Nasza Delilah - Okładka książki

Nasza Delilah

Alex Fox

Seth

Dotarliśmy do czegoś, co wydawało się być warsztatem samochodowym pośrodku niczego, na poboczu pasa drogowego.

Widziałam znak nazywający go Cascadia kilka mil wcześniej, choć myślałam, że wataha znajduje się na obrzeżach Albany-Lebanon, obszaru, który był bardziej zaludniony.

To po prostu wydawało się być w środku lasu, z przypadkowymi domami lub sklepami.

Nie odezwałam się ani słowem przez całe dwie i pół godziny jazdy, z czego pół godziny to był ruch w godzinach szczytu przy wyjeździe z Portland.

To sprawiło, że moja towarzyszka, której imię, jak się dowiedziałam, brzmiało Jewel – bardzo się zdenerwowała. Na początku próbowała nawiązać małą rozmowę, ale po chwili przestała.

Nie chciałam poznawać jej ani nikogo z watahy; chciałam wykonywać swoją pracę i zgubić się w lesie.

Coś w tym miejscu było tak zielone i tajemnicze, że przytrzymało moje spojrzenie, gdy jechaliśmy.

Wzywało mnie w sposób, w jaki Nowy Meksyk nigdy nie robił, co było dziwne.

Moim priorytetem nie było jednak zawieranie przyjaźni ani przebywanie tutaj. Musiałam wstrząsnąć sobą psychicznie kilka razy, aby przypomnieć sobie, że to była praca.

Że wyjadę i nigdy nie spojrzę wstecz.

Odwiedziłam Utah, Kalifornię, część Seattle i trochę wschodniego Oregonu, ale tej części nigdy właściwie nie widziałam.

To było tak, jakby las próbował dotknąć wszystkiego w pobliżu i to było... urzekające.

Natura była tak blisko ludzi, bez względu na to, jak bardzo próbowali ją wyprzeć. Niektóre obszary zdawały się to ogarniać.

Mogłam poczuć, jak ziemia wibruje w moich kościach i oddycha w mojej duszy.

Nawet gdy wyszłam z pojazdu, a moje stopy chrzęściły na luźnym żwirze, mogłam zobaczyć chwasty i kwiaty próbujące wyskoczyć spod surowego terenu; niepowstrzymane, urzekające piękno.

Niestety, kiedy znajdujesz się w nieznanym miejscu otoczonym lasem, czasami może to sprawić, że poczujesz się bardzo zdezorientowany.

Trzeba było zachować ostrożność. To było coś, o czym pamiętałam na później, kiedy będę musiała przez nie przejść.

Zachowałam obojętną twarz, gdy wyszłam z pojazdu, a Jewel już kierowała się w stronę drzwi.

– Seth! – zawołała, jej palce skręciły się w pobliżu pępka. Rzuciła na mnie nerwowe spojrzenie, zanim zwróciła swoją uwagę z powrotem na drzwi.

Zostałam przy samochodzie, nie wykonując żadnego ruchu do przodu, gdy rozglądałam się po otoczeniu.

Zielone drzewa, zarówno sosnowe, jak i pełne liści, kołysały się na wietrze. Ptaki śpiewały w pobliżu i wszystko było bardzo... uspokajające.

Ten spokój został zakłócony, gdy metalowe drzwi z ekranem zatrzasnęły się, sprawiając, że Jewel natychmiast odskoczyła z pochyloną głową.

Moja głowa obróciła się w kierunku drzwi, gdy chudy, silny mężczyzna w poplamionej smarem białej koszulce wyszedł, wycierając swoje czarne ręce o to, co zakładałam, że było zwykłą czerwoną szmatą, która teraz była pokryta ciemnym brudem.

– Jakiej części “przyprowadź ją do domu watahy” nie zrozumiałaś? – warknął, sprawiając, że Jewel odchyliła się do tyłu.

Jego głos odbił się pogłosem po parkingu. A moje oczy zwęziły się.

Nie był groźny. Zirytowany na pewno, ale nie tak, by uderzyć kobietę, jak niektóre inne alfy mogłyby.

Nie, on praktycznie ociekał dominacją; sączyła się ona z jego porów.

Był na tyle silny, że sprawiłby, że zwykły człowiek zacząłby uciekać w popłochu, gdyby kiedykolwiek został przez niego wyzwany.

Utrzymywał tę samą władczą obecność w każdym swoim ruchu, nie pokazując jej.

Miejmy nadzieję, że nie ma ego, które dorównuje tej naturze.

Myśl ta przyszła mi do głowy, dopasowując się do małego grymasu na mojej twarzy.

Bardzo w to wątpiłam, zważywszy na to, że zarówno on, jak i jego brat, już zaburzali umowę, którą z nami zawarli.

Jego spojrzenie powędrowało prosto na mnie, jego nozdrza rozszerzyły się. Wilki niezbyt lubiły nasz zapach, a alfa?

Jestem pewna, że potrafił wyczuć zapach lepiej niż przeciętny wilk, więc wiedział, że jestem tam nawet zanim drzwi się otwarły.

– Ty jesteś Delilah? – zapytał wojowniczo, patrząc na mnie z góry na dół i wychodząc powoli z drzwi w moją stronę.

Jewel została przy drzwiach sklepu z wciąż pochyloną głową.

Wypuściłam oddech, starając się nie przeklinać ani nie przewracać oczami. Byłam pewna, że mógł powiedzieć, że jestem zirytowana przez mój język ciała, jak również przez mój ton.

– Tak, a według umowy miałam spotkać się z twoim betą, tymczasem spotykam się z tobą i Colem, a ten drugi…

– Mój brat jest w tej chwili niedysponowany, podobnie jak ja – stwierdził Seth, przerywając mi i schodząc po schodach, by stanąć przede mną.

Jego oczy próbowały wbić się w moje. Gest dominacji, by postawić mnie na swoim miejscu.

Nie patrzyłam na niego bezpośrednio, skupiając się na lesie.

Znałam tę sztuczkę. Seth miał wybujane ego.

Próbował zmusić mnie do wycofania się, mimo umowy zawartej z naszym sabatem i to mnie wkurzało.

Zastanawiałam się, kto zawarł umowę z sabatem; Seth nie wyglądał na takiego, który prosiłby o pomoc.

Ale przecież żaden alfa nigdy tego nie robił, chyba że dla dobra watahy.

Dlatego tak długo odmawiali naszej pomocy, ale też większość nadnaturalnych starała się nie ujawniać przez bardzo długi czas.

Co skłoniło ich do szukania nas, skoro wyraźnie nie chciał pomocy?

Nie, nie myśl tak, Dee.

To tylko praca.

Mentalnie zbeształam siebie, gdy ponownie odnalazłam swój głos. Mój głos był kruchy i ostry.

– Więc może nasz kontrakt jest nieważny. Wrócę do Nowego Meksyku i inna czarownica może zająć się waszym problemem.

Mój ton zabrzmiał zadziornie, ale nawet teraz unikałam bezpośredniego kontaktu wzrokowego, mimo że czułam, jak jego oczy wwiercają się we mnie.

– Nie mam z tym problemu, mój brat jest tym, który wezwał czarownice. Zgodziłem się tylko dlatego, że potrzebujemy luny, aby jeden z nas mógł przejąć watahę.

To sprawiło, że przeleciałam wzrokiem do jego oczu. – Ale myślałam, że obaj...

Słowa zamarły na moich ustach.

Jego oczy były poplamione złotem, jego włosy były głęboko brązowe jak kora na sośnie. Nie pachniał jak mokry pies.

Zamiast tego pachniał...

– Tak, chcemy to zrobić w tym samym czasie, żeby było sprawiedliwie – powiedział z uśmiechem. Jego oczy wpatrywały się w moje, a jego ton był teraz lekko rozbawiony. – Jeszcze jakieś pytania?

On tak naprawdę nie chciał złamać umowy, drań tylko chciał patrzeć w moje oczy przez cały czas.

Nawet oni wiedzieli, że oczy mogą być oknem do duszy.

I cokolwiek zobaczył w moich, spodobało mu się.

Chciałam mu przyłożyć w pachwinę, ale zacisnęłam zęby, a moje spojrzenie było niewzruszone.

– Żadnych pytań – wymruczałam, zwężając oczy. Nie miałam zamiaru spuszczać wzroku ani płaszczyć się; bez względu na to, jak bardzo mój pęcherz błagał mnie, bym poprosiła go o łazienkę w tej chwili.

– Zawołaj swojego brata w takim razie. Spotkam się z wami oboma natychmiast, albo odejdę. – Mój głos był twardy i stanowczy.

Szczęka Setha drgnęła przez chwilę, ale mimo potu zbierającego się na moim czole nie wycofywałam się w tej kwestii.

Po chwili wzruszył ramionami, jego spojrzenie opuściło moje. – W porządku. Zadzwonię do niego. Jeśli potrzebujesz łazienki, jest jedna w środku. Jeśli chcesz coś zjeść, Jewel będzie musiała cię podwieźć.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea