Mel Ryle
KYLA
-Wyglądasz na zmartwioną - powiedziała Rhea, gdy podeszłam do jej biurka.
Dzisiaj miała na sobie wielokolorową bluzkę pod białą marynarką. Miała włosy spięte w wysoki kucyk. Nie wiem, co było w jej stylu, ale po prostu go uwielbiałam.
-Kłopoty ze snem - odpowiedziałam. Prawdę mówiąc, przewracałam się przez całą noc, ponieważ obudził mnie osobliwy sen.
Szłam do mojego starego mieszkania, tego, które dzieliłam z Aldenem... odtwarzając scenę, w której zdradził mnie z Mallory.
Ale to nie Alden uprawiał z nią seks.
To był Jensen.
Moja podświadomość myślała, że Jensen jest zdolny do popełnienia tych samych błędów, co Alden. Jeśli kiedykolwiek widziałam mentalny znak ostrzegawczy, to był nim właśnie ten okropny sen.
Chociaż raz byłam szczęśliwa, że usłyszałam mój alarm, bo to dało mi pozwolenie na wstanie z łóżka.
-Jak poszło z zaproszeniami ostatniej nocy? - zapytała Rhea. - Skończyłaś?
-Wszystko zrobione. Ale zdałam sobie sprawę, że będziemy mieć zbyt wielu gości. Sala nie jest wystarczająco duża.
-Nie ma sposobu, aby wcisnąć kilku więcej ?
Potrząsnęłam głową. -Nie, nie da się. Będziemy musieli otworzyć dużą salę konferencyjną.
Sala nie była używana zbyt często, więc obecnie służyła jako magazyn. Aby móc z niej skorzystać, musielibyśmy ją wyczyścić, co byłoby nie lada zadaniem, a do tego potrzebowałabym zgody kierownictwa.
-Czy mogłabyś umówić się na spotkanie z panem Hawksleyem?
Rhea zanotowała sobie notatkę. - Skontaktuję się z jego sekretarką.
Wślizgnęłam się do swojego biura, gdzie kilka medali i nagród pokrywało ściany i biurka - złote trofeum z konkursu w college'u, lub tablica upamiętniająca moje osiągnięcia w hotelu - pamiątki z mojego życia akademickiego i zawodowego.
Dowód na to, że umiałam myśleć i gotowa byłam do poświęceń, aby osiągnąć swoje marzenia.
Zaczęłam przeglądać maile; wczoraj nie odpowiedziałam na wszystkie, a teraz zaczynały się piętrzyć. Dopiero zaczynałam, kiedy dostałem e-mail od Rhei potwierdzający moje spotkanie z Jensenem...
Za piętnaście minut!
Wychyliłam głowę zza drzwi. - Nie mogłaś dać mi czasu na przygotowanie?
-To jedyny czas, jaki ma do dyspozycji.
Wątpiłam, żeby to była prawda. Prawdopodobnie po prostu nie mógł się doczekać kolejnej sekundy, żeby mnie zobaczyć.
Miałam nadzieję, że po jego wczorajszych "przeprosinach", przestanie mnie podrywać.
Całe życie ciężko pracowałam na takie stanowisko, to byłby koszmar, gdyby wyszło na jaw, że przespałam się z szefem.
Nie mogłam sobie pozwolić na to, żeby dać plotkarzom choćby cień plotki.
Poszłam do biura Jensena, przez całą drogę przypominając sobie, że to nic innego jak zwykłe, profesjonalne spotkanie.
Mimo że przechodziłam przez tę część biura milion razy, po raz kolejny uderzyło mnie, jak imponujące było wejście.
Może dlatego, że zajmował je teraz Jensen, ale czarne marmurowe filary w korytarzu i świetliki wypełniające przestrzeń naturalnym światłem słonecznym sprawiały wrażenie jeszcze bardziej okazałych niż zwykle.
Kiedy dotarłam do drzwi Jensena, zapukałam i weszłam do środka, pozwalając, by się za mną zamknęły.
Biuro było co najmniej cztery razy większe niż moje własne. Ściany wyłożone były obrazami olejnymi i luksusowymi krzesłami. Masywne biurko było większe od samochodu, a za nim siedział, pisząc coś na laptopie,Jensen.
Podniósł się, gdy weszłam. - Pani Tristen, dobrze panią widzieć. Proszę, niech pani usiądzie.
Usiadłam naprzeciwko niego. - Dzień dobry, panie Hawksley.
-Mam nadzieję, że Dante był miłym towarzystwem i dobrze cię traktował zeszłej nocy.
-Był serdeczny jak tylko mógł - potwierdziłam.
-Wspaniale to słyszeć. I mówiłem poważnie. Naprawdę przepraszam za bycie.. - skrzywił się- nieprofesjonalnym. Od tej pory wszystko, co robimy, powinno pozostać na zawodowym poziomie. A teraz, mając to już za sobą, czemu zawdzięczam przyjemność tego spotkania?
Był tak uprzejmy i bezpośredni, że prawie mnie zaskoczył. To był powrót do uprzejmego mężczyzny, którego spotkałam w sobotę wieczorem, a nie do tego pożądliwego, którego widziałam wczoraj.
-Pomagałam panu Leachowi przygotować się do wielkiego wydarzenia. Zdałam sobie sprawę, że jest zbyt wielu gości, dlatego chciałabym skorzystać z dużej sali konferencyjnej.
-Nie.
Był bezceremonialny w tej kwestii, tyle mogę mu przyznać.
-Słucham?
-Powiedziałem, nie. Nie możemy skorzystać z dużej sali konferencyjnej, ponieważ nie będziemy gospodarzami tego wydarzenia.
-Co masz na myśli? - zacisnęłam szczękę. Pomagałam w planowaniu tego wydarzenia już od kilku tygodni, podczas gdy pan Leach powoli spychał na mnie coraz więcej pracy. Jensen nie mógł tego odwołać bez powodu. - To ogromne źródło dochodu dla hotelu!
-Właściwie, pani Tristen, wcale takie nie jest. Wstał, chwycił laptopa i wyminął biurko, by na moją stronę. -Widzisz, to nie jest właściwie wielkie wydarzenie dla tajnego klienta, to jest doroczna Gala dla Hawksley Enterprises. Trzymaliśmy to w tajemnicy, aby zaskoczyć pracowników.
Podszedł stając obok mnie, wpatrzyłam się w jego twarz. - Nie mamy żadnych przychodów z tego wydarzenia.
Odkładając laptopa na biurko, pochylił się obok mnie, a ja złapałam kolejny powiew jego kuszącej wody kolońskiej.
Poczułam silną potrzebę, by go dotknąć, by przypadkowo musnąć jego nogę moim kolanem, zmieniając pozycję.
Wyciągnął arkusz kalkulacyjny. - Przeliczyłem wszystko. Po prostu nie mamy tego w budżecie na ten rok.
-Nie możesz odwołać Dorocznej Gali - powiedziałam, zerkając na arkusz kalkulacyjny. -A co z tym? - wskazałam na linię, która brzmiała: CATERING: $40,000. - Po co płacić tyle za zewnętrzny catering, skoro możemy po prostu zlecić to jednej z wewnętrznych restauracji za ułamek ceny?
Jensen delikatnie złapał mnie za podbródek i przechylił moją głowę w swoją stronę. Nagle zamarł, zdając sobie sprawę, że jest zbyt silny, i odciągnął rękę.
-Kylo - to znaczy, pani Tristen. Uwierz mi, myślałem o tym. Musielibyśmy zamknąć jedną z restauracji na noc, a koszty alternatywne byłyby większe niż sam catering.
Powiedział to uprzejmie, jakby chciał pozostawić Galę, ale naprawdę nie widział sposobu, aby to umożliwić. Podniosłam się i stanęłam obok niego, dopiero wtedy zdając sobie sprawę, że dzieli nas kilka centymetrów. Nie mogłam się odsunąć, bo za mną stało krzesło.
Nasze usta mogłyby się zetknąć, gdyby tylko jedno z nas pochyliło się do przodu.
Podniosłam rękę do jego klatki piersiowej.
Ale nie! On był profesjonalistą na moją prośbę, ja musiałam zrobić to samo.
Zamiast tego założyłam luźny kosmyk włosów za ucho.
-Moglibyśmy wydzielić segment jednej z kuchni -powiedziałam. -Musielibyśmy zatrudnić jakąś tymczasową pomoc na noc. Jedna i pół kuchni obsługuje obie restauracje - druga połowa kuchni, z dodatkową pomocą, obsługuje Galę. Wymaga to sporo koordynacji, ale robiliśmy to już wcześniej przy okazji dużych imprez.
-To jest...właściwie to nie jest zły pomysł - przyznał. - Dobre myślenie, pani Tristen. Sprytne.
Kosmyk włosów znów opadł do przodu. Sięgnęłam po niego.
On też.
Jego palce złapały moje i zerknął na mnie tymi cudownymi oczami.
-Uważam, że inteligencja jest niezwykle atrakcyjna - powiedział cicho.
Wytrzymałam jego spojrzenie, nie śmiałam się odezwać. Chciałam, żeby wziął mnie teraz.
Tutaj. W jego biurze.
Pochylił się bliżej.
Ja też.
Zamknęłam oczy...
Głośne pukanie do drzwi przerwało napięcie, a Jensen szybko odwrócił się, żeby zobaczyć, co się dzieje.
Nagle, drzwi otworzyły się i wszedł pan Leach.
JENSEN
Gdy chudy mężczyzna wchodził się do mojego biura, widziałem jak żyły na jego czole pulsują.
-Co ty tu robisz? - warknął na Kylę..
Wyglądała na zirytowaną pojawieniem się jej szefa, ale zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, spokojnie przemówiłem.
-Panie Leach, czemu zawdzięczam tę przyjemność?
-Zastanawiam się tylko, dlaczego jedna z moich asystentek ds. marketingu odbywa prywatne spotkanie bez mojej wiedzy i zgody. Musiałem dowiedzieć się tego od mojej sekretarki!
Zanim zdążyłem odpowiedzieć, Kyla już wystąpiła do przodu, aby się bronić. -Nie potrzebuję pana zgody, żeby odbyć spotkanie. Nie jestem pana własnością.
-Ale należysz do do działu marketingu, a wszystkie decyzje marketingowe muszą przechodzić przeze mnie!
-Z całym szacunkiem, powoli przerzucał pan na mnie nieznany projekt, a wczoraj odkryłam, że projekt nie jest wykonalny. Przyszłam tutaj, aby uzyskać zgodę na zmianę planu.
Pan Leach zwinął jedną rękę w pięść i wskazał szczupłym, trzęsącym się palcem drugiej ręki w twarz Kyli. - Otrzymujesz aprobatę ode mnie! A może zawsze byłaś tak przebiegła, żeby ominąć łańcuch dowodzenia?
Przyglądałem się obojgu, ciekaw, skąd wziął się ten konflikt. Nie była to pierwsza oznaka wrogości między nimi.
Byłem pod ogromnym wrażeniem, że Kyla nie bała się bronić, nawet w rozmowie ze swoim bezpośrednim przełożonym.
Jest coś cholernie seksownego w takiej pewności siebie.
Ale mimo że była tak zdolna i dobra w tym co robi, zdecydowałem, że muszę wkroczyć, zanim sytuacja się zaostrzy.
-Wszystko w porządku, panie Leach. Pani Tristen miała tylko pytanie, a ja mam politykę otwartych drzwi. Każdy pracownik, który potrzebuje konsultacji jest mile widziany i może umówić się na spotkanie.
Pan Leach zamknął usta, ale nadal był wściekły. W końcu mruknął: -To chyba nie ma znaczenia. Powiedział jej pan, że postanowiliśmy odwołać galę?
Wyłapałem chytry uśmieszek na twarzy Kyli, choć szybko go ukryła.
-Tak. A ona sprytnie odkryła co najmniej jeden obszar, w którym możemy obciąć znaczne koszty i potencjalnie przywrócić wydarzenie do budżetu. Wygląda na to, że ma całkiem dobrą wiedzę na temat funkcjonowania hotelu. Chciałbym, aby przyjrzała się całemu budżetowi i zobaczyła, czy nie uda jej się wywalczyć więcej oszczędności.
Oczy pana Leacha błysnęły w stronę Kyli z nutą urazy. Ale potem jego rysy złagodniały, gdy zwrócił się z powrotem do mnie.
-To wspaniała wiadomość. Jestem podekscytowany słysząc, że Gala znów się odbędzie. Byłbym zachwycony mogąc kontynuować jej planowanie.
-Właściwie- powiedziałem i skinąłem w stronę Kyli -chciałbym, żeby pani Tristen przejęła rolę głównego planisty.
Żyła na czole pana Leacha wyglądała jakby miała zaraz wyskoczyć, więc szybko dodałem :
-Wiem, że jako szef marketingu, ma pan już pełne ręce roboty z dbaniem o potrzeby marketingowe hotelu. Nie mogę sobie pozwolić na to, aby musiał pan zajmować się wszystkimi projektami.
Leach nie wyglądał na przekonanego. Kontynuowałem: -Oczywiście, będzie ona zobowiązana do przekazywania panu ciągłych informacji na każdym etapie realizacji projektu.
Mięśnie szyi pana Leacha napięły się, ale nie mógł odmówić prośbie dyrektora generalnego, więc po prostu odpowiedział: - Bardzo dobrze.
Kyla jednak wyglądała na zakłopotaną. - Chce pan, żebym przejęła planowanie całej Gali?
Wzruszyłem ramionami. - Jak już mówiłem, każdy musi udowodnić swoją wartość, a ja chcę zobaczyć, do czego jest pani zdolna. Jest pani na to gotowa?
Jej spojrzenie przesunęło się od pana Leacha do mnie, jakby próbując zdecydować, czy jest to odpowiednie, aby wziąć na siebie jedno z jego zadań.
Ktokolwiek organizował galę, spędziłby sporo czasu, pracując w bliskim sąsiedztwie ze mną - i szczerze mówiąc, o wiele bardziej wolałbym spędzać ten czas z Kylą niż z spoconym mężczyzną obok niej.
Uśmiechnąłem się na myśl o własnym sprycie, wymyślając tę ofertę od ręki.
Udane zorganizowanie dorocznej gali byłoby wielkim kamieniem milowym w karierze Kyli. Ze wszystkiego, czego się o niej dowiedziałem, wiedziałem, że nie będzie w stanie przepuścić takiej okazji.
Pytanie tylko, czego bała się bardziej? Odwetu pana Leacha?
Czy tego, że będzie musiała blisko współpracować z takim człowiekiem jak ja?