Kelsie Tate
SASHA
Cały ranek siedziałam przy biurku, czekając na przybycie pana Thorpe’a. Gdy wybiła jedenasta, poszłam korytarzem do biura Jima i zapukałam do drzwi.
„Panie Thorpe?”
Podniósł wzrok z uśmiechem i pomachał mi. „Proszę, mów mi Jim. Używaj Pan Thorpe tylko wtedy, kiedy mamy klientów. Wejdź. W czym mogę ci pomóc?”
„Cóż, myślę, że moje pytanie brzmi, w czym JA mogę ci pomóc?” odpowiedziałam.
Spojrzał na mnie zaciekawiony, więc kontynuowałam.
„Pan Thorpe jeszcze nie przyszedł, a widzę, że jego grafik jest wyczyszczony, więc tak jakby nie mam nic do roboty”.
Jim zaśmiał się i przeczesał włosy dłonią. „Mój Boże, nie powiedział ci?”
„Czego?”
„Przychodzi do biura tylko w poniedziałki, środy i piątki”.
Jestem pewna, że wyraz mojej twarzy był przezabawny. „Więc do czego mnie potrzebuje?”
„Cóż, oczywiście przez te trzy dni jest tutaj, ale kiedy nie ma go w biurze, potrzebuje cię do odbierania telefonów i przyjmowania próśb od klientów. Wszystko, co wymaga podpisu, wysyłasz do mnie do zatwierdzenia”.
Westchnęłam. „W porządku. Myślałam, że coś przegapiłam”.
Jim uśmiechnął się do mnie ciepło. „Czasami bywa trochę zrzędliwy, ale to najlepszy alfa, jakiego nasze stado miało od dziesięcioleci”.
„Naprawdę?” odpowiedziałam, szczerze nie wierząc, że jest kimś więcej niż zrzędą.
Jim skinął głową w odpowiedzi. „Nie mogę udawać, że nasz ojciec nie był złośliwym starcem, który ledwo dbał o stado. Prawie nas zniszczył”.
„Ale Jackson podniósł nas z niczego i w ciągu zaledwie sześciu lat doprowadził do miejsca, w którym jesteśmy dzisiaj”.
„Teraz jesteśmy jedną z najlepiej chronionych grup w okolicy i jedną z najlepszych firm ochroniarskich na południowym wschodzie, a może nawet na całym wschodnim wybrzeżu. A nasze stado jest dobrze zabezpieczone”.
Westchnęłam zdumiony. „To imponujące”.
„To prawda. Tak czy inaczej, we wtorki, czwartki i w weekendy przebywa w stadzie, wypełniając swoje obowiązki alfy,ale w ciągu tygodnia zawsze będzie tu ktoś z nas, więc się nie martw”.
„Dziękuję”. Uśmiechnęłam się ciepło, wróciłam do biurka i usiadłam. Dokładnie w tym samym momencie otrzymałam wiadomość wiadomość.
Panno Lovett.
Mamy jutro kilka spotkań. Na moim biurku leżą broszury dotyczące każdego z nich. Proszę zrobić kopie i przygotować salę konferencyjną na pierwsze spotkanie o dziewiątej.
Jackson Thorpe.
Po przeczytaniu jego e-maila uznałam, że powinnam odpowiedzieć, zwłaszcza że nie wiedziałam, czy jest on gospodarzem, który oferuje poczęstunek.
Panie Thorpe.
Zrobię niezbędne kopie i wszystko przygotuję. Czy chciałby Pan, abym przygotował również poczęstunek?
S. Lovett.
Wstałam i poszłam do jego biura, aby poszukać pliki, o których wspomniał, a po ich znalezieniu zabrałam je do pokoju z ksero, gdzie uruchomiłam drukarkę przed ponownym sprawdzeniem maili na komputerze.
Żadnych przekąsek na początek, może z wyjątkiem butelki lub dwóch wody. To będzie szybkie spotkanie. Drugie będzie spotkaniem lunchowym. Złóż zamówienie dla dwunastu osób. Zjemy dokładnie o 12:30.
Thorpe
„Dobrze”, powiedziałam do siebie, po czym odeszłam od biurka i wróciłam do pokoju ksero. Po przygotowaniu broszur i zjedzeniu lunchu, wróciłam i znalazłam notatkę na biurku.
Przyszedłem się z tobą zobaczyć, kiedy usłyszałem, że też cię tu zatrudnili. Dali mi miejsce w pokoju ochrony, gdzie obserwuję kamery. Do zobaczenia, cukiereczku.
Paul.
To sprawiło, że cała moja dusza się uśmiechnęła. Przynajmniej miałam tu jednego przyjaciela. Zapisałam sobie w myślach, że muszę się dowiedzieć, gdzie jest i odwiedzić go jutro w przerwie na lunch.
Moje rozmyślania przerwał dzwonek telefonu, a po odebraniu kilku połączeń przez resztę dnia, w końcu nadszedł czas, aby wrócić do domu. Usiadłam na krześle i odetchnęłam. „Dzięki Bogu”.
Odkryłam, że jest jedna rzecz, której wilk nie powinien robić, a mianowicie siedzieć na krześle przez cały dzień.
Chwyciłam sportowa torbę i przebrałam się, po czym udałam się na siłownię, aby porządnie zakończyć wieczór. Nigdy nie byłam szkolona jako wojowniczka, ale wiedziałam, że muszę umieć się obronić po kilku bliskich spotkaniach w przeszłości.
Brałam udział w zajęciach z samoobrony, a moją nową ulubioną rzeczą na siłowni był kickboxing. Przez większość dni było to dokładnie to, czego potrzebowałam, aby uwolnić całą moją stłumioną energię.
Po zajęciach wracałam do domu spocona i zrelaksowana. Raya nie czekała już, aż ją wypuszczę.
Weszłam do mojego małego mieszkania i chwyciłam z lodówki karton z resztkami chińszczyzny na wynos, zabierając go ze sobą do sypialni, gdy się przebierałam.
Kiedy siedziałam i jadłam, zadzwonił mój telefon i spojrzałam w dół, by zobaczyć, że to nikt inny jak Jackson Thorpe. Wzdrygnęłam się. Nie istniał żaden dobry powód, dla którego dzwonił o prawie dziewiątej wieczorem.
„Halo?” odpowiedziałam nieśmiało.
„Panno Lovett”, warknął głos po drugiej stronie.
„Panie Thorpe, co mogę dla pana zrobić?”
„Możesz mi powiedzieć, jak do cholery doszło do naruszenia bezpieczeństwa w biurze!” krzyknął do telefonu.
„Słucham?”
„Nastąpiło naruszenie bezpieczeństwa. Ktoś usunął tajne informacje z naszego serwera. Domyślasz się, kto to zrobił?”
Wiedziałam, dokąd zmierza. To była tylko kwestia czasu. Okazało się, że wytrzymałam tylko dwa dni, zanim zostałam o coś obwiniona.
„Proszę pana, wygląda na to, że zaszła pomyłka. Niczego nie zabrałam”, odpowiedziałam, starając się zachować spokojny głos.
„Och, to nie pomyłka. Czy naprawdę oczekujesz, że uwierzę, że nigdy nie mieliśmy włamania na serwer, a potem nagle się coś takiego wydarza, zaledwie kilka dni po twoim przybyciu?” warkną łi mogłam bez wątpienia stwierdzić, że był zły.
„Panie Thorpe, ja…”
„Będę w biurze za piętnaście minut. Lepiej czekaj na zewnątrz”. Odłożył słuchawkę, a ja westchnęłam. To będzie długa noc.
„Prawdopodobnie powinnam zacząć szukać pracy już teraz…” wymamrotałam.
Zmieniłam piżamę na obcisłe dżinsy i luźny top i pojechałam do biura.
Przez całą drogę zastanawiałam się, czy miałam do czynienia z czymkolwiek tajnym przez te dwa dni. Nie miałam.
Jedyne rzeczy, które robiłam, dotyczyły prostych rzeczy – głównie kserowania, archiwizowania i odbierania telefonów.
Stałam przed budynkiem, czekając na przybycie szefa, nerwowo skubiąc paznokcie, mając nadzieję, że wyjdę z tej sytuacji żywa. Wiedziałam, dlaczego mnie obwiniano.
Nie dlatego, że byłam nowa.
Samochód nagle zatrzymał się gwałtownie przed budynkiem, a bardzo wściekły alfa przeszedł obok mnie i podszedł do drzwi budynku.
„Na górę, panno Lovett”.
Opuściłam głowę i podążyłam za nim do windy, zdając sobie sprawę, że jestem otoczona przez dwóch innych członków stada.
To jest to. Dlatego tata kazał mi trzymać się z dala od stad. Marnie skończę.