Opuszczona i jej alfa - Okładka książki

Opuszczona i jej alfa

B.E. Harmel

3: Rozdział 3

Otworzyłam oczy i spojrzałam na Brada. Jego oczy błyszczały, a oddech był ciężki. Jego wilk również był na powierzchni. Jego dłonie były przyciśnięte do stołu, jakby walczył o odzyskanie kontroli.

Wydawało się, że wszyscy się zatrzymali, dopóki Bethany, podnosząc szklanki, nie przerwała mojej koncentracji i poszłyśmy razem do kuchni.

Zaczęłam zmywać naczynia, aby oczyścić umysł. Przez chwilę byłam sama w kuchni, a bez Brada w tym samym pomieszczeniu, mój oddech zaczął się normować.

Pozostali wchodzili i wychodzili z kuchni, przynosząc mi półmiski i pakując resztki. W końcu Bethany i Raphael wrócili do salonu, aby rozpocząć nową rundę gry, w którą grali wcześniej.

Brad podszedł do mnie i myślałam, że powie coś w stylu „opanuj się”. Ale on po cichu stanął za mną, przyciskając mnie do zlewu kuchennego, gdy postawił szklankę na blacie.

Jego biodra naparły na moje i poczułam jego podniecenie na moim tyłku. Jego ogromny i twardy kutas wcisnął się we mnie, sprawiając, że zamknęłam oczy i westchnęłam, gdy w moim ciele pojawiły się płomienie.

„Musisz to szybko naprawić, albo doprowadzisz mnie do szaleństwa” szepnął mi do ucha, zanim się odsunął. Moje ciało cierpiało pod jego nieobecność.

Wkrótce Bethany i Brad pożegnali się i wyszli. Myślałam, że jego odejście ułatwi mi życie, ale zapach drania zawładnął moim mieszkaniem.

***

Mój plan pozbycia się Brada i wspomnień o mojej watasze był trudniejszy niż myślałam. Wpadłam na Bethany podczas lunchu i widok mojej przyjaciółki bez jej wilczego kochanka był naprawdę relaksujący. Musiałam oczyścić głowę i pomyśleć o czymś innym, ale niestety wszystko, co robiła, to rozmowa o nim.

„Już mnie boli, że Brad wyjeżdża” powiedziała, dąsając się.

„Wyjeżdża?” zapytałam.

„Tak, jutro. Widzimy się dziś wieczorem, żeby się pożegnać. Seks z nim jest taki dobry. Bardzo trudno będzie znaleźć kogoś takiego jak on. Stał się moim numerem jeden” powiedziała Bethany, rozkładając ręce, pokazując rozmiar jego kutasa.

Chciałam jej powiedzieć, że już go czułam, ale zachowałam tę myśl dla siebie i podziękowałam, że nie podała więcej szczegółów.

Zmieniłam temat i dokończyłyśmy lunch. Na szczęście była to zmiana tempa, której potrzebowałam i przez resztę dnia nie myślałam o Bradzie.

Pod koniec dnia pracy zjechałam windą z Bethany i umówiłam się z Raphaelem przed budynkiem. Czekałam z nią, gdy przed nami zaparkowała ogromna ciężarówka. Brad wysiadł i otworzył ramiona przed Bethany. Przytuliła go, ale on nie oderwał ode mnie wzroku, nawet gdy pocałowała go w policzek.

„Nie spodziewałam się ciebie. Myślałam, że spotkamy się wieczorem” powiedziała Bethany, obejmując Brada za szyję.

„Tak, kochanie, spotkamy się wieczorem, ale mam kilka dokumentów dla Alice od jej rodziców. Planowaliśmy spotkać się dzisiaj o szóstej” powiedział, sprytnie przypominając mi o swoim planie zabrania mnie na transformację bez zdradzania czegokolwiek Bethany.

„Nie zgodziłam się na to i powiedziałam Raphaelowi, że będę tu na niego czekać” powiedziałam stanowczo.

Brad westchnął i ścisnął palcami grzbiet nosa. „To ważne, Alice” powiedział.

Wiedziałam, że mówi w imieniu mojego wilka. Na samą myśl o tym, co miało nadejść, podrapał mnie po klatce piersiowej, chcąc się wydostać.

„Powiem Raphaelowi” powiedziała Bethany, wzruszając ramionami.

„Zatem dobrze” odpowiedziałam, wzdychając.

Brad otworzył mi drzwi od strony pasażera, a ja wsiadłam.

Gdy wyjechaliśmy z centrum miasta, krajobraz powoli się zmieniał. Sosny stały się częstsze, a liście gęstsze. Brad skręcił w kamienną drogę, która była praktycznie ukryta. Jechaliśmy przez chwilę, zanim wjechaliśmy na ogrodzoną polanę. Brad zatrzymał ciężarówkę i wysiadł, by otworzyć bramę, następnie przejechał przez nią, po czym ponownie wysiadł i zamknął ją za nami.

Pojechaliśmy dalej i Brad w końcu zaparkował obok jeziora.

„Jesteśmy w środku zamkniętego rezerwatu. To najbezpieczniejsze miejsce w regionie”.

Rozejrzałam się, zanim wysiadłam z ciężarówki. Było idealnie. Nie widziałam nikogo, odkąd wjechaliśmy do lasu. Wzięłam głęboki wdech, a zapach lasu – sosen, mokrych liści i dzikich zwierząt – wypełnił mój nos.

Moja wilczyca był z przodu i w centrum, już próbuje się wydostać.

Usłyszałam, jak Brad wysiada z ciężarówki. „Idź przodem” powiedział. „Jesteś bezpieczna. Przesuń się”.

„Odwróć się”.

„Czy to był rozkaz?” powiedział przez zaciśnięte zęby, praktycznie warcząc. „Nagość jest normalna w watasze”.

„Żyłam przez siedem lat jako człowiek. Nagość nie jest już dla mnie normalna” powiedziałam, dając mu znak, by się odwrócił.

Niechętnie odwrócił się, a ja zaczęłam się rozbierać.

„Uważaj, gdzie jesteś” powiedział, odwracając się do mnie plecami. „Idź wzdłuż szlaku przez sosny. Kiedy sosny się skończą, zatrzymaj się i wróć”.

Skończyłam się rozbierać i opuszkami palców przytrzymałam majtki. Odwróciłam się do niego plecami.

„Tak, alfa”.

Gdy tylko powiedziałam „alfa”, usłyszałam, jak Brad się odwraca. Zrzuciłam majtki i skoczyłam do przodu.

Pozwoliłam mu pojawić się, tak jak chciałam od dawna. Kiedy wylądowałam na ziemi, byłam już na czterech łapach. Spojrzałam na siebie w jeziorze, a widok mojego białego futra odbijającego się w wodzie przyniósł mi radość.

Zaczęłam biec ścieżką, którą wskazał Brad. Minęło tyle czasu, że prawie zapomniałam o niesamowitym uczuciu wolności, jakie dawało mi bieganie. Czując krew przepływającą przez moje nogi i wiatr szczypiący moją twarz, mogłabym biegać do końca życia, gdybym mogła.

Straciłam poczucie czasu. Wiatr muskający moje futro przyniósł mi poczucie spokoju, którego potrzebowałam.

Parłam naprzód. Sosny zaczęły się przerzedzać, ale nie mogłam myśleć o kolejnym kroku.

Nagle brązowa masa wepchnęła się we mnie. Stoczyliśmy się ze wzgórza, a ja zatrzymałam się na plecach. Łapy drugiego wilka znajdowały się obok mojej głowy, a jego ciało przygwoździło mnie do ziemi. Po jego oczach i rozmiarach poznałam, że to Brad. Przy jego wilku wyglądałam jak szczeniak.

Warknął i wrócił do swojej ludzkiej postaci, a jego duże ciało nadal unosiło się nad moim.

Bez zastanowienia zmieniłam się z powrotem. „Co ty, do cholery, robisz?” krzyknęłam do niego. Warknął, a ja poczułam jego nagie ciało przy moim. Był pieprzonym greckim bogiem. Jego ciało było doskonalsze niż sobie wyobrażałam.

„Powiedziałem, że kiedy dotrzesz do końca sosen, zawróć”.

Podążyłam za jego wzrokiem i zobaczyłam, że sosny przerzedzają się tuż przed klifem na końcu szlaku. Gdyby Brad mnie nie powstrzymał, spadłabym z klifu. Właśnie uratował mi życie.

Kiedy odwróciłam się do niego, jego twarz była bliżej mojej, o centymetry, nasze nosy prawie się stykały.

„Nigdy bym sobie nie wybaczył, gdyby cokolwiek stało się Cudowi Księżyca pod moją opieką”.

Jego prawa dłoń delikatnie pieściła moją skórę, jakby kreślił rysunek, wywołując dreszcze na moim ciele. To był jeden dotyk, najlżejsze muśnięcie jego palców, a ja byłam bezsilna. Zamknęłam oczy, by to docenić.

Gdy je otworzyłam, zobaczyłam jak wpatruje się we mnie, z jasnymi oczami i uwolnionym wilkiem. Jego twardy kutas napierał na mnie, a jego zapach przytłaczał moje zmysły. Byłam całkowicie mokra i podniecona, a on o tym wiedział.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea