Raz mnie widzisz, a raz nie - Okładka książki

Raz mnie widzisz, a raz nie

Mel C. Clair

Rozdział siódmy: Będziemy sprzedawać seks.

CELESTE

„Cóż, Celeste Miller… wydajesz się zawsze robić niezłe show w mojej obecności, co?” Jace mówi z uśmiechem.

O Boże. Czuję motyle w brzuchu.

Dzięki Bogu zauważam Tiffany idącą korytarzem, wyraźnie mnie szuka.

„Dziewczyno. Tutaj jesteś. Wszystko w porządku?”

Odsuwam się od Jace’a, ale Tiffany już zauważyła, jak blisko siebie staliśmy.

„Tak, nic mi nie będzie”.

„Więc, skąd się znacie?” pyta Tiffany.

„Chodziliśmy razem do liceum” mamroczę, ale Jace wtrąca się.

„I to ona pojawiła się na moim podjeździe pewnego dnia”. Jace musiał dodać ten mały szczegół.

Szczęka Tiffany opada w dół, gdy zdaje sobie sprawę z sytuacji.

„Czekaj. To ty jesteś tym znajomym z liceum, na którego Celeste wpadła tamtego dnia? To był twój dom. Byłam w ~twoim~ domu”.

Jej oczy rozszerzają się w szoku, gdy pochyla się do mnie, szepcząc, choć nie jest subtelna i jestem pewna, że Jace ją słyszy.

„Przypomnij mi, żebym dodała ten adres do ulubionych na mapach Google”.

Dobrze. Zostawmy to… PROSZĘ. Zanim cokolwiek innego zostanie powiedziane, co będzie równie żenujące.

„Powinniśmy zabrać się do pracy i omówić wymagania Hugo Bossa”. Patrzę na Jace’a.

„Brzmi dobrze”.

„Ty. Ja. Babski wieczór. Dziś wieczorem”. Tiffany żąda żartobliwie stanowczym głosem, wskazując na mnie palcem.

Panie. Ona chce szczegółów. To będzie wymagało wina, pizzy, popcornu i czegoś jeszcze, co dorówna ciastu czekoladowemu Layli.

Kiwam głową, żeby dała mi spokój.

Jace idzie za mną do mojego biura. Zamykam drzwi i siadam przy biurku, wyjmując plik przesłany przez Hugo Bossa na temat projektu.

„John White, mój szef, powiedział, że nie byłeś wcześniej ambasadorem marki?”

„Nie, naprawdę nie mam nawet pojęcia, co to znaczy” wyznaje szczerze Jace.

„Cóż, ambasador marki lub twarz marki to ktoś, kto będzie reprezentował firmę. Jesteś idealnym kandydatem”.

„Będziesz promował markę, będąc po prostu tym, kim już jesteś” powiedziałam zgodnie z prawdą, próbując uspokoić jego obawy.

„Co przez to rozumiesz?”

„Jesteś już zaznajomiony z marką. Masz już zawarte umowy z innymi produktami związanymi ze sportem. Masz już sporo obserwujących w mediach społecznościowych”.

„Jesteś towarzyski, masz wielu zwolenników itp. Lista jest długa, więc już jesteś świetną twarzą dla marki, nawet niewiele robiąc”.

„Czy to komplement, Celeste?” Jace mówi z uśmiechem, kładąc rękę na sercu.

Spoglądam mu w oczy. „Kontynuując”.

„W porządku, to jaka będzie moja rola?” Jace wraca do tematu, prosząc o więcej szczegółów.

„Cóż, w taki sposób, jak możesz wpłynąć na decyzje zakupowe innych, wykorzystując swoje sieci społecznościowe i relacje do promowania produktów marki, czy to poprzez marketing szeptany, polecanie produktów znajomym, publikowanie postów o marce itp”.

„Kiedy firma organizuje wydarzenia, oczekuje się, że będziesz na nich obecny. Myślę, że powinniśmy pójść o krok dalej, biorąc pod uwagę, że nie mamy zbyt wiele czasu na reklamę przed Super Bowl”.

„Co w takim razie sugerujesz?”

„Aby od razu wprowadzić produkty na rynek. Myślę, że nie powinieneś się nigdzie pokazywać bez noszenia elementów z kolekcji sponsora”.

„W ten sposób twoi fani zobaczą, że je nosisz, a wszelkie zdjęcia paparazzi pokażą, że masz na sobie odzież Hugo Bossa. W ten sposób paparazzi wyświadczą nam przysługę i pomogą wypromować kolekcję”.

„Bardzo sprytne”.

„Dziękuję” odpowiadam z dumą i uśmiechem na twarzy, a ramiona pewnie składam na piersi.

„Jak myślisz, w jakim kierunku pójdziesz z reklamą?” dodaje Jace.

„Cóż, myślę, że skoro seks się sprzedaje, to będziemy sprzedawać seks” wyrzucam z siebie, myśląc, że jestem dowcipna.

Spoglądam na Jace’a z tym samym zadowolonym z siebie, dumnym uśmiechem, co wcześniej i zauważam, że Jace wpatruje się we mnie jak jeleń w świetle reflektorów.

Może nie zrozumiał mojego żartu….

„Słuchaj… Cóż, twoja baza fanów to szalone dziewczyny, ale masz też w bazie fanów zazdrosnych mężczyzn, którzy pożądają twoich szalonych fanek”.

„I wszyscy wiemy, że jesteś seksowny, więc użyjemy twojego ciała do sprzedaży produktów i kilku modelek do podkreślenia twojego seksapilu przed kamerą, doprowadzając publiczność do szaleństwa. Fanfary!” Podsumowuję, pogłębiając swój proces myślowy.

Wciąż jak jeleń w świetle reflektorów… Dlaczego on nie rozumie tej koncepcji?

„Co takiego?” pytam w końcu.

„Ja… po prostu nigdy nie myślałem, że to usłyszę” mamrocze.

Rzucam mu krzywe spojrzenie i czuję się podenerwowana jego głupim, dziecinnym zachowaniem.

Której części dokładnie nie myślał, że usłyszy?

Seks? Ja… mówiąca o seksie?

Dlaczego?

Cholera. Wiem dlaczego.

Teraz jestem wkurzona. Nadchodzi tyrada wkurzonej Celeste.

„Naprawdę. Dlaczego? Bo byłam pośmiewiskiem w liceum? Ponieważ nikt nie wierzył, że mogę zdobyć faceta?”

„Co?”

Nie dałam mu czasu na wypowiedzenie ani jednego słowa.

„Że będę samotną dziewicą, szaloną starą panną otoczoną stadem kotów przez całe moje nieszczęśliwe życie?”

O nie. Potok słów. Nie wierzę, że to się dzieje.

„Cóż, pozwól, że coś ci powiem, JACE MAKENZIE. Nie jestem dziewicą i uprawiałam mnóstwo seksu”.

Czekaj. Czy ja to właśnie powiedziałem na głos?

O mój Boże. Cofnij to, Celeste. Cofnij to. Teraz pomyśli, że stałaś się dziwką.

„Celeste…” Jace próbuje się wtrącić.

„Cóż… nie… dużo… ale… wiesz…”

„Celeste!”

„W PORZĄDKU. Tylko z jednym facetem. Ale nie muszę się przed tobą tłumaczyć”.

„CELESTE!”

„Słucham?”

„Skończyłaś już?” Jace zakłada ręce na piersi, czekając, aż wrócę na Ziemię.

„Ja… cóż…”

Kolejne upokorzenie.

„Nie to miałem na myśli” mówi Jace.

„Och… w takim razie… co miałeś na myśli?”

Wracam do nieśmiałego i zawstydzonego sposobu mówienia. Ale z jakiegoś powodu to Jace również wygląda na nieśmiałego i zakłopotanego.

„Nigdy nie sądziłem, że usłyszę, jak mówisz, że jestem seksowny”.

Co? Najwyraźniej Jace Makenzie nie wie, że jest seksowny.

Musiano mu to mówić przez całe życie. Jeśli nie Maddie, to cała reszta tego cholernego kraju.

O czym on do cholery mówi?

„O czym ty mówisz? Cała szkoła się na ciebie gapiła, a teraz cały kraj”.

„Ale nigdy nie myślałem, że usłyszę to od ciebie”.

Dlaczego zależy mu na usłyszeniu tego ode mnie?

Ode mnie.

Zażenowanie znów zaczyna działać i przechodzę w tryb pełnego zaprzeczania. „Cóż, wyczyść sobie uszy, bo musiałeś mnie źle usłyszeć”.

„Myślę, że moje uszy są w porządku”, odpowiada z uśmiechem na twarzy.

„Nie dam ci kolejnej okazji, żebyś mógł napompować swoje ego”.

Jace spogląda w dół na swoje dłonie złożone na kolanach i wydaje mi się, że słyszę śmiech dochodzący z jego ust.

„Cóż, myślę, że omówiliśmy już wszystko na jutrzejsze spotkanie”. Zamykam teczkę i podchodzę do drzwi mojego biura, odprowadzając go.

„Och…” przypomniałam sobie. „Potrzebuję twojego numeru, żebym mogła się z tobą skontaktować w sprawie zaplanowania spotkań i tak dalej”.

Odwraca się do mnie z nikczemnym uśmiechem na twarzy.

„Więc teraz chcesz mój numer?” Jace stoi tam, wpatrując się we mnie z rękami złożonymi na swojej muskularnej klatce piersiowej z pewnym siebie seksownym uśmiechem przyklejonym do jego twarzy.

Czy ja powiedziałam seksownym? Miałam na myśli głupkowatym.

„Czy zamierzamy zachowywać się jak dzieci w szkole?” Wpadam w irytację spowodowaną jego wybrykami, również składając ręce na piersi, naśladując go.

„Tak, będziemy. Musisz ładnie poprosić mnie o mój numer, ponieważ ja byłem miły, kiedy zaoferowałem ci go w moim domu”.

„Nie zrobię tego. Pracujemy teraz razem, więc to jedyny powód, dla którego go potrzebuję”.

„Nie, nadal będziesz musiała mnie o to ładnie poprosić”. Jace opiera się o framugę drzwi, nie poddając się.

Och. Wyraźnie przewracam oczami, pokazując swoją frustrację.

Proszę czy mogę dostać twój numer?” Sarkazm jest słyszalny w moim tonie, gdy idę za nim znowu przewracając oczami.

„Hmmm. Nie. To nadal nie jest miły ton”.

„Och, daj spokój! Co mam zrobić? Uklęknąć i błagać?”

„Cóż, skoro o tym wspomniałaś… Tak”.

O mój Boże!

Sama podsunęłaś mu ten pomysł, Celeste. Dlaczego musiałaś to powiedzieć?

„Nie zrobię tego”.

„W porządku, więc mam nadzieję, że pamiętasz, jak dostać się do mojego domu, jeśli chcesz się ze mną skontaktować”.

O nie! Tak go teraz nienawidzę.

„Dobra. Jesteś niewiarygodny”.

Podciągam spódnicę powyżej kolan, żeby móc uklęknąć. Jedna noga po drugiej, padam na kolana i spoglądam na niego z westchnieniem. W moim głosie nie ma sarkazmu, ale jest on widoczny w moich gestach.

Składam ręce w błagalnym geście i spoglądam na niego, jakbym błagała. „Jace, czy mógłbyś podać mi swój numer telefonu?”

Stoi i patrzy na mnie, uśmiechając się po raz kolejny.

„Nigdy nie myślałem, że zobaczę cię w takiej pozycji… po raz kolejny”.

„Co takiego?”. Spoglądam na niego z wściekłością.

On NIE odniósł się do tego najbardziej upokarzającego dnia mojego życia.

Myślę, że zauważył odpływ krwi z mojej twarzy, ponieważ jego twarz również zastygła.

Jace wyciąga do mnie rękę, ale ja ją odtrącam.

„Nie! Przysięgam, że przywalę ci teraz tam, gdzie słońce nie dochodzi”.

„Celeste”

Podnoszę się z podłogi, unikając kontaktu wzrokowego.

Nie płacz, Celeste. Nie płacz.

„Przepraszam, Celeste. Ja tylko żartowałem. W ten sposób…”

„Żartowałem? ŻARTOWAŁEM?! Masz pojęcie, jak bardzo ten dzień zrujnował moje życie w liceum?”

„Co?”

„Daj spokój. Nie udawaj głupiego, Jace. Obraziłeś mnie”.

„Nie jestem…”

„Wiesz co. To nie ma znaczenia. I tak cię to nie obchodzi. Wezmę numer twojego agenta z akt. I tak wolałbym z tobą nie rozmawiać”.

I tak po prostu wracam do swojego biura i zatrzaskuję mu drzwi przed nosem.

Oczywiście, jestem taką idiotką. Dlaczego myślałam, że będzie inny niż w liceum?

***

Wieczorem tego samego dnia Tiffany przychodzi do mnie i zamawiamy pizzę, robimy popcorn i rozmawiamy o gorącym temacie Jace’a Makenzie.

„Nie mogę uwierzyć, że znasz najseksowniejszego faceta w całym LA od liceum!” ponownie wykrzykuje Tiff.

„Niestety… tak”.

„Więc”.

„I co z tego?”

„Daj spokój, Celeste. Jest różnica między znajomością z popularnym, przystojnym chłopakiem w liceum i nielubieniem go, a tym, co dzieje się między tobą a Jacem”.

„Nie wiem, o czym mówisz”.

Wykręcasz się.

„Zdecydowanie coś się wtedy między wami wydarzyło. Więc co to było?” pyta.

„Nic się nie stało”.

„Całowaliście się?”

„Co? Nie”.

„Och, ale podkochiwałaś się w nim. To widać”.

„Cóż. To takie żenujące, Tiff”.

„POWIEDZ”.

„Dobra. Ale to zostanie między nami”.

„Tak, tak, tak, opowiadaj”.

„W ostatniej klasie zapisałam się do drużyny siatkówki dziewcząt… i byłam do bani. Jace był na meczu i kiedy próbowałam złapać piłkę… upadłam… i wylądowałam twarzą… w jego kroczu”.

Zakryłam twarz dłońmi, przeżywając w myślach całe to zażenowanie.

Zerknęłam przez palce i zobaczyłam, jak Tiffany wybucha śmiechem.

„O mój Boże. Klejnoty Jace’a Makenzie na twojej twarzy!” Tiffany nie jest zbyt subtelna, jak widać.

„Tiff. To nie jest śmieszne. To było straszne. To zrujnowało moje życie. Wszyscy się ze mnie nabijali, śmiali się, gdy chodziłam korytarzem”.

„Ktoś nawet narysował… wiesz co… na mojej szafce i napisał ‘#%*żerca”. Używam dziecięcego bełkotu zamiast wypowiedzieć prawdziwe słowo, a ona znowu wybucha śmiechem.

„Daj spokój, Celeste. To jak klasyczny program komediowy. Jak jeden z twoich ulubionych filmów z Adamem Sandlerem” mówi, próbując złagodzić moje zażenowanie.

„Nie. To moje życie. Moje okropne życie. Chciałabym być bardziej taka jak ty i nie pozwalać, by te rzeczy tak bardzo mnie dotykały”.

„Dziewczyno, pierwszym krokiem w tym kierunku jest nie przejmowanie się tym, co myślą inni”.

„Łatwiej powiedzieć niż zrobić”. Westchnęłam.

„Nie do końca. Po prostu bądź sobą i bądź dumna z tego, kim jesteś i powiedz – pieprzyć to, co ludzie myślą”.

Przewracam oczami, wiedząc, że to nie takie proste.

„Musisz umieć śmiać się z siebie, Celeste. Nie możesz brać wszystkiego tak poważnie” dodaje.

„Ale ja tego nie robię. To znaczy, nie uważam się za poważną osobę… Lubię żartować” bronię się.

„Celeste, bierzesz wszystko o wiele bardziej na poważnie, niż ci się wydaje”.

Zmusza mnie to do refleksji.

Czy Tiffany miała rację? Zawsze uważałam się za lubiącą żartować osobę… A moi rodzice i Layla zawsze mówili to samo…

Ale może dlatego, że byli jedynymi ludźmi w moim życiu, przed którymi naprawdę się otworzyłam. Naprawdę pokazałem swoje prawdziwe oblicze bez wahania…

„Więc jak ta cała sprawa z Jacem zrujnowała ci życie?” Tiffany pyta, wsuwając popcorn do ust.

„Po prostu tak się stało. Wszystko zmieniło się po tym dniu. Wcześniej trzymałam się z dala od innych i trzymałam jedynie z moją najlepszą przyjaciółką, Laylą, ale potem wszyscy zaczęli mnie zauważać”.

„Nie mogłam pozbyć się spojrzeń innych uczniów, którzy na mnie patrzyli, śmiali się ze mnie, żartowali ze mnie. Nawet Jace, który nigdy wcześniej mnie nie zauważał. Później zawsze przyłapywałam go na tym, jak na mnie patrzył”.

Spoglądam na nią, a jej twarz wykrzywia się w uśmiechu. Wiem, że źle zrozumiała to, co powiedziałam.

Nie. Jace mnie nie lubił. Wstydził się mnie.

Muszę ją o tym szybko przekonać.

„Potem dziewczyna Jace’a, Maddie, znana również jako diabeł przebrany za lalkę Barbie, również postanowiła uczynić moje życie piekłem”.

„Czekaj. Maddie? Maddie Knox?” pyta zszokowana Tiff.

Sam dźwięk jej imienia sprawia, że zaciska mi się żołądek. Jakby Lord Voldemort właśnie wleciał do pokoju.

Ale skąd Tiffany zna Maddie?

„Tak… dlaczego?”

„Nie śledzisz żadnych aktualności, prawda?” Wyciąga telefon i podaje mi go.

„Jest najczęściej obserwowaną dziewczyną na Instagramie”. Tiffany dodaje, gdy przewijam zdjęcia Maddie na Instagramie.

Wciąż wygląda tak samo. Plastikowo. Fałszywie. Jak lalka Barbie.

Widać, że jej cycki są całkowicie sztuczne.

Nie sądzę, żebym kiedykolwiek widział ją uśmiechniętą na którymkolwiek z jej zdjęć, więc prawdopodobnie dostała o kilka zastrzyków botoksu za dużo.

Może w ten sposób będzie jej ciężko nabijać się ze mnie, gdy nie będzie mogła już poruszać twarzą.

Mogę przynajmniej mieć nadzieję, prawda?

Przewijam dalej, widząc zdjęcia jej i Jace’a razem. Na fantazyjnych galach, zdjęcia paparazzi, które skopiowała z magazynów.

„Więc nadal są razem, ona i Jace?” Pytam, brzmiąc smutno.

„Nie wiem. Właściwie to nikt nie wie. Ona chwali się, że tak, ale Jace nigdy nie odpowiada na takie pytania podczas wywiadów. Mówi, że chce zachować swoje życie prywatne w tajemnicy… a przynajmniej próbuje”.

„Ale ona postuje te wszystkie wspólne zdjęcia, a na jego Instagramie nie ma żadnego jej zdjęcia… Dziwne, prawda?”

Tiffany zabiera swój telefon i podaje mi go ponownie, pokazując teraz Instagram Jace’a.

Potwierdzając, że ma rację, przewijam i nie widzę żadnych zdjęć Maddie na jego profilu. Głównie są to zdjęcia, na których gra w piłkę nożną, prawdopodobnie zamieszczone przez jego agentów.

„Chyba tak” odpowiadam, gubiąc się w oglądaniu jego zdjęć.

„Więc, co Maddie robi, że ma tylu obserwujących?”

„Nie jestem pewna. Była modelką dla kilku małych firm, ale uważa się za influencerkę. Ludzie płacą jej za pojawianie się w ich klubach lub promowanie ich produktów. Ja jednak jej nie słucham” mówi dalej Tiff.

„Wiesz, kiedy po prostu nie możesz znieść czyjegoś głosu? Jak dźwięk kredy na tablicy? Ona ma na mnie taki wpływ. Nie mogę znieść jej głosu. Jest w nim coś takiego piskliwego, jak kwicząca świnia czy coś takiego”.

Praktycznie wypluwam wino śmiejąc się z jej komentarza. Od razu przypomniała mi się Layla i nasz wspólny żart na temat Maddie.

I tak jak w zegarku, na moim telefonie pojawia się połączenie z FaceTime od Layli. Przysięgam, że radar tej dziewczyny odzywa się za każdym razem, gdy o niej myślę.

„Hej. Dzwoniło ci w uszach? Właśnie o tobie myślałem”. Odpowiadam przez laptopa, żeby mój telefon nie padł jak zawsze.

„Tak? A o czym myślałeś?” Layla odpowiada.

Kwik, kwik”. Wydaję odgłos świńskiego kwiku, a Layla wybucha śmiechem. Spoglądam na Tiff, która patrzy na nas kompletnie zdezorientowana.

„Hej Layla, to moja przyjaciółka i współpracowniczka, Tiffany. Tiff, to moja najlepsza przyjaciółka, Layla. Dorastałyśmy razem”.

„Cześć, miło cię poznać” Tiff macha do ekranu.

„Więc to ty odwracasz całą jej uwagę ode mnie? Ledwo rozmawiałam z tą dziewczyną odkąd przyjechała do LA” Layla drażni się z Tiffany.

„O nie. To nie ja kradnę całą jej uwagę…” Tiff odpowiada złośliwie, poruszając brwiami znacząco.

„Coś przegapiłam?” Brwi Layli unoszą się, ciekawe plotek.

„No dalej. Powiedz jej…” Tiff kusi.

„Co masz mi powiedzieć?” Layla błaga.

„Na kogo wpadłaś tamtego dnia, Celeste? I z kim teraz pracujesz nad naszą kolejną dużą reklamą?” Tiffany drażni się ze mną jeszcze bardziej, doprowadzając Laylę do szaleństwa.

„Z kim?”

Wzdycham i niechętnie wypowiadam jego imię. „Z Jace’m Makenzie”.

„OCH. MÓJ. BOŻE. ZAMKNIJ SIĘ”. Layla krzyczy, a jej szczęka praktycznie uderza o podłogę.

„Dobra. Opowiedz mi wszystko. Czy on wciąż jest taki seksowny?” pyta Layla.

Spoglądam na Tiffany siedzącą obok mnie, a ona odwzajemnia moje spojrzenie uśmiechem, wiedząc, że w mojej głowie debatuję, czy powiedzieć prawdę, czy to zbagatelizować.

Czas zrobić pierwszy krok, tak jak powiedziała… Nie bój się śmiać z siebie od czasu do czasu. Czas się bardziej otworzyć. Pokazać im moje prawdziwe oblicze, pozwolić im zobaczyć mnie taką, jaką jestem.

„Jeszcze bardziej niż kiedyś” mówię, śmiejąc się z siebie, gdy rumieniec z moich policzków zalewa mi całą twarz.

Layla, Tiffany i ja rozmawiamy przez resztę nocy na FaceTime. Wydaje się, że bardzo dobrze się rozumiemy, jakbyśmy wszystkie trzy były najlepszymi przyjaciółkami od lat.

W końcu robi się późno i Tiff się żegna i jedzie do domu na noc, a Layla rozłącza się, ponieważ musi wstać o 4 rano, żeby zacząć wypieki.

Leżę w łóżku i przeglądam zdjęcia Jace’a na jego Instagramie.

Cholera. Jego wysportowane ciało. Jego przystojna twarz.

Boże, najwyraźniej wciąż nie mogę uciec od uroku tej twarzy. Znalazła mnie po raz kolejny na drugim końcu świata, w Los Angeles. I wygląda na to, że nie mogę też uciec od Maddie.

Pracując blisko z Jacem, wiem, że na pewno znów na nią wpadnę.

Na samą myśl o tym mój żołądek zaciska się w supeł.

Zasypiam, myśląc o wszystkich okropnych rzeczach, które zrobiła mi ta diablica.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea