Tinkerbelle Leonhardt
CORA
Trudno było mi ukryć uniesienie, gdy Hael powiedział mi, że Ellie jest jego siostrą, a nie żoną. Nie byłam gotowa dociekać dlaczego, aż tak się ucieszyłam.
Nie mogłam zaprzeczyć, że uważałam go za atrakcyjnego, wręcz piekielnie seksownego, jeśli mam być całkowicie szczera.
Ale w ciągu krótkiego czasu, jaki miałam na rozmowę z nim, zdałam sobie sprawę, że jest kimś więcej niż tylko atrakcyjnym facetem. Był dobrym człowiekiem. Był nawet słodki.
Czy coś do niego czułam? Do pieprzonego kowboja?
Nie ma mowy, żeby coś mogło z tego być. Nawet nie wiem, czy tu zostanę.
Mimo to, nie mogłam przestać myśleć o tej możliwości. Kiedy podciągałam moje rozciągliwe dżinsy na mój obfity tyłek, mój umysł powracał do fantazji o jego wielkich, zrogowaciałych dłoni, które je ze mnie zsuwały.
Zapytał mnie, czy byłam już na balkonie.
– Balkon? Nawet nie zauważyłam, że tam jest – przyznałam.
– To musi być najlepszy widok na gwiazdy w całym mieście – uśmiechnął się.
I tak oto założyłam dżinsy i conversy, by towarzyszyć mu w podziwianiu widoku z balkonu.
Zerknęłam w lustro, krzywiąc się na widok moich wciąż czerwonych, podpuchniętych od płaczu oczu.
Na dworze jest ciemno. Kogo to obchodzi?
Postanowiłam nie nakładać makijażu. Nie chciałam, żeby czekał, nie chciałam też sprawiać wrażenia, że jestem wymagająca.
To znaczy, według standardów miasta nie byłam, ale tutaj ludzie jeszcze mniej zwracali uwagę na swój wygląd.
Wychodząc z sypialni gościnnej do salonu, uśmiechnęłam się na widok Haela bawiącego się z psami. Nie widziałam Caina i Della tak rozbawionych, odkąd przyjechałam poprzedniego wieczoru. Kiedy mnie zobaczył, podniósł wzrok z wielkim uśmiechem na twarzy.
Te dołeczki za każdym razem mnie ruszają!
– Prowadź – powiedziałam.
Ruszyłam za nim po schodach, gdzie znajdowały się pozostałe trzy sypialnie. Zdałam sobie sprawę, że ledwie zbadałam drugie piętro domu. Obok głównej sypialni były drzwi prowadzące na balkon na zewnątrz.
– Z głównej sypialni też jest wyjście – powiedział Hael. – Taras okrąża całą zachodnią stronę domu. – Otworzył drzwi i poprosił, żebym wyszła pierwsza.
Przysunęłam się do barierki, żeby podziwiać widok, a on stanął obok mnie. Poczułam, że włosy na karku stają mi dęba.
Czy to przez powiew wiatru, czy raczej przez to, że on jest tak blisko?
Stojąc obok siebie, patrzyliśmy na gwiazdy ponad małomiasteczkowymi światłami Flake Wood Falls. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek czuła się tak spokojnie w mieście.
– To jest piękne – powiedziałam.
– Kilka lat temu pomogłem Gregowi zbudować balkon, żeby mógł podziwiać gwiazdy – powiedział, wyglądając na nieco smutnego.
– Naprawdę za nim tęsknisz.
– Wszyscy za nim tęsknimy. Ellie była z nim bardzo zżyta. Był dla niej jak drugi ojciec.
Jak ojciec... A jednak jakoś nigdy nie potrafił się zmusić, by być ojcem dla mnie. Co było ze mną nie tak?
– Wygląda na to, że wielu ludziom na nim zależało – powiedziałam, dławiąc w gardle rozczarowanie.
– Tak – powiedział Hael – to był naprawdę dobry człowiek. Troszczył się o innych ludzi bardziej niż o siebie. Był niemal zbawcą całego miasta.
Dokładnie to samo powiedział Reg!
Czy w tym człowieku, którym gardziłam przez całe życie, było coś więcej? Nigdy nie zastanawiałam się nad tym, jak wyglądało jego własne życie, tylko nad tym, że nigdy nie był częścią mojego.
Ale to, co Reg powiedział wcześniej w barze, że Greg był ze mnie dumny i pokazywał moje szkolne zdjęcia, wprawiło mnie w zakłopotanie.
Jak mógł twierdzić przed swoimi przyjaciółmi, że jest ze mnie taki dumny, skoro nie zależało mu nawet na tyle, żeby zadzwonić? Czy czegoś mi brakowało?
Chciałam wiedzieć więcej, ale zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, Hael zapytał mnie: – Więc, Cora, co robiłaś, zanim tu przyjechałaś?
– Och – odpowiedziałam – jestem pisarką.
– Naprawdę? Wow!
– Tak, mam kolumnę w tygodniku. Głównie są to bzdury, żeby zapełnić strony.
Zastanawiałam się, czy powiedzieć mu dokładnie, jakiego rodzaju felietonistką jestem. Był facetem z małego miasteczka i uznałam, że jeśli spróbuję mu to wyjaśnić, może go to przerazić.
– I podoba ci się to? – zapytał.
– Uwielbiam to! – odpowiedziałam. – To znaczy, jasne, to nie było dokładnie to, co myślałam, że będę robić. Myślałam, że do tej pory będę już nagradzaną autorką. Ale nasi czytelnicy wydają się pozytywnie reagować na moje artykuły.
– Czy będziesz mogła nadal pisać, będąc tutaj? – zapytał Hael.
– Próbuję się tego dowiedzieć. Nie ma tu zbyt wielu okazji do pisania o tym, o czym ja piszę.
– A co to jest? – zapytał Hael. – To znaczy, o czym piszesz?
No to jazda.
– O seksie – odpowiedziałam z uśmiechem.
– Słucham? – Jego oczy rozszerzyły się.
– Seks. Piszę o seksie. I o wszystkim, co się z nim wiąże. Randki, związki, zdrowie kobiet, samozadowolenie... Czasami robię recenzje.
– Co... Jakie recenzje?
Wyraz jego twarzy był bezcenny, gdzieś pomiędzy zakłopotaniem a niezaprzeczalną ciekawością.
– Głównie nowości na rynku. Zabawki i produkty dla przyjemności kobiet i par. Tego typu rzeczy.
– Tego się nie spodziewałem. – Jego policzki zabarwiły się lekko na czerwono, gdy się roześmiał.
Jasna cholera, czy przeze mnie się zarumienił?
Wyglądał na zafascynowanego, więc kontynuowałam. – Społeczeństwo robi z tych wszystkich rzeczy coś, czego kobiety się wstydzą, a rezultatem jest masa kobiet w tym kraju, które nawet nie znają swojego ciała, nie wiedzą, jak się nim cieszyć i jak o nie dbać. Czuję więc, że daję im możliwość poznania samych siebie... i trochę rozrywki.
– Ale moja baza czytelników nie znajduje się raczej tutaj – powiedziałam, wskazując na migoczące światła małego, sennego miasteczka. – I nie jestem pewna, czy będę mogła pracować zdalnie w mojej obecnej pracy, więc pozostanie na dłużej... nie wiem, czy jest to dla mnie w zasięgu ręki. Nie jest to zamierzona gra słów.
– Myślisz o odejściu?
Czy w jego głosie słyszę rozczarowanie?
– Może – powiedziałam. – Po prostu muszę się jeszcze wiele dowiedzieć, a nie chcę rezygnować z kariery, żeby zajmować się ranczem, o którym nic nie wiem.
– Cóż, może nie musisz. Musi być jakiś sposób, żebyś mogła robić jedno i drugie – zaproponował.
– Ja tylko... Nie wiem, czy to życie jest dla mnie. Jestem tak bardzo zagubiona. Nie czuję się zdolna do robienia tego wszystkiego, w czym Greg był tak dobry. Nawet nie wiem, jak jeździć konno.
– Nauczę cię jeździć. – Uśmiechnął się, trochę złośliwie.
Nie potrafiłam tego do końca określić, ale miałam wrażenie, że jego wypowiedź jest podszyta podwójnym znaczeniem, a erotyczne wizje ujeżdżania pewnego kowboja roztańczyły się w moim zboczonym umyśle.
– Próbujesz mnie przekonać, żebym została? – zapytałam.
– Pasujesz tu. Widzę to.
Jego słowa były pocieszające, ale nie miał racji. Dowiodły tego ostatnie czterdzieści osiem godzin. Wszystko, całe to gówno, które wydarzyło się w barze i z Ellie...
– Hael – zaczęłam, ale zanim zdążyłam skończyć, obrócił mnie tak, że oparłam się plecami o barierkę i połączył moje usta ze swoimi.
W pierwszej chwili zamarłam, zszokowana jego nagłym i śmiałym ruchem, ale gdy jego język przesunął po mojej górnej wardze, otworzyłam usta i pozwoliłam mu wejść.
Odwzajemniłam pocałunek, delikatnie głaszcząc jego język swoim i wodząc dłońmi po jego szerokich, umięśnionych ramionach. Jego dłonie spoczęły na mojej szczęce, a on się cofnął, pozostawiając nasze nosy lekko zetknięte.
– Nie odchodź, Cora – wyszeptał. – Wszystko dopiero zaczyna się rozkręcać.
Przycisnęłam z powrotem swoje usta do jego i przesunęłam dłonie na jego włosy, gdy nasz pocałunek się pogłębił. Zsunął swoje twarde dłonie w dół mojego ciała, chwytając mnie za tyłek i podciągając moje nogi tak, by oplotły się wokół niego, a mnie mocniej przycisnął do poręczy.
To nie był zwykły pocałunek. Tak się złożyło, że był to najwspanialszy pocałunek, jakiego kiedykolwiek w życiu doświadczyłam. Sprawił, że poczułam się jak nastolatka. Poczułam motyle w brzuchu... i w innych miejscach.
Nie mogłam nie poczuć, nawet przez nasze ubrania, jego rosnącej męskości, a ja sama stawałam się coraz bardziej mokra. Czując iskry między nogami, pragnęłam zrzucić z siebie ubranie.
Wszystko było w porządku, jakby nasze gwiazdy idealnie się ułożyły, a my oboje byliśmy dokładnie tam, gdzie powinniśmy być.
Ta noc, ten niesamowity, seksowny mężczyzna... Nie mogę uwierzyć, jakie to idealne.
Przesunęłam biodra, by usiąść na poręczy, gdy nagle...
– Kurwa! – krzyknęłam. Nie mogąc się utrzymać, zsunęłam się tyłem przez barierkę balkonu. Moje nogi kurczowo trzymały się talii Haela, podczas gdy górna połowa ciała wisiała do góry nogami nad krawędzią.
Kurwa. Jego. Mać.