
Nacisnęłam dzwonek przy drzwiach domu mojej kuzynki Ingrid i cofnęłam się, by na nią poczekać. Po około minucie Ingrid stanęła w progu.
Otworzyła usta ze zdziwienia. W obawie, że pan Benson mnie znajdzie, nie powiedziałem Ingrid, że przyjeżdżam w odwiedziny.
„Ha… Hailey? O mój Boże, co ty tu robisz?” Przytuliła mnie tak mocno, że z trudem złapałam oddech.
„Ciebie też miło widzieć, kuzynko”, odpowiedziałam.
Puściła mnie i obejrzała. „Nie rozumiem. Co ty tu robisz? Nie zadzwoniłaś, ani nie napisałaś…” powiedziała tonem pełnym ostrożności. Nie winiłam jej – gdyby niespodziewanie pojawiła się na moim progu, też byłabym podejrzliwa.
„Mogę wejść? Obiecuję, że wszystko ci opowiem”, powiedziałam.
„O tak, proszę, wejdź”. Pchnęła drzwi i wprowadziła mnie do środka.
Ingrid przyniosła przekąski i napoje, po czym usiadła obok mnie na kanapie. „Chociaż bardzo chciałabym być miłą gospodynią i pozwolić ci odpocząć, ale to nie jest w twoim stylu, a do tego zżera mnie ciekawość. Więc lepiej powiedz, co cię tu sprowadza, moja droga”, zażądała Ingrid, więc nie miałam innego wyjścia, jak tylko powiedzieć jej wszystko. Co też zrobiłam.
Opowiedziałam jej o przejęciu firmy, panu Bensonie i jego władczych zapędach, a także o mrowieniu, jakie wywoływał u mnie jego dotyk. Powiedziałam jej nawet, że mam nadzieję, że to, że jestem tak daleko, oznacza, że ten facet w końcu zostawi mnie w spokoju.
Ingrid wpatrywała się we mnie, jakbym był przybyszem z innej planety. „Ty… przyjechałaś tutaj, aby ukryć się przed swoim szefem? Szefem, który sprawił, że po raz pierwszy w życiu poczułaś, że żyjesz? Ożywił twoje serce i wywołał motyle w brzuchu? To przed nim się ukrywasz?” zapytała Ingrid z szeroko otwartymi oczami.
Przytaknęłam, niepewna, do czego zmierza.
„Ty idiotko! Nie ucieka się od takich ludzi. Takie uczucia są bardzo rzadkie. Trzeba… za wszelką cenę trzymać się blisko takich ludzi. Uciekłaś od jedynej w życiu okazji, ty głupia, głupia kobieto”, wrzasnęła.
„Co za wymówka, Hailey. Nie wciskaj mi ciemnoty, że przyjechałaś tu, by «uniknąć niebezpieczeństwa». Nie spędziłaś z nim wystarczająco dużo czasu, by wiedzieć, czy w ogóle jest niebezpieczny! Usłyszałaś jakieś plotki, przestraszyłaś się intensywnego pożądania, które w tobie wywołuje i uciekłaś. Nie zamierzam tego tolerować”, powiedziała.
Wzdrygnęłam się i skrzyżowałam ręce. „Nie rozu…”
„Rozumiem, ale nie mam zamiaru. Ty, panienko, nie zostaniesz tu dłużej niż tydzień. Wrócisz do Nowego Jorku i dasz temu mężczyźnie szansę. Nie przyjmuję odmowy!” krzyknęła Ingrid.
Roztrzęsiona, wstałam z kanapy. „Wiesz co, Ingrid? Pieprz się! Myślałam, że moja kuzynka powita mnie z otwartymi ramionami i zaoferuje mi miejsce, w którym będę mogła pozbierać myśli. Ale nie, ty chcesz, żebym wróciła do człowieka, który mnie prześladował, groził mi i uprzykrzał mi życie. Myślałam, że jesteś rodziną, ale nie, jesteś gorsza niż obca. Nie martw się, wyjadę stąd za kilka dni”.
Wpadłam do sypialni gościnnej i zatrzasnęłam drzwi, po czym zasnęłam z płaczem.
Obudziłam się następnego ranka z myślami o panu Bensonie w głowie. Czy Ingrid miała rację? Czy zbyt szybko odrzuciłam jego i moje rosnące uczucia? Przez chwilę pomyślałam o tym, że poszedł rano do biura i nie zastał mnie tam, jak kazał. Czy to był właściwy wybór? Czy naprawdę chciałam się go pozbyć na zawsze?
Właśnie wychodziłam ze sklepu, pochłonięta myślami, jak długo zostanę w Kanadzie i co będę robić, więc aż podskoczyłam, gdy czarny range rover przeciął mi drogę i zatrzymał się tuż przede mną. Zaskoczyło mnie do tego stopnia, że upuściłam torbę z zakupami.
Tylne drzwi otworzyły się i przełknęłam, gdy z pojazdu wyłonił się pan Benson. Był ubrany w czarny garnitur, który wyglądał, jakby został uszyty specjalnie dla niego uszyty. Kiedy o tym pomyślałam, zdałam sobie sprawę, że prawdopodobnie tak było. Pod marynarką widać było zarys jego mięśni, a ja musiałam zacisnąć pięść, by się przypadkiem nie powachlować.
„Witam, panno Pritchett”, powiedział, gdy jego oczy omiotły moje ciało.
Westchnęłam poirytowana.