Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for Utracona królowa

Utracona królowa

4: Rozdział 4

GRAYSON

Stałem ze stoickim spokojem na skraju terenu treningowego, obserwując trening członków mojego stada.

Po rozmowie z Kyle’em potrzebowałem czasu, aby wszystko sobie poukładać w myślach, więc zostawił mnie samego i poszedł trenować z innymi.

Nagle coś małego owinęło się wokół mojej nogi. W pierwszym odruchu chciałem to z siebie zrzucić, ale spojrzałem w dół. To była Zoe.

Zoe miała zaledwie pięć lat i była jednym z najbardziej żywiołowych młodych wilków w moim stadzie.

Nie zdziwiło mnie, że w jakiś sposób udało jej się wymknąć z domu stada, w którym miały przebywać wszystkie młodsze szczenięta. Zoe zawsze znajdowała jakiś sposób, by wpakować się w kłopoty.

Nic nie powiedziała, przytulając się do mojej nogi jak małpka. Po prostu obserwowała zgromadzone przed nami wilkołaki z szeroko otwartymi oczami pełnymi zainteresowania.

Zawsze lubiłem Zoe, a ona zdawała się lubić mnie. Była jednym z powodów, dla których chciałem mieć dzieci.

Nawiązaliśmy więź jakiś czas temu, gdy tylko zaczęła mówić, i od tej pory spędziliśmy razem dużo czasu.

Często zakradała się do mojego biura i pytała, co robię, nieustannie interesując się sprawami stada.

Podejrzewałem, że pewnego dnia zostanie wyższym rangą członkiem stada, może nawet alfą.

Wykazywała wszystkie oznaki bycia świetną przywódczynią – z wyjątkiem jej nieposłuszeństwa i niezdolności do wykonywania rozkazów.

Westchnąłem. „Zoe, co ty tu robisz? Powinnaś być w domu stada” powiedziałem, schylając się, by ją podnieść.

Zoe oderwała wzrok od wojowników. Jej brązowe oczy rozszerzyły się, gdy mnie zobaczyła. „Twoje oczy są czerwone” powiedziała rzeczowo. Jej głos zniżył się do szeptu. „Wyglądasz jak demon”.

Nie mogłem powstrzymać się od uśmiechu. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że mój wampir był na powierzchni mojej świadomości, sprawiając, że moje oczy były czerwone. Prawdopodobnie było to spowodowane złością, którą czułem.

Zaskoczyło mnie, że zamiast się bać, Zoe wydawała się zainteresowana moimi czerwonymi oczami. „To dlatego, że mam teraz w sobie wampira, tak jak ty masz wilka. Mam w sobie oba gatunki”.

Zoe skinęła głową. „Tak, wiem” powiedziała, wzruszając nonszalancko ramionami, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. „Mama mi powiedziała”.

„Powiedziała, że jesteś naprawdę silny, ponieważ masz teraz wampira i że dobrze jest cię mieć jako alfę. Dlatego też zamieniłeś się w olbrzyma!” Rozłożyła szeroko ręce, próbując wyrazić, jak bardzo urosłem.

Zaśmiałem się. „Tak, zrobiłem się całkiem duży, co?”

Zoe chwyciła mnie za ramiona, sprawdzając je. „Tak, jesteś w zasadzie największą osobą, jaką znam”.

Roześmiałem się, ale zanim miałem szansę odpowiedzieć na jej stwierdzenie, Zoe położyła dłonie po obu stronach mojej twarzy. „Twoja broda drapie” powiedziała. „Jak u mojego taty”.

Przytaknąłem, rozbawiony tym, jak szybko jej myśli przeskakiwały z tematu na temat. „Cóż–”

„Hej, twoja partnerka jest ładna. Widziałam ją” przerwała.

Natychmiast się spiąłem na wzmiankę o Belle. Zoe musiała ją widzieć przed jej wyjazdem. Mój wilk zaskomlał mi w piersi. „Dziękuję” odpowiedziałem. „Też tak myślę”.

Zoe zmarszczyła brwi, odgarniając brązowe włosy z oczu. „Była smutna. Dlatego twój wilk jest smutny, a ty wyglądasz na tak złego”.

Trudno było w to uwierzyć, że ta pięciolatka wszystko to dostrzegła, a jednak. „Chyba masz rację”.

„Wiem. Ale będzie dobrze, bo nie musimy już być dla niej wredni!” powiedziała podekscytowana, uśmiechając się do mnie szeroko. „Teraz możesz być szczęśliwy, prawda?”

Przytaknąłem. „Tak”. Gdy już będę miał Belle z powrotem w ramionach i wszystko jej wyjaśnię, znów będę bardzo, bardzo szczęśliwy.

Zadowolona z mojej odpowiedzi, Zoe spojrzała z powrotem na trenujących ludzi. „Co oni robią?”

Podążyłem za jej wzrokiem, obserwując kilka grup wilków walczących ze sobą. „Trenują. Zbliża się wojna”.

„Tak, mama mi powiedziała. Ale powiesz im, żeby sobie poszli, prawda? Możesz to zrobić, prawda? Ponieważ twoje oczy robią się czerwone i tak dalej?”

Zawahałem się, zastanawiając się nad tym. Czy miała rację? Czy mógłbym użyć moich nowych mocy, by powstrzymać wojnę i pokonać Azazela?

„Gdyby to tylko było takie proste” powiedział głos za nami. Odwróciłem się do Zagana.

„Istnieje specjalny rodzaj kamienia, który można włożyć do ucha i który blokuje wszelkie polecenia pochodzące od Mortarów. Działa jak zatyczka do uszu”.

„Nie mam wątpliwości, że Azazel upewnił się, że wszyscy jego wojownicy je mają”.

Zoe nabrała szybko powietrza. Zacisnęła dłonie wokół ust, a następnie przyłożyła je do mojego ucha. „Czy wiesz, że to prawdziwy wampir, Alfa Grayson? Można to poznać po jego zębach”.

„Myślę, że nadszedł czas, abyś wróciła do domu stada, Zoe. Tam, gdzie powinnaś być” powiedziałem jej. Chociaż wiedziałem, że Zagan nie zrobiłby nic, by skrzywdzić Zoe, nadal nie chciałem, by przebywała w jego pobliżu.

Postawiłem ją na ziemi. „Brent!” zawołałem do jednego z członków stada w pobliżu. W jednej chwili znalazł się przede mną.

„Zabierzesz Zoe z powrotem do domu stada? I upewnij się, że ktoś ma ją na oku, aby nie wymknęła się ponownie”.

Zoe narzekała i próbowała się ze mną przez chwilę kłócić, ale ostatecznie poszła z Brentem pokonana.

Zagan wyglądał na rozbawionego, gdy się do niego odwróciłem. „Nigdy bym się nie spodziewał, że wielki Alfa Grayson będzie miał słabość do dzieci”.

„Czy jest jakiś powód, dla którego tu przyszedłeś, królu Zaganie?” zapytałem, zmieniając temat. „Czy jest coś, co chciałeś mi powiedzieć?”

„Tak. Pomyślałem, że dobrze byłoby cię ostrzec, zanim sprowadzę armię wampirów na twoje terytorium”.

Mój wilk i wampir wyszli na powierzchnię. „Co?” warknąłem.

Zagan wskazał podbródkiem w stronę horyzontu. „Sam zobacz”.

Skierowałem wzrok tam, gdzie patrzył, wciągając gwałtownie powietrze, gdy zobaczyłem setki wampirów, wszystkie ubrane w stroje bojowe, zbliżające się do nas.

Poczułem podmuch wiatru obok mnie. Kyle.

„Ee… Powiedz, Alfa, widzisz tę przerażającą grupę wampirów, która się do nas zbliża? A może tylko mi się tak wydaje?” zapytał. „Zdecydowanie nie są armią nowonarodzonych wampirów, na którą się przygotowujemy”.

To musiała być armia królewska. „Zechcesz wyjaśnić?” zapytałem Zagana.

Zagan uśmiechnął się. „Chyba nie myślałeś, że zostawię ciebie i twoje stado samym sobie? Mamy walczyć z moim bratem. Dlatego to w równej mierze moja bitwa, jak i twoja”.

„A ja mam doskonałą armię, która tylko czeka, by ją wykorzystać”. W mgnieniu oka Zagan znalazł się po drugiej stronie pola, spotykając się z dowódcą armii i kimś, o kim mogłem tylko przypuszczać, że jest jego pierworodnym synem.

Kyle zaśmiał się. „Cholera. To będzie interesujące”.

***

Kolejna godzina treningu minęła jak mgnienie oka.

Casimir nadal instruował członków mojego stada, przeprowadzając ich przez różne ćwiczenia i scenariusze, aby upewnić się, że będą przygotowani na wszelkiego rodzaju sztuczki, które nowonarodzony wampir może na nich wypróbować.

Tylko że teraz dodatkowo walczyły z nami prawdziwe wampiry. Armia Zagana była dobrze wyszkolona i zabójcza.

Po początkowym szoku związanym z widokiem tysięcy wampirów wkraczających na moje terytorium, stało się jasne, jak przydatne będą te wampiry podczas bitwy. Byłem wdzięczny za ich obecność.

Obserwowałem z daleka większość treningu, oceniając różne umiejętności wszystkich moich wojowników.

W normalnych okolicznościach armia mojego stada składała się z największych, najsilniejszych członków stada, zarówno mężczyzn, jak i kobiet.

Jednak ze względu na powagę nadchodzącej wojny, prawie każdy zdolny do walki wilk w wieku powyżej osiemnastu lat zgłosił się na ochotnika i pracował dla dobra stada.

Ludzie przychodzili i odchodzili na przerwy lub po jedzenie, ale większość spędziła cały dzień na treningu. Nigdy w życiu nie byłem bardziej dumny ze swojego stada.

W końcu dołączyłem do nich w treningu, chcąc przetestować własne umiejętności walki, zwłaszcza teraz, gdy miałem w sobie nowy gatunek, wampira. Zaskoczyło mnie, jak łatwo przychodziły mi wszystkie ruchy.

Przez ostatnie kilka miesięcy nie miałem zbyt wiele czasu na trening. Mimo że już wcześniej byłem wyjątkowym wojownikiem, teraz poruszałem się szybciej niż kiedykolwiek.

Czułem się, jakbym poruszał się w zwolnionym tempie, chociaż wiedziałem, że tak naprawdę poruszam się tak szybko, że jestem w zasadzie rozmytą plamą. Każdy z moich ruchów był pełen gracji i dobrze przemyślany.

Zawsze lubiłem trenować i sprawdzać swoje umiejętności. Nawet teraz cały gniew i agresję, które odczuwałem przez ostatnie kilka miesięcy, wkładałem w ćwiczenia treningowe.

Pomagało to, że chociaż starałem się je powstrzymać, mój umysł wypełniały myśli o Belle.

Spodziewałem się, że ciągłe obrazy z nią w roli głównej będą mnie rozpraszać, ale tak nie było; wręcz przeciwnie. Pomagały mi.

Widok jej pięknej twarzy w mojej głowie podsycał mój gniew wobec Azazela i sprawiał, że walczyłem z większą zaciętością.

Żaden z członków mojego stada nie miał ze mną szans, nawet gdy walczyłem z ponad dziesięcioma z nich naraz. Wampiry też nie.

Nowa siła, którą posiadałem dzięki mojemu wampirowi, była niewiarygodna. Byłem w zasadzie nie do zatrzymania.

„W porządku, Alfa” powiedział do mnie Kyle zaraz po tym, jak jednocześnie pokonałem trzech najlepszych wojowników w naszej armii. Podszedł do mnie z wyrazem determinacji w oczach. „Zróbmy to”.

Uniosłem brew, czując, jak na twarzy pojawia mi się rozbawiony uśmiech. „Chcesz ze mną walczyć?”

Kyle wzruszył ramionami, a następnie odwrócił głowę, by strzelić kośćmi w karku, przyjmując odpowiednią postawę do walki. „Tak. Widzę, jak bardzo ci to wszystko uderzyło do głowy. Myślę, że trzeba cię sprowadzić na ziemię”.

Zaśmiałem się. „I myślisz, że będziesz mógł to zrobić?”

„Jestem tutaj jedyną hybrydą, prawda?” odpowiedział Kyle.

Przytaknąłem. „W porządku”. Przybrałem postawę bojową. „Daj mi znać, jeśli będziesz musiał się poddać, Beta”.

Kyle roześmiał się, odrzucając ramiona do tyłu. „Marne szanse”.

„Alfa!” zawołał czyjś przerażony głos zza naszych pleców, przerywając naszą walkę tuż przed jej rozpoczęciem. Jeden z członków mojego stada biegł w naszym kierunku, z szeroko otwartymi w panice oczami.

Wystartowałem w mgnieniu oka, spotykając się z nim w połowie drogi.

„Klan Azazela” wydyszał. „Widziałem ich. Są na horyzoncie. Wkrótce tu będą”.

Grupa wokół nas zamilkła, wszyscy patrzyli na mnie, by dowiedzieć się, co robić dalej.

Kiwnąłem głową. „W takim razie nadszedł czas. Wszyscy wiecie, co robić”.

Wszyscy wokół nas rozbiegli się w nerwowym zamieszaniu, przygotowując się do bitwy.

„Gotowy?” zwróciłem się do Kyle’a.

Nie patrzył na mnie. Jego wzrok był przyklejony do czegoś w oddali, a oczy zwężone w dezorientacji. „Elijah?” zapytał.

Podążyłem za jego spojrzeniem. Rzeczywiście, Elijah szedł w naszą stronę. Serce natychmiast mi zamarło. Nie, nie, nie, nie. Miał być z Belle! Co on tu do cholery robił?

Oboje z Kylem zaczęliśmy biec. Kyle dotarł do Elijaha pierwszy, przytulając go do siebie i sprawdzając, czy nie jest ranny.

„Co ty tu do cholery robisz?” Kyle krzyknął do swojego partnera. „Bitwa zaraz się zacznie!” Spojrzał przez ramię, by zobaczyć członków naszego stada i armię Zagana ustawiającą się w szeregu.

Nie widzieliśmy jeszcze Klanu Azazela, ale nie miałem wątpliwości, że wkrótce się to zmieni.

Elijah spojrzał na mnie nerwowo. „Hm…” zaczął.

„Gdzie jest Belle?” zażądałem odpowiedzi. „Dlaczego, kurwa, z nią nie jesteś?”

Kyle warknął, przyciągając Elijaha bliżej siebie.

„Szukałem wszędzie, Alfa. Przysięgam” próbował wyjaśnić Elijah. „Nie mogłem jej znaleźć”.

Podszedłem do niego groźnie, gotowy zamordować każdego w zasięgu wzroku. „Co masz na myśli?” warknąłem.

„Nie ma jej w Minneapolis” kontynuował Elijah. „Wyjechała kilka godzin temu, biorąc pod uwagę jej zapach”.

W oddali usłyszałem odgłosy kroków i wiedziałem, że zbliża się do nas Klan Azazela. „Więc gdzie do cholery jest moja partnerka?”

Continue to the next chapter of Utracona królowa

Odkryj Galateę

StarcieMiliarder Latino 2: Szkarłatny KwiatPartnerka pisana alfieRazem na bezludnej wyspieMałe rendez-vous

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus