Rhea Harp
Przesuwam ręcznik, starając się zakryć jak najwięcej ciała. „Nie czuję się teraz najlepiej” mówię mu. Bardziej odpowiednim stwierdzeniem byłoby prawdopodobnie: „Co ty tu, do cholery, robisz?” Ale bądźmy szczerzy, podpisałam te cholerne papiery bez czytania regulaminu. Prawdopodobnie ma prawo być tutaj, ile mu się podoba.
Odwraca się do mnie, a ja wzdycham, moje policzki płoną pod jego skupionym wzrokiem, i gdy mój tyłek dosłownie wystaje zza tego cholernego ręcznika.
„Jak nazwała mnie Arielle, kiedy przyszła do mojego biura?” zapytał.
„Nie…” Próbuję sobie przypomnieć. „Sir?”
„Dokładnie. Nie dostałaś instrukcji wdrożeniowych?”
Śmieję się nerwowo, ale szybko przestaję, przypominając sobie, że nie jest to pora na żarty. Czy on naprawdę oczekuje, że będę nazywać go sir? Mam dwadzieścia cztery lata. On nie może mieć więcej niż trzydzieści. Jesteśmy prawie w tym samym wieku, do cholery.
„Nie” mówię, a mój głos jest znacznie cichszy, niż planowałam.
Kiwa głową i skupia na mnie wzrok, podchodząc do mnie. Ściskam mocniej brzegi ręcznika i wypuszczam drżący oddech, gdy podchodzi tak blisko, że jego piżmowy zapach miesza się z liliowym zapachem mojego szamponu.
Nie ruszam się z miejsca, gdy idzie za mną, oglądając moje prawie nagie ciało pod każdym kątem. Z jego gardła wydobywa się pomruk aprobaty i wyciąga rękę, by odsunąć moje włosy z ramienia. Drżę pod jego dotykiem, ale milczę.
Jego dłonie wędrują do krawędzi mojego ręcznika i delikatnie ściągają go w dół, aż puszczam. Upada u moich stóp, a moje oczy podążają za jego ruchem.
„Panie Reed” błagam, nie bardzo wiedząc, o co proszę. Dlaczego nagle tak się mną zainteresował?
Staje za mną, a jego ręka oplata moje ciało, sięgając w dół, by dotknąć mojej ciepłej łechtaczki. Sapię, całe moje ciało napina się i rozluźnia w tym samym czasie. Czuję, jak moja wilgoć rozprzestrzenia się wokół, od mojego wejścia z powrotem do mojej pulsującej łechtaczki.
Kurwa. Nie powinnamm była używać tego wibratora. Co on sobie teraz pomyśli? Że siedziałam tu i czekałam, aż przyjdzie i mnie zerżnie? Wstyd oblewa mnie, gdy tak stoję i czekam na jego reakcję.
„Co robiłaś pod prysznicem, Evelyn?” pyta, a jego głos staje się coraz głębszy.
„Ja… ja nie…”
„Baju, baju, będziesz w raju” drwi, ale to nie jest zabawne. Czuję, że to groźba. I w tej chwili naprawdę przeraża mnie to na tyle, że zastanawiam się dwa razy nad tym, co powinnam powiedzieć.
Oczyszczam gardło i mocno przygryzam wargę, zanim ponownie się odzywam. Nie ma mowy, żebym powiedziała mu o tym, co właśnie robiłam pod prysznicem.
„Brałam tylko prysznic. Nie ma potrzeby robić z tego problemów”.
Mocny klaps ląduje na moim tyłku, a ja wydaję ostry, niespodziewany okrzyk.
„Nie okłamuj mnie, kurwa. Ledwo cię dotknąłem, a ty jesteś mokra. Co robiłaś pod prysznicem?”
O Boże. Głowa zaczyna mi wirować z nerwów i mamroczę słowa, które same wypływają z moich ust, nie wiedząc, co tak naprawdę mówię.
„Po prostu… musiałam się zrelaksować. Miałam długi dzień…”
„No i…?”
„Ja… użyłam tej rzeczy na półce, do cholery” wyduszam z siebie, wdzięczna, że nie stoimy teraz twarzą w twarz. Gdyby tak było, prawdopodobnie rozpłynęłabym się ze wstydu.
Wzdycha i zdejmuje palec z mojej łechtaczki. Moje ciało drży w odpowiedzi, potajemnie tęskniąc za jego powrotem.
„Odwróć się” rozkazuje, a rozczarowanie w jego tonie sprawia, że i ja jestem dziwnie zdenerwowana.
Podporządkowuję się i, ku mojemu zaskoczeniu, zamiast unikać jego spojrzenia, prostuję ramiona i patrzę mu prosto w oczy.
„Więc to robisz ze wszystkimi nowymi dziewczynami? Sprowadzasz je tutaj i pieprzysz?” Syczę z sarkazmem. „Wymarzona praca, prawda?”
I oto jest. Mój mechanizm radzenia sobie. Miałam chyba z dziesięć lat, kiedy zdałam sobie sprawę, że plucie jadem w innych ludzi sprawiało, że mój ból ranił trochę mniej. Nigdy nie nauczyłam się tego kontrolować. A teraz, gdy jestem dorosła, zwykle wychodzi to w najgorszych możliwych sytuacjach. Tak jak w tym momencie.
Pan Reed zaciska szczękę i owija palce wokół mojej szyi, ściskając tak mocno, że żyły na jego przedramieniu zaraz eksplodują.
Nie mogę oddychać, a panika osiada głęboko w moim wnętrzu. Pulsowanie na mojej łechtaczce powraca. Moje oczy rozszerzają się w szoku na myśl o przyjemności, która mnie ogarnia, podczas gdy powinnam walczyć o swoje cholerne życie.
„Nie masz pojęcia, co ja, kurwa, robię, dziewczynko”. Spogląda w dół na moje usta, a potem z powrotem w moje oczy. „Więc sugeruję, żebyś zamknęła te śliczne usta teraz, zanim wepchnę ci knebel do gardła. Daj mi swoje ręce”.
Moje ciało porusza się samo, wyciągając obie ręce przed siebie, gdy zwalnia chwyt na moim gardle, a ja wciągam długi, paniczny oddech.
Nie myli się. Nie mam pojęcia, co robi.
Wiedziałam o akademiach seksu od dziewczyn z salonu, w którym pracowałam. Ale nigdy nie pytałam o szczegóły.
Dlaczego to robi i jak wygląda jego zwykły dzień… nie mam pojęcia.
Odpina pasek, wyciąga go ze szlufek spodni i owija wokół moich nadgarstków. Przepycha wtyczkę przez najciaśniejszą dziurkę, ściskając moje dłonie tak, że nie mogę nimi poruszyć.
„Czy zamierzasz mnie skrzywdzić?”
Odwraca mnie siłą i ponownie daje klapsa w tyłek.
Sapię. Moje policzki płoną.
„Tak” mówi, jakby to, co właśnie zrobił, nie było wystarczającym potwierdzeniem. „A ty będziesz grzeczną dziewczynką i temu ulegniesz, Evelyn. Jesteś kłamcą”. Klaps. „Odzywasz się bez pytania”. Klaps. „I nie zwracasz się do mnie tak, jak ci kazano”. Kolejny klaps.
Nie czuję już swojego tyłka. To nie jest seksowny rodzaj klapsa, który sprawia, że odlatujesz. Jest to rodzaj, który po raz pierwszy w moim życiu sprawia, że chcę pomyśleć dwa razy, zanim powiem cokolwiek.
Kolejny klaps. Mocniejszy. Ostrzejszy. Bardziej bolesny niż poprzedni.
„Tak” wymamrotałam. „Proszę pana” szybko dodaję. „Tak, rozumiem”.
To boli, ale moja łechtaczka pulsuje. A moja wilgoć rozprzestrzeniła się po całej wewnętrznej stronie ud.
„Dobrze. A teraz na kolana”.