy się w zakłopotaniu i jestem prawie pewna, że wyglądam teraz jak porażona prądem. Dlaczego on tu jest?

Ma na sobie szarą koszulkę i podarte czarne dżinsy, a zamiast srebrnych kolczyków ma złote. Sądząc po jego wyglądzie, prawdopodobnie był na imprezie.

Ma rozbawione spojrzenie, a ja gapię się na niego jak posąg. Wysilam się, żeby coś powiedzieć. „Hmm, Aprli tu nie ma…”

„Nie przyszedłem do Apri”, wtrącił. „Mogę wejść?”

Nie czeka na odpowiedź i przechodzi obok mnie, a jego hipnotyzujący zapach uderza w moje nozdrza. Nie jestem pewna, czy to płyn do mycia ciała, czy woda kolońska; wiem tylko, że zapach jest niebiański.

Z wahaniem zamykam za nim drzwi, decydując się nie naciskać zamka na wypadek, gdyby próbował mi coś zrobić.

Otrzymałam wiele ostrzeżeń na temat tego faceta. A jeśli jest gwałcicielem? Nie chcę się tego dowiedzieć.

„Po co przyszedłeś?” pytam, odwracając się i obciągając szorty tak, by zakrywały więcej ud. Zauważa to i uśmiecha się słabo, odwracając się, by popatrzeć na drewnianą szafkę nocną.

„Tylko sprawdzam, co u ciebie”, mówi, sięgając po ramkę ze zdjęciem, na którym jestem z moją mamą. Wpatruje się w nią, a ja przyglądam mu się uważnie, bawiąc się rękawami mojej koszulki.

„Ile miałaś lat?” Patrzy na mnie, a ja przełykam niepewnie.

Dlaczego jest w moim pokoju? To złowieszcze uczucie i skłamałabym, gdybym powiedziała, że jego obecność mnie nie przeraża.

„Czternaście”.

Kiwa powoli głową, spoglądając z powrotem na zdjęcie i przechylając uważnie głowę. „Od tego czasu jesteś piękna”.

Moja twarz rozkwita jak czerwona róża, a on odkłada zdjęcie, rozglądając się po pokoju jak hydraulik przy pracy.

Proszę, wyjdź już!

Podchodzi do piętrowego łóżka i widzę, jak mruży oczy, wpatrując się w coś intensywnie. Śledzę jego spojrzenie i cicho sapię, gdy chwyta rysunek z łóżka.

O Boże, nie.

„Czy to…”

Wyrywam go szybko, ciągnąc za sobą, gdy odsuwam się od niego. Uśmiech pojawia się na jego czerwonych ustach, gdy przysuwa swój tors do mnie.

„Mogę zobaczyć?”

Ściskam papier mocniej za sobą. „Nie…”

„Dlaczego nie? Jestem twoją inspiracją, więc mam prawo zobaczyć, jak wyglądam na rysunku”.

„To nie ty”. Kłamię, a on składa ręce na swojej stonowanej klatce piersiowej, jego bicepsy wybrzuszają się odważnie.

„Naprawdę?”

„Tak… to tylko przypadkowa osoba…”

Boże, wybacz mi kłamstwo. Pomodlę się o to później.

Wzrusza ramionami i kiwa głową, a ja widzę, że odpuszcza. „Ok, nie ma problemu…”

Odwraca się, jakby chciał odejść, ale natychmiast się obraca, łapiąc mnie z zaskoczenia i w mgnieniu oka chwytając obraz z mojego uścisku.

Moje oczy rozszerzają się i rzucam się, by mu go odebrać, ale on obraca się, śmiejąc się gardłowo, gdy szybko na niego patrzy.

„Wow”. Uśmiecha się. „To jest dobre. Wyglądam jeszcze przystojniej na rysunku!”

„Oddaj to!” Protestuję, ciągnąc go za ramię, ale ledwo drga, gdy mięśnie napinają się pod moim uściskiem. Marszczę brwi. „Blaze!” Wspinam się na palce, próbując dosięgnąć, gdy trzyma kartkę wysoko nad głową.

Na jego przystojną twarz wkrada się jeszcze większy uśmiech, podczas gdy ja jestem bardzo zawstydzona.

Jeśli tego nie odzyskam, równie dobrze mogę napisać list pożegnalny.

Impulsywnie wykonuję ogromny skok, ale to zły ruch, ponieważ w końcu przewracam nas oboje na łóżko.

Upadam na niego, mój biust ląduje płasko na jego twardej klatce piersiowej. Wydaję z siebie małe sapnięcie, a on wpatruje się w moje oczy z uśmiechem na ustach.

Mój żołądek ściska się pod wpływem jego intensywnego spojrzenia, a jego zęby zatapiają się w miąższu jego zarumienionej dolnej wargi.

Mrugam nerwowo, próbując się odsunąć, gdy przyciska dłoń do moich pleców, aby utrzymać mnie w miejscu. Moje oczy powiększają się, a jego uśmiech rozciąga się jeszcze bardziej.

„Nie poddawaj się tak szybko”, szepcze. „Spróbuj jeszcze raz… sięgnij po to”.

Trzyma zdjęcie nad głową, wpatrując się w moje oczy. Wpatruję się w niego przez chwilę, jego kuszące oczy wprawiają mnie w trans.

Ale przypominam sobie te, które narysowałam dziś wieczorem i które będą dla mnie najbardziej zawstydzającą sytuacją, jeśli nie uda mi się ich odzyskać. Wyciągam więc rękę, by po niego sięgnąć, marszcząc brwi, gdy okazuje się, że moja kończyna nie jest tak długa jak jego.

Chichocze lekko, widząc wyraz walki na mojej twarzy. „Postaraj się bardziej”.

Ponownie wyciągam rękę, moja potrzeba odzyskania rysunku przyćmiewa fakt, że moja twarz jest teraz niebezpiecznie blisko jego.

Moje ramię zaczyna pulsować, gdy używam całej siły i wysiłku, i właśnie wtedy, gdy moje palce mają zamiar dotknąć papieru, on subtelnie odsuwa rękę dalej.

Marszczę brwi, a on chichocze. „Co? Postaraj się”.

Nie gra czysto, ale nie mam czasu się o to kłócić. Muszę odzyskać rysunek, bo inaczej równie dobrze mogę spaść z klifu.

Gestem próbuję ponownie, ale zatrzymuję się, gdy zdaję sobie sprawę, że jeszcze jeden ruch i nasze usta mogą się zderzyć. Za każdym razem, gdy wyciągam rękę dalej, zbliżamy się do siebie.

Nasze twarze są teraz o centymetry od siebie, a on patrzy na mnie ciemnym spojrzeniem. Zaczynam rozumieć, że taki był jego zamiar przez cały czas.

Chce, żebyśmy byli tak blisko; chce, żeby nasze twarze dzielił mniej niż centymetr.

Orientuję się, co robi i poddaję się, próbując od niego uciec, kiedy odwraca nas tak, że leżę na plecach, a on unosi się nade mną.

Moje oczy są wielkości kuli, gdy wpatruję się w niego, a on chichocze z mojego zdumionego wyrazu twarzy, a światło z sufitu sprawia, że jego zęby wydają się bardziej mleczne.

„Nie martw się. Nie podrywam cię, zielonooka”.

Odsuwa się ode mnie z delikatnym uśmiechem, a dowód mojego zażenowania zalewa moją twarz. Wygładza swoje ubranie, ssąc dolną wargę, a ja powoli siadam, subtelnie odsuwając się od niego.

Wyciąga do mnie rysunek, a ja szybko go chwytam, zanim zdąży wycofać rękę. Chichocze z tego powodu, a ja spuszczam wzrok.

„Dzięki”, mamroczę, składając go i chowając pod poduszką. Podnoszę wzrok i widzę, że wpatruje się we mnie, a ja opieram się chęci spalenia się pod jego spojrzeniem.

„Co?”

Uśmiecha się. „Chcesz mi powiedzieć, dlaczego narysowałaś moją twarz?”

Poruszam się niezręcznie. „Już powiedziałam, że to nie ty. Nie tylko ty masz niebieskie oczy”.

„Tak, masz rację, ale zauważyłem, że narysowałaś też moją koszulkę”. Wskazuje na mój rysunek. „Ta doskonale naszkicowana zielona koszula jest tym, co założyłem dziś na zajęcia”. Uśmiecha się ponownie.

„Nie jesteś jedyną osobą, która ma taką koszulę”, próbuję się bronić, a on opiera się na swoich dłoniach, lekko się śmiejąc.

„Dobra, masz rację. Wygrałaś”.

Uśmiecham się delikatnie w triumfie i zapada między nami cisza. Następnie odwraca głowę, by ponownie na mnie spojrzeć. „Ja też jestem winny. W pewnym sensie narysowałem też twoją twarz”.

Patrzę na niego z podziwem. Zrobił to? Widziałam jego rysunek Naruto i jest naprawdę dobry. Jestem szalenie ciekawa, jak mnie narysował.

„Naprawdę? Gdzie on jest?”

Jego uśmiech powoli przechodzi w intensywną ekspresję, a mój żołądek się przewraca. Kiedy się nie uśmiecha, może wyglądać trochę onieśmielająco. Jakby był zły.

„W moim umyśle”, zaczyna, utrzymując swoje spojrzenie na moim. „Narysowałem twoją twarz w moim umyśle, Harmony”.

Wpatruję się w niego, nie mogąc powstrzymać mojej twarzy przed pokazaniem moich emocji. Narysował moją twarz w swoim umyśle? Co to w ogóle znaczy…

„I powinnaś zobaczyć, jak wyglądasz…” Jego ton jest niski, prawie niesłyszalny, jakbyśmy dzielili się sekretem. „Obraz jest tak dokładny… że gdybyś zobaczyła go na własne oczy… przeraziłby cię”.

Przełykam ciężko, gdy atmosfera gęstnieje od napięcia.

„Wszystko jest idealnie uformowane. Oczy, nos…” Spogląda na moje usta, a mój oddech przyspiesza. „I te różowe, seksowne usta”.

Moje serce bije dziko, a ja z niepokojem chwytam krawędź łóżka. Jego głowa powoli zaczyna się poruszać, a ja wbijam paznokcie w materac, moje ramiona opadają nieśmiało.

Co on robi? Czy on próbuje mnie pocałować? Nigdy wcześniej nikogo nie całowałam i nie sądzę, żeby to było właściwe.

A jednak nie jestem w stanie się ruszyć, jakby w jakiś sposób mnie sparaliżował. To musi być jakaś forma czarów; dlaczego czuję się jak zamrożona?

Próbuję coś powiedzieć, ale moje usta rozchylają się, gdy opiera swoje czoło o moje, jego miętowy oddech miesza się z moim. Robi coś ze mną, a ja nie wiem, co to jest.

Nagle drzwi do pokoju otwierają się, a ja wyrywam się z jego zaklęcia, odsuwając się od niego szybko, gdy April zatrzymuje się z szeroko otwartymi oczami.

W pokoju zapada cisza, a ja spuszczam wzrok zawstydzona. Blaze uśmiecha się, wstając z łóżka i podchodząc do kuzynki. „Impreza już się skończyła?”

Zwęża oczy, a jej źrenice podążają za nim, gdy przechodzi obok niej. „Naprawdę, Blaze? Naprawdę powinieneś przestać”.

„Przestać co?” Chichocze, a ona przewraca oczami.

„Jesteś tak cholernie zwodniczy”.

Po raz kolejny nie zaprzecza. Spogląda na mnie i mruga subtelnie, na co ja spuszczam wzrok, a on odwraca się i wychodzi.

Gdy tylko drzwi się za nim zamykają, April spogląda na mnie tak, jak zrobiłaby to rozczarowana matka, a ja opadam na swoje miejsce.

„Harmony”, wzdycha, niedbale odrzucając włosy. „Co Blaze tu robi? Z tobą… sam?”

„On…”

Dlaczego tu był?

„Nie wiem”. Westchnęłam, a ona odgarnęła włosy do tyłu ze zmęczeniem.

„Czy on cię podrywał?”

Przypominam sobie zmysłowe słowa, które wypowiedział i jak przycisnął swoje czoło do mojego. Otwieram usta, by odpowiedzieć, gdy ona odzywa się ponownie.

„Harmony, Blaze jest czarujący. Nic na to nie poradzi. Będzie z tobą flirtował i mówił naprawdę słodkie rzeczy, a gdy tylko wyjdzie za drzwi, powie to dziesięciu innym dziewczynom”.

„To mój kuzyn i kocham go, ale jesteś fajna i nie chcę, żebyś stała się jak ktoś, kogo znam”.

Kogoś, kogo zna?

Chcę zapytać o kogo chodzi, ale wolę zakończyć tę rozmowę tak szybko, jak to możliwe. Myślę, że mój umysł po prostu próbuje zablokować złą prawdę o Blazie.

„Dobra, wiem”, mówię, a ona się uśmiecha.

„Idę wziąć prysznic”. Idzie w stronę łazienki, zamykając za sobą drzwi.

Nie mam pojęcia, co się właśnie stało. Harmony Skye nigdy nie usiadłaby i nie pozwoliła się pocałować chłopakowi, którego zna tylko jeden dzień.

Po tym, jak wypowiedział te wszystkie słowa tym przerażającym, mrocznym tonem, prawie jakby intonował jakieś zaklęcie, po prostu zostałam sparaliżowana – od mózgu w dół.

Prawdopodobnie powinnam trzymać się od niego z daleka; nie sądzę, żeby był normalnym człowiekiem.

Sięgam po rysunek pod poduszką, postanawiając rozerwać go na pół. Wpatruję się w niego przez chwilę i zamiast zrobić to, co zamierzałam, składam go i wrzucam do torby.

„Obecnie fala otacza mnie raz za razem. A ja tonę bez końca, twoje ciało wciąż mnie wciąga.” – Chase Atlantic.
Continue to the next chapter of Uratuj moje tonące serce

Odkryj Galateę

Ukąszenia miłościMilenijne Wilki - On i ZamglenieUtracona królowaJeden z nasAlfa i Luna

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus