Saphira Aelin
EMMA
Zebrałam walizki i ruszyłam schodami w dół akademika, gdzie czekał samochód Jazmine. „To już wszystko”. Włożyłam dwie ostatnie walizki do bagażnika. Będę tęsknić za życiem na studiach, ale Jazmine przekonała mnie, żebym spędziła z nią ostatnie lato w domu.
„Słodko. Jedźmy do domu”. Jazmine uruchomiła samochód. Prowadziła ciemnoniebieskiego Buicka Verano z białą naklejką w kształcie kociego nosa i wąsów na tylnej szybie. Uwielbiała koty.
„Jakie to uczucie w końcu odpocząć od tego miejsca?” zapytała mnie Jazmine. „Pracujesz bez przerwy. Martwię się o twoje zdrowie”.
„Czuję się dobrze. Dzięki za namówienie mnie do powrotu do domu”.
„Zawsze chodzisz na letnie zajęcia. Po co ten pośpiech? Niedługo skończysz. W każdym razie, potrzebuję cię z powrotem w restauracji”.
Wiedziałam, że chce mnie mieć w domu. Obie wiedziałymy, że dorastam, a Jazmine była jedyną rodziną, jaką miałam. Cieszyłam się, że za mną tęskni. Jazmine była jedyną prawdziwą matką, jaką znałam, poza mglistymi wspomnieniami o moich rodzicach.
Rzuciłam ostatnie spojrzenie na uczelnię, zanim odjechałyśmy. Tym razem opuszczenie tego miejsca różniło się od poprzednich. Było inaczej. Czułam, jakby to był ostatni raz, kiedy widzę to miejsce, ale wiedziałam, że to nieprawda. Jeszcze tu wrócę. Zdobędę stopień naukowy. Sprawię, że moja przybrana matka będzie ze mnie dumna.
Razem rozpakowałyśmy samochód i przeniosłyśmy rzeczy do mojego pokoju w ciągu trzydziestu minut.
„Chcesz dołączyć do mnie w restauracji czy spędzić resztę nocy w pokoju?” Jazmine krzyknęła z dołu.
Mieszkałyśmy w małym dwupiętrowym domu na obrzeżach miasta. Podczas ferii wiosennych pomalowałyśmy go z Jazmine na jaskrawożółty kolor. Wokół domu posadziłyśmy kwiaty. To był dom jej dzieciństwa i często go przerabiałyśmy. Jazmine tak wiele mnie nauczyła.
„Burger i frytki brzmią nieźle”. Roześmiałam się i zeszłam na dół. „Umieram z głodu”.
Wyruszyłyśmy do restauracji, która znajdowałą się zaledwie kilka przecznic od naszego domu. Po jedzeniu spędziłam większość nocy w moim ulubionym narożnym boksie, oglądając filmy na telefonie. Jazmine nie dała mi dziś żadnego stolika do obsłużenia. Nie przeszkadzało mi to, ale lubiłam mieć coś do roboty.
Zanim ją znalazłam, inne rodziny zastępcze zmuszały mnie do opieki nad dziećmi i sprzątania. I tak bym im pomogła, by zapracować na swój pokój i wyżywienie, ale nigdy nie dali mi szansy na zaproponowanie tego samej. Grozili mi pasem lub drewnianą pałką i po prostu na mnie krzyczeli. Ostatnia rodzina była najgorsza. Zamykali mnie na noc w piwnicy i używali jako worka treningowego. Opuszczenie systemu opieki zastępczej było najlepszą decyzją, jaką kiedykolwiek podjęłam.
Jazmine opiekowała się mną, jakbym naprawdę była jej córką. Praca w restauracji z Jazmine sprawiała, że byłam szczęśliwa. Zgromadziłyśmy tu wiele dobrych wspomnień. Łatwo było z nią żartować. Najtrudniejsze było wrzucanie moich napiwków z powrotem do jej słoika bez jej wiedzy. Powiedziała mi, że mogę zatrzymać napiwki, ale wiedziałam, że kucharze i inni pracownicy potrzebują pieniędzy.
Po wyjściu ostatniego pracownika, Jazmine przyniosła szufladę z pieniędzmi do mojego boksu i zaczęła je liczyć. A ja posprzątałam stoliki.
„Nie uwierzysz w to”, powiedziała. „Katrina poprosiła o więcej zmian. Jej dziecko potrzebuje aparatu ortodontycznego. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko. Dałam jej weekend. Masz wolne”, powiedziała, nie odrywając wzroku od gotówki w dłoni.
„To Dawson ma przechlapane. Uwielbia popcorn”. Skrzywiłam się na myśl o jego ulubionym jedzeniu, które na pewno utknie między drutami. „Nawet cukierki.
Zastanawiałam się, co zrobię ze sobą w ten weekend. „Wygląda na to, że twój plan zmuszenia mnie do zrobienia sobie przerwy działa”.
„Hej”, powiedziała. „Za dużo pracujesz. Musisz się odprężyć. Kiedy ostatnio miałaś wolny wieczór, żeby się zrelaksować i pooglądać rzeczy na telefonie?”
Wzruszyłam ramionami. Przez większość czasu uczyłam się do późna. Wstałam.
„Nie wycieraj lady. Już to zrobiłam”.
Zrobiłam minę. „Dobra”.
Jak miałam się zrelaksować? Jaki to miało sens?
Przeciągnęłam się. W momencie, gdy moje ręce powędrowały za głowę, usłyszałam trzask.
„Auć!” Krzyknęłam w agonii. Moje ramię wyskoczyło z miejsca. Potem kolano. Jeden po drugim moje stawy zaczęły pękać, a następnie wyskakiwać.
Upadłam na podłogę i krzyczałam. Łzy płynęły mi z oczu, a pot lał się strumieniami. Co się ze mną działo? Ból był tak silny, że nie mogłam oddychać. Czułam się, jakbym była w środku filmu o egzorcystach, a demon walczył, by uciec z mojego ciała.
„Emmo. Powiedz coś”. Jazmine klęczała obok mnie. Odgarnęła włosy z mojej twarzy.
Każda kość w moim ciele sprawiała wrażenie brutalnie łamanej. Moja skóra płonęła. Piekły mnie oczy. Wszystko zaczęło się rozmywać. Wszystko bolało. „Myślę, że… potrzebuję… lekarza”.
„Emmo! Chyba wiem, co się dzieje”. Jazmine sięgnęła do kieszeni spodni po telefon. „Trzymaj się mocno. Wszystko będzie dobrze. Ann, potrzebuję cię w restauracji, teraz proszę. Chodzi o Emmę. Jest jedną z twoich”.
Nie byłam pewna, co się dzieje. Bolało mnie ciało i ledwo mogłam myśleć.
Jazmine trzymała mnie za rękę. Upuściła swój telefon. „Emmo, pamiętasz noc, kiedy się odnaleźliśmy?”
Pamiętam ucieczkę od rodziny zastępczej. Ukryłam się w alejce za restauracją. „Pachniało tu frytkami. Pachniało tak dobrze. Pachniało bezpiecznie”.
„Tutaj jest bezpiecznie. A ty nadal jesteś bezpieczna ze mną”.
„Bezpieczna”, powiedziałam. Wcale nie czułam się bezpiecznie.