
Snoot-Snoot mruga do mnie swoimi czarnymi oczami z uznaniem, a ja czuję jeszcze większy gniew.
Jak Rawk mógł narazić na niebezpieczeństwo noworodka, żeby mnie oszukać?
To jest nie do przyjęcia.
Kiedy wchodzimy coraz wyżej w głąb systemów jaskiń, zauważam, że wiele z nich ma otwarte okna, przez które wpada minimalny wiatr. Wierzę, że to jakiś rodzaj zaklęcia rzuconego na niebo.
Nie wątpię, że Rawk posiada taką moc.
– Tędy, Minx. – Faux przeskakuje do przodu, gdy skręcamy w klatkę schodową, która wije się w górę, aż otwiera się ponownie na szeroki korytarz.
Kamienna podłoga jest wypolerowana, a na ścianach wiszą skarby: obrazy, dzieła sztuki, rzeźby i złoto. Na końcu tego długiego korytarza znajdują się dwie bardzo duże drewniane bramy.
– Proszę bardzo. – Faux puka w drzwi dwa razy, po czym kiwa na mnie głową. – Możesz wejść... z Bezzel.
Wsuwam Snoot-Snoot z powrotem do mojego stanika, a ona z radością opiera głowę na skórze, w pełni zrelaksowana, gdy Faux otwiera drzwi.
W momencie, gdy drzwi się uchylają, widzę komnatę, w której nie ma żadnych dusz. Jest półokrągła. Sufit jest wysoki, a meble nieliczne.
Widzę kominek jak dla króla, dywany, łóżko, a nawet bibliotekę z setkami książek. Przestrzeń jest piękna, ale nie widzę nikogo w pobliżu.
Gdy drzwi się za mną zamykają, Snoot-Snoot sama wysuwa się z mojego stanika i leci do pokoju.
Patrzę, jak ląduje na łóżku, blisko poduszki, gdzie jakby przewraca się na bok.
Oddycha ciężko, jakby miała się zdrzemnąć, a potem nagle podskakuje, kładzie się, macha tyłkiem i ogonem, i biegnie do jednej z poduszek.
Patrzę, jak Snoot-Snoot rzuca się na poduszkę z pierza, rwąc się i warcząc. W chwili, gdy na nią warczy, ze środka pokoju wyłania się miraż.
– Nie! – warknął Rawk, biegnąc do swojego łóżka. – Bezzel! – Woła jej imię i musi dramatycznie zanurkować na łóżko i wziąć ją na ręce.
Patrzę, jak szybko podrywa się na nogi, trzyma ją przed sobą i zamyka oczy, chcąc ją skarcić. Snoot-Snoot skomli w przeprosinach i próbuje się uwolnić.
– Mały potwór – warknął Rawk, puszczając Bezzel i zwracając wzrok w moją stronę.
Snoot-Snoot wlatuje na łóżko i swobodnie podchodzi do rozerwanej poduszki. Tym razem z trudem zagłębia się w nią, a potem znika w pierzu.
Jej głowa przesuwa się po materiale, pozostawiając guza, gdy chowa się w zawartości poduszki.
Odwracam się do mojego kolegi.
Rawk ma teraz na sobie szare skórzane spodnie i białą tunikę. Jego złote oczy patrzą na mnie, ale się nie uśmiecha.
Rawk tylko unosi brew, podnosząc nieco koniec czarnej blizny na całej twarzy wraz z ruchem brwi.
– Och, nie... nie sądzę. – Odwraca się i mruga do mnie, podchodząc swobodnie do swojego regału z książkami.
– Hej… – Robię krok do przodu, ale w momencie, gdy to robię, wokół mnie roztacza się miraż.
Wchodzę prosto na mieniące się złote sztabki, które pojawiają się znikąd. Kiedy moje czoło odbija się od jednej z nich, potykam się i obracam do tyłu.
Wokół mnie widzę złote kraty. Poza klatką, w której się teraz znajduję, widzę uśmiechniętego Zoraula. Jego srebrne włosy są związane skórzanym krawatem, a on sam ma na sobie białą tunikę, ale z brązowymi skórzanymi spodniami.
– Wypuść mnie! – Biegnę do Zoraula, dłońmi zaciskając kraty, zgrzytając zębami, podczas gdy mój jad kapie. – Ostrzegam cię. Po co to wszystko?
– Przeznaczenie, mała bestio – wyjaśnia Zoraul, pochylając się, aż znalazł się tuż przede mną.
Odsuwam się, zanim zdąży mi się dokładnie przyjrzeć.
Odwracam się do Rawka, który podchodzi do klatki z otwartą książką w ręku.
– Hmmm… – Rawk warczy sam do siebie, gdy jego oczy skanują stronę. – Ach, tutaj... aby oswoić ducha Fire-Spittera, dlaczego nie wrzucić go do klatki?
– W książce nie ma o tym mowy – warknęłam.
– Jest mądrzejsza, niż na to wygląda. – Rawk zatrzaskuje książkę i uśmiecha się do swojego bliźniaka.
Kiedy odwracam się do Zoraula, ten przygląda się Rawkowi podejrzliwie, ale mimo to kiwa głową.
– Przyjaciele? – pytam, zerkając na nich obu.
– Zoraul jest tymczasowym gościem w mojej Hordzie – wyjaśnia Rawk.
– Nie może zostać; może jedynie stanąć przed twoją decyzją. Dopóki nie podejmiesz decyzji, zostaniesz w tej klatce. Jak dobra partnerka. I tak sprawiasz zbyt wiele kłopotów.
– Masz tydzień na podjęcie decyzji, kogo wybierzesz. Zoraul i ja nigdy nie będziemy razem bliźniakami rasy przewodniej. Musisz więc wybrać jednego z nas.
– Co się stało? Czy zdałeś sobie sprawę, jak brzydko wyglądasz z tą blizną na twarzy? – pytam Rawka, niepotrzebnie. – Brzydki jak rzeźnik, który obrabiał mięso i przypadkowo wbił sobie nóż w twarz.
– Oh, ma tutaj dziewczyna trochę racji. – Zoraul wypowiedział to powoli, co spowodowało, że Rawk zaczął otwarcie patrzeć na mnie, a ja stanęłam twarzą w twarz z Zoraulem.
– Zoraul, jesteś przystojny – przyznaję – ale jesteś arogancki jak twój bliźniak. Nie wybieram żadnego z was. Ja. Jestem. Wolna. Obaj jesteście szaleni, jeśli myślicie, że możecie mnie trzymać w klatce jak zwierzątko domowe.
– Puścicie mnie, zanim znajdę sposób, by się stąd wydostać i urwać wam głowy. Zdejmij zaklęcie z tej klatki, żebym mogła zniknąć, to moje podstawowe smocze prawo.
– Ostatnio, gdy sprawdzałem, nie masz żadnych praw – mruknął Rawk, podchodząc do krat i mrugając do mnie okiem, nawet gdy się na niego gapiłam.
– Masz tylko wybór. Ja albo on. Zdecydujesz, a kiedy to zrobisz, oswoimy cię. Któryś z nas to zrobi. To się stanie. I już wiem, który z nas zdobędzie twoje serce.
– Przegrywasz w tym wyścigu, Rawk – warczę. – Jesteś szumowiną – tak mówisz i tak się zachowujesz. Dlaczego Bezzel została użyta jako przynęta?
– Jesteś sprytna – uśmiecha się Rawk.
– To było ekstremalne, ale konieczne – wspomina Zoraul z drugiej strony klatki.
Gdy odwracam się do niego, patrzy na mnie od góry do z dołu. – Szkoda, że doprowadzisz mojego brata do płaczu, gdy go odrzucisz. Zachowuje się jak twardziel, ale jest beksą, gdy nie dostaje tego, co do niego należy.
– Zamknij się, zanim cię do tego zmuszę, bracie. – Rawk zaczyna okrążać klatkę, skupiając się na swoim bliźniaku: – Twój ryj zostanie zakopany w ziemi, zanim jeszcze raz mnie obrazisz.
– Po prostu stwierdzam fakty, Mistrzu Uczuć – mruknął Zoraul, szczerząc się przy tym z zachwytem.
– Jesteś głupcem, że zaprzątasz sobie głowę rzeczami, których pragniesz... Rzeczy, których pragniesz... są twoimi największymi słabościami.
Zatrzymuje się przed Zoraulem. – Ty. Jesteś. Tchórzem. Ja jestem przywódcą. Ty jesteś tylko Zabójcą Cieni. Nie jest to zbyt imponujące na tych ziemiach.
– Jestem bardzo dobrym Zabójcą Cieni – mówi spokojnie Zoraul.
– Jestem bardzo dobrym nauczycielem, a przekazywanie mądrości jest o wiele trudniejsze niż wbijanie tępej broni w brzuchy ślepców, którzy nawet nie widzą, że nadchodzisz.
Słowa Rawka wywołują drgnienie na policzku Zoraula. Jego neutralny wyraz twarzy powoli przestaje być obojętny.
Za chwilę rozpocznie się walka, a ja mam przeczucie, że ich rywalizacja będzie moją najlepszą szansą na ucieczkę. Kiedy oni walczą, nikt inny nie istnieje.
– Ale najpierw – dodaję, gdy obaj odwracają się do mnie, skupiając się na moim wymuszonym uśmiechu – musicie obaj zabrać mnie na randkę, właśnie teraz – razem.
– Jasne – odpowiada Zoraul.
– Nie ma mowy – mówi Rawk w tym samym czasie, ale z zupełnie inną odpowiedzią.
– Ciota – warczy Zoraul do swojego bliźniaka pod nosem.
– Wynoś się z moich komnat – ona jest dziś moja – odpowiada Rawk pod wpływem impulsu.
– Nie słyszałeś jej? – pyta Zoraul, unosząc brew. – Ona chce, żebyśmy się nią podzielili. Podzielmy się nią.
Rawk przerywa, jego złote oczy szaleją, gdy powoli odwraca się do mnie.
– Minx, gdybyś miała nas oboje na randce, co chciałabyś zrobić? – pyta Rawk.
– Chciałabym się wykąpać – oznajmiam. – Zostanę w klatce, dopóki będę się kąpać, a wy musicie być nadzy. Oboje. Jeśli to zrobicie... zostanę tydzień dłużej, pod warunkiem, że dasz mi pokój zamiast tego... tego... rodzaju zakwaterowania, jeśli w ogóle można to tak nazwać.
– Klatka będzie w sam raz – odpowiadają obaj bracia.
– Porozmawiamy o tym później. – Wzruszam ramionami. – Teraz przygotujcie mi kąpiel... i rozbierzcie się.
Jeśli mam się z nimi zmierzyć, to chcę się na nich popatrzeć.
Może to głupie, ale w tym przypadku chcę dostać to, czego chcę.
A jeśli już mamy grać w gry...
...to ja będę ustalała niektóre z zasad.