
Kiedy wracam do mieszkania, jestem cała obolała, ale sytuacja w końcu zaczyna do mnie docierać. Claudia jest jedyną osobą w domu, siedzącą ze skrzyżowanymi nogami na środku salonu.
„Hej, kochanie. Dlaczego jesteś w domu tak wcześnie?” pyta. Nie odpowiadam, zamiast tego kieruję się do kuchni. W lodówce znajduję butelkę białego wina i otwieram ją, opadając na kanapę. „O mój Boże!” mówi Claudia. „Zwolnili cię?”
„Nie” mruknęłam.
„Więc dlaczego jesteś w domu po pół godzinie pracy, pijąc cały dzień?”
„Przespałam się z szefem”.
„Jasna cholera, Scar, nagle zaczęłaś sypiać. Nic poprzedniej nocy, teraz twój szef…”
„Nic jest moim szefem”.
Zmarszczyła brwi. „Co?”
„Nic to skrót od Dominic”.
Następuje długa pauza, podczas której Claudia zdaje się analizować te implikacje. „Kurwa”.
„Kurwa”.
„Dokładnie tak myślę”.
„Zdobyłaś miliardera!” piszczy.
„Nie o to chodzi, Claud”.
„Wiem, przepraszam. Co zamierzasz zrobić?”
Zastanawiam się przez chwilę. W tamtym biurze tak łatwo było prosić o dokładnie to, czego chciałam. Praca, facet, szacunek. Ale teraz… „Cóż, powinnam zrezygnować. Prawda?”
Claudia wstaje, spoglądając na mnie. „Chcesz zrezygnować?”
Przełykam ślinę. „Odejście jest właściwą rzeczą”.
„To nie było moje pytanie”.
Wiem. Ale to nie ma znaczenia, czego chcę. „Powiedziałam mu, że potrzebuję trzytygodniowego okresu próbnego na podjęcie decyzji” wyjaśniam. „Ale nie potrzebuję trzech tygodni, by wiedzieć, że to zły pomysł pracować dla niego i sypiać z nim w tym samym czasie. Powinnam odejść”.
Podnoszę butelkę wina do ust i pociągam duży łyk.
„Powinnaś przestać być trzeźwa” mówi łagodnie Claudia, wyjmując mi wino z rąk.
„Racja. Tak”. Znajduję telefon na dnie torby, a następnie wyciągam segregator, który dostałam od Mary, kiedy przyjechałam dzisiaj po raz pierwszy, kiedy myślałam, że zaczynam normalną pracę asystentki.
Pierwsza strona segregatora zawiera listę wszystkich istotnych informacji kontaktowych, a na samej górze znajduje się numer komórki Nica.
Wpisuję numer do telefonu, tworzę szybką wiadomość i wysyłam ją, zanim stracę nerwy.
„Pokaż mi, zanim wyślesz” prosi Claudia, sięgając po mój telefon.
„Już to zrobiłam” mówię, podając jej telefon. Gdy tylko go oddaje, wyłączam go i udaję się do sypialni.
Claudia woła za mną: „Wszystko w porządku, Scar?”
„Tak. Po prostu… potrzebuję pobyć sama”.
Pierwszą rzeczą, jaką widzę po wejściu do pokoju, jest koperta z wiadomością od Roberts Enterprises. Jeśli nie zamierzam pracować dla Nica, prawdopodobnie nie powinnam odrzucać jedynej w życiu okazji, by zostać dyrektorem generalnym w wieku dwudziestu dwóch lat.
Ledwo dotknęłam zawartości koperty, odkąd otworzyłam ją po raz pierwszy. Przechodząc, by ją podnieść, patrzę najpierw na medalion, jedyną rzecz, która pochodzi bezpośrednio od mojego taty.
Jest srebrny, a kiedy go otwieram, po jednej stronie jest zdjęcie mojej mamy, a po drugiej mnie.
Co to oznacza? Wiem, że na pewnym poziomie Michael Roberts żałował, że nas porzucił. Powiedział to samo, kiedy zaproponował mi staż.
Ale jeśli tak bardzo za nami tęsknił, mógł skontaktować się z nami bezpośrednio. Spędzić z nami czas – w prawdziwym życiu, a nie tylko na naszych zdjęciach w taniej biżuterii.
Przeczytałam i powtórzyłam list od dyrektora operacyjnego, który już zapamiętałam.
Padam na łóżko i wyciągam laptopa, chcąc przejrzeć oferty pracy, ale zamiast tego googluję Nica.
Zamykam laptopa i kładę się na łóżku, by uciąć sobie popołudniową drzemkę, ale nie mogę się uspokoić. Mój umysł ciągle goni. Włączam telefon tylko po to, by sprawdzić, a on natychmiast wibruje czterema nieodebranymi połączeniami i trzema wiadomościami tekstowymi.
Nie jadę. Odmawiam. Dlaczego Nic jest taki zaborczy? Dlaczego w ogóle mnie chce? Z pewnością może sobie wybierać dziewczyny.
Wystukałam wściekłą odpowiedź.
Kilka sekund później mój telefon brzęczy.
Dotrzymałam obietnicy. Wyłączam telefon i odkładam go na szafkę nocną. Nie zawracam sobie głowy przebieraniem się z biurowych ciuchów. Po prostu kładę się na łóżku i zasypiam.
Budzi mnie czyjeś walenie w drzwi wejściowe. Zakładając, że to jedna z moich współlokatorek, powoli podnoszę się z łóżka. Spoglądam na zegarek na szafce nocnej; jest trochę po trzeciej po południu.
Biegnę korytarzem, podczas gdy łomot nie ustaje. Zamieram jednak, gdy przez zamknięte drzwi dobiega niespodziewany głos.
„SCARLETT!” Głos Nica brzmi gniewnie. Zamarłam na minutę. Jego krzyki i walenie odbijają się echem po całym mieszkaniu. „SCAR, WIEM, ŻE TAM JESTEŚ. OTWÓRZ TE CHOLERNE DRZWI!”
Skradam się korytarzem, zatrzymując się w kuchni. Na blacie leży notatka od Claudii, w której informuje mnie, że miała przesłuchanie do off-Broadwayowskiego show i nie wróci do wieczora.
Jestem sama w mieszkaniu, a facet, z którym właśnie zerwałam, wydaje się gotowy wyważyć moje drzwi. Nie sądzę, żeby Nic chciał mnie skrzywdzić, ale jednak. Najbezpieczniej będzie udawać, że nie ma mnie w domu, dopóki nie odejdzie.
Nic przestaje krzyczeć i walić, a ja oddycham z ulgą. Szczerze mówiąc, nie wiem, dlaczego się tym przejmuje. Przecież ledwo mnie zna. Może znaleźć inną dziewczynę w ciągu sekundy.
Bez ostrzeżenia drzwi ustępują, łamiąc się na pół z wrzaskiem drzazg. Odwracam się, by na nie spojrzeć, a pizza wyślizguje mi się z ręki i ląduje na moich kolanach serem do dołu.
Nic przechodzi przez nowo opuszczone drzwi z triumfalnym uśmiechem na twarzy. Jego oczy stają się gniewne, gdy widzi mnie siedzącą na kanapie.
„Siedziałaś tam cały pieprzony czas?”
Wciąż jestem w szoku. „Wyłamałeś mi drzwi” mówię mu.
„Wymienię je. Odpowiedz na pytanie, Scarlett. Siedziałaś tam cały pieprzony czas?”
„Nie”. To znaczy, tak. Ale wyłamał mi drzwi. Nie jestem mu winna żadnych wyjaśnień.
„Spakuj torbę”.
To wystarczyło, by wyrwać mnie z otępienia. „Słucham?”
„Słyszałeś mnie”.
„Nigdzie z tobą nie idę. Odchodzę” przypominam mu.
„Nie możesz odejść. Mówiłem ci, Scar. Jesteś moja. Nie pozwolę ci odejść”.
„Odpierdol się, Nic” mruczę, biorąc kolejny kęs pizzy. Zanim zdaję sobie sprawę z tego, co się dzieje, Nic podnosi mnie z kanapy i przyciska do ściany.
Jego usta przylegają do moich, a moje ciało przejmuje kontrolę. Odwzajemniam pocałunek. Potrzebuję go. Pragnę go. Nawet wiedząc, że to zło, jego wtargnięcie tutaj w ten sposób, jest po prostu tym, czego potrzebowałam.
Potem mnie upuszcza.
„Pakuj, kurwa, torbę, Scar, i nie odzywaj się!”
„NIE!” Płaczę, wściekła i podniecona jednocześnie.
„Dobrze. Zrobię to za ciebie!” Nic rusza korytarzem i zagląda do każdego pokoju, zanim wchodzi do mojego. Idę za nim i widzę, jak wyciąga moje ubrania z szafy.
„Nic, przestań”. Ignoruje mnie. „Nic!” Moje ubrania nadal lecą z szafy na łóżko. „DOMINIC!”
„Co?” pyta, nie odwracając się.
„Skąd wiedziałeś, że to mój pokój?” pytam cicho.
„Znam cię, Scar” odpowiada Nic, wzruszając ramionami. „Weź torbę” zażądał, odwracając się z powrotem do moich ubrań.
„Najpierw powiedz mi, dokąd idziemy”. Łapię go za nadgarstek, zatrzymując go. Nic zatrzymuje się i odwraca się w moją stronę. Przygląda mi się przez chwilę i odpowiada.
„Wprowadzasz się do mnie”.
Puszczam jego nadgarstek i cofam się o krok. „Do diabła!”
To wszystko dzieje się absurdalnie szybko. To było wystarczająco dzikie, że nazwał mnie swoją dziewczyną po tym, jak raz ze sobą spaliśmy. Jestem dopiero dwa miesiące po zakończeniu długotrwałego związku. Właśnie zmarł mój tata. Właśnie rzuciłam pierwszą pracę, jaką dostałam po studiach, nie wytrzymując nawet całego dnia.
Nie wiem, co zrobić z tym, jak moje ciało przyciąga Nica – zwłaszcza biorąc pod uwagę, jak dziko się teraz zachowuje, wyważając moje drzwi i podejmując decyzje za mnie.
„Scarlett, nie będę się z tobą kłócił. Udowodnię ci swoją wartość”.
Wyrzucam ręce w powietrze. „I robisz to, porywając mnie?”
„To nie jest porwanie” argumentuje.
„Czy dajesz mi wybór?”
„Nie”.
W takim razie jestem pewna, że to…”
„Przestań się kłócić i spakuj pieprzoną torbę!”
„HALO?” Głos Beth woła przez mieszkanie.
„Beth?” Odpowiadam.
„Scar”. Słyszę Beth wchodzącą na korytarz. „Co się, do cholery, stało z naszymi drzwiami… Och. Hej, Nic”.
„Beth” mówi Nic, kiwając głową na powitanie.
„Czy przeszkadzam?” pyta, rozglądając się po moim pokoju. „Scar, dlaczego twoje ubrania są porozrzucane po całym łóżku?”
„Scarlett wprowadza się do mnie” mówi Nic.
Na twarzy Beth pojawia się coś dziwnego, jakby nie była pewna, czy się uśmiechnąć, czy zmarszczyć brwi. „Scar, możemy chwilę porozmawiać?” zapytała.
Przez chwilę walczę ze sobą, czy go powstrzymać, ale przynajmniej pakowanie ubrań da mu zadanie, co z kolei da mi trochę czasu na zastanowienie się, co dalej.
Wychodzę za Beth na korytarz, a gdy tylko znajdujemy się poza zasięgiem wzroku, kładzie obie ręce na moich ramionach, patrząc mi w oczy, jakby czegoś szukała. „Wprowadzasz się do niego?” pyta, zachowując neutralny ton.
„Nie. Absolutnie nie”.
„A teraz drzwi i pakowanie” macha rękami, jakby nie wiedziała już, co mówi.
„Beth, przestań! Tak, Nic to Dominic Peters. Jest szalony i zaborczy, a po tym, jak próbowałam wszystko zakończyć, wpadł tu z głupim pomysłem, żebym się do niego wprowadziła”.
„Dobrze. Dobrze”. Kręci się w kółko, pełna energii, nie mogąc ustać w miejscu. „Powinnam zadzwonić na policję? Mogę zadzwonić na policję. To włamanie, a on nie może cię zmusić do pójścia gdziekolwiek wbrew twojej woli”.
Przełykam ślinę. „To znaczy. Nie chcę, żeby miał kłopoty. On jest… namiętny. To…” To trochę podniecające, jeśli mam być szczera. Całkowicie nieodpowiednie, niedopuszczalne, etcetera, ale moje ciało wciąż brzęczy od tego parnego pocałunku.
„Okej” mówi Beth po chwili, gdy staje się oczywiste, że nie znajdę sposobu na dokończenie tego zdania. „Więc, na przykład. Nie musisz dla niego pracować. Nie musisz się do niego wprowadzać. Ale czy chcesz się z nim umawiać? Bo on najwyraźniej chce się z tobą spotykać”.
Przez chwilę wpatruję się w Beth, nie wiedząc, co powiedzieć. „Scar?” pyta.
„Tak” szepczę, ledwo słyszalnie. Beth uśmiecha się i spogląda na mnie przez ramię. Odwracam się i widzę Nica opartego o framugę drzwi do mojej sypialni.
Nic uśmiecha się do mnie, jego oczy migoczą. „Słyszałem, kochanie”.