
Mason skrzyżował nogi, wziął kolejny łyk szkockiej i obserwował ją znad brzegu kieliszka. Wyczuwał, że uciekłaby, gdyby dano jej szansę, choć wcale jej nie powstrzymywał.
Obecnie martwił go fakt, że nie miał pojęcia, co z nią zrobić. Elnora była wynikiem chwilowego impulsu, co było bardzo nie w jego stylu.
Jego pełnomocnik powinien się już dowiedzieć o jego hojnej ofercie na towar przy stoliku jedenastym i na pewno chciałby poznać jego motywy i zorganizować transport.
Nie przemyślał tego; zrzucił winę na jej czarujące, orzechowe oczy, które teraz wyglądały na przerażone.
„Wszystko w porządku?”
Patrzył, jak Elnora odsuwa się od niego z niespokojnym uśmiechem. Jej wzrok przeskanował salon, a on zastanawiał się, co jej chodzi po głowie. Wciąż nie powiedziała mu, kim jest Marcy.
Czy L’Éclipse handlował kobietami za pośrednictwem innego kartelu? Ricario by mu o tym powiedział. Ale jeśli ta Marcy zatrudniała kobiety takie jak Elnora, to może faktycznie powinna prowadzić aukcję.
Z drżącym spojrzeniem odpowiedziała: „Dlaczego miałoby nie być w porządku?”
„Wyglądasz na skrępowaną” zauważył. Nie sądził, żeby zrobił coś, przez co mogła poczuć się nieswojo. Raczej odwrotnie, to jej natarczywe spojrzenie sprawiało, że był spięty i miał ochotę ją pożreć
„Powiesz mi teraz, kim jest Marcy?”
Ale wtedy Elnora wstała i powiedziała: „Wygląda na to, że musimy się pożegnać, Mason. Nie czuję się najlepiej. Zamówię sobie taksówkę”.
Jej słowa sprawiły, że parsknął śmiechem. Nie dlatego, że firma taksówkarska nie wysłałaby auta do jego pięknej rezydencji – była prowadzona przez Irlandczyków i nie działała na terytorium Castelli.
Ale dlatego, że odnosiła mylne wrażenie, że może odejść.
Sprowadzenie jej aż tutaj, do jego prywatnego domu bez dokładnego sprawdzenia jej przeszłości było lekkomyślne, a Mason Dimitri nie był lekkomyślny. Lekkomyślność nie pozwoliłaby mu zostać szefem mafii rodziny Castelli.
„Zgaduję, że ta Marcy nie powiedziała ci, jak to działa?”
Oparła wolną rękę na biodrze, zmuszając go do spojrzenia na jej piękne kształty.
Nie mógł się doczekać, żeby zobaczyć ją bez tej czerwonej sukienki, ale musiał ją rozgryźć zanim przyjedzie Antonio, jego najstarszy przyjaciel i prawa ręka Antona.
„Nie rozumiem” warknęła Elnora. „Mason, nie rozumiem, co masz na myśli”.
Na szczęście jej uwierzył. Pochylił się do przodu, postawił szklankę z whisky na stoliku obok i kiwnął palcem, żeby usiadła obok niego.
„Tu mi dobrze” powiedziała, krzyżując ręce na piersi.
Stawała się coraz bardziej uparta, co działało mu na nerwy, i musiał przyznać, że drażnił go jej dyskomfort.
Chwilę temu dzielili namiętny pocałunek, a teraz jej oczy nie odzwierciedlały już tego dzikiego głodu, który go zżerał. Wstał, odetchnął głęboko i podszedł do niej.
„Czułbym się swobodniej, gdybyś nie sprawiała wrażenia, że nie możesz się doczekać, żeby się ode mnie uwolnić. Porozmawiajmy. Usiądź”.
Skierowała się w stronę kanapy, a gdy przechodziła obok niego, z ulgą zauważył, że jej spojrzenie złagodniało.
„Kim jest Ricario?” zapytała, kierując na niego błyszczące oczy i kładąc obok siebie torebkę.
Wyprostował się, obserwując Elnorę uważnie. Zawsze ufał swojej intuicji, która teraz dręczyła go, podsuwając mu pewną niedorzeczną myśl.
Elnora nie pasowała do miejsca takiego jak L’Eclipse i jeśli tak faktycznie było w rzeczywistości, oznaczało to, że nie była jedną z dam.
„Ricario jest właścicielem klubu l’Éclipse. To on go prowadzi”. Mason oparł się o kanapę.
Zapytała, biorąc głęboki oddech: „A ty, czym się zajmujesz?”
Znów zadała to pytanie. ~Dlaczego ją to obchodziło? Poza tym nie wierzył, że w Berkton był jeszcze ktoś, kto nie wiedział, kim jest i czym się zajmuje.
Jeśli miała jakiekolwiek pojęcie o tym, co działo się w L’Éclipse, powinna wiedzieć.
„Nie, to tak nie działa. Odpowiedziałem na jedno z twoich pytań, a teraz ty odpowiesz na jedno z moich”.
„W porządku”. Skrzyżowała nogi, a jego oczy podążyły za jej ruchem.
Był oczarowany jej obecnością i zastanawiał się, czy w końcu uda mu się zobaczyć, jak wygląda bez tej obcisłej sukienki.
Mimo oszołomienia, spróbował się odprężyć i spojrzał na nią; jej strój i zapach były bardzo kuszące. Była zbyt doskonała, żeby być jedną z dziewczyn Ricario.
„Kto to jest Marcy?”
„Przyjaciółka”. Znów przybrała obronny ton.
„Musisz dać mi więcej szczegółów, El” szepnął Mason, przysuwając się do niej.
Zaczynał sobie uświadamiać, że istniała szansa, iż nie była osobą, za którą ją uważał. Ona pewnie też brała go za kogoś innego.
To dlatego tak bardzo różniła się od zwyczajowych dam Ricario. Mason wstał, przeszedł przez pokój i wziął swój telefon z szafki.
„El, co dokładnie powiedziałaś strażnikom w klubie?” Mason przewinął listę kontaktów. Jeśli Ricario zgodził się na transfer, znaczyło to, że uruchomił już serię nieprzyjemnych w skutkach zdarzeń.
„Że miałam randkę w ciemno”.
„Tylko mi nie mów, że dopiero teraz zdałeś sobie sprawę, że nie jestem twoją randką w ciemno” powiedziała Elnora. Znów zaczęła się gorączkowo rozglądać.
Ricario i jego strażnicy postąpili bardzo nieostrożnie, wpuszczając osobę z zewnątrz do ekskluzywnego klubu, do którego nikt nie powinien mieć dostępu.
Ricario na pewno chciałby się dowiedzieć, kim jest Elnora, a to nie był typ człowieka, którego miałby ochotę widzieć blisko niej.
Wciąż należało wyjaśnić, kim była. Znalazła się w jego domu, a jedyną rzeczą, którą o niej wiedział, było jej imię. Musiał to naprawić. Mason włożył telefon do kieszeni, po czym podszedł do niej.
„Czyli Marcy jest twoją przyjaciółką i umówiła cię na randkę w ciemno?”
Elnora zarumieniła się, zażenowana, i skinęła głową. „Chciała dobrze”.
„Na pewno” odpowiedział cicho. Wystarczająco dobrze, żeby wystawić El na aukcję z najwyższą ofertą. Jego zawód przekonał go, że każdy ma coś na sumieniu; nie był przekonany co do tej Marcy.
„A ty?” zapytała. „Dlaczego w ogóle miałbyś się umawiać na randkę w ciemno?”
„Kto powiedział, że się umówiłem?
Elnora zmrużyła oczy i odsunęła się od niego. „Myślę, że kobiety często cię podrywają, ale podrywanie zupełnie obcej osoby wydaje się po prostu dziwne”.
„Schlebiasz mi”.
„Powiedz, że się mylę. Że nie zmieniasz kobiet jak rękawiczek”.
Mason uśmiechnął się. „Mam tylko jedną parę rękawiczek”.
„Akurat, ty zdeprawowany człowieku” powiedziała Elnora ze śmiechem. „Wiem, co mówię”. Mason uśmiechnął się i schował ręce do kieszeni. „A zatem?”
„Dlaczego cię to obchodzi?”
„Nie obchodzi” mruknęła.
Wpatrywał się w nią i nagle zawładnął nim nowy cel – chciał sprawić, żeby Elnora zapałała do niego uczuciem.
Mason podszedł do niej i pogłaskał ją po brodzie, a ona w odpowiedzi skupiła na nim wzrok. Mason wyobraził sobie tłum mężczyzn śliniących się na widok El i jego wnętrze przeszyło uczucie zazdrości.
„Dlaczego miałabyś potrzebować randki w ciemno, żeby poznać mężczyznę, El?”
Jej duże, orzechowe oczy błyszczały olśniewająco. „Ponieważ nie mam zbyt wiele wolnego czasu”. Następnie oblizała wargi, a on spojrzał na nie z zachwytem.
Mason przytaknął, przełknął ślinę i stwierdził, że musi coś wymyślić, zanim Ricario wyśle za nią swoich zbirów.
Rodzina Masona była jedyną z pięciu, która nigdy nie brała udziału w licytacji w L’Éclipse. Gdy Ricario się dowie, El stanie się jego nową obsesją.
Ale Mason nie miał pojęcia, jak wytłumaczyć Elnorze, że nabył ją na aukcji.
„Na co poświęcasz swój czas?”
„Nie chcesz wiedzieć” odpowiedziała Elnora z figlarnym uśmiechem na ustach.
Drażniły go jej błyszczące, orzechowe oczy; chciał wziąć ją w ramiona i całować aż do wyczerpania.
Brzęczenie w kieszeni przykuło jego uwagę. Wyciągnął telefon i przeklął pod nosem, gdy zobaczył, kto dzwoni.