Sapir Englard
Cholera, dlaczego tak się pocę?
Z niepokojem czekałem na progu Sienny, nie mając pojęcia, jak zareagują na mnie jej rodzice. Zacząłem pukać do drzwi, na wszelki wypadek, gdyby nie usłyszeli dzwonka.
Z wnętrza dobiegł mnie kobiecy głos: – Idę! – a chwilę później drzwi otworzyły się, ukazując ładną kobietę po pięćdziesiątce.
Wpatrywała się we mnie z szeroko otwartymi oczami, a ja starałem się zachować neutralny wyraz twarzy. To była Melissa Mercer, matka Sienny, a ja byłem Alfą, który właśnie naznaczył jej dziewiętnastoletnią córkę.
Prawdopodobnie nie powinienem od tego zaczynać.
Musiałem zachować ostrożność. Mogłem powiedzieć, że Sienna była blisko ze swoimi rodzicami; w każdym razie nie miała tak popieprzonych relacji, jak ja miałem ze swoimi.
Ale rodzice wilkołaków potrafili być niezwykle opiekuńczy, gdy chodziło o cokolwiek lub kogokolwiek, kto mógłby wyrządzić krzywdę ich dzieciom. A ja chciałem, żeby byli po mojej stronie, a nie próbowali rozerwać mi gardło.
– Dobry wieczór – powiedziałem, starając się powstrzymać od warknięcia. – Jestem tu dla…
– Sienny – dokończyła zdanie, jej oczy błysnęły z… czy to było podniecenie?
Kiedy nic nie powiedziała, po prostu wpatrując się we mnie, jakby spijała mój widok, zacząłem tracić cierpliwość. – Mogę wejść?
Wydawało się, że wyrwała się ze swojego oszołomienia, i obdarzyła mnie szerokim uśmiechem. – Och! Tak, tak, oczywiście, przepraszam... złapałeś mnie przez zaskoczenie. –Wydała z siebie pół prychnięcie, pół chichot i odsunęła się na bok, wpuszczając mnie do środka.
Przyjąłem jej zaproszenie i wszedłem do środka, od razu rozglądając się dookoła. Dom był umiarkowanie duży, i miał atmosferę domu, w którym dobrze się mieszka, co sprawiło, że poczułem nostalgię, a nawet zazdrość.
Zanim Aaron odszedł, zanim moi rodzice nie wytrzymali żalu i wyjechali w podróż, nasz dom też tak wyglądał.
Teraz ten rodzinny dom był wynajęty, przez zbyt wiele bolesnych wspomnień, a ja mieszkałem we własnym domu, do którego prawie w ogóle nie przychodziłem.
Jaki to miało sens, kiedy nikt nie czekał na twój powrót? Odkryłem, że potrzeba czegoś więcej niż czterech ścian i dachu, by dom stał się domem.
Pani Mercer zaprowadziła mnie do salonu, gdzie powiedziała: – Siadaj, siadaj, zrobię ci herbaty. Jaką lubisz? Earl Grey? Zieloną?
– Earl Grey jest w porządku – mruknąłem. – Ale obawiam się, że nie mogę zostać. Przyszedłem do…
– Sienny, tak – skinęła gwałtownie głową. – Ona jest poza domem. Zaraz do niej zadzwonię, więc dopóki nie wróci, może pan tu poczekać z ciepłą filiżanką herbaty. Proszę, panie Norwood – uśmiechnęła się uprzejmie – czuj się jak u siebie w domu.
Pani Mercer nuciła wesoło w kuchni, a ja próbowałem czuć się, jak w domu, zgodnie z instrukcją, ale byłem na to zbyt wzburzony.
– Proszę bardzo – pani Mercer wróciła, podając mi kubek gorącej herbaty. Usiadła naprzeciwko mnie. – Teraz, czy chciałbyś zobaczyć kilka zdjęć?
To była moja szansa, aby wygrać kilka punktów u Melissy, a ja nie chciałem jej urazić w żaden sposób. Więc, po prostu grzecznie skinąłem głową. – Bardzo chętnie.
Podeszła do szuflady pod ekranem telewizora i otworzyła ją, wyjmując album. – Masz! – położyła album na moich kolanach i usiadła.
Otworzyłem album, gdzie powitało mnie zdjęcie rudowłosej dziewczynki w wieku około trzech lat, tulącej się do mężczyzny, który musiał być jej ojcem, śpiącej w jego ramionach, zadowolonej.
– Ona zawsze była córeczką tatusia – powiedziała pani Mercer. – I Peter nigdy nie mógł jej odmówić. Nadal nie może.
– To takie słodkie – powiedziałem, po czym obdarzyłem ją jednym z moich najbardziej czarujących uśmiechów. – Ona może być córką tatusia, ale jej piękno wyraźnie pochodzi od jej matki.
Pani Mercer wyglądała tak, jakby miała zemdleć na miejscu. Może nie powinienem tak grubo przesadzać.
Byłem zadowolony, że pana Mercera nie ma w domu. Wątpiłem, że byłby tak zauroczony mną jak Melissa.
– Dziękuję za komplement, Alfo, ale tak naprawdę nie jestem jej rodzoną...
Zapach Sienny nagle uderzył mnie, a potem dźwięk otwieranych drzwi. – Mamo? Mamo? Jestem w domu. Gdzie jesteś?
Brzmiała na zdenerwowaną, prawie się bała.
Co do cholery pani Mercer jej powiedziała?
– Jesteśmy tutaj! – zawołała pani Mercer, uśmiechając się do mnie.
Biorąc głęboki oddech, wypełniając płuca jej kuszącym zapachem, zamknąłem album i podniosłem kubek z herbatą do ust, kiedy skręciła za róg i zobaczyła mnie w salonie.
To było dość komiczne, szczerze mówiąc; jej oczy rozszerzyły się w szoku, i prawie w tej samej chwili, zwęziły się w ogniste szczeliny.
– Myślałam, że powiedziałeś, że to nagły wypadek – powiedziała, patrząc na swoją matkę.
Moje usta drgnęły. Więc Melissa Mercer już była moim największym sprzymierzeńcem, nawet bez moich starań.
– Miałam zepsuć ci niespodziankę? – pani Mercer uśmiechnęła się szeroko. – Właśnie pokazywałam panu Norwoodowi niektóre z twoich zdjęć z dzieciństwa. Czyż nie była urocza?
Sienna wyglądała na tak rozzłoszczoną, że nie mogłem się powstrzymać, by nie zabawić się z nią trochę. – Tak – powiedziałem z całkowitą powagą. – Nawet wtedy można było powiedzieć, że wyrośnie na silną, piękną kobietę.
Zerknąłem na nią, zadowolony widząc, że nadal jest w szoku, i powstrzymałem się od uśmiechu. – Ta herbata jest pyszna, pani Mercer.
– Proszę, mów do mnie Melissa – odpowiedziała z chichotem pani Mercer
Wyglądało na to, że sprawiłem, że Sienna straciła mowę, co, jak podpowiadało mi przeczucie, było rzadką okazją.
– Jak było na mieście? – zapytałem i zostałem nagrodzony błyskiem zaskoczenia w jej jasnoniebieskich oczach.
– W porządku – odpowiedziała, a jej oczy wędrowały w dół mojej twarzy do mojego ciała, przesuwając się po mojej koszuli i spodniach, zanim wróciły na górę.
Mogłem wyczuć jej Zamglenie, ale moje, które od kilku godzin próbowałem utrzymać w ryzach, teraz szczytowało w odpowiedzi.
Nagle zdałem sobie sprawę, że jej włosy zostały ściągnięte w koński ogon, odsłaniając znak na jej szyi. Mój znak.
Wiedząc, że wyszła tak publicznie, pokazując znamię, celowo lub nie, poczułem się dziwnie dumny.
– Nie sądzę, że widziałem cię z włosami spiętymi u góry wcześniej – mruknąłem, moje oczy nadal spoczywały na jej szyi. – Pasuje ci, zwłaszcza z tym znakiem.
I to nie tylko znamię jej pasowało; miała niechlujny, swobodny wygląd, który wydał mi się dziwnie pociągający.
Pot przylgnął do jej skóry, prawdopodobnie od pośpiechu po fałszywym alarmie jej mamy, a jej długie, lśniące kosmyki były rozwiane przez wiatr. Ale to wszystko dodawało jej urody i dzikości.
Sprawiało, że chciałem ją wszędzie ugryźć. Naznaczyć każdy centymetr tej jedwabistej skóry. Wejść się w nią, żeby jej czerwone kosmyki pokryły pościel mojego łóżka...
– Co ty tu robisz? – jej ostry, zdławiony głos wyrwał mnie z moich fantazji.
Racja. To nie było to, po co tu byłem. – Jestem człowiekiem na misji – powiedziałem, a kiedy jej oczy znów błysnęły, prawie się roześmiałem.
Miała w sobie tyle ognia, jak na jedną osobę. – Chcę dowiedzieć się więcej o tobie i twojej rodzinie. Uświadomiłem sobie dziś po południu, że prawie się nie znamy.
To była prawda. Uległem swoim pragnieniom, postępowałem samolubnie, podejmowałem pochopne decyzje i w zasadzie nie zachowywałem się jak ja.
Nie byłem typem mężczyzny, który naznacza kobietę, partnerkę czy nie, zanim nawet dowie się, jaka jest jej ulubiona piosenka.
Nie byłem typem mężczyzny, który nie potrafił trzymać rąk przy sobie, który musiał walczyć z samym sobą o kontrolę, gdy kobieta odmówiła pójścia z nim do łóżka.
Gdyby Aaron mnie teraz zobaczył, zbeształby mnie za to, jak do tej pory zachowywałem się wobec Sienny. Kurwa, pewnie skopałby mi tyłek.
Co było jednak jeszcze gorsze, to fakt, że nie żałowałem niczego z tego. Była partnerką i zarówno dla człowieka, jak i wilka we mnie i był to wystarczający powód wszystkiego, co zrobiłem.
Ale jak powiedzieli Chris i Jamie, pokazałem jej tylko jedną stronę siebie, a to nie wystarczyło.
Czas było zacząć ją poznawać, rozmawiać z nią, zamiast zatapiać zęby w jej szyi.
Złożyła ręce i spojrzała na mnie, zirytowana. – A jaka miałaby być to 'misja'?
Podniosłem się z mojego miejsca i podszedłem do niej, biorąc jej rękę w swoją, wpatrując się głęboko w jej oczy. – Sienna – powiedziałem, a mój głos stał się poważny. – Czy zechciałabyś zjeść ze mną kolację dziś wieczorem?
Jej policzki zarumieniły się, a ja mogłem zobaczyć, jak instynktowny protest w jej oczach zamiera. A jednak nadal próbowała z tym walczyć, choć słabo. – Nie jestem ubrana na tę okazję.
Nie mogłem nic na to poradzić; uśmiechnąłem się. – Ja też nie jestem – powiedziałem. – Zajmiemy się tym. Prawda?
Zajęło jej wieki, aby odpowiedzieć, ale czekałem, bo wiedziałem, jaka będzie jej odpowiedź. Widziałem to w jej oczach.
Na pewno wystarczająco dobrze, bo skinęła głową i odpowiedziała. – Tak.
Mój wilk praktycznie wył z podniecenia. Potem sprecyzowała. – Tym razem – jakby bojąc się, że dała mi za dużo.
Rozśmieszyło mnie to.
Nie tracąc czasu, pożegnałem się z panią Mercer i wsiedliśmy do mojego samochodu, kierując się na naszą pierwszą wspólną randkę.
Tym razem Sienna zobaczy coś więcej niż tylko Alfę – zobaczy człowieka, który kryje się pod szorstką powierzchownością, za wzniosłym tytułem.
W końcu będzie mogła zobaczyć Aidena.