H. Knight
ESTELLA
Zanim zdążyłam zareagować, usta Kentona znalazły się na moich. Przeszył mnie szok, a moja wilczyca wydała z siebie warknięcie, gdy próbowałam go odepchnąć.
Był zbyt władczy i dominujący, czego nie chciałam… w każdym razie, nie od niego.
Moja wilczyca podjęła silny, rześki zapach, który pachniał jak poranek po ulewie z nutą sosny.
Bell mruczała w mojej głowie, a ja szybko wróciłam do rzeczywistości, gdy poczułam ręce Kentona na moim tyłku. Położyłam dłonie na jego ramionach w nadziei, że uda mi się go odepchnąć, ale jego uścisk był zbyt silny.
Musiałam coś zrobić i to szybko, ale moje zmysły szalały i nie mogłam skupić się na zadaniu.
Zza pleców Kentona rozległ się warkot, który mnie zaskoczył.
„Partner?” zapytała Bell.
Kenton zatrzymał się i odwrócił, ciągnąc mnie za sobą i osłaniając. W końcu zmusiłam go do zwolnienia uścisku i poczułam obrzydzenie zarówno do niego, jak i do siebie.
„Alfa”. Kenton odchrząknął.
Z ciała Kentona promieniował strach, a mnie zaparło dech w piersiach. Moje zmysły szybko ostrzegły mnie, że nie jest dobrze.
Moja wilczyca zamruczała z rozkoszy, a ja zamarłam.
To partner, mruknęła.
„Co ty wyprawiasz?” rozległ się silny głos, wywołując dreszcze na całym moim ciele. Wilczyca skomlała, chcąc poznać źródło tego głosu.
„Ja tylko…” zaczął Kenton, zanim mu przerwano.
„Odejdź”, zażądał silny głos, a Kenton zaczął odchodzić, próbując pociągnąć mnie za sobą.
„Trzymaj swoje pieprzone łapy z dala ode mnie”, warknęłam, cofając się.
„Wynoś się”, krzyknął nieznajomy.
W końcu zobaczyłam źródło tego głosu.
Był wysoki i miał opaloną skórę. Miał na sobie tylko szorty do koszykówki, więc idealnie wyrzeźbione mięśnie brzucha były na widoku. Czarne włosy były potargane na czubku głowy w nieporadny sposób.
Zarost podkreślał jego wydatną szczękę. Wyglądał jak bóg… jak anioł. Na jego twarzy widać było złość, a jego oczy stały się czarne, gdy spojrzał na Kentona.
Wzdrygnęłam się, wiedząc dokładnie, czym był dla mnie ten człowiek.
„Mój” skomlała wilczyca.
„Co?” zapytał Kenton, patrząc na mnie, a potem na niego. „Och”, powiedział, cofając się powoli w uległy sposób.
Mój partner ponownie warknął, a ja spojrzałam na niego, gdy Kenton uciekł. Podszedł do mnie, a ja zamarłam, nie wiedząc, co robić.
Zanim się zorientowałam, przerzucił mnie przez ramię, a iskry wstrząsnęły moim ciałem.
„Partner” mruknęła ponownie Bell. Utknęłam e jego silnym uścisku, gdy wstrząsy wybuchły w całym moim ciele.
Znieruchomiałam, niezdolna do wypowiedzenia słowa, a on zaczął iść. Przeszliśmy przez teren stada i nagle wszyscy zaczęli się nam przyglądać.
Niektórzy uśmiechali się dumnie, a inni zamarli w szoku, a może nawet ze strachu.
Poczułam, jak spadam i syknęłam, gdy moje plecy zetknęły się z ubitą ziemią. Chciałam wstać, ale wilczyca mi na to nie pozwoliła.
Bell wyraźnie poddawała się jego obecności.
Dlaczego partner nas rzucił? jęknęła Bell.
„Levi”, ryknął mój partner.
Kilka chwil później Levi wyszedł z domu stada, a Olivia za nim. Sapnęła, gdy zobaczyła mnie na ziemi i pobiegła mi pomóc, ale beta Levi ją powstrzymał.
Czułam się źle, że alfa przerwał ich randkę, chociaż widząc ją w jego koszuli i jego w samych spodniach dresowych, było jasne, że nie wyszli z sypialni.
Dlaczego partner nie zabiera nas do swojego łóżka? jęknęła Bell.
Przewróciłam oczami na jej zachowanie. Co za dziwka.
Po tym, jak stał mój partner, wiedziałam, że nie jest dobrze. Chyba nie tak wyobrażałam sobie spotkanie mojego partnera, ale szczerze mówiąc nie wiedziałam dokładnie, czego się spodziewać.
Każdy opowiadał mi inną historię, a ta jak dotąd nie przypominała żadnej z nich.
„Kim ona jest i dlaczego jest na moim terytorium?” zapytał gniewnie.
„Właściwie, to jest nasze terytorium”, Bell wzdrygnęła się.
Nie teraz, powiedziałam, przewracając oczami.
Nie patrzył na mnie, a ja nie odważyłam się spojrzeć na niego. Wszyscy w stadzie zebrali się wokół, obserwując. Uczucia, których nie rozumiałam, przebiegły przez moje ciało, gdy usiadłam.
„Ma na imię Estella”, zaczął beta Levi, nawet nie zadając sobie trudu, by na mnie spojrzeć. „Znaleźliśmy ją tydzień temu na granicy. Jest samotniczką. Została wyrzucona ze swojego starego stada”.
„I przyprowadziliście ją na moje terytorium?” zapytał. Złość była widoczna w jego tonie i postawie. Dlaczego był taki zły? Dopiero co znalazł swoją partnerkę, do kurwy nędzy.
Nie był szczęśliwy, a moja wilczyca skomlała z powodu tego, jak nas traktował. Uciszyłam ją, ponieważ byłam zła na jego zachowanie.
„Nie miała dokąd pójść”, wyjaśnił Beta Levi. „Powiedziałem, że może zostać tymczasowo, dopóki nie wrócisz, a ty podejmiesz decyzję”.
Mój partner zaczął odchodzić, a beta Levi podążył za nim. Pojawił się Kenton i również zaczął iść za nimi. Siedziałam tam przez kilka minut, podczas gdy ludzie zaczęli o mnie szeptać.
Bell była smutna i czuła się odrzucona.
Nie miałyśmy mieć partnera. W końcu go znalazłyśmy, a on nas nie chce, co za niespodzianka.
Bell znów zniknęła, a ból ogarnął moje ciało. Był inny niż ten, do którego byłam przyzwyczajona. Jakby wypiekał dziurę w mojej klatce piersiowej.
Olivia i Tess podeszły do mnie i próbowały pomóc mi wstać.
„Nie”, warknęłam, stając o własnych siłach. Olivia i Tess spojrzały na mnie smutno, a ja przepchnęłam się obok nich i weszłam do stada.
Nie zamierzałam czekać, aż zda sobie sprawę z mojej wartości.
Pospieszyłam do swojego pokoju i spakowałam swoje rzeczy, upewniając się, że mam ubrania na zmianę, pieniądze i przekąski, po czym przywiązałam torbę do ciała i wyszłam przez frontowe drzwi.
Ludzie obserwowali mnie i szeptali, gdy szłam w stronę lasu, ale nikt nie odważył się mnie zatrzymać. Podciągnęłam bluzę i włożyłam ręce do kieszeni.
„Dokąd idziesz?” zapytała Olivia, która razem z Tess podbiegła do mnie.
„Uciekam”, Wzruszyłam ramionami.
„Estella, nie odchodź”, powiedziała, chwytając mnie za ramię.
Wyrwałam się z jej uścisku i warknęłam na nią i Tess.
„Odpierdolcie się”, splunęłam, po czym kontynuowałam marsz. Tym razem nie poszły za mną. Wszyscy tylko patrzyli, jak wchodzę do lasu.
Po wejściu między drzewa przyspieszyłam. Moja wilczyca nie chciała odejść, a ja nie mogłam jej zmusić. Usłyszałam warczenie zza pleców i Bell jęknęła, wiedząc, że to nasz parter.
„Nie, nie potrzebujemy go. Możemy przetrwać bez niego”, szepnęłam do siebie i wilczycy.
Znów usłyszałam warczenie. Tym razem brzmiało głośniej i bliżej, ale nie zatrzymałam się.
Biegłam szybciej, wiedząc, że on idzie po mnie. Dotarłam do granicy i przekroczyłam ją. Usłyszałam dudnienie i warczenie i odwróciłam się, by zobaczyć betę Leviego i mojego towarzysza w ich wilczej formie.
Jest taki przystojny, nawet w swojej wilczej formie. Ma srebrny kolor i jest większy, niż sobie wyobrażałam.
„Nie zbliżaj się”, warknęłam. Odwróciłam się i znów zaczęłam iść.
Warknął, a potem się zmienił. Był całkiem nagi.
Mniam, mruknęła Bell.
„Wystarczy”, krzyknął.
Zaśmiałam się cicho i odwróciłam, by na niego spojrzeć. Starałam się nie patrzeć na jego ciało, ale było to trudne. Jego szare oczy przeszywały moją skórę jak gorące sztylety, a ja wewnętrznie się skrzywiłam.
„Nie możesz mnie kontrolować”, powiedziałam z warknięciem. „Nie jesteś moim alfą. Nic dla mnie nie znaczysz”. Przepłynął przeze mnie czysty gniew.
Beta Levi zmienił się i podał mojemu partnerowi szorty. Potrząsnęłam głową i znów zaczęłam iść. Ponownie warknął, co tylko bardziej mnie wkurzyło.
Poczułam, jak trafiam na drzewo, gdy chwycił mnie za szyję, by mnie unieruchomić. Nie pozwoliłam, by zalał mnie strach czy panika. Zaśmiałam się, patrząc w jego czarne oczy.
„Nigdy więcej nie będziesz mi pyskować!”
„Pierdol się”, powiedziałam, plując mu w twarz.
Przerzucił mnie przez ramię i zaczął szturmować z powrotem przez granicę.
„To było gorące”. Bell się zaśmiała.
„Przestań”, wydusiłam z siebie.
Miałam złe przeczucia co do tego, co miało się wydarzyć. Taki alfa jak on wierzy w kary, a nawet tortury.
Partner by nas nie skrzywdził,zaśpiewał Bell.
Nie mamy pojęcia, do czego jest zdolny. W zasadzie odrzucił nas dwadzieścia minut temu.
Ale on jest naszym partnerem.
Wciąż mam złe przeczucia.
Wyciszyłam Bella i westchnęłam. To będzie długa noc.