Ashley Constantine
„Uciekaj! Uciekaj! Uciekaj!” Polecenie odbijało się echem w mojej głowie, gdy biegłam sprintem przez pole lawendy, z oczami utkwionymi w horyzoncie. W oddali stało samotne drzewo, którego gałęzie opadały w dół, jakby uszło z niego życie.
Obszar wokół drzewa spowijała ciemność, ale ciekawość pchała mnie naprzód. Gdy zbliżyłam się do drzewa, zwolniłam tempo, aż całkowicie się zatrzymałam.
„Alex”. Dźwięk mojego imienia sprawił, że się odwróciłam. Wes był ubrany w niebieskie dżinsy, jego koszulka zwisała mu z tylnej kieszeni, odsłaniając mięśnie brzucha, które mogłyby doprowadzić każdą kobietę do szaleństwa. Dyszał, jakby mnie gonił.
„Jesteś szybka” powiedział, robiąc długie, miarowe kroki, aby zmniejszyć dystans między nami. „Ale musisz biec szybciej”. Jego ton był poważny, przez co instynktownie się cofnęłam.
„Dlaczego? Dlaczego muszę biec, Wes?” Byłam zdezorientowana. Dokąd miałam biec? Przed kim uciekałam?
„BIEGNIJ!” Jego ryk rozniósł się echem po polu, wstrząsając ziemią pode mną i wypłoszając ptaki z gniazd na uschniętym drzewie. Usłyszałam swoje imię w oddali i spojrzałam za Wesa. On tam był.
Drew.
Biegł sprintem w moją stronę, z zabójczym spojrzeniem w oczach. Próbowałam uciec, ale czułam się, jakby moje stopy były zabetonowane. Wymachiwałam rękami, mając nadzieję, że moje nogi pójdą w ich ślady, ale pozostały w miejscu.
Ogarnęła mnie panika, gdy Drew zbliżał się coraz bardziej. „Wes?!?!” krzyknęłam, ale nie było żadnej odpowiedzi. Gorączkowo przeszukałam wzrokiem okolicę, ale Wesa nigdzie nie było.
Drew wciąż szarżował w moją stronę. Gdyby utrzymał swoje tempo, zmiażdżyłby mnie. Był coraz bliżej, aż…
„RUSZAJ!”
„Achhh!” usiadłam na łóżku, dysząc ciężko. Pot spływał mi po karku, pomimo listopadowego chłodu. Rozejrzałam się, próbując się zorientować. To był tylko sen. Tylko sen.
Byłam w swoim pokoju w Savannah. Byłam bezpieczna. Sięgnęłam po telefon na stoliku nocnym i zobaczyłam wiadomość od Andy, która przyszła osiem minut temu.
Po kilku minutach usłyszałam kroki na korytarzu przed moim pokojem. Rozległo się ciche pukanie do drzwi i zawołałam, żeby weszła. Andy weszła, zamykając za sobą drzwi i weszła do mojego łóżka.
„Ten dom jest niewiarygodny! To pieprzona rezydencja” wykrzyknęła. Wzruszyłam ramionami na jej komentarz, ale zauważyła mój dyskomfort.
„Hej, wszystko w porządku? Jesteś cała spocona”.
Przytaknęłam. „Tak, miałam tylko zły sen. Nic mi nie jest. Dobrze spałaś?”
Przeciągnęła się, niechcący uderzając mnie ręką w twarz. „To jest najwygodniejsze łóżko, na jakim kiedykolwiek spałam! Spałam jak zabita. Czuję się taka odświeżona”.
„Dzięki za plaskacza, Andy”.
„Ups, przepraszam”. Obie się roześmiałyśmy.
Przez okno wpadały stłumione odgłosy krzyków i śmiechu. Chłopcy grali w futbol amerykański. Przypomniałam sobie czasy, kiedy grałam z moimi braćmi i ich przyjaciółmi. Mimo moich protestów, zawsze traktowali mnie łagodnie. Nigdy im nie ustępowałam. Zawsze byłam szybka. Nadal jestem. Ale surfing był bardziej w moim stylu.
„Obiad gotowy, chłopcy! Chodźcie i jedzcie! Alex, kochanie” zawołała mama z dołu.
„Tak, mamo?” krzyknęłam.
„Obiad gotowy! Sprowadź Andy na dół po jedzenie, zanim te bestie wszystko zjedzą”. Obie parsknęłyśmy śmiechem.
„Ona nie żartuje. Jest tu zbyt wielu chłopaków! Jest tu też jeszcze jedna rodzina, Carterowie, a może też Brett i Tyler? Tam jest dziesięciu dorosłych mężczyzn i dwoje dzieci. Jesteś głodna?” zapytała Andy. Przytaknęłam i kazałam jej iść za mną.
Chwyciła mnie za ramię i pociągnęła do tyłu. „W tym?”
„A co? Chcesz się przebrać?”
„Ech, tak, Alex! Jeśli przyjaciele twojego brata są gorący, będę musiała nałożyć trochę błyszczyka i tuszu do rzęs!”
„Masz” podałam jej moje kosmetyki, aby oszczędzić jej podróży z powrotem do swojego pokoju. Była gotowa w mniej niż minutę.
„Dobrze, a teraz chodźmy”. Zachichotała podekscytowana, gdy wyszłyśmy przez drzwi, wciąż w piżamach.
Zeszłyśmy leniwie po schodach i zbliżyłyśmy się do drzwi, które oddzielały nas od mojej rodziny i pozostałych.
„Gotowa? Będzie chaotycznie, ale myślę, że chłopcy siedzą przy stole, więc możemy po prostu pomóc w przygotowaniach lub wziąć trochę jedzenia i usiąść na zewnątrz same lub z chłopakami. To zależy od ciebie”. Przytaknęła.
Pchnęłam drzwi i podeszłam do lewej części pokoju, gdzie znajdował się blat pełen jedzenia. „Dzień dobry, dziewczyny, a może raczej dobry wieczór?” Eric zawołał do nas. Podeszłam, by go przytulić i pocałować.
Wtedy zza naszych pleców dobiegł gwizd i obie obróciłyśmy się, by zobaczyć pięć par oczu wpatrujących się w nas. Brett był pierwszym, który się odezwał: „O cholera! Alex? To ty?”
Przewróciłam oczami. „Andy, to jest Brett, przyjaciel Kyle’a, a to Tyler. Chłopaki, to jest Andy”. Wskazałam na każdego z nich po kolei.
Kyle wstał i podszedł do nas, biorąc dłoń Andy i całując jej knykcie, jednocześnie utrzymując z nią kontakt wzrokowy. „Cześć, Andy. Jestem Kyle”. Jego głos był zmysłowy, co spowodowało, że się zarumieniła i odwróciła wzrok.
„Kyle, przestań ją straszyć” powiedziałam, odsuwając jego rękę. Puścił jej dłoń i zamiast tego wciągnął mnie w niedźwiedzi uścisk, co skłoniło moich pozostałych dwóch braci do przyłączenia się.
„Sam! Chodź tu! Grupowy uścisk” krzyknął, a jego głos odbił się echem po pokoju.
Sam wbiegła do środka, skacząc na moich braci z radosnym okrzykiem. „Jesteś w domu! Tak! Miałam dość bycia jedyną młodą kobietą w domu! Chociaż czasami zastanawiam się, czy Kyle w ogóle ma kutasa”.
Pokój rozebrzmiał śmiechem, z wyjątkiem Kyle’a. Wyjaśnię moje drzewo genealogiczne, wygląda ono następująco: Cole, Max, Sam, Kyle i ja. Cole jest żonaty z Sashą i mają dwójkę dzieci, 15-letnią Lenę i 4-letniego Noah, a kolejne dziecko jest w drodze. Max ma dziewczynę, Jane, i mają 3-letnie dziecko, Eden. Sam jest zaręczona z Tysonem, dlatego wróciłam do domu, aby pomóc w planowaniu ślubu i wypełniać obowiązki druhny. Kyle i ja jesteśmy singlami, chociaż ja jestem świeżo upieczoną singielką.
„Dobra, dobra, wystarczy! Nie uduście mojego biednego dziecka!” Moja mama odepchnęła ich ode mnie, sama się do mnie przytulając. „A to musi być Andy! To przyjemność w końcu cię poznać. Słyszałam o tobie wspaniałe rzeczy, dziecko! Jesteś nawet ładniejsza niż sobie wyobrażałam!”
Uścisnęła Andy, po czym odwróciła się do mnie. „A twoje włosy wyglądają bajecznie, kochanie! Pasują do ciebie!” Moja siostra zgodziła się z mamą, dokładnie je oglądając.
„Dziewczyny, czy mogłybyście pomóc mnie i Delilah w kuchni?” Wszystkie przytaknęłyśmy i pospieszyłyśmy do Delilah.
„Alex! Mój Boże, wyglądasz tak dorośle i pięknie!” Delilah przywitała mnie ciepłym uśmiechem. Odwzajemniłam jej uśmiech i przytuliłam ją, machając do Ace’a, jej męża.
„Cześć, Ace! Dzięki, Delilah, ty też wyglądasz młodo i cudownie!” uśmiechnęłam się do niej. Delilah była dla mnie jak druga matka, zawsze się mną opiekowała, zwłaszcza gdy Knox mi się naprzykrzał. A właśnie, gdzie był ten pomiot szatana?
„Delilah, chciałabym, żebyś poznała moją przyjaciółkę Andy. Jest moją współlokatorką na studiach!”
„Witaj, Andy, jaka z ciebie ładna młoda dziewczyna” Delilah gruchnęła z południowym akcentem, omiatając ją spojrzeniem.
„Dziękuję, Delilah, to bardzo miłe z twojej strony” odpowiedziała nieśmiało Andy. Odwróciła się z powrotem do stołu, jej spojrzenie szukało kogoś konkretnego, a ten ktoś patrzył prosto na nią.
Szturchnęłam ją, zwracając na siebie jej uwagę. „Hej, przestań gapić się na mojego brata i pomóż mi z jedzeniem” drażniłam się z nią.
„Alex i Andy, pokroicie trochę owoców na sałatkę?”
Rozstałyśmy się z Delilah i udałyśmy się w stronę lady, gdzie Eric, Ace i nasza piątka siekali i obierali owoce na posiłek. Właśnie wtedy on wyczołgał się z czeluści piekieł, by mnie powitać.
„Laleczko?” Odwróciłam głowę i zobaczyłam, że stoi tuż obok mnie, ze zmarszczonymi z niedowierzania brwiami. „Cholera” przeklął pod nosem.
Był bez koszulki, miał ją zarzuconą przez ramię, a jego ciało lśniło od potu. Jego sześciopak był w pełni wyeksponowany, a ja nie mogłam się powstrzymać od gapienia się na niego.
Słodki Jezu! Wyglądał dobrze! Tak, tak dobrze. Nie mogłam nawet temu zaprzeczyć.
Gdy tak stałam, poczułam jego gorące spojrzenie na moim ciele i zaczęłam czuć się trochę nieswojo. Przyłapałam go na gapieniu się na moje ciało, ale nie powinnam się wywyższać – właśnie zrobiłam to samo kilka sekund temu. Ale on o tym nie wie.
Oblizał wargi i uniósł lewą stronę wargi w swoim charakterystycznym uśmiechu, który zawsze potrafił mnie wkurzyć, po czym na mnie spojrzał. Włosy miał ciemne i potargane, jakby przeczesał je palcami o jeden raz za dużo. Jego przeszywające niebieskie spojrzenie było niepokojące i skupione na mnie.
Po jego idealnie wyrzeźbionym ciele spływały kropelki potu. Jego szerokie ramiona i wypukłe bicepsy sprawiłyby, że sam Adonis byłby zazdrosny, nie wspominając o linii mięśni na podbrzuszu znikającej pod spodenkami do koszykówki, do których tak bardzo chciałam zerknąć.
Kurwa! O Boże, pomocy!
Zaraz, co?!?!?! Nie, nie! Chwileczkę! Wcale tego nie pomyślałam! Gardzę tym gościem! Alex, weź się w garść!
„Jezu Chryste! Ty… Jesteś… Jezu!” Andy pisnęła, zwracając na siebie uwagę. Stała jak wryta, oszołomiona stojącym przed nią greckim bogiem.
„Cóż, osobiście wolałbym Knox, ale możesz mi mówić Jezu!” Uśmiechnął się do niej, a następnie zwrócił swoją uwagę z powrotem na mnie.
„No, no, no, laleczko. Wyglądasz… inaczej” powiedział, zastygając, by spojrzeć na mnie po raz ostatni. Uśmiechnął się i wziął łyk wody, nie spuszczając ze mnie wzroku.
Podszedł do Andy i uścisnął jej dłoń. „Miło mi cię poznać, Andy. Jestem Knox Carter”.
Przysięgam, że była bliska zemdlenia od jego dotyku. „Och, wiem kim jesteś! Myślę, że każda dziewczyna na całym świecie wie, kim jesteś!” wymamrotała, wpatrując się w jego brzuch.
Wróciłam do krojenia truskawek, a on podszedł za mnie, sięgnął po jedną z nich przez moje ramię, ocierając się przy tym o mnie i trzymając mnie za drugie ramię.
Jego klatka piersiowa naparła na moje plecy i zastygłam w szoku. Co on robił? Czułam ciepło promieniujące z jego ciała.
„Niezła koszulka, laleczko” powiedział niskim głosem. Spojrzałam na niego, zdając sobie sprawę, że miałam na sobie jego koszulkę, której używałam jako piżamy. Cholera! Prosiłam się o to.
„Laleczka?” Andy zapytała mnie z figlarnym uśmiechem, podczas gdy ja spojrzałam na nią wymownie, kontynuując krojenie owoców.
„Odebrało ci mowę?” zapytał Knox, opierając łokcie na blacie obok mnie, wpatrując się w mój profil. Był zbyt blisko, jak na mój gust.
„Nie, po prostu nie chcę, żeby moje IQ spadło przez angażowanie się w rozmowę z tobą. Słyszałeś kiedyś o przestrzeni osobistej?” odpowiedziałam, wywołując u niego chichot i sprawiając, że zrobił krok bliżej mnie.
„Czy robisz się przy mnie nerwowa, laleczko?” Jego twarz zbliżała się coraz bardziej do mojej.
„Nie, tylko mnie irytujesz. Zdajesz sobie sprawę, że im bardziej się do mnie zbliżasz, tym bardziej zbliżasz się do noża w mojej dłoni, prawda?”
Uśmiechnął się do mnie. „Nadal zadziorna jak zawsze” mrugnął do mnie. Dlaczego on się tak zachowuje?
Zazwyczaj skaczemy sobie do gardeł, podczas gdy moja mama i Delilah trzymają noże poza naszym zasięgiem. Zanim zdążyłam odpowiedzieć, poczułam czyjeś dwa ramiona oplatające moje nogi w uścisku.
Spojrzałam w dół i zobaczyłam tam Adama Cartera, siostrzeńca Knoxa. Pochyliłam się, by go podnieść i posadzić na blacie. Wow, urósł… i jest ciężki. Cholera, nie doceniłam jego wagi!
„No, no, no, to mój chłopak Adam!” Jego spocona twarz oblała się rumieńcem na moje słowa.
„Spójrz na siebie, taki duży chłopiec! Wciąż tak słodki jak zawsze!” Uśmiechnął się do mnie.
„Tak, ma swoją słodycz po mnie” wtrącił Knox.
„Jak ktoś tak uroczy może być z tobą spokrewniony? Dla jego dobra, mam nadzieję, że nie będzie brał z ciebie przykładu!”
Knox zaśmiał się ze mnie, położył sobie rękę na brzuchu, a ja nie mogłam się powstrzymać od podążenia wzrokiem za tym ruchem.
„Cześć, Alex!” zawołał Adam „Tęskniłaś za mną?”
Dlaczego on jest taki słodki! Tego już za wiele! „Oczywiście, że tęskniłam, kochanie! Bardzo za tobą tęskniłam! A ty tęskniłeś za mną?” Żartobliwie stuknęłam go palcem w nos.
Przytaknął: „Zawsze za tobą tęsknię, Alex!”
„Zawsze za mną tęsknisz?! Wow, czuję się teraz bardzo wyjątkowa! Czy dostanę buziaka na powitanie od mojego chłopaka?” zapytałam dramatycznie, a on ponownie skinął głową, chwytając moją twarz swoimi małymi dłońmi i składając pocałunek na moim policzku.
Zaczerwienił się ze wstydu, po czym cofnął się i zaczął z zadowoleniem stukać palcem w swój policzek.
„Chcesz buziaka ode mnie?” zapytałam, a on ponownie skinął głową. „Zastanawiam się, kto go tego nauczył” powiedziałam, odwracając się, by spojrzeć na Knoxa, który uważnie nas obserwował.
Pochyliłam się, by pocałować go w policzki i obsypałam go pocałunkami, podczas gdy on śmiał się histerycznie.
„Pierwszy raz w życiu jestem zazdrosny o trzylatka” mruknął Knox pod nosem.
Udałam, że tego nie słyszę i zdjęłam go z blatu na ziemię. Właśnie wtedy moje bratanice i bratankowie pojawili się w zasięgu wzroku.
Lena przywitała mnie jako pierwsza: „Heeeeej Al! Uwielbiam twoje włosy!” Ale z niej nastolatka. Przytuliłam ją mocno; dawno jej nie widziałam.
„Cześć, laleczko. Spójrz na siebie, dorosłaś. Założę się, że twój tata jest zachwycony” powiedziałam sarkastycznie, spoglądając na Cole’a, gdy ona przewróciła oczami.
Lena pojawiła się, gdy mój brat Cole i Sasha mieli dziewiętnaście lat i byli na studiach. Byli młodzi, ale wszyscy wiedzieliśmy, że są sobie przeznaczeni!
Następni byli dwaj mali łobuziacy, Noah i Eden, którzy mają cztery i trzy lata. Wzięłam ich w ramiona – na szczęście byli lżejsi – i też obsypałam ich pocałunkami.
„Witajcie, moje dwa małe urwisy! Oboje robicie się tacy duzi” powiedziałam, odstawiając ich na ziemię. Wskazałam na Andy, która wpatrywała się w Knoxa.
„To moja przyjaciółka Andy, przywitajcie się z nią. Noah, czy Andy jest twoją dziewczyną?” Wszyscy się przywitali i pomachali do niej. Noah podbiegł do niej, przytulił ją i pocałował, a potem wrócił, by się za mną schować.
Taki czarujący, wiem. Wtedy Eden podbiegła do Knoxa, a on podniósł ją z łatwością.
„Witaj, moja księżniczko, co tam masz? Czy to dla mnie?” zapytał, biorąc od niej kartkę papieru, która wyglądała jak jakiś rysunek.
„Czy to ja?” Patrzyłam, jak Eden kiwa głową. „Czy gram w futbol?” Ponownie skinęła głową. „Mogę dostać buziaka, żeby ciocia była zazdrosna?” potrząsnęła głową przecząco, a ja głośno się roześmiałam.
„Dobrze ją nauczyłam. Powiedz mi, Knox, jakie to uczucie być odrzuconym przez trzylatkę?” Zmarszczył brwi, gdy Eden wyciągnęła do mnie rękę, bym ją chwyciła, co też zrobiłam, jednocześnie odsuwając Knoxa.
Gdy była już w moich ramionach, odwróciła się do niego i przesłała mu buziaka, mówiąc: „Kocham cię, Knox”. „Zdrajczyni” powiedziałam jej, a ona rzuciła mi swoje słodkie, zdezorientowane spojrzenie.
„Gdybyś tylko nauczyła swoją ciocię Alex tak do mnie mówić, byłoby wspaniale, księżniczko”.
„To się nigdy nie stanie” przyrzekłam.
Kyle wtrącił: „Te słowa nigdy nie padną z jej ust w twoim kierunku, kolego!”
„Zobaczymy” mrugnął do mnie, biorąc łyk wody.
Gdy ustawiłam sałatkę owocową na stole, zauważyłam, że Brett i Tyler nie mogli przestać się na mnie gapić. Tak, przeszłam metamorfozę. Pogódźcie się z tym. Jezu!
„Co?” Spojrzałam na nich.
„Wyglądasz zupełnie inaczej, Alex. Jesteś super seksowna!”
Tyler kiwnął głową, zgadzając się z tym stwierdzeniem. Ale nie minęło dużo czasu, zanim obaj zostali uderzeni w tył głowy przez Maxa i Kyle’a.
„Patrzcie na mnie, chłopcy, nie na moją siostrę”, ale i tak się gapili.
Pochlebiała mi cała uwaga, jaką ostatnio otrzymywałam od chłopaków przez mój nowy wygląd. Ale czasami było to trochę niezręczne, ponieważ nie byłam do tego przyzwyczajona.
Andy odciągnęła mnie na bok, by mnie zbesztać. „Od kiedy znasz pieprzonego Knoxa Cartera?” wysyczała na mnie.
„Nie znam” szłam dalej, ale poczułam, jak chwyta mnie za nadgarstek i odciąga do tyłu. Obrzuciła mnie morderczym spojrzeniem. Dobra, muszę jej powiedzieć. Przewróciłam oczami na widok jej miny.
„Dobra, dobra, w porządku! Znam go od dziewiątego roku życia. Chodziliśmy do tej samej szkoły, jego rodzina przyjaźni się z moją rodziną i tak dalej, i tak dalej” wyznałam.
„Dlaczego mi nie powiedziałaś? Nie ufasz mi?” zapytała, jej oczy rozszerzyły się ze zdziwienia.
„Nie, to nie tak. Po prostu… Nie lubię mówić ludziom, że go znam, bo chcą się ze mną zaprzyjaźnić tylko po to, by do niego dotrzeć. Więc nie powiedziałam ci, żeby sprawdzić, czy lubisz mnie dla mnie, a nie z powodu tego, kogo znam”.
„Jasna cholera, on się na nas patrzy! Na żywo jest o wiele gorętszy! Ja pierdolę! A twój brat!” wykrzyknęła, szybko przenosząc swoją uwagę z powrotem na mnie.
„Wow, dobra, to była szybka zmiana tematu!” Zaśmiałam się, nawiązując kontakt wzrokowy z Knoxem, gdy szedł w naszą stronę.
„Słuchaj, gdybyś ty dopiero co została przedstawiona tym gorącym facetom, też byłabyś oszołomiona ich wyglądem! Hannah kłamała! Twoi bracia są zajebiście seksowni, podobnie jak ich przyjaciele! Boże, pomóż mi!” wykrzyknęła, dramatycznie odchylając głowę do tyłu.
Przewróciłam oczami, mając nadzieję, że Knox nie mógł nas podsłuchać. „Mówicie o mnie?” Andy zarumieniła się i podbiegła do stołu.
„Chciałbyś” odparłam, idąc do spiżarni po plastikowe kubki. Poszedł za mną.
Po prostu go zignoruj. Po prostu go ignoruj. On sobie pójdzie pomyślałam sobie. Kiedy sięgnęłam po kubki, przewróciły się, uderzając mnie i rozsypując się po podłodze.
„Cholera!” stłumiłam przekleństwo.
„Pomogę ci” zaoferował Knox, przykucając, by podnieść kubki. Gdy skończył je układać, stanął prosto, górując nade mną.
„Dzięki” mruknęłam, a on złapał się za ucho, pochylając się bliżej.
„Co? Chyba nie dosłyszałem! Czy to było podziękowanie?”
Uderzyłam go w klatkę piersiową, czując wstrząs elektryczności w dłoni. Do diabła z tą elektrycznością!
„Zamknij się, Knox!” warknęłam.
Jęknął, jakby z bólu. „Powtórz moje imię” powiedział błagalnie.
Poważnie, co z nim jest? Zachowuje się dziś tak dziwnie. „Nie!” odparłam, próbując go wyminąć. Złapał mnie za rękę i przytrzymał.
„Jak ci się podobały miejsca w samolocie?” zapytał szczerze. To jest teraz aż zbyt dziwne. Jego dłoń pali moją skórę. Czego on ode mnie chce?! Taki upierdliwy!
„Były wygodne, dzięki. Nie musiałeś ich dla nas kupować. Doskonale poradziłybyśmy sobie z miejscami w klasie ekonomicznej” odpowiedziałam. Puścił moją rękę, najwyraźniej zadowolony z mojej odpowiedzi i skinął głową.
„Chciałem to zrobić” powiedział po prostu, przechodząc obok mnie i przytrzymując mi drzwi.
Gdy dotarliśmy do stołu, odstawił kubki, a ja zajęłam miejsce obok Andy, która rozmawiała i flirtowała z Kylem. Zaczynamy. Zabiję go, jeśli złamie jej serce.
Knox podszedł i usiadł obok mnie, napełniając swój talerz ogromną ilością jedzenia. Wszyscy faceci przy tym stole byli na drugiej lub trzeciej dokładce, a jeszcze wciąż czekał nas obiad z okazji Święta Dziękczynienia.
Uwierz mi, zjedzą każdy najmniejszy kawałek.
Noah podbiegł do Andy, aby poprosić ją o otwarcie kartonu z sokiem, a ona to zrobiła. Kyle nie mógł przestać się na nią gapić przez cały czas. Chyba się porzygam, jeśli będę na nich dłużej patrzeć.
„Tak dobrze mieć cię w domu, Alex!” powiedziała moja mama.
„Tak, tęskniłem za moją laleczką” mrugnął do mnie Knox, a ja przewróciłam oczami, skupiając się z powrotem na mamie. Ona i Delilah nie mogły stłumić swoich uśmiechów kota z Cheshire.
„Dobrze, że Andy też tu jest. Wreszcie możemy przypisać twarz do imienia, o którym tyle słyszeliśmy” dodała mama. Andy uśmiechnęła się i podziękowała jej za zaproszenie.
„Nie żebyśmy nie chcieli cię tu mieć, Andy, ale gdzie jest Drew, siostrzyczko?” zapytał Kyle, a ja zamarłam. Wszystkie oczy były skierowane na mnie.
Odchrząknęłam, przełknęłam jedzenie i wzięłam łyk wody, ponieważ moje gardło nagle stało się suche jak Sahara.
Spojrzałam z powrotem na mamę, napotykając jej współczujące spojrzenie, które cicho mnie błagało, żebym po prostu im powiedziała. Wzięłam głęboki oddech i wyrzuciłam to z siebie.
„Zerwałam z nim”. Wszyscy przerwali swoje czynności i spojrzeli na mnie, jakby się przesłyszeli. Ale tak nie było.
„Dzięki Bogu!” wykrzyknął Kyle.
„Kyle!” skarciła go mama. Patrzyłam w dół na moje jedzenie i kątem oka zobaczyłam, że Knox się spiął. Andy położyła dłoń na mojej ręce.
Kyle to zauważył. „Co się stało?” zapytał. Spojrzałam na Andy, a ona skinęła głową wspierająco. Nadszedł czas, aby im powiedzieć, Alex. Boże, nie złość się, nie złość się!
Knox oparł o mnie swoje kolano i poczułam płynące z niego ciepło. To było dziwnie pocieszające, jakby chciał mi powiedzieć, że wszystko jest w porządku.
„On… Czy ktoś może mi zrobić drinka? Muszę się napić!” poprosiłam.
Kyle westchnął, wstał i podszedł do naszej szafki z napojami, wyjmując butelkę Jacka. Postawił ją przede mną, stając nade mną ze skrzyżowanymi ramionami i kazał mi się napić.
Zrobiłam to, a napój palił mnie w gardło. Wszystkie oczy podążyły za moim ruchem. Kyle usiadł, chwycił butelkę i postawił ją przed sobą.
„Myślę, że po tym wszystkim też będę trochę potrzebował” mruknął, patrząc na mamę.
Odwróciła od niego wzrok, by znów na mnie spojrzeć, a ja zamknęłam oczy i wymamrotałam: „Przyłapałam go na zdradzie… Z inną dziewczyną… W jego łóżku”.
Pisk krzesła przy stole sprawił, że otworzyłam oczy, bo wiedziałam, że ludzie już na mnie nie patrzą.
Cole? Był cały czerwony. Niech Bóg ma w opiece Drew, jeśli jeszcze kiedykolwiek go zobaczy. Opierał się o stół z dłońmi zaciśniętymi w pięści, spojrzał w dół na talerz, który przed nim stał.
Wydychając długie, sfrustrowane westchnienie, Cole wycedził przez zaciśnięte zęby: „Zabiję go, kurwa!”
Spodziewałam się, że to Kyle będzie wyrzucał z siebie przekleństwa i wyglądał jak wulkan na skraju erupcji, a nie Cole.
Cole podniósł się z krzesła i zaczął chodzić w tę i z powrotem, zanim w końcu podszedł do mnie. Położył ręce na moich ramionach, pochylając się, aż jego usta spoczęły na czubku mojej głowy. „On jest chodzącym trupem, siostrzyczko” mruknął, jego ton był cichy, ale śmiertelnie poważny. Pocałował mnie w głowę i rzucił chłopakom dobrze znane mi spojrzenie.
„Nie! Cole! Nie waż się nic robić! Żaden z was nic mu nie zrobi! Słyszycie mnie?!” Wskazałam na Cole’a, a potem na resztę.
„Nikt nie będzie krzywdził naszej siostrzyczki! Nikt! Przestań go bronić, Alex!” odparł Kyle.
Obrzuciłam Kyle’a gniewnym spojrzeniem, gdy oboje wstaliśmy z krzeseł. „Nie bronię go, Kyle! Cholera, po prostu nie chcę niepotrzebnych dramatów! Nie chcę, żeby wszyscy wiedzieli, że moi bracia i ich przyjaciele pobili mojego byłego chłopaka! Chcę żyć dalej! Chcę, żeby ktoś mnie polubił i nie czuł się zagrożony z powodu tego, co usłyszał o tym, co się stało, kiedy powiedziałam wam o rozstaniu! Żaden facet nigdy się do mnie nie zbliży! Słyszysz mnie?” Zakrztusiłam się ostatnimi słowami, zdając sobie sprawę, że od jakiegoś czasu nie brałam oddechu.
„Dobrze! Nigdy więcej nie będziesz się umawiać! Poślub swoją karierę! Przynajmniej nie będę musiał jej bić, jeśli cię zrani! Obiję mu tak bardzo tę jego ładną chłopięcą twarz!” mruknął Kyle.
Przewróciłam oczami i mruknęłam: „Za późno!” głośniej niż zamierzałam.
„Co to miało znaczyć?” zapytał Kyle ostrym tonem. Ponownie przewróciłam oczami, wmawiając sobie, że i tak się dowiedzą. W końcu powiedziałam Wesowi, że go spoliczkowałam i uderzyłam w nos. Prędzej czy później doniósłby na mnie.
„Alex, dlaczego jest już za późno?” powtórzył Kyle, a jego głos odbijał się echem w ciszy.
„Spoliczkowałam go” wyznałam, a sapnięcie mojej matki zza stołu sprawiło, że podskoczyłam.
„Co zrobiłaś?!” Jej ton był zły i wiedziałam, że nie skończy się to dla mnie dobrze.
„Spokojnie, mamo, to nic w porównaniu z tym, co mu zrobimy” wtrącił Kyle.
Potem, jak wymiociny, wylała się reszta prawdy. „Uderzyłam go też w nos” przyznałam.
Widziałam światełko na końcu tunelu. Było słabe i odległe, ale jaśniało tam. Byłam gotowa iść w jego kierunku, gotowa pożegnać się z tym światem. Już widziałam nagłówki gazet: Matka rzuca zlewem w córkę, miażdży ją na śmierć za uderzenie byłego chłopaka. Cóż za sposób na odejście.
„Co zrobiłaś!?!?” Kyle powtórzył słowa mojej matki, jego głos rozbrzmiewał w ciszy. Powinnam była trzymać gębę na kłódkę.
Śmiech wybuchł z każdego zakątka pokoju, z wyjątkiem Andy i mojej mamy. Zwłaszcza mojej mamy. Byłam martwa.
„Zuch dziewczyna!” Eric pochwalił się dumnie, przez co został uderzony przez swoją żonę.
„Siostrzyczko, jestem teraz z ciebie bardziej dumny niż wtedy, gdy dostałaś stypendium na UCLA!” Kyle rzucił się na mnie, wciągając mnie w jeden ze swoich niesławnych niedźwiedzich uścisków. Cole i Max dołączyli do niego, zamieniając go w uścisk grupowy.
Kiedy śmiech w końcu ucichł, wszyscy wróciliśmy na swoje miejsca przy stole, a moja matka wciąż na mnie patrzyła.
„Czy dobrze było uderzyć tego sukinsyna?!” zapytała Delilah z błyszczącymi oczami.
„Mamo!” Knox krzyknął figlarnie, sprawiając, że wszyscy znów się roześmialiśmy. Nawet moja mama. Może nie była już wkurzona.
„Jeśli zrobisz to jeszcze raz, osobiście dopilnuję, żeby żaden facet nie pojawił się w promieniu pięciu kilometrów od ciebie! Słyszysz?!” ostrzegła.
Dobra, cofam to. Zdecydowanie była wkurzona. Na pewno się wywiąże z tej groźby. Przytaknęłam jej, mając nadzieję, że na tym poprzestaniemy. I, dzięki Bogu, tak się stało.