Galatea logo
Galatea logobyInkitt logo
Uzyskaj nieograniczony dostęp
Kategorie
Zaloguj się
  • Strona główna
  • Kategorie
  • Listy
  • Zaloguj się
  • Uzyskaj nieograniczony dostęp
  • Pomoc
Galatea Logo
ListyPomoc
Wilkołaki
Mafia
Miliarderzy
Romans z dręczycielem
Slow Burn
Od wrogów do kochanków
Paranormalne i fantastyczne
Ostre
Sports
College
Druga szansa
Zobacz wszystkie kategorie
Ocena 4,6 w App Store
Warunki korzystania z usługiPrywatnośćImprint
/images/icons/facebook.svg/images/icons/instagram.svg/images/icons/tiktok.svg
Cover image for Przyjaciel Alfa

Przyjaciel Alfa

Rozdział szósty

Althea

Patrzę prosto w jego głęboko niebieskie oczy. Są takie jasne i czyste, bez żadnych niedoskonałości czy skaz.

Na stole przede mną leżą czerwone róże, zawinięte w fioletowy celofan i przewiązane wstążką.

Róże więdną już w upale, opadają na moje palce, gdy delikatnie głaszczę ich płatki. To taki miły gest.

Żywe kolory kłócą się z niebieskim obrusem w kratę i zielonymi podkładkami.

– Dziękuję, są piękne – westchnęłam, zerkając na Cyrusa. Uśmiecha się do mnie, ciesząc się, że podoba mi się jego prezent niespodzianka. Czuję ukłucie winy.

On tak bardzo chce mnie zadowolić, a ja wciąż nie wierzę, że mogę być tego warta.

Siedzimy przy oknie kawiarni, popijając mrożoną kawę.

To osobliwe miejsce, ozdobione kwiatowymi wzorami i ekscentrycznym wystrojem, jest zapełnione tylko przez starszą parę i samotnego biznesmena, który rozmawia o czymś z kimś przez telefon.

W niektórych aspektach wydaje się to romantyczne i sprawia wrażenie, że wreszcie mamy trochę prywatności.

– Przepraszam za tamten dzień – mówię beznamiętnie. Nie chciałam, żeby Landon wpadł do mnie i w tak oczywisty sposób odstraszył Cyrusa.

Musiał się martwić tym, co się stało tamtej nocy, zwłaszcza że nie rozmawiałam z nim przez ostatnie trzy dni.

Jakbyś się czuł, gdyby ta, z którą chciałeś się sparować, jadła kolację z niesparowanym samcem, który, tak się złożyło, jest alfą?

Byłam zbyt zajęta radzeniem sobie z moimi obłąkanymi emocjami i natrętnymi rodzicami. Nie spotkałam się nawet z Landonem, który, jak miałam nadzieję, nie siedział na naszym polu i nie czekał na nas z pretensjami.

Z drugiej strony, samemu Alfie nie zaszkodziłoby posmakowanie jego własnego lekarstwa.

– Co się dokładnie stało? – pyta. Bawił się złotym pierścionkiem na palcu wskazującym. Nie potrafiłam określić jego znaczenia, ale miał jakiś wzór wygrawerowany w drogiej substancji chemicznej.

Może widniały na niej imiona jego rodziców, których jeszcze nie poznałam. Nie wiedziałam nawet, czy ma rodzeństwo.

– Nic takiego, skończyło się na ogromnej kłótni – poinformowałam go. Tak naprawdę nie narzekałam. Byłam zirytowana, ale Landon stanął w mojej obronie, za co zawsze będę mu wdzięczna.

Cyrus wydawał się zaciekawiony, ale widziałam w jego oczach błysk zazdrości, który był niepotrzebny, dopóki nie poznał wszystkich szczegółów.

Czy Landon zamierzał mnie pocałować? Czy ja tego chciałam? Przecież podkochiwałam się w nim przez całe życie, ale dlaczego teraz?

Dlaczego teraz, skoro on wie, że w końcu znalazłam kogoś, kto może mnie lubić bardziej niż ja jego, co nigdy się nie zdarza.

– O czym? – pyta potulnie. Bawię się brzegiem obrusu.

– Właściwie to o tobie.

Mruga.

– Po prostu nie zgadza się na to całe aranżowane kojarzenie – wyjaśniam. Przynajmniej tak mi się wydawało, że to jego punkt widzenia.

Czasami Landon ma inny sposób myślenia i interpretowania informacji. Jak wtedy, gdy powiedziałam mu, że się w kimś podkochuję, a on wybuchnął, że jestem za młoda. Ja miałam piętnaście lat, on szesnaście.

– Co mu do tego?

Teraz zaczyna się denerwować. Bawi się obrączką i wykręca ręce. Patrzę, jak nerwowo zaciska szczękę. Mam nadzieję, że to nie zrujnuje nam wszystkiego.

– On jest moim przyjacielem i zależy mu na mnie, to wszystko. Przykro mi, jeśli się nie zgadza, ja też przez jakiś czas się nie zgadzałam – mówię, głęboko oddychając.

Podświadomie wsuwam rękę pod stół i krzyżuję palce, modląc się cicho, żeby się nie wściekł. Mam nadzieję, że w ogóle spojrzy na to z mojego punktu widzenia, bo początkowo myślał tak samo.

– Więc żałujesz tego? – pyta, a jego głos jest tak monotonny, że aż mnie przeraża. Cholera.

Potrząsam głową, czując, jak kosmyki włosów wyślizgują się z mojego warkocza. Przechodzę przez stół i chwytam jego pięść, w której trzymał łyżkę, której wcześniej używał do mieszania swojego drinka.

Trzymam rękę na jego dłoni i patrzę na niego, dopóki nie puści łyżki, pozwalając jej rozsypać się na stole.

Wzdycha w pośpiechu.

– Powinniśmy po prostu cieszyć się swoim towarzystwem – mówię, odchylając się od krzesła i przechodząc nad stołem. Nie obchodzi mnie, czy ktokolwiek w kawiarni patrzy w tym momencie.

Właśnie zamierzam pocałować Cyrusa i zakończyć tę bezsensowną kłótnię, kiedy w małym pomieszczeniu rozlega się dźwięk dzwonka nad drzwiami wejściowymi.

Podskakuję z zaskoczenia, uderzając czołem o czoło Cyrusa, co wywołuje u niego jęk protestu. Siadam z powrotem, pocierając miejsce na czaszce, które najbardziej ucierpiało.

Nie chodzi o to, że bardzo mnie to boli, po prostu się przestraszyłam.

Spoglądam w górę, żeby zobaczyć, kto to spowodował. W naszym kierunku idzie młoda kobieta w szarej, dobrze skrojonej garsonce.

Mogłabym ją pomylić z mężczyzną, zwłaszcza z tym groźnym wyrazem twarzy i krótkimi, zaczesanymi do tyłu blond włosami.

Poza tym ma niezwykłe brwi.

Podchodzi z oczywistą pewnością siebie, która zdaje się rozbrzmiewać w całym pomieszczeniu, przykuwając uwagę starszej pary, która ostatnio narzekała na brak obsługi.

Stukot jej czarnych szpilek ustaje dopiero wtedy, gdy staje przed naszym stolikiem, patrząc mi prosto w oczy.

I tak nigdy nie byłam osobowością, która utrzymuje kontakt wzrokowy. Tylko wtedy, gdy jest to rozsądne, a ta kobieta nie może być uznana za rozsądną. Nie z tymi żółtymi, ostrymi, orlimi oczami.

– Althea Francess Duvey. Przydzielono mnie do przekazania tego – mówi kurtuazyjnie. Jej akcent jest silny, co sugeruje, że nie pochodzi z tego stada. Niech zgadnę, Stado Dyscyplina?

Drżę, myśląc o Stadzie, którego wszyscy potajemnie się boimy.

Nawet Landon powiedział mi, że Alfa Dallas nie jest kimś, z kim można zadzierać. Cyrus wygląda strasznie nieswojo, bo kobieta przeniosła swój przenikliwy wzrok na mojego towarzysza.

– Kto, co? – wykrztuszam, nie do końca formułując właściwe zdanie. Jej szyja zatrzasnęła się z powrotem, zaskakując mnie.

– Odręczny list od Alfy Landona – stwierdza stanowczo, kładąc kopertę na stole. Jest na niej królewska pieczęć woskowa.

Jaskrawoczerwona z rysunkiem zamkniętej pięści, symbolizuje Watahę Mocy. Wyciągam rękę i chwytam papier, dotykając jego błyszczącego, wręcz lśniącego wykończenia.

– Nasz Alfa chciałby, abyś natychmiast odpowiedziała, a ja otrzymałam polecenie, aby pozostać u twego boku, dopóki nie odpowiesz. Sugeruję, żebyś to niezwłocznie zrobiła – warczy mi do ucha, nagle zbliżając się do mojej strony stołu.

A więc jest to kolejna niewolnica Landona. Sposób, w jaki powiedziała o naszym Alfie, zdenerwował mnie.

– W takim razie dobrze – wzdycham. Kiedy wszystkie oczy obserwują mnie jak jastrząb, otwieram kopertę. Mam wrażenie, że jej zawartość zawiera coś obciążającego.

Coś, o czym Landon wie, że wpędzi mnie w kłopoty z Cyrusem.

Bez słowa wyrywam list z ciasnych ramek i rozkładam go. Ukazuje się pięć prostych, powiązanych ze sobą słów i jedno imię...

Muszę się z tobą zobaczyć.
Landon

Nawet go podpisał.

– Jaka powinna być moja odpowiedź? – pytam, nawet nie musząc się nad tym zastanawiać. To było dokładnie to, co wiedziałam, że i tak powiem. Cyrus milczy, być może pogrążony w głębokiej frustracji.

– Najwyraźniej chciałby wiedzieć, czy zechciałabyś mu towarzyszyć – mówi, jakbym była najgłupszą osobą na świecie.

Bez zastanowienia zgniatam papier i szczerze mówiąc, bardzo mi się to podoba. Patrzę, jak przełyka swoją pogardę.

– Jestem na randce, powiedz mu to – mówię, a Cyrus widocznie się rozluźnia. Biedak, on tego nie chce.

Ale mimo to moje serce tęskni za tym, żeby go znowu zobaczyć. Powinnam, muszę. Ale nie teraz...

– Idź, proszę. Powiedz mu, że nie chcę się z nim widzieć – odpowiadam, odpychając ją. Przez chwilę wygląda na zszokowaną, ale ukrywa to pod maską obojętności. Patrzę, jak odwraca się na pięcie i odchodzi w stronę z której przyszła.

Odetchnęłam z ulgą i uderzyłam głową w stół. To nie jest osoba, z którą chciałabym się spotykać na co dzień.

***

Płaszcz na plecach, buty na nogach, trzeszczą po żwirze. Szkoda, że jestem zbyt niepozorna na latarkę, więc światło księżyca jest jedynym źródłem widoczności, jakie mam.

To już szósta gałąź, na której się poślizgnęłam i o mało nie złamałam kręgosłupa.

Po udanym wymknięciu się przez okno mojej sypialni z niewielką pomocą zmęczonej Missy, rozpoczęłam moją nocną misję.

Landon nie ma pojęcia, że nadchodzę, a do tego czasu prawdopodobnie będzie już spał. Albo to, albo jest na imprezie.

Wątpię w to, chyba aż tak bardzo się nie zmienił w stosunku do młodzieńca o gołębich oczach, którego kiedyś znałam.

Muszę z nim porozmawiać, wyjaśnić pewne sprawy. Nie obchodzi mnie, że nie będę mile widziana w jego domu, zwłaszcza przez jego ojca. Muszę się z nim zobaczyć.

W oddali widzę bramę, która jest jedynym wejściem do posiadłości Landona. Chciał się ze mną zobaczyć, więc oto jestem.

Nagle coś się obok mnie zatrzasnęło. Z boku otacza mnie las, przez co wszystko staje się jeszcze bardziej nerwowe. Odwracam głowę, wpatrując się w głębię zieleni.

Jeśli dobrze usłyszałam, brzmiało to jak odgłos strzelby.

I miałam rację.

Spomiędzy drzew dobiegł mnie nagły hałas, rój ludzi ubranych na czarno, którzy zbliżali się do mnie ze wszystkich stron.

– Ręce do góry i poddać się!

Continue to the next chapter of Przyjaciel Alfa

Odkryj Galateę

Splątane umysłyNiechcący skradłam całusa niegrzecznemu Tajemny wilkKoniec podróżyPokusa mafii

Najnowsze publikacje

Mason Spin-off: ImpulsTrzy. Liczba idealna: Złoto i bielDuchy ŚwiątW łóżku z wampiremCukierek albo psikus