Pokusa mafii - Okładka książki

Pokusa mafii

Belle Dowson

Sól i cukier

HAYLEY

Nic nie mogło umknąć Siobhan; wiedziała wszystko co działo się w jej podziemnym klubie – nie było dla niej tajemnicą, że Hayley była widziana z Lucą i, że zdecydowała się pracować dla niego jako kelnerka.

Wiedziała, że tego popołudnia była na kolejnym prywatnym spotkaniu z Lucą. Była świadoma, że Hayley pracuje dzień i noc, i chciała sprawdzić, co u niej.

Luca żył w niebezpiecznym świecie, przed którym Siobhan przysięgła chronić tę małą ptaszynę.

Hayley siedziała w biurze Siobhan, trochę zmęczona, ale szczęśliwa, że Siobhan dała jej dodatkowe zmiany.

„Zauważyłam, że świadczyłaś prywatne usługi kelnerskie”, rzuciła swobodnie Siobhan, gdy przeglądała notatki, które Luca zostawił na temat dodatkowych pieniędzy w wynagrodzeniu Hayley za obsługę kelnerską na spotkaniu.

Hayley poruszyła się niezręcznie – do czego zmierzała Siobhan?

„Pełen profesjonalizm, Siobhan. Żadnego piórka w zasięgu wzroku”, wyjaśniła Hayley, chociaż nie było czego wyjaśniać.

Siobhan skinęła głową.

„Rozumiem, że jesteś świadoma, kim on jest?” Siobhan zapytała dziewczynę, którą znalazła wiele lat temu w Rosji.

Dziewczynę, która ryzykowała własnym życiem, aby przedostać się przez Europę i ukryć się w Paryżu. Siobhan nie zamierzała pozwolić, by znów ją skrzywdzono.

„Jestem świadoma, że jest szefem mafii, człowiekiem, który potrafi zabijać w mgnieniu oka”, wyjaśniła Hayley.

Siobhan skinęła głową.

Hayley nie była głupia; wiedziała, że Luca był niebezpiecznym przestępcą – słyszała na własne uszy, jak zabił trzech ludzi. Ale to nie był dla niej wystarczający powód, by przestać o nim myśleć.

Przypuszczała, że nawet najbardziej rozsądne kobiety pragną mrocznego, tajemniczego niegrzecznego chłopca, prawda?

„Luca jest trudny, Hayley. Tego człowieka trudno zrozumieć”.

Hayley potrząsnęła głową na słowa Siobhan.

„W takim razie dobrze, że nie próbuję go zrozumieć”. Hayley uśmiechnęła się do swojej przyjaciółki i szefowej, po czym założyła maskę. „Jestem dużą dziewczynką, poradzę sobie”.

Hayley wstała i uśmiechnęła się ciepło do Siobhan, a następnie wyszła z pokoju. Siobhan westchnęła, gdy drzwi zamknęły się za młodą dziewczyną.

Miała dziwne przeczucie, że Lucę i Hayley czekał teraz nienajlepszy los.

Hayley zatrzymała się, gdy dotarła do balkonu dla VIP-ów za biurem, a jej serce zamarło, gdy spojrzała w kierunku stolika, przy którym siedział mężczyzna, o którym nie mogła przestać myśleć.

Zobaczyła blond piękność, która siedziała mu na kolanach i że on trzymał dłonie na jej udach.

Arianna była wszystkim tym, czym Hayley nie była – pióreczką. Luca spojrzał na Hayley, gdy ta wyszła z pokoju tylko dla personelu. Hayley nie mogła ukryć zazdrości na widok tej sceny.

LUCA

Luca patrzył, jak potrząsnęła głową, by otrząsnąć się z tego, co widziała i jak opuściła balkon dla VIP-ów. Dla niego Hayley była otwartą księgą.

Dzięki jej błyskotliwym oczom mógł zobaczyć, co myśli, a zazdrość o Ariannę była powszechna.

Pomyślał, że powinien zsunąć blondynkę z kolan i gonić Hayley, wyjaśnić, że założył, że jej tu nie ma. Czy to naprawdę sprawiłoby, że czułaby się lepiej?

Musiał powiedzieć jasno, że Hayley była jak każda inna dziewczyna z klubu. Ale wcale tak nie było. Hayley w żadnym razie nie była jak inne dziewczyny, które tu pracowały. Po pierwsze, nie nosiła pióra przy masce.

Może właśnie dlatego jej pragnął, miał na jej punkcie lekką obsesję. Nie była pióreczką, a nawet więcej – nie przyczepiła pióra do maski tylko po to, by się do niego zbliżyć, w przeciwieństwie do pozostałych dziewcząt.

Typowe, chichotał do siebie; ktoś mu kiedyś powiedział, że zawsze dąży do tego, czego nie może mieć.

HAYLEY

„Wszystko w porządku?” zapytał Ben, gdy Hayley po raz trzeci zatrzasnęła kasę.

Co się stało podczas jej spotkania z Siobhan? pomyślał, gdy z impetem oparła oparła się o ladę, na której stała kasa.

„Nic mi nie jest”, westchnęła Hayley i odważnie zerknęła na balkon, gdzie przez całą noc obserwowała, jak Arianna siedzi obok Luki, wtula się w jego szyję i popija szampana, którego dla niej zamówił.

Teraz patrzył przez balkon i ich spojrzenia na chwilę się spotkały, ale odwróciła wzrok i zaczęła sprzątać obok Bena.

Dlaczego była taka zazdrosna? Nie był jej i nie będzie, dopóki nie założy pióra.

***

Był wczesny poranek, a ona była zmęczona i starała się dokładnie usunąć niewielkie pozostałości makijażu, który miała na sobie. Słyszała, jak dziewczyny rozmawiają o pieniądzach, które zarobiły, pieniądzach, które dali im ludzie Marcello.

Hayley zwróciła uwagę na zwiędłe kwiaty, które stały w kryształowych wazonach; piękno przemija, podobnie jak zainteresowanie mężczyzn. A zainteresowanie Luki trwało tak długo, jak kwiaty, które wysłał.

Ava, wraz z kilkoma innymi pióreczkami, próbowała zaprosić Hayley na śniadanie. Ale Hayley nie była zainteresowana. Patrzyła więc, jak dziewczyny z nocnej zmiany wychodzą o mało efektownej 5 nad ranem.

Siedziała sama i szczotkowała włosy w ogromnej, nieuporządkowanej i przesiąkniętej perfumami garderobie. Rozczesała ostatnie loki, po czym spięła je w prosty kucyk.

Wtedy zauważyła, że drzwi się otwierają, a w nich stoi on. Gdy odłożyła szczotkę, zobaczyła, że utkwił swoje ciemne, smętne spojrzenie w jej odbiciu w lustrze.

Nie potrafiła kontrolować ani swojego przeklętego serca, które waliło jej w klatce piersiowej, ani uczucia w dole brzucha, gdy ich oczy się spotykały. To było irracjonalne i nienawidziła tego, czyż nie?

„W czym mogę pomóc?” Uniosła brwi, a on zamknął drzwi.

Jej serce przyspieszyło, gdy spojrzała na Lucę. Nigdy nie zgadłabyś, że ten mężczynza pił, rozmawiał z pióreczkami i cieszył się niezobowiązującą grą w karty. Wyglądał nieskazitelnie, czysto i zadbanie.

„Chciałbym zabrać cię na śniadanie”.

Hayley wstała powoli i odwróciła się do niego.

Podziwiał ją i myślał o tym, że tak wygląda o wiele lepiej. Jej naturalne piękno lśniło, a bladą cerę uzupełniały ciemne włosy w kolorze czekolady i oczywiście uderzające oczy.

Potrząsnęła głową. „Nie jestem głodna”, skłamała bezskutecznie, gdy jej żołądek dał o sobie znać.

Skrzywiła się, gdy się zaśmiał. Hayley uderzyło to, jaki był przystojny, jak łagodna była jego twarz, gdy się uśmiechał.

„W porządku”, syknęła cicho. „Możesz zabrać mnie na śniadanie”. Sięgnęła po kurtkę, a Luca otworzył jej drzwi, po czym położył rękę na jej plecach.

Wyszła na zewnątrz klubu, gdzie zobaczyła kilka znajomych twarzy, Frankiego i Nica. Usłyszała również imiona dwóch innych mężczyzn, barczystych facetów – jeden miał na imię Ric, a drugi Dom. Hayley zauważyła trzy ogromne SUV-y z przyciemnionymi szybami.

„Ile macie samochodów?” wykrztusiła, gdy zauważyła trzy auta stojące za nimi. Luca zaśmiał się lekko, ponieważ nie miała pojęcia, ile ma pieniędzy.

„Mam ich całkiem sporo. SUV-y to opancerzone samochody”, odpowiedział krótko, gdy zatrzymał się przed swoimi ludźmi.

„Opancerzone?” zapytała, a Frankie zaśmiał się z jej niewinności, ale odpowiedział na jej pytanie.

„Są uzbrojone, Hayley”, wyjaśnił Frankie. „Kuloodporne, gotowe na wszystko”.

Frankie spojrzał na Lucę, który wydawał się szczęśliwy, że tak szczerze odpowiedział na jej pytanie.

„Och”. To było wszystko, co Hayley zdołała z siebie wydusić. Samochody były przygotowane na niebezpieczeństwo, genialne.

„Nic, ty nas zawieziesz. Frankie, musisz sprawdzić blokadę i upewnić się, że wszystko idzie dobrze. Dom i Ric, musicie trzymać się blisko siebie”.

Wydawało się, że wszyscy ruszyli do akcji na słowa Luki.

„Panie przodem”, powiedział do Hayley, otworzył drzwi i wyciągnął rękę, której się przytrzymała, by wsiąść do samochodu.

„Hayley, tych czterech facetów, których właśnie widziałaś”, odezwał się Luca cicho, choć wiedział, że jego kuzyn z przodu słyszy każde słowo.

„Jeśli kiedykolwiek zajdzie potrzeba uzyskania pomocy, z jakiegokolwiek powodu, są to jedyne cztery twarze po mnie, którym możesz zaufać”.

Serce Hayley przyspieszyło na jego słowa.

„Dlaczego myślisz, że ci ufam?” Hayley powiedziała sceptycznie, co rozśmieszyło Lucę. Spojrzał na ponure spojrzenie, jakie rzucił mu ten rozkoszny anioł.

„Jeśli mi nie ufasz, to popełniłaś błąd w momencie, gdy wsiadłaś do tego samochodu”, powiedział melancholijnie Luca. „Zawsze pamiętaj, że nawet sól może wyglądać jak cukier”.

Przez jej ciało niekontrolowanie przebiegł dreszcz. Wypowiedział te słowa tak spokojnie, a przecież wiedziała, że bez problemu mógł ją po prostu zabić. Ale zachowywała się dzielnie, jakby jego słowa jej nie dotyczyły.

Hayley dobrze znała porównanie do soli i cukru i nie zamierzała tak łatwo mu zaufać.

„Nikomu nie ufam, Luca”, powiedziała stanowczo.

Część Luki wierzyła tej dziewczynie. Luca wierzył, że ona woli walczyć, niż ufać. Zasmuciło go to – o co walczyła? Co lub kto popchnął ją do życia w izolacji?

Nic zatrzymał się przed całodobowym barem. Skinął głową kuzynowi, na co Luca opuścił samochód.

Otwierające się drzwi samochodu wyrwały Hayley z oszołomienia, więc wysiadła, a Luca poprowadził ją do restauracji i do stolika przy oknie. Hayley zobaczyła, że Nic siedział w samochodzie i rozmawiał przez telefon.

Luca nie tracił czasu i zamówił kawę, gdy kelnerka podeszła do stolika, a Hayley zrobiła to samo i podniosła klejące się do rąk menu.

„To chyba nie jest miejsce dla ciebie, Luca”.

Powiedziała, patrząc na niego znad menu, które udawała, że przegląda, a on uśmiechnął się lekko kącikiem ust. Uniosła brwi, jakby błagała o odpowiedź.

„Jestem oportunistą, Hayley”, brzmiała jego niejasna odpowiedź.

Hayley odłożyła menu, zdezorientowana jego słowami, gdy kelnerka przyszła z dwoma kubkami kawy i zapytała, czy są gotowi do złożenia zamówienia.

„Możemy prosić o jeszcze kilka minut?” Luca zapytał ładną kelnerkę, która skinęła głową i ponownie opuściła ich stolik. Ponownie skupił wzrok na Hayley.

„Oportunista?” zapytała Hayley i chwyciła obiema rękami swój kubek.

Wtedy coś zmieniło się w zachowaniu Luki, a Hayley poczuła zimny podmuch powietrza na karku, gdy drzwi do kawiarni się otworzyły.

Przez chwilę Luca patrzył na swojego kuzyna w samochodzie, który skinął głową – jego informator był tutaj.

Hayley patrzyła, jak facet ubrany w luźne dżinsy przechodzi obok ich stolika. Luca spojrzał na niego i obserwował, jak zajmuje miejsce przy ladzie. Po chwili przeniósł wzrok na bardzo zdezorientowaną Hayley.

„Przepraszam, bella”, mruknął i wstał od stolika, po czym podszedł do lady i stanął dwa stołki od faceta, który właśnie wszedł do kawiarni.

Luca grał w niebezpieczną grę: w biały dzień, bez ludzi i w bardzo publicznym miejscu. Zdawał sobie sprawę z ryzyka, jakie podejmował, gdy szybko spojrzał na Hayley, która siedziała i patrzyła na niego, nadal trzymała w dłoniach kubek z kawą.

Był lekkomyślny; ten drań mógł go zdradzić, zaprowadzić ludzi Borroniego prosto do Luki i dlatego musiał się tym zająć ~teraz~.

„Co masz?” Luca zapytał niskim, szorstkim i gwałtownym tonem. Facet spojrzał na niesławnego Lucę Marcello, szefa.

„Mój brat?” Mężczyzna ściszył głos.

Luca przewrócił oczami i sięgnął do kieszeni marynarki. Zauważył, że mężczyzna był zdenerwowany i widział, że patrzy z przerażeniem ma Lucę, gdy ten włożył rękę do wewnętrznej kieszeni.

Mężczyzna odetchnął z ulgą, gdy Luca wyciągnął telefon, a nie broń.

Podsunął telefon mężczyźnie siedzącemu kilka miejsc od niego, a na ekranie wyświetliło się nagranie na żywo z izolatki, w którym brat mężczyzny był związany, zakneblowany i zakrwawiony.

„On żyje, Wheeler”. Luca przemówił stanowczo, gdy facet pobladł na widok swojego brata i Frankiego chodzącego tam i z powrotem w oczekiwaniu na sygnał, czy zakończyć jego dni, czy nie.

Gdy facet skupił wzrok na ekranie i swoim bracie widocznym na nagraniu, Luca spojrzał z powrotem na Hayley.

Patrzyła, jak Luca wygląda na pewnego siebie, spokojnego i opanowanego. Planował tu przyjechać; jak sam powiedział, był oportunistą. Więc dlaczego przyprowadził właśnie ją?

Luca spojrzał jej w oczy, gdy wzięła łyk kawy, a potem wrócił wzrokiem do Wheelera.

„To może się zmienić”, powiedział Luca grobowym tonem, po czym, wziął telefon i wsunął go z powrotem do kieszeni. „Frankie czeka na jedno moje słowo. Jedno słowo ode mnie albo…”

Luca skinął na samochód, w którym Wheeler natychmiast rozpoznał Nica. Spojrzał z wściekłością z powrotem na Lucę.

„Powiedziałeś, że nie ma tu twoich ludzi, ty kłamliwy łajdaku…”

Luca nie pozwolił mu dokończyć.

„Myślisz, że spotkałbym się z informatorem bez wsparcia? Poza tym, powiedziałeś, że mam być w barze bez moich ludzi, a Nic nie jest teraz w barze”.

Wheeler syczał niskim głosem, rozwścieczony działaniami szefa mafii.

Wheelerowi zabrakło słów; zapomniał, z kim ma do czynienia. Mistrz manipulacji, artysta oszustwa i diabeł w ludzkiej skórze.

Wheeler nie miał innego wyboru, jak tylko tańczyć do diabelskiej melodii, tańczyć o życie swojego brata bliźniaka.

„Co masz dla mnie?” Luca nie okazywał zbytniego szacunku ani zainteresowania temu zdrajcy.

Ten dupek był informatorem przez prawie siedem miesięcy bez żadnych rezultatów. Luca i Nic obawiali się, że stał się żołnierzem Borroniego, więc wykorzystali jego bliźniaka, aby osiągnąć należyte rezultaty, co najwyraźniej się udało.

Teraz nagle powiedział Luce o wszystkim. Opowiedział o tym, jak Borroni zawarli umowę z Neilem Jacksonem w Teksasie.

Luca milczał, gdy Wheeler wyjaśniał, kiedy Borroni spotkali się z Jacksonem. Ale w żyłach zagotowała mu się krew – Jackson go okłamywał.

„Sugeruję, abyś wyjechał ze swoim bratem”, powiedział posępnie Luca, gdy już wiedział, że nie wyciągnie nic więcej od swojego informatora. „Wyjedźcie jak najdalej od Nowego Jorku”.

Głos Luki był przesiąknięty pogróżkami i brutalnością.

„Powiedziałeś, że rodzina ochroni mnie i moją rodzinę”, powiedział i potrząsnął głową, ale Luca potrząsnął mocniej.

„To prawda, że familia troszczy się o swoich, ale zbyt długo zwlekałeś z tą informacją. Ludzie zginęli, amunicja i pieniądze przepadły. Wyślemy ci wiadomość, gdzie możesz odebrać swojego bliźniaka”.

Luca zsunął się ze stołka i zrobił parę kroków, aż stanął za Wheelerem.

„Okazałeś nielojalność, powinieneś być martwy. Ale kiedyś byłeś jednym z nas i dlatego masz czas, aż moi ludzie cię zabiją”, ostrzegł Luca, zanim wrócił do stolika.

Hayley wyglądała na zaskoczoną tym wszystkim. Nic nie słyszała, ale Wheeler szybko opuścił knajpę, a Luca wyjął telefon i powiedział jedno słowo do telefonu, zanim się rozłączył.

Uccidilo”. Włożył telefon z powrotem do marynarki. Skłamał, ale nie mógł okazywać litości.

(Zabić go.)

Obaj bracia Wheeler kłamali, a informacje, które posiadali, mogły uratować życie czterech jego ludzi. Nie mógł tolerować kłamców.

HAYLEY

„Rozumiem, co masz na myśli, mówiąc o byciu oportunistą”, powiedziała Hayley, gdy kelnerka przyszła z dzbankiem kawy i napełniła ich kubki. Podziękowała kelnerce, zanim ta odeszła od stolika.

„Nie chodziło o zabranie mnie na śniadanie, tylko o interesy”.

Nagle idea bycia wyjątkową została jej ponownie odebrana. Dlaczego sama to sobie robiła?

„Zobaczyłem okazję. Chciałem cię znowu gdzieś zabrać i musiałem tu przyjechać, więc upiekłem dwie pieczenie przy jednym ogniu”. Luca wzruszył ramionami, podniósł kubek i upił łyk.

„To po co w ogóle mnie zapraszałeś?” zapytała.

„Dlaczego się zgodziłaś?”, odparł i uniósł brew. Jego czekoladowe, ciemne i pełne grozy oczy wpatrywały się w nią.

„Nie zamierzałam”, wykrztusiła, a jej głos załamał się, gdy została pochłonięta przez jego spojrzenie, jego odurzającą obecność. Niech go szlag!

„Ale to zrobiłaś”. Wskazał rękami na stół i kawę, którą wypiła.

Patrzył, jak nerwowo odrzuca za ucho kosmyk włosów i jak zaciska usta, by uniknąć jego intensywnego spojrzenia.

„Nie zadawałaś żadnych pytań. Proponuję, że cię gdzieś zabiorę, a ty ślepo podążasz za mną”. Potrząsnął głową. Tak jak wszyscy inni.

Wszyscy lubili niebezpieczeństwo, które przynosił jego świat. Może ona była jak wszyscy inni. Może była po prostu kolejną gwiazdą na nocnym niebie.

„Może byłam po prostu głodna?” Kłamstwo było łatwiejsze do wypowiedzenia niż prawda.

Wykrzywił twarz. Znał prawdę kryjącą się za jej oszałamiającymi oczami – gniew, który czuła – i pragnął, żeby to wszystko poczuła. Chciał, żeby go nienawidziła, żeby czuła do niego wstręt. Może wtedy nie mógłby jej zranić.

„Może gdyby inny facet lub dziewczyna zaprosili mnie na śniadanie, poszłabym z nimi. Nie pochlebiaj sobie, Luca, byłam po prostu głodna”.

Oczywiście skłamała; przyszła, ponieważ część niej pragnęła spędzać każdą chwilę z Lucą.

„Więc inne dziewczyny cię nie zaprosiły?” Luca wiedział, że Ava i inne dziewczyny jedzą razem śniadanie na mieście. Wiedział o tym, ponieważ słyszał ich rozmowę, a także to, jak proponowały Hayley pójście, ale ona im odmówiła.

„Ja… my… eee…”, jąkała się Hayley. Nigdy, przenigdy nie zdarzało jej się tracić głowy, ale on ją do tego doprowadził.

Patrzył, jak się czerwieni i próbuje się opanować. Prowadził z Hayley niebezpieczną grę. Fizycznie jej pragnął. Chciał, żeby płonęła i była wilgotna tylko dla niego; chciał zaciągnąć ją do łóżka i zdobyć, a to było coś nowego.

Ale coś mu mówiło, że była jak narkotyk – jeden kęs i byłby uzależniony. Ale nie mógł oprzeć się pokusie, by w końcu wziąć ją w ramiona, więc kręcił się w jej pobliżu, jakby drażnienie się z samym sobą sprawiało mu przyjemność. Co on właściwie robił sobie, jej?

„To był zły pomysł!”, mruknął, a Hayley spojrzała na niego, gdy obydwoje wstali. „Mógłbym cię zabić w mgnieniu oka. Powinienem to zrobić, za twoją kompletną głupotę”.

„Nie jestem głupia, Luca, po prostu lubię widzieć w ludziach dobro, dawać im szansę”, powiedziała i pokręciła głową.

„Nie ma we mnie nic dobrego, bella”, odpowiedział bezpośrednio, a ona skinęła głową na znak zgody. Obserwował, jak wyszła na chodnik i wezwała taksówkę.

„Hayley!” Zawołał jej imię i zrobił kilka kroków w kierunku taksówki. Szybko wsiadła i taksówka, ku jej uldze, odjechała.

Oparła głowę o zagłówek. Była cholerną idiotką, była szalona, że choć na chwilę zaufała Luce Marcello! Ale im bardziej chciała go znienawidzić, zignorować i zapomnieć o nim, tym było to trudniejsze.

Co ciągnęło ją do tego przestępcy? Był mrocznym, okrutnym człowiekiem i kochał tę stronę siebie. Stronę, której w sobie nienawidziła.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea