Lisa Seven
KASSIA
Chciałam znów zobaczyć Graysona bez ubrania, ale zaczęłam pukać przed wejściem do łazienki. Nie wiedziałam, czy jestem zadowolona czy smutna, gdy otwierał drzwi ubrany lub owinięty ręcznikiem.
W pierwszym tygodniu prawie z nikim nie rozmawiał. Rzadko go widywaliśmy. Jeśli nie jeździł na motorze, zabierał jedzenie z lodówki i zamykał się w swoim pokoju. Nigdy nie jadł z nami kolacji, mimo że Emily lub ja zapraszałyśmy go każdego wieczoru.
Jego zachowanie smuciło Emily. Próbowała to ukryć, ale nie była sobą. Nie lubiłam widzieć jej przygnębionej.
Próbowałam zaprzyjaźnić się z Graysonem dla dobra Emily. Myślałam, że to pomoże mu poczuć się lepiej i więcej rozmawiać. Ale ilekroć próbowałam z nim porozmawiać, odchodził lub odpowiadał jednym słowem.
Mój tata zabrał Emily na weekendowy wyjazd, żeby poprawić jej nastrój przed naszym powrotem do szkoły. Oboje staraliśmy się ją rozweselić, a tata pomyślał, że wycieczka może pomóc.
Siedzieliśmy z Graysonem na kanapie, gdy szykowali się do wyjazdu. Tata spojrzał na nas poważnie, pomagając Emily założyć kurtkę.
„Dobra, wy dwoje. Zachowujcie się pod naszą nieobecność. Żadnych imprez. Żadnych dziewczyn ani chłopaków. Żadnego picia. Rozumiesz, Kassio?”
„Rozumiem” powiedziałam.
Spojrzał na Graysona. „Grayson?”
„Tak” odparł chłodno, odwracając wzrok.
Pomogliśmy im zanieść torby do samochodu. Pomachałam, gdy odjeżdżali. Grayson stał w drzwiach ze skrzyżowanymi ramionami, wyglądając na wściekłego.
***
Po wyjeździe rodziców zapytałam Graysona, czy chce obejrzeć film. Mruknął coś i odszedł, co uznałam za odmowę. Szłam do swojego pokoju, gdy usłyszałam go w kuchni, prawdopodobnie wyjadającego resztki z lodówki.
Leżałam na łóżku, gdy usłyszałam pukanie do drzwi.
„Proszę!” zawołałam, unosząc się na łokciach.
Grayson uchylił drzwi.
„Hej” powiedziałam. „Zmieniłeś zdanie odnośnie…”
„Nie. Wychodzę. Wrócę około dziesiątej”.
Zamknął drzwi, zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć. Usłyszałam, jak schodzi po schodach i zamyka drzwi wejściowe. Odpalił motocykl i odjechał.
Westchnęłam i opadłam z powrotem na łóżko.
To będzie długi, cichy weekend, jeśli nie zacznie być dla mnie milszy.
***
Obudziłam się kilka godzin później. Zasnęłam niechcący. Ziewnęłam i przeciągnęłam się, siadając. W domu panowała cisza, a pokój Graysona był pusty. Byłam sama.
Położyłam się z powrotem na łóżku i zaczęłam rozmyślać. Pierwszą rzeczą, która przyszła mi do głowy, było nagie ciało Graysona. Ta myśl wywołała we mnie uczucia, których nie powinnam mieć wobec przyrodniego brata.
Czułam się winna, gdy zaczęłam się podniecać. Byłam sama w domu, a myślenie o czymś zakazanym jeszcze bardziej mnie ekscytowało.
Próbowałam przypomnieć sobie, jak wyglądał jego penis, powoli ściągając majtki i rozsuwając nogi. Moja dłoń powędrowała w dół ciała do intymnych miejsc, a gdy moje palce dotknęły wrażliwego punktu, dostałam gęsiej skórki.
Zaczęłam się pieścić, wyobrażając sobie penisa przyrodniego brata w moich ustach. Myślałam o tym, jak by to było wziąć go do ust, wyobrażając sobie, jak wsuwa go głębiej, aż uderza o tył mojego gardła, sprawiając, że się dławię, biorąc go całego.
Wsunęłam dwa palce do środka, wyobrażając sobie, jak podnosi mnie, przyciskając moje ciało do łóżka i wchodząc we mnie. Drugą ręką zsunęłam górę sukienki, uwalniając piersi i bawiąc się stwardniałymi sutkami. Przyspieszyłam ruchy palców, głośno wypowiadając jego imię.
Orgazm nadszedł szybko, otworzyłam oczy i sapnęłam. Cholera! Grayson stał w drzwiach, obserwując mnie.
„Grayson!” krzyknęłam, próbując zakryć ciało. „M-myślałam, że wyszedłeś”.
Podszedł do mnie, wyglądając na rozbawionego, gdy się we mnie wpatrywał. „Po co się teraz zakrywać? I tak już wszystko widziałem”.
Odwróciłam wzrok, czując, jak moje policzki płoną.
„N-nie miałeś tego zobaczyć” powiedziałam, czując się strasznie zawstydzona.
Zatrzymał się u stóp mojego łóżka, a ja podciągnęłam kolana, obejmując je ramionami i przyciskając plecy do zagłówka. Pochylił się, jego zielone oczy przesuwały się od koca okrywającego moje biodra do mojej czerwonej twarzy.
„Myślałaś o tym, jak bym cię pieprzył, Kassio?” zapytał, brzmiąc jakby się ze mnie nabijał.
Nie odpowiedziałam mu.
O Boże.
Co mogłam powiedzieć? Nie mogłam zaprzeczyć. Stał tam przez cały czas. Widział i słyszał wszystko.
Moje łono wciąż pulsowało, a serce waliło mi jak młotem, gdy spojrzałam w jego oczy. Zupełnie nie rozumiałam wyrazu jego twarzy.
Co on teraz o mnie myśli? Czy komuś powie?
Na jego ustach pojawił się szelmowski uśmiech.
„Rozsuń nogi, Kassio” powiedział stanowczo. „Chcę cię wylizać do czysta”.