Scarlett - Okładka książki

Scarlett

L.E. Bridgstock

Test

SCARLETT

Następnego dnia z żalem zwlokłam się z łóżka wcześniej niż bym chciała.

Podczas gdy słońce wysysało ze mnie energię, starałam się wyglądać jak najbardziej ludzko, więc pokryłam policzki brzoskwiniowym różem.

I kiedy o 16.55 dotarłam do Coffee Stop, Nick stał już na zewnątrz, czekając na mnie.

Miał na sobie ładnie dopasowaną skórzaną kurtkę, czarną koszulę i dżinsy, tak samo jak ostatnim razem, kiedy go widziałam. I poprzednim razem.

Wygląda na to, że nie tylko ja mam uniform...

Jego oczy spotkały się z moimi, gdy się zbliżyłam. Wyobraziłam sobie, że gdybym była śmiertelniczką, krew zarumieniłaby mi policzki, gdy śledził mnie swoim spojrzeniem.

Ale ja byłam odporna na ten głupi, ludzki objaw dyskomfortu. I w tej chwili cieszyłam się z tego.

Zatrzymałam się kilka stóp od niego i lekko pomachałam.

– Jesteś wcześnie – powiedziałam.

Wpatrywał się w słońce na niebie, wiszące nad horyzontem. – Ty też.

– Czy wolno mi wiedzieć, gdzie idziemy?

– Cóż... nic złego się nie stanie jeśli ci teraz powiem, jak sądzę – powiedział. – Myślałem, że moglibyśmy przejść się po parku. Po drugiej stronie w pobliżu rzeki jest miły, mały pub.

– Doskonale – powiedziałam. – Prowadź.

Gdy ruszyliśmy w kierunku parku, upewniłam się, że przez cały czas trzymam z nim równe tempo.

Musiałam dobrze go widzieć kątem oka, na wypadek gdyby ten wypad potoczył się jednak gwałtownie.

Przez kilka minut szliśmy w beznamiętnej ciszy, ale nie chciałam być tą, która ją przerwie. W końcu, on się ugiął.

– Więc... jak minął ci dzień?

– Pracowicie – skłamałam. Obudziłam się zaledwie trzydzieści minut przed naszą randką.

– A tobie?

– Badania, badania i jeszcze więcej badań – powiedział i cisza powróciła.

Więcej badań nad tym, jak zabić mój gatunek, Nick?

Wejście do parku miało bardzo strome zbocze, które prowadziło do głównej ścieżki.

Ku mojemu zaskoczeniu, Nick zaoferował swoje ramię, aby pomóc mi zejść ze wzgórza. Nie potrzebowałam asysty, ale i tak ją przyjęłam.

Na szczęście pomyślałam, żeby założyć na tyle grube rękawiczki, że nie mógł poczuć temperatury mojej skóry.

Kiedy dotarliśmy do ścieżki, skręcił w prawo, zatrzymując się w końcu przed ozdobną żelazną bramą, która otaczała prywatny ogród.

Zerknęłam między kraty i od razu zrozumiałam, co to jest.

Cmentarz.

Nie było żadnych wątpliwości. Oblał mnie niewątpliwy dreszcz... ten sam, który czułam za każdym razem, gdy Lillian poruszała się po naszym mieszkaniu.

Więc to nie była zwykła randka.

To jest test.

Jestem tego pewna.

Spoglądając w górę na Nicka, zobaczyłam, że obserwuje mnie z dziwną intensywnością, studiując mój wyraz twarzy.

Oczywiście, żadne wampiry nie powinny mieć możliwości wejścia na ten teren.

Ale ja byłam wyjątkiem również od tej reguły... kolejna moja pozornie niewytłumaczalna moc, jak moja zdolność widzenia duchów i odporność na światło słoneczne.

Wykorzystując swoje najlepsze zdolności aktorskie, powiedziałam: – Co? Czy mam coś na twarzy?

A potem pchnęłam bramę i pewnym siebie krokiem weszłam do środka.

Zamrugał i wszedł za mną. – Co…? Nie – zająknął się. – Twoja twarz wygląda dobrze.

– Hmm, cóż, twoja twarz też wygląda całkiem 'dobrze' – powiedziałam zalotnie.

Podczas naszego spaceru, obserwowałam otoczenie.

Każdy nagrobek wyglądał na bardziej zużyty niż poprzedni, a wiele z nich było całkowicie zakrytych przez nieuporządkowaną trawę.

Te życia zostały stracone dawno temu, te dusze odeszły.

– Więc... to tutaj przyprowadzasz wszystkie dziewczyny na pierwszą randkę? – zapytałam go.

– Nie – powiedział kurtuazyjnie, przyspieszając kroku.

– Może to zabrzmi dziwnie – wyszeptałam, gdy wyłoniliśmy się na brzegu rzeki przez bramę po drugiej stronie. – Ale właściwie to kocham cmentarze.

Gdy to powiedziałam, zobaczyłam, że w jego brwi zakorzeniła się nutka zakłopotania.

Jeśli chciał w ten sposób poddać mnie testowi, to zdałam go z dużym powodzeniem.

NICK

Ten podły wampir Oscar nadal marnuje mój czas, nawet zza grobu.

Szkoda, że nie mogę zabić go ponownie.

Scarlett bez problemu przeszła przez cmentarz. A słońce wciąż było na niebie, gdy spotkaliśmy się na naszej "randce".

Ona nie może być wampirem.

... Prawda?

Jakoś, pomimo dowodów, wciąż miałem wątpliwości.

Miała klasyczną wampirzą porcelanową skórę – praktycznie półprzezroczystą. I nie było na tyle zimno, żeby musiała nosić te rękawiczki.

A jeśli te rękawiczki miały sprawić, żebym nie poczuł chłodu jej skóry?

Kiedy dotarliśmy do pubu, moje myśli wymykały mi się spod kontroli.

Nie byłem pewien, w co wierzę, ale nie spocznę, dopóki nie będę w stu procentach pewien, że ona jest człowiekiem.

Byłem gotów pójść za każdym tropem, który mógłby pomóc mi w odnalezieniu Darrena.

Kiedy już usiedliśmy, kelner przyszedł, aby przyjąć nasze zamówienia.

– Czy mogę podać wam coś na początek? – zapytał.

– Poproszę stek. Extra rare – powiedziałem.

Zobaczę czy będzie się zachowywała inaczej, gdy na stole pojawi się krew.

– A dla ciebie? – zapytał kelner, zwracając się do Scarlett.

– Makaron aglio e olio – powiedziała z idealnym włoskim akcentem.

Makaron z czosnkiem.

Ona musi się ze mnie nabijać specjalnie.

Albo naprawdę tylko marnuję swój czas.

Kelner zniknął, a Scarlett i ja znów zostaliśmy sami.

– To miłe miejsce – powiedziała Scarlett. – Często tu przychodzisz?

Jeśli chcę, żeby się przede mną otworzyła, sam muszę ujawnić kilka rzeczy o sobie. – Dorastałem przychodząc tutaj – powiedziałem. – Moja mama była tu kierownikiem, zanim przeszła na emeryturę.

– Och, miło – powiedziała Scarlett. – Więc jesteś z okolic?

– Urodziłem się tutaj i wychowałem – powiedziałem. – Ale nie było mnie przez kilka lat. Właśnie wróciłem.

– Dlaczego?

– Sprawy rodzinne.

Kiwnęła głową ze zrozumieniem, ale było coś fałszywego w jej empatii.

– A ty? – zapytałem. – Które miejsce jest dla ciebie domem?

Obserwowałem, jak przesuwała się niewygodnie pod ciężarem tego pytania.

Ale ja nie zamierzałem odpuścić.

Nie, dopóki nie dostanę odpowiedzi, których szukałem.

SCARLETT

Które miejsce jest dla mnie domem?

Trudne pytanie, Nick.

Kettering w Northamptonshire to moja przećwiczona odpowiedź, ale gdyby próbował mnie naciskać na szczegóły dotyczące tego miejsca, nie miałabym wiele do zaoferowania.

Więc zamiast tego postanowiłam zachować ogólnikowość. I być stosunkowo szczera.

– Każde. Dużo się przeprowadzaliśmy, gdy byłam dzieckiem.

– A gdzie są teraz twoi rodzice? – zapytał mnie.

– Nie żyją – powiedziałam.

– Oh… – Jego usta rozchyliły się, zszokowane moją dosadnością. – Przepraszam.

Kilka cichych minut później, kelner wrócił z naszymi zamówieniami, kładąc je na stole.

Gdy wpatrywałam się w krwawiący stek przed nim, nie musiałam nawet udawać obrzydzenia.

W moich młodych wampirzych czasach, to by mnie skusiło. Ale z wiekiem nabrałam smaku na lepsze rzeczy.

Mogłam przełknąć tylko krew żywego, oddychającego człowieka.

– Jestem zdecydowanie zadowolona, że wybrałam makaron – powiedziałam. – Jeśli tobie smakują takie rzeczy, to dobrze dla ciebie, ale... – uśmiechnęłam się.

– Mam nietypowy gust w kwestii jedzenia – powiedział nieco sztywno.

Mój uśmiech się poszerzył. – Najwyraźniej.

Zanurzyłam mój chleb czosnkowy w sosie do makaronu i przeżuwałam go całkiem świadomie, wydając dźwięki wskazujące na to, że mi smakuje.

Ale zaczynało mnie nudzić udawanie.

Nie chciałam dłużej owijać w bawełnę.

– Więc, Nick – powiedziałam w końcu, odsuwając od siebie talerz. – Czy zdałam twój test?

Powoli wyprostował się w swoim fotelu, jego oczy zwęziły się w podejrzliwości.

Jego głos był przesadnie swobodny, gdy w końcu odpowiedział: – Jaki test?

– Zaprosiłeś mnie na wczesną kolację. Prawdziwym celem było wyciągnięcie mnie na zewnątrz w świetle dnia, prawda?

Kontynuowałam: – Po drodze tutaj przeszliśmy przez ten bardzo uroczy cmentarz. I jeszcze to obrzydliwe danie, które zamówiłeś. Czy coś mi umknęło?

Jego oczy migotały, gdy próbował obmyślić swój następny ruch.

Z westchnieniem odchyliłam się na krześle i skrzyżowałam nogi.

– Zauważyłam książkę, którą czytałeś w knajpie. 'Wampiry i Nadprzyrodzone', prawda? Czy uważasz, że jestem... wampirem?

– Nie jestem już pewien, co o tobie myślę – powiedział i brzmiał szczerze. – Jesteś niepodobna do żadnego innego wampira, którego spotkałem.

Wzdrygnęłam się, gdy nagle chwycił swój telefon. Wyciągnął zdjęcie i pokazał mi je.

– To jest mój młodszy brat Darren – powiedział. – Tydzień temu zaginął. Czy rozpoznajesz go?

Przyjrzałam się uważnie zdjęciu.

Oceniając po jego opalonej skórze i brudnych blond włosach, nigdy bym nie zgadła, że chłopiec na ekranie jest spokrewniony z Nickiem.

– Nie rozpoznaję go – podsumowałam. – Dlaczego uważasz, że krwiopijcy mają z tym coś wspólnego?

– Ponieważ Darren jest łowcą wampirów. Oboje nimi jesteśmy.

Czułam, jak włosy na moich ramionach i na karku stają na baczność.

To jednak prawda.

Nick naprawdę jest łowcą wampirów.

Co oznacza, że gdyby znał moją prawdziwą tożsamość, próbowałby mnie zabić na miejscu.

A ja musiałabym najpierw zabić jego.

– Przykro mi z powodu twojego brata – powiedziałam. – Ale nie miałam z tym nic wspólnego.

– Więc dlaczego wampir podał mi twoje imię?

– Wampir? Naprawdę? – powiedziałam z kpiącym niedowierzaniem. – Powiedz mi, jak się nazywa. Może to były chłopak albo coś w tym stylu.

– Nie lubię mówić źle o zmarłych.

Kurde.

Ten facet się nie wygłupia.

Nie, jeśli może popełnić morderstwo i potem z tego żartować.

– Przepraszam, że zmarnowałem twój czas – powiedział gardłowo Nick, zaczynając wstawać ze swojego krzesła.

Ale wysunęłam nogę i przycisnęłam jego stopę do ziemi pod stołem swoją własną.

Instynktownie sięgnął ręką w stronę kieszeni.

Czy to kołek, czy po prostu jest podekscytowany, że mnie widzi...?

– Nie idź – powiedziałam. – Jeśli mi powiesz, pomogę ci znaleźć twojego brata, okej?

Spojrzał na mnie wojowniczo.

Wątpiłam, czy uda mi się tak łatwo zdobyć jego zaufanie.

Ale wyczuwałam też głęboką desperację.

Musiał znaleźć swojego brata.

Za wszelką cenę.

– Dlaczego miałabyś to zrobić? Co będziesz z tego miała?

– Moja anonimowość jest dla mnie priorytetem numer jeden. Zrobiłabym wszystko, żeby ją chronić. Tak jak ty zrobiłbyś wszystko dla Darrena.

Dokładnie tak.

Widziałam po spojrzeniu w jego oczach, że go przekonałam.

– Wampir miał na imię Oscar – powiedział.

O nie.

Oscar?!

To prawa ręka Rowlanda...

I jeśli największy przywódca przymierza w regionie poluje na mnie, to ten łowca wampirów i jego zaginiony brat są najmniejszym z moich zmartwień.

– Dziękuję, że mi powiedziałeś – powiedziałam, starając się odzyskać opanowanie.

– Teraz ty musisz mi coś powiedzieć – dodał. – Czym do cholery jesteś?

– Jestem kelnerką.

– Z nadprzyrodzonymi wrogami? Daj spokój, Scarlett. Myślałem, że powiedziałaś, że będziemy pracować razem.

– Dobra – powiedziałam i zanim zdążyłam się powstrzymać, dodałam: – Jestem czarownicą.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea