Gra do skutku - Okładka książki

Gra do skutku

Riley I.

Rozdział 1

WRZESIEŃ

Ostatni rok szkoły powinno się świętować. Przeżyć ostatnią psotną przygodę z przyjaciółmi. To dobry czas na stworzenie trwałych wspomnień.

Ale ja byłam nieszczęśliwa.

Minął zaledwie tydzień od rozpoczęcia zajęć, a moje serce już zostało rozbite na drobne kawałki.

Chciałam zasnąć na cały rok i obudzić się po wszystkim, ale moja przyjaciółka, Melissa, miała inne plany. Przykleiła się do mnie na cały tydzień. Odkąd Jacob ze mną zerwał, spała w mojej sypialni, oglądała ze mną romantyczne filmy i jadła białą czekoladę.

To było miłe, ale niezbyt produktywnie łagodziło moje uczucie bólu, bezradności i dezorientacji.

Po pięciu dniach oświadczyła, że powinnyśmy spróbować innego sposobu, żeby podnieść mnie na duchu.

Wzięła z mojej szafy śliczną spódniczkę i czarną koszulę i zaproponowała, żebyśmy poszły na imprezę domową. Uznała, że muszę wyrwać się z własnej głowy na jedną noc, żeby się rozluźnić.

„Będzie fajnie, obiecuję”. Uśmiechnęła się promiennie. „Możemy tańczyć i śpiewać. Możemy dołączyć do meczu beer ponga. Oni są niesamowici, Hazel. Bardzo zabawni. Możemy się upić, jeśli chcesz i zapomnieć o wszystkim na jedną noc. Co ty na to?”

Chociaż nigdy nie lubiłam imprez, nie mogłam odmówić Melissie. Miała wielką nadzieję, że będzie to skuteczne lekarstwo na mój ból serca.

Odetchnęłam i poszłam szybko do łazienki, by się przebrać i w ciągu godziny byłyśmy gotowe do wyjścia.

Podczas jazdy Melissa i ja śpiewałyśmy na całe gardło. Po raz pierwszy w tym tygodniu udało mi się uśmiechnąć i zrelaksować. Może miała rację i potrzebowałam nocy poza domem. Jednej nocy bez użalania się nad sobą. Zmiany scenerii.

Gdy dotarłyśmy na miejsce, dom był wypełniony po brzegi. Sam widok pijących i tańczących w głupi sposób ludzi był zabawny. Atmosfera była przytłaczająca, ale zaraźliwa. Przez pierwszą godzinę Melissa upewniała się, że nasze kubki są wypełnione, a ja jestem obecna myślami.

Jednak w miarę upływu nocy Melissa coraz częściej spoglądała na jednego konkretnego faceta.

Widziałam w szkole, jak wymieniali tajemnicze uśmiechy i spojrzenia. Ale ilekroć ją o to pytałam, zaprzeczała, że coś się między nimi dzieje.

Alkohol wyraźnie ją dziś rozluźnił. To jasne, że była bardzo zainteresowana tym facetem i nie robiła wiele, by to ukryć.

Kiedy po raz piąty przyłapałam ją na wpatrywaniu się w niego, chwyciłam ją za ramię i uniosłam brwi. „Powinnaś tam pójść” powiedziałam.

„Co?” Zmarszczyła czoło, zaskoczona.

Skierowałam wzrok na faceta przy wejściu.

Nie musiała spoglądać, żeby wiedzieć, o czym mówię. Potrząsnęła głową. „Nie. Przyszłyśmy tu razem”.

„Nic mi nie będzie. Idź” ponagliłam ją.

„Hazel”.

„Melissa”.

„Nie zostawię cię samej”.

Przewróciłam oczami. Upierałam się, że nic mi nie będzie, że ona też zasługuje na dobrą zabawę. Ale nalegała, żeby dotrzymać mi towarzystwa; była opiekuńcza do granic możliwości. Ciężko było ją przekonać, ale w końcu niechętnie się zgodziła. Musiałam jej obiecać, że powiem jej, gdy będę gotowa do wyjścia.

„Mówię poważnie, Hazel”. Posłała mi ostrzegawcze spojrzenie. „Mów, jak poczujesz się niekomfortowo lub będziesz zmęczona. Albo jeśli zechcesz wrócić do jedzenia czekolady i oglądania filmów. Powiedz mi i wyjdziemy. Dobrze?”

Przytaknęłąm.

Patrzyłam, jak moja najlepsza przyjaciółka odchodzi, a ja szukałam miejsca, gdzie mogłabym usiąść. Miejsca, gdzie mogłabym zostać sama. Szczerze mówiąc, odkąd nie miałam nikogo, kto mógłby mnie rozproszyć, moje myśli podążyły mroczniejszą drogą.

Znalazłam sofę wciśniętą w tył pokoju, oddaloną od głównej imprezy. Nadal mogłam obserwować wszystkich gości, ale odległość dawała mi przestrzeń do oddychania. Moje ciało zapadło się w poduszki, a ja westchnęłam i zamrugałam mocno.

Wspomnienie zerwania wdarło się do mojego mózgu. Byłam oszołomiona zdradą. Spotykałam się z Jacobem od pierwszego roku i myślałam, że wszystko między nami jest w porządku. Najwyraźniej byłam ślepa. Nie widziałam znaków. Nie zauważyłam zmian, jakie między nami zaszły.

Wciąż nie widziałam powodów, dla których chciał się rozstać.

Byłam zła i zraniona, że nie chciał tego naprawić. To było niesprawiedliwe, że gdy zdecydował się powiedzieć o swoich zastrzeżeniach, od razu chciał zerwać. Nie mogłam zbyt wiele powiedzieć. Nie dał mi szansy na naprawienie sytuacji.

„Kurwa, tak! Impreza oficjalnie rozpoczęta!”

Z rozmyślań wyrwały mnie krzyki i gwizdy kilku chłopaków przy głównym wejściu, ryczących jak dzikusy. Spojrzałam na nich i zmarszczyłam brwi.

Kręcili się wokół drzwi i wiwatowali. Dopingowali kogoś do zrobienia czegoś głupiego. Wtedy ktoś krzyknął przez niesamowicie głośną muzykę i tłum zaklaskał.

Spojrzałam ponownie na nadpobudliwych imprezowiczów.

Poważnie?

Czy był to może ktoś, kto wypił trochę więcej alkoholu? Nikt nie powinien być traktowany w ten sposób.

W końcu tajemnicza osoba została ujawniona. Był to bardzo wysoki chłopak. Nie wiem, jak mogłam go wcześniej nie zauważyć. Jego falujące ciemne włosy mieniły się w jedynym źródle światła. Jego mięśnie były mocno wyrzeźbione i zarysowane pod koszulą. Jego oczy błyszczały nawet stąd.

Graham St. Claire.

Oczywiście, że to był on.

Obrońca z drużyny futbolu ze szkoły.

Przewróciłam oczami na to śmieszne powitanie. Dziwiło mnie, dlaczego ludzie tak go ubóstwiali. Jasne, był świetnym piłkarzem, ale nic poza tym.

Nie miało znaczenia, jak duży i czarujący był jego uśmiech, ani jak warte omdlenia były jego błyszczące oczy. Mnie nie był w stanie oszukać.

Znałam jego mniej gwiazdorską stronę. Był bezwzględną, agresywną i dość odrażającą istotą ludzką.

Co prawda nigdy nie byłam celem jego okrutnych działań, ale i tak nie mogłam znieść tego faceta. Nie mogłam znieść tego, jak traktował innych. Tego, jak śmiał się z innych kosztem ich godności. Jak niszczył ich książki i plecaki. Jak popychał ich na ściany i szafki, tylko po to, żeby zademonstrować swoją siłę. Jak rozpraszał ich na lekcjach, rzucając w nich drobiazgami, przez co w konsekwencji oni dostawali karę.

Było tak nawet z Jacobem. Graham dręczył go i szydził z niego. Sprawił, że Jacob cierpiał.

Nie przymykałam oczu na działania Grahama, w przeciwieństwie do wszystkich innych. Nic z tego nie było ani zabawne, ani rozrywkowe. Nic z tego nie czyniło go fajniejszym ani silniejszym. To było żałosne i odrażające.

Świadomość, że muszę teraz dzielić z nim przestrzeń sprawiła, że zazgrzytałam zębami. Przez ułamek sekundy pomyślałam, żeby poszukać Melissy, ale powstrzymałam się. Ona też zasługiwała na odpoczynek po tym, jak trwała przy mnie przez cały tydzień. Powinna móc zmienić trochę scenerię.

Jej noc zapowiadała się obiecująco. Facet wciąż wpatrywał się w jej twarz jak zahipnotyzowany.

Zamiast ją wołać, wzięłam łyk z kubka, aby ugasić gorzki smak w gardle i spojrzałam na niego z pogardą.

Postanowiłam poczekać jeszcze godzinę, zanim zawołam Melissę i opuszczę to miejsce. Nie wyglądało na to, że ktoś będzie mi przeszkadzał. Byłam ukryta w swoim kącie. A jeśli to nie zadziała, emanowałam mroczną energią, która powinna odstraszyć większość ludzi.

Zamknęłam oczy i przełknęłam.

Boże, czułam się taka samotna i nie na miejscu. Chciałam pójść do samochodu i wypłakać się w odosobnieniu. Ale to Melissa miała kluczyki.

Ból w mojej klatce piersiowej się pogłębił, a oczy zaczęły mnie piec. Już miałam wstać i zaszyć się w łazience, gdy ktoś usiadł na kanapie obok mnie. Poduszka przesunęła się pod ciężarem czyjegoś ciała.

Otarłam łzy spływające mi po policzkach, zmarszczyłam brwi i odwróciłam się do niespodziewanego gościa. Jedno moje spojrzenie i bez wątpienia ucieknie.

Tu jest zły vibe.

Otworzyłam usta, ale nie wydostały się z nich żadne słowa, gdy zobaczyłam tę osobę. Zamiast tego skrzywiłam się.

„Wszystko w porządku?” zapytał z zatroskanym wyrazem twarzy, jakby naprawdę go to obchodziło. Jego głos był niski i kojący, a mnie coś ścisnęło w żołądku. Była to mieszanka urazy i strachu.

Graham St. Claire.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea