Moje rozproszenie - Okładka książki

Moje rozproszenie

Nicole Riddley

Prolog

Książę Kaspian Romanov

Pałac Banehallow, Rosja

Mój zaufany asystent, François, podtrzymuje szlafrok, gdy wysuwam się z pomiętego łóżka. Spod prześcieradła wystają długie, splątane nogi i dłonie z idealnie wypielęgnowanymi paznokciami.

– Obudź ją i każ Beckettowi odwieźć ją do domu – mówię François, gdy otrzepuję szlafrok.

– Wasza wysokość... Gdzie się wybierasz? – mówi aksamitny uwodzicielski głos z łóżka.

Sekundę później spod koca wyłania się jej zaspana twarz z nieuporządkowanymi kosmykami brązowych włosów.

– Musisz wrócić do domu – mówię kurtuazyjnie, gotowy do wyjścia.

– Ale, książę, jesteśmy w łóżku. Byłeś...

Wyślizguje się naga z łóżka i przyczepia się do moich pleców. Jej ręce zaczynają wędrować po mojej klatce piersiowej i dolnej części ciała.

François nawet nie mruga powieką. Widział to wszystko już wcześniej.

– Wróć do łóżka, a sprawię, że będziesz, bardzo szczęśliwy. – Jej ręce stają się coraz śmielsze.

Wyrywam się z jej uścisku i ponownie zawiązuję szlafrok. Zazwyczaj nie muszę mówić ludziom dwa razy, co mają robić.

– Dlaczego nie możemy spędzić całej nocy razem? – wyczuwam jej dąsy. Zaczyna się czepiać. Nie lubię tego. – Dlaczego nie mogę spać w twoim łóżku?

Nie, nie ma szans, żeby zbliżyła się do moich prywatnych kwater.

– Ostatnia noc była niesamowita, mój książę.

Oczywiście, że tak myśli. Spałem z nią dwa razy, a już mi się znudziła. Jest piękna, ale to ostatni raz, kiedy stawia tu stopę.

– Która godzina, François? – pytam mojego asystenta, gdy wsuwam kapcie, zanim wychodzę z pokoju.

– Jest prawie czwarta nad ranem, wasza wysokość – odpowiada, spoglądając na zegarek.

– Książę Kaspianie! Proszę… – słyszę jej skomlący głos.

– Upewnij się, że jest ubrana. Potem ją wyprowadź – mówię mu, chociaż wiem, że nie potrzebuje takich instrukcji.

– Upewnię się, że wyjdzie, zanim ktokolwiek ją zobaczy lub królowa się o niej dowie – odpowiada.

Kiwam głową, mimo że nie obchodzi mnie, czy matka zobaczy mój najnowszy podbój. Właściwie to lepiej, żeby to zauważyła. Zatrzymuję się. – François?

– Tak, wasza wysokość?

– Upewnij się, że wyjdziecie głównym wejściem – mówię mu. Mój uśmiech się powiększa. Matka się o tym dowie.

– Jesteś idiotą, wiesz o tym? – mówi mój kuzyn, Konstantyn. Bez wątpienia słyszał końcówkę moich instrukcji dla François.

– Och, on wie – mruczy Lazarus.

Moje ramiona rozluźniają się, a nastrój znacznie się poprawia, gdy znajduję się wśród moich zaufanych przyjaciół.

Dotarłem do wschodniego skrzydła pałacu, gdzie mogę być sobą. Tam, gdzie są członkowie mojego stada. Moja rodzina.

Jako książę nauczyłem się bardzo wcześnie i na własnej skórze, że nie każdemu można ufać.

Każdy czegoś ode mnie chce. Tych kilku zaufanych przyjaciół, których mam, trzymam blisko siebie.

Lazarus jest moim opiekunem, a także szefem ochrony. Tak się składa, że jest również kuzynem Konstantyna od strony matki.

Jesteśmy razem od wieków. Wszyscy jesteśmy tego samego wzrostu, około metra dziewięćdziesiąt, ale Lazarus, jako jeden z naszych najlepszych wojowników, jest bardziej umięśniony.

– Co wy robicie o tej porze? Nie macie kogoś do zadowolenia?

Obaj znaleźli już swoje towarzyszki, a raczej "erasthai" jak to mówimy w naszym języku, języku lykanów. Szczęściarze.

One teraz są również częścią naszej małej watahy. Lazarus znalazł swoją erasthai, Serenę, ponad sześćdziesiąt lat temu.

Konstantyn odnalazł Genesis trzy lata temu. Zarówno Serena, jak i Genesis są dla mnie jak siostry.

– Genesis jest teraz z Penny na lotnisku – odpowiada Konstantyn.

– Co? Teraz? – pytam go. – Moja Beany nawet się nie pożegnała? Wczoraj wieczorem nic nie mówiła o wyjeździe.

Penny, lub Beany, jak ją nazywam, jest najlepszą przyjaciółką Genesis. Odkryliśmy, że jest erasthai komandora Dariusa Rykova, jednego z naszych bliskich przyjaciół.

Zaakceptowaliśmy ją jako jedną z nas, chociaż on jeszcze się do niej nie przyznał, ku naszej frustracji.

Jest godna zaufania, lojalna i silna... choć bardzo wybuchowa. Lubię ją denerwować.

– Coś musiało się wydarzyć ostatniej nocy. Nie chciała powiedzieć, co to było, ale wyglądała na bardzo zdenerwowaną – wyjaśnił Konstantyn.

– Darius wspomniał, że chciałby naznaczyć kogoś innego – ripostuje Lazarus.

– W takim razie jest głupcem! – odpowiadam. Nie mogę uwierzyć, że mógł nawet pomyśleć o naznaczeniu kogoś innego, skoro znalazł już swoją erasthai.

– Nie mieszaj się w to – ostrzegł Lazarus.

– Tak, sam już jesteś w niezłych tarapatach, Kaspian – zgadza się Konstantyn.

– Kiedy królowa usłyszy o twojej ostatniej niedyskrecji wybuchnie piekło.

Potrząsnął głową. – Piekło eksploduje.

Och, liczę na to.

Uśmiecham się i otwieram drzwi, gdy dochodzimy do mojej sypialni. Szybko się z nimi żegnam, zanim znikam w środku. Czekam, aż piekło wybuchnie.

***

Między matką a mną zawsze są spięcia. Jako książę, mam obowiązek przejęcia tronu po ojcu.

Moja matka, królowa Sophia, jasno określiła swój wybór mojej żony Lady Celeste, córki jednego z jej najbliższych przyjaciół.

Zapomnij o szukaniu erasthai. Naznacz Lady Celeste i zostań królem.

Jako lykanie, rodzimy się, by znaleźć tą jedną wybraną osobę. Erasthai. To nasza siła życiowa.

To osoba, która wzywa naszą duszę. Dopasuje się do nas jeszcze bardziej fizycznie, psychicznie i duchowo, gdy tylko ją naznaczymy i uznamy za swoją.

Może i jestem podrywaczem, ale kiedy żyje się setki lat, szukając, wkrada się samotność.

Wiem, że żadna ilość bezsensownych podrywów nie sprawi, że poczuję się spełniony.

Wszystkie kobiety, z którymi się umawiam, to wiedzą. W większości są to wyrafinowane osoby. Zdecydowanie nie są rumieniącymi się dziewicami. Wiedzą, na co się piszą. To tylko zabawa.

Mimo to, niektóre z nich stają się czepliwe. Większość ma nadzieję na bycie następną królową.

Odmawiam naznaczenia którejkolwiek. Naznaczenie kogokolwiek innego nigdy nie zadowoli mojej duszy. Na pewno nie Lady Celeste. Pewnego dnia znajdę moją erasthai. Muszę ją znaleźć.

Jak można było się spodziewać, piekło wybuchło. Tego samego ranka pokłóciłem się z matką.

W wyniku kłótni zniszczyłem kilka części pałacu, w tym moją własną sypialnię.

Kłótnia przyniosła również oczekiwany rezultat: mój ojciec, król Alexandros, zachęcił mnie do zrobienia sobie przerwy.

Oznacza to, że przez kilka lat mogę trzymać się z dala od pałacu Banehallow i Rosji. Mam plan.

– No dalej, Red rzuć lotkę – namawiam Genesis po tym, jak moja ostatnia strzała wylądowała gdzieś na środku jeziora Huron.

Tak, to prawda. Moim wielkim planem jest rzucanie lotek na mapę, aby dowiedzieć się, gdzie spędzę następne kilka lat.

– To jest głupie, Kaspian. Rzucanie lotką? Naprawdę? Dlaczego nie możemy po prostu wybrać dobrej uczelni, która oferuje dobry program, który się nam podoba, złożyć podanie jak normalni ludzie i po prostu iść?

Nuda.

– To głupi sposób. Poza tym, to jest zabawne – mówię. – Słuchaj, ostatnim razem, gdy to zrobiłem, skończyło się to twoim spotkaniem z Konstantynem. Nadal uważasz, że to głupie?

Przynajmniej planuję iść na studia, a nie do liceum, jak ostatnio. Ci ludzie powinni być wdzięczni. Gdzie ta wdzięczność?

– Dobra!!!! Oddaj mi to! – krzyczy z irytacją.

Przysięgam po wyrazie jej oczu, że wolałaby zamiast tego przykleić tę strzałkę do mojego czoła. Och Red.

Wiem, że to ją denerwuje, kiedy nazywam ją Red, ale z jej charakterystycznymi rudymi włosami i szaleństwem, to pasuje.

– Czy powiedziałeś wszystkim innym, że w ten sposób decydujesz, jak spędzą następne kilka lat swojego życia? Rzucając rzutką w mapę?

Zamknęła oczy i przygotowała się do celowania.

– Nie! Jesteś jedyną osobą, którą wtajemniczyłem w ten sekret. Powininnaś czuć się zaszczycona, Red.

Rzutka szybuje w powietrzu i ląduje na skraju USA. Blisko oceanu.

– To jest to! Rzutka przemówiła. Pakuj torbę, Red. Jedziemy do Kalifornii.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea