
Dana zaskoczyła samą siebie w urzędzie stanu cywilnego; kłamstwo o jej pozornej miłości do Jake’a przyszło jej łatwiej niż myślała.
Mimo to była zszokowana. Cała ta sprawa była taką farsą, że była przekonana, że ktoś w końcu położy temu kres.
Jednak jakimś cudem udało im się przejść przez całe wydarzenie bez najmniejszego problemu, a ona była teraz, przynajmniej przez następny rok, panią Rayburn.
Wyglądał jak wyjęty z magazynu: gruby, kremowy dywan, po którym chodziło się niczym po chmurze; prawdziwa skórzana sofa przed kominkiem; balkon z widokiem na miasto z zapierającym dech w piersiach widokiem.
Weszła do kuchni i poczuła się, jakby śniła. Piękne szafki, podwójny zlew, mnóstwo miejsca na blacie, a sprzęt AGD wyglądał, jakby nigdy nie był używany.
Dana przeszła do łazienki, która była nie z tego świata. Luksusowa i nowoczesna wanna wyglądała tak zachęcająco, że nie mogła się doczekać, aby się w niej zanurzyć.
Dana wykonała pół obrotu w czasie, gdy jej serce niemal wyskoczyło jej z piersi. „Przestraszyłeś mnie. Przepraszam, pukałam”.
Uśmiechnął się do niej szelmowsko: „Chyba że zmieniłaś zdanie co do zrobienia sobie dziecka? Wtedy możesz zostać w moim pokoju”.
Jake zbliżył się do niej, a ona cofnęła się, aż poczuła za plecami ścianę wyłożoną kafelkami. Była unieruchomiona między Jakiem a ścianą.
Kiedy pochylił się, by ją pocałować, położyła dłoń na jego klatce piersiowej. Przez jej palce przebiegło elektryzujące mrowienie, gdy poczuła twarde mięśnie pod jego koszulą.
Dana mocno go odepchnęła, sprawiając, że się potknął, a ona wykorzystała okazję, by prześlizgnąć się przez szczelinę i uciec do łazienki.
Spojrzała na niego przez ramię. „Nie. Ile razy mam ci powtarzać, że to nie będzie konieczne?”
Jego wzrok powoli przesuwał się w górę i w dół jej smukłego ciała. „Jestem mężczyzną i mam potrzeby. Takie, które muszą być zaspokojone. W końcu jesteś moją żoną. Pamiętaj o tym”.
Znaczenie słów Jake’a zaniepokoiło ją. Czy on naprawdę myślał, że będą uprawiać seks? Cóż, miała dla niego wiadomość: to się nie wydarzy. „Jeśli choć przez chwilę pomyślisz…”
Ale Jake już od niej odchodził, kierując się do kuchni. „Teraz umieram z głodu. Może zamówię jakąś chińszczyznę na wynos, a ty się rozgościsz? Ja stawiam. To będzie mój prezent z okazji przeprowadzki”.
Dana siedziała na sofie, jedząc powoli, oblizując wargi między kolejnymi kęsami. Jego wzrok przyciągała jej gładka skóra, pełne usta, mokry język…
Podniósł wzrok na nią. Znów wpatrywała się w niego śmiertelnym wzrokiem.
Otarła usta. „Chciałabym, żebyś przestał się gapić”.
„Nic na to nie poradzę. Myślałem o tym, jaka jesteś oszałamiająca i jak wspaniale będzie, gdy będziemy uprawiać seks. Szkoda, że jesteś taka pełna gniewu i goryczy. Musi być ci ciężko zatrzymać przy sobie mężczyznę”.
Wrzuciła pałeczki do ryżu. „Idź do diabła, Jake, nic o mnie nie wiesz”.
„Masz rację, nie wiem”. Oparł się plecami o poduszki, przełykając wściekłość.
„Co chcesz wiedzieć?”, zapytała.
„Po pierwsze, mam nadzieję, że umiesz gotować. Potrafisz?”
W kąciku jej oka pojawił się złośliwy błysk, a ona uśmiechnęła się nikczemnie. „Nie, jestem okropną kucharką. Mam tendencję do przypalania wszystkiego. Więc gotowanie dla ciebie będzie przyjemnością”.
Chwycił ramię krzesła, jego mięśnie szczęki zadrgały. „Ostrożnie, Dana. Nie prowokuj mnie”.
„Albo co?” Uniosła brew. „Dasz mi klapsa?”
Jake wstał i usiadł obok niej. „Jeśli będę musiał, zrobię to. Czy to jest to, co lubisz? Mam ci teraz dać klapsa?”
Rzucając mu lodowate spojrzenie, potrząsnęła głową. „Nie waż się mnie dotykać”.
Z prędkością błyskawicy i zanim zorientowała się, co się dzieje, Jake znalazł się na niej, przyciskając ją swoim ciężarem. Była uwięziona.
Dana próbowała go odepchnąć i uwolnić się, ale był dla niej zbyt silny. „Zejdź ze mnie, palancie, albo wydrapię ci oczy”.
Uśmiechając się do Dany, zachichotał. „A jak zamierzasz to zrobić z rękami unieruchomionymi nad głową?”
Jej wijące się ciało podnieciło Jake’a i zbliżył usta do jej szyi. Czuł jej pulsujący puls, gdy delikatnie całował jej miękką, gładką skórę. Pachniała tak dobrze, a smakowała jeszcze lepiej.
„Puść mnie, bo zacznę krzyczeć”.
Roześmiał się. „Proszę bardzo. To nie będzie pierwszy raz, kiedy moi sąsiedzi z dołu usłyszą krzyk kobiety w tym mieszkaniu”.
„Prawdziwy z ciebie palant”, powiedziała i mocno go popchnęła.
„Daj spokój”, zawołał za nią Jake, „tylko się wygłupiałem”. Nabrał trochę makaronu pałeczkami i włożył go do ust. „Nie udawaj, że ci się nie podobało”.
Wiedział, że jej się podobało. Choć zachowywała się jak wariatka, widział, jak bardzo była podniecona – jak jej szyja zrobiła się czerwona, a ciało rozgrzało się pod nim.
Jego uśmiech przygasł, gdy zauważył twardość w swoich spodniach.
Jak na drobną kobietę, miała gorące ciało. Pod wpływem jego ciała stałaby się bardziej stonowana.
Jego wzwód drgnął.
Danę obudził zapach świeżej kawy, bekonu i jajek. Założyła szlafrok i weszła do kuchni, gdzie zastała gotującego Jake’a.
Nie mogła powstrzymać się od przygryzienia dolnej wargi.
Wyglądał wręcz seksownie z potarganymi włosami i rozpiętą koszulą, gdy roztrzepywał jajka szpatułką.
Ale kiedy się do niej uśmiechnął, przypomniała sobie, jak przytrzymywał ją poprzedniej nocy i rzuciła mu zabójcze spojrzenie.
„Daj spokój, nadal nie jesteś na mnie zła za wczorajszą noc, prawda? Tylko żartowałem”, powiedział, uśmiechając się.
„Nie miałeś prawa tego robić. Nigdy więcej mnie nie dotykaj”.
„Jeśli nigdy cię nie dotknę, jak sprawię, że zajdziesz w ciążę?”
Podniosła ręce do góry. „O mój Boże, czy ty nigdy nie słuchasz? Idę wziąć prysznic”.
Jake zdjął koszulę i rzucił ją za nią. „Chcesz, żebym do ciebie dołączył?”
Zarumieniła się, gdy jej wzrok przyciągnęła jego umięśniona klatka piersiowa i niesamowity sześciopak, a jej serce zaczęło bić szybciej.
Myśl o Jake’u pod prysznicem, jego mokrym, nagim ciele dotykającym jej, wywołała falę gorącego pożądania przepływającą przez całe jej ciało.
Odwróciła się i odeszła, mając nadzieję, że nie zauważył jej zaczerwienionej twarzy. „Trzymaj się ode mnie z daleka”, krzyknęła.
Odgłos jego śmiechu tylko ją rozzłościł, więc zatrzasnęła drzwi łazienki i odkręciła wodę na pełną moc, by go zagłuszyć.
W końcu usiadła, by zjeść śniadanie.
„Jakie masz plany na dzisiaj?”, zapytał.
„Idę zobaczyć się z Millie. Muszę jej opowiedzieć, co się dzieje, a potem skontaktować się z właścicielem mojego mieszkania. A ty?”
„Przez większość dnia będę w biurze, przygotowując się do mojej nieobecności. Potem idę na siłownię. Podrzucę cię po drodze i odbiorę, gdy skończę”.
Przyłapała go na tym, że patrzy na jej nogi. Zerkając w dół, Dana zdała sobie sprawę, że jej sukienka podwinęła się, gdy usiadła na kuchennym stołku.
Obciągnęła sukienkę i próbowała ukryć swoją rozpaloną twarz w dłoniach.
„Widzisz, ty też się ze mną droczysz. Masz na sobie ładną sukienkę. Pokazuje twoje niesamowite nogi”. Przesunął dłoń w kierunku jej kolana.
Odtrąciła jego palce i spojrzała na niego z pogardą.
„Muszę się zbierać. Chodźmy”, powiedział, a za jego uśmiechem kryła się nutka rozczarowania.
Dana odwróciła się, by pozbierać swoje rzeczy, ale Jake złapał ją za rękę i przytrzymał.
„Co powiesz na buziaka dla swojego męża, zanim rozpoczniemy ten dzień?”
Dana cofnęła rękę i spojrzała na niego z pogardą. „Wolałabym pocałować zdechłego szczura”.
Jake roześmiał się i ruszył w stronę drzwi. Dana była zadowolona, że patrzył w inną stronę, gdy na jej ustach pojawił się mały uśmieszek.