Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for Niecodzienny bohater

Niecodzienny bohater

Rozdział 6

Podjeżdżamy przed dom Desiree zaledwie pięć minut później. Nawet się z nami nie żegna, wysiada z Jeepa i wchodzi do domu.

Po raz kolejny jestem z Conradem sama. Nie przeszkadza mi to ani trochę.

– Cóż, chyba pora się pożegnać – mówi, wręczając mi klucze Desiree.

– Chyba tak.

Obkręcam w ręce klucze, niechętnie mówiąc “dobranoc”.

– Przynajmniej do następnego weekendu, to znaczy – dodaje.

– Chcesz mój numer telefonu?

– Oczywiście, że tak, Syd. Jeśli chcesz, żebym go miał.

Uśmiecham się i kiwam głową. Conrad uśmiecha się do mnie z powrotem i wyciąga z kieszeni swój telefon. Podaję mu swój numer, już nie mogąc się doczekać, kiedy do mnie zadzwoni.

Stuka w ekran mocniej, niż trzeba, żeby wpisać numer, ale kiedy mój telefon dzwoni, wiem dlaczego. Sięgam po niego, ale on mnie zatrzymuje.

– Przeczytaj to później – mówi. – Teraz masz też mój numer.

Wysiadamy z Jeepa, a on odprowadza mnie do drzwi. Kiedy stajemy na progu, bierze moje ręce w swoje.

– Cieszę się, że cię dziś spotkałem, Sydney.

– Ja też się cieszę, że cię poznałam, Conrad.

– Pomimo naszej różnicy wieku, wydajesz się być mądrą, dojrzałą młodą kobietą. Zdaję sobie sprawę, że różnica wieku może sprawić, że będzie trochę ciężko, ale nadal chcę zobaczyć, czy to nam wyjdzie.

– Ja też. Część mnie zastanawia się jednak, dlaczego ja? Po co się męczyć? Nie chcę, żebyś był szykanowany za to, że się ze mną umawiasz.

– Dlaczego ty? Dlaczego nie ty, oto jest pytanie. Przyjrzyj się sobie. Każdy mężczyzna byłby szczęśliwy, mając ciebie. Pytanie brzmi: dlaczego ja?

– Z tego, co wiesz, jestem tylko zmagającym się z problemami muzykiem mieszkającym ze współlokatorem. Nie uważam się za kogoś, kogo można chcieć.

– Naprawdę? Cóż, z tego co wiem o tobie do tej pory, to jesteś dżentelmenem, jesteś miły, nie pijesz dużo, wydajesz się być całkiem inteligentny i jesteś bardzo utalentowany. Nie wspominając o tym, że jesteś absolutnie wspaniały.

Czy ja to właśnie powiedziałam? Oczy Conrada spadają do jego stóp, a on wygląda na prawie… onieśmielonego?

– Sprawisz, że moja głowa wybuchnie. – Chichocze, odsuwając włosy z twarzy.

– Chciałabym wiedzieć o tobie więcej – kontynuuję.

– Myślę, że wkrótce uda ci się dowiedzieć więcej, ale to już innym razem. W tej chwili jest późno i wiem, że jesteś zmęczona. Mamy mnóstwo czasu.

Kiwam głową w odpowiedzi. Czuję, jak moje nogi lekko się zapadają, ostrzegając mnie, jak bardzo jestem zmęczona. Nie sądzę, żebym kiedykolwiek wcześniej spędziła całą noc w podobny sposób.

– Jestem dość zmęczona.

– Widzę.

– Będzie w porządku, jeśli wrócisz sam?

– Jestem dużym chłopcem. Myślę, że dam radę.

Robię krok bliżej do klamki, ale wciąż się waham. Chcę go pocałować na dobranoc, ale nie jestem pewna, czy chcę wykonać pierwszy ruch.

Czuję, że mogłam wyglądać wcześniej na trochę zbyt chętną, kiedy całowaliśmy się w garażu.

Jakby czytał w moich myślach, Conrad pociąga za rękę, którą wciąż trzyma i przyciąga mnie do siebie. Patrzę na niego i czekam.

– Dobranoc, Sydney – mówi miękko.

– Dobranoc, Conrad – mówię szeptem. Uwalnia moją rękę, a jego ręce podróżują w górę, aż moja twarz jest zabezpieczona między jego dłońmi.

Jestem nieruchoma, bojąc się złamać zaklęcie, gdy się pochyla i spotyka się po raz kolejny z moimi ustami. Kładę dłonie na jego przedramionach i zamykam oczy.

Mrowienie przeszywa moje usta, aż do brzucha i jeszcze niżej. Otwieram je lekko, dając dostęp jego językowi. Jego pocałunek jest powolny, głęboki, zmysłowy i doskonały.

Jego język smakuje, jakby właśnie ssał miętę czy coś w tym stylu. Uwielbiam to. Chcę więcej, więcej jego.

To dla mnie nowe uczucie, czuć się w ten sposób, pragnąć kogoś w sposób, w jaki nigdy wcześniej nie pragnęłam nikogo.

Conrad przerywa pocałunek zbyt szybko i się odsuwa. Bierze głęboki oddech i staje prosto.

– Ok, Sydney, powinienem już iść. Jeśli tego nie zrobię...

– Ok – szepczę, wciąż zdyszana, choć jestem ciekawa końcówki tego zdania.

Uśmiecha się do mnie, a potem zaczyna się wycofywać, zanim się odwróci i skieruje w dół podjazdu. Patrzę za nim. Kiedy dociera do chodnika, odwraca się i do mnie macha.

– Pa, Syd, do następnego razu.

– Pa – mruczę, ale nie wiem, czy mnie słyszy, czy nie.

Tracę go z oczu dość szybko, więc wchodzę do domu. Czuję się tak, jakbym unosiła się w powietrzu. Wciąż czuję jego usta na moich; wciąż czuję smak mięty. Kieruję się do pokoju Des.

Jest już w piżamie, rozłożona na łóżku, ale o dziwo nie śpi. Przygląda mi się z ciekawością, gdy sięgam po torbę i zaczynam przebierać się we własną piżamę.

Nie mówi nic, dopóki nie wracam z jej łazienki po umyciu twarzy i zębów.

– I co?

– I co co?

– Co się stało, gdy wyszliście?

– Byliśmy tylko na przejażdżce na jego motorze, a potem poszliśmy sprawdzić Mayfair Point.

– To wszystko? Nic się nie stało? Trudno mi w to uwierzyć, Syd. Czy zdajesz sobie sprawę, że odkąd weszłaś, masz na twarzy śmieszny, głupkowaty uśmiech?

– Naprawdę nic się nie stało. – Wzruszam ramionami.

– Coś się stało. Daj spokój. Nie możesz mnie przetrzymywać, to poważna sprawa.

– No dobra. Powiedziałam mu, ile naprawdę mam lat – przyznaję.

– Co? Dlaczego to zrobiłaś? – Była zszokowana.

– Bo mnie zapytał, a ja nie chciałam go okłamywać. I tak się tego domyślał.

– Więc? To wszystko? Był zły?

– Na szczęście nie.

– Czy on wie, że jesteś jeszcze w liceum?

– Nie, chyba myśli, że jestem w college'u. Przeklinam moich rodziców za to, że umieścili mnie w szkole później niż inne dzieci.

– Hej, przynajmniej nie byłaś przetrzymywana w trzeciej klasie. Jak ja. Dziwnie jest być o rok starszą od innych.

– Więc? Zamierzasz mu powiedzieć?

– Prawdopodobnie tak, ale jeszcze nie teraz. Chcę, żeby mnie poznał, zanim zobaczy we mnie kolejną licealistkę. Nie sądzę, że taki jest, ale poznałam go dopiero dziś wieczorem i jeszcze wiele musimy się o sobie nawzajem dowiedzieć – wyjaśniłam.

– Brzmi rozsądnie. – Des kiwa głową na zgodę.

– W każdym razie, kiedy wróciliśmy do Harrisona, pocałował mnie – ujawniam.

Desiree piszczy głośno i klaszcze w dłonie. Dołączam do niej na łóżku. Wskakujemy pod koce i mościmy się w pościeli.

– O mój Boże. I jak było? Super? Założę się, że było dobrze, co?

Śmieję się z jej entuzjazmu.

– Tak. To było niesamowite, Des. To znaczy, wiesz, gdy widzisz te wspaniałe pocałunki w filmach i telewizji, to myślisz, że są podkoloryzowane, ale tak właśnie było. Praktycznie go zaatakowałam, chociaż byłam trochę zawstydzona.

– Och, właśnie dostałam dreszczy. Spójrz na moje ramię.

Des wyciąga do mnie rękę, a ja widzę na nim małą, gęsią skórkę.

– Nie wstydź się, Syd. Jestem pewna, że wcale mu to nie przeszkadzało.

– Tak, prawdopodobnie masz rację. A potem, przed chwilą, gdy się żegnał, znowu mnie pocałował. Tym razem udało mi się opanować, ale było to równie dobre jak za pierwszym razem.

– Więc… kiedy będziesz miała okazję zobaczyć go ponownie? Umówiliście się?

– Tak, może w następny weekend. Wymieniliśmy numery… Oh! Co przypomina mi o...

Wyskakuję z łóżka i wyciągam z kurtki swój telefon. Albo raczej z kurtki Violet, którą będę musiała zwrócić. Szybko wracam do łóżka z chęcią przeczytania jego wiadomości.

Desiree patrzy na mnie wyczekująco.

– Kiedy dałam mu swój numer, wysłał mi smsa, ale powiedział, żebym przeczytała go, kiedy wejdę do środka – mówię jej.

– No dobra, to musisz mi go pokazać. Nie możesz przeczytać sama i trzymać mnie w niepewności, bo umrę z ciekawości.

– Dobrze, możesz zobaczyć, ale nigdy o tym nie wspominaj. Mógł chcieć, żeby to było prywatne.

– Moje usta są zapieczętowane. No dalej, czytaj!

Moje serce bije nieco szybciej, gdy otwieram smsy i znajduję ten jego.

Conrad
Sydney. Zamknij oczy, a cię pocałuję. Jutro zaś będę tęsknił. Buziaki.

– Ojej! – wzdycha Des.

– To tekst Beatlesów – mówię jej. Moje serce trzepocze.

– No tak, jest muzykiem, w porządku.

– Więc? Co z tobą? – pytam ją. – Zniknęłaś z Harrisonem, a potem wariowałaś, gdy dowiedziałaś się, że na chwilę wyszłam. Co się działo?

– Uznałam, że musiałaś się dobrze bawić, więc nie miałabyś nic przeciwko. Wydawałaś się jednak potem jakaś dziwna i zrzędliwa.

– Tak, przepraszam za to, Sydney. – Oczy Desiree spadają na jej kolana.

Mogę powiedzieć, że coś ją trapi.

– Powiedz mi, co się stało. Podzieliłam się tym, co stało się u nas, więc teraz twoja kolej.

– Ok. Cóż, Harrison i ja poszliśmy do jego pokoju, żeby...

– Się zabawić?

– Tak, ale, gdy byliśmy w samym środku, zadzwonił jego telefon, a on go odebrał. Gdy go słuchałam, to od razu się domyśliłam, że to była inna laska.

– Próbował kłamać, ale nie rozmawia się ze swoimi kolegami w sposób, w jaki on rozmawiał z tym kimś przez telefon. To było obrzydliwe.

– Wściekłam się, ubrałam i miałam zamiar wyjść, ale kiedy wyszłam z sypialni, ciebie już nie było. Ta okropna dziewczyna, Violet, powiedziała mi, że wyszłaś gdzieś z Conradem.

– Łał! A więc tylko się tobą bawił.

– Chyba powinnam była być mądrzejsza. To znaczy, jest głównym wokalistą zespołu na jego drodze do sławy. No i jest też niesamowicie gorący. Jestem pewna, że dziewczyny ustawiają się do niego w kolejce. Unikałam go najlepiej jak mogłam, dopóki nie wróciliście.

– Przepraszam, że zajęło nam to tak długo. Nie zdawałam sobie sprawy...

– Nie, nie przepraszaj, nie mogłaś o tym wiedzieć, a ja nie powinnam była tak łatwo rezygnować...

Des zatrzymuje się w połowie zdania i wypuszcza ogromne ziewnięcie, a ja nie mogę powstrzymać się od tego, by wypuścić podobne.

– W każdym razie, jestem już zmęczona. Chodźmy spać.

– Dobry pomysł. Nie sądzę, że kiedykolwiek przeżyłam taką noc.

– To była niezła noc, Syd. Być może znalazłaś faceta, którego uznasz za wystarczająco godnego, aby uczynić cię kobietą – droczy się.

Macham na nią i się śmieję.

– Zamknij się! Jesteś czasem okropna, wiesz?

– Wiem, ale ty i tak mnie kochasz, i dlatego ja też cię kocham.

Nie zajmuje mi dużo czasu, aby odpłynąć do snu. Gdy tylko to robię, od razu wyobrażam sobie twarz Conrada, jego uśmiech, zapach oraz pocałunek.

Już niedługo fantazjuję o wszystkich rzeczach, których mógłby mnie nauczyć, na co jestem w pełni gotowa.

Continue to the next chapter of Niecodzienny bohater

Odkryj Galateę

ZaproszenieKrólowa LykanówZasłona AuroryMój celWybrani 3: Sparowani

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus