Lisa Rhead
TAYLA
Siedziałam w kawiarni, przeglądając SMSy, które dostałam od mojej mamy.
Nauczyłam się już nie oczekiwać zbyt wiele od mężczyzn.
Drzwi kawiarni się otworzyły i do środka wszedł wysoki mężczyzna o ciemnych włosach, przyprószonych siwizną na skroniach.
Był ubrany w szare spodnie, biały fartuch szefa kuchni i solidne czarne buty.
Pewny siebie podszedł do lady, uśmiechając się do młodej baristki.
„Zoey, poproszę to co zwykle”, powiedział gładko.
Zoey zarumieniła się i szybko zabrała się za parzenie kawy.
Wstałam z fotela i podeszłam do niego.
To był ten moment.
Widziałam go po raz pierwszy od osiemnastu lat.
„Ryan Goodman?”, zapytałam.
Odwrócił się i jego zielone oczy spotkały się z moimi. To było jak spojrzenie w lustro, z wyjątkiem różnic między naszymi płciami.
„Cholera”, mruknął.
„Czy wiesz, kim jestem?”, zapytałam.
Oblizał wargi, po czym skinął głową.
„Tayla?”
Łzy zakłuły mnie w oczy.
„Potrzebuję twojej pomocy”, powiedziałam.
„Oto twoja kawa”, dodała Zoey.
Nagle Ryan przytulił mnie do siebie, a ja załamałam się, szlochając.
„Co się stało, kochanie?”, zapytał, a jego głos rozbrzmiał w jego piersi.
„Możemy porozmawiać?”, zapytałam.
Odsunął się i uśmiechnął.
„Absolutnie. Nie masz pojęcia, jak długo czekałem, aż mnie znajdziesz”.
Podniósł kawę i poszedł za mną do stolika, przy którym siedziałam.
Zajął miejsce naprzeciwko mnie i cierpliwie czekał, aż otrę łzy.
„Jestem bezdomna, nie mam pieniędzy i nie mogę poprosić mamy o pomoc, bo ona też boryka się z problemami”, wyznałam.
Ryan sięgnął przez stół i chwycił mnie za rękę, a jego ciepło dodało mi otuchy.
„Pomogę ci. Cokolwiek potrzebujesz, kochanie”, powiedział łagodnie.
Poczułam, że nadchodzi nowa fala łez.
„Dlaczego nas opuściłeś?”, zapytałam.
„Twoja matka była zbyt wymagająca i używała cię jako broni przeciwko mnie”.
Spojrzał w dół.
„Helen oskarżała mnie o zdradę za każdym razem, gdy wyjeżdżałem na występy telewizyjne. Nigdy mi nie wierzyła, gdy mówiłem, że tak nie jest. Cały czas groziła, że z tobą ucieknie i widziałem, jak to wpływało na twoje wychowanie”.
„Dlaczego nie walczyłeś o prawo do opieki lub odwiedzin?”
„Twoja matka zagroziła, że się zabije, jeśli to zrobię. Nie chciałem mieć jej śmierci na sumieniu i nie chciałem, żebyś mnie obwiniała”.
Spojrzałam w dół, próbując zrozumieć.
„Chciałem poczekać, aż będziesz dorosła i będziesz mogła podejmować własne decyzje dotyczące mnie. Naprawdę chcę być częścią twojego życia, Tayla”, powiedział.
„Naprawdę?”, zapytałam.
Przytaknął, a jego oczy zalśniły.
„Mama mówiła, że masz teraz inną rodzinę?”
„Ożeniłem się ponownie z kobietą o imieniu Maria i mamy razem syna o imieniu Jason. Maria wie o tobie wszystko i też chce cię poznać”.
„Naprawdę?”
Ryan skinął głową.
Łzy spływały mi po twarzy, przytłaczając mnie emocjami.
„Nie płacz, kochanie”, powiedział cicho.
„Naprawdę wszystko zepsułam”, szlochałam.
W jednej chwili jego ramiona znów mnie otuliły, trzymając mnie, gdy płakałam.
Kiedy w końcu się uspokoiłam, opowiedziałam mu o Benie, o przeprowadzce i rozpoczęciu nowego życia.
Opowiedziałam mu o Walkerze i Haydenie, o Dominicu i o tym, że uważałam go za złego faceta. Powiedziałam mu o umowie, którą zawarłam z Dominikiem, by ocalić swoje życie.
Kiedy skończyłam, Ryan dopił swoją kawę, wyglądając na całkowicie zszokowanego.
„Nie jestem pewien…”, zaczął powoli, patrząc mi w oczy.
„Którego… człowieka chcę zabić najpierw”, dokończył, śmiertelnie poważny.
Roześmiałam się na jego wyznanie, czując, jak moje policzki rozgrzewają się z zażenowania.
„Nie osądzasz mnie za mój niekonwencjonalny związek z dwoma mężczyznami?”
„Szczerze mówiąc, nie jestem zachwycony na myśl o tym, że jakiś facet pieprzy się z moją córeczką, a co dopiero dwóch lub trzech. Ale jeśli to cię uszczęśliwia i nie dzieje ci się krzywda… nie będę cię potępiać”.
Uśmiechnęłam się do niego ciepło.
„Poczułem nagłą ochotę zapolować na któregoś z nich z moimi nożami do steków!”
Roześmiałam się ponownie, a on uśmiechnął się do mnie.
„Jesteś absolutnie piękna, Tayla. Jestem z ciebie dumny. Nie mogę uwierzyć, że pomogłem stworzyć coś tak doskonałego”, powiedział.
Rumieniąc się, wierciłam się na siedzeniu.
W jego kieszeni zadzwonił telefon komórkowy, więc wyciągnął go szybko.
„Jack?”, odpowiedział.
„Tak. Właściwie to nie. Będziesz musiał dziś zająć się obsługą kolacji. Nie, nie jestem chory”, powiedział, spoglądając na mnie.
„Pojawiło się coś znacznie ważniejszego”.
Ryan nalegał, bym wróciła z nim do jego domu, żeby spotkać się z Marią. Zawiózł mnie swoim BMW do pięknego domu na obrzeżach miasta.
Zadzwonił do Marii z wyprzedzeniem, a kiedy podjechaliśmy, czekała na nas przy drzwiach wejściowych.
Maria była drobna, miała rude włosy i duże brązowe oczy.
Uśmiechnęła się do mnie ciepło, podchodząc, i przytuliła mnie.
„Wspaniale w końcu cię poznać, Tayla”, powiedziała.
„Mnie również miło cię poznać”, odpowiedziałam.
Ryan pocałował ją w policzek, a ona uśmiechnęła się do niego, pełna miłości.
„Wygląda zupełnie jak ty i jest absolutnie oszałamiająca”, powiedziała do niego.
Ryan uśmiechnął się do żony, a potem do mnie.
„Cóż mogę powiedzieć? To całe moje seksowne DNA”, drażnił się.
Maria klepnęła go w ramię, a on przyciągnął ją do siebie, obracając ją i sprawiając, że zachichotała.
Ich uczucie przypominało mi o Walkerze i Haydenie, a mnie nagle ścisnęło w piersiach.
„Wejdź do środka”, powiedziała Maria, dotykając mojego ramienia.
Weszłam za nimi do domu, a oni zaprowadzili mnie do jadalni.
Maria zniknęła na chwilę, po czym wróciła z dużym dzbankiem czegoś różowego i kilkoma szklankami.
Napełniła szklanki, po czym usiadła obok Ryana.
Opowiedział jej wszystko, co mi się przydarzyło, aż do naszego spotkania w kawiarni, a ona słuchała uważnie.
„Oczywiście, że możemy jej pomóc. Możesz wykorzystać pieniądze, które oszczędzałeś przez ostatnie osiemnaście lat”, powiedziała do Ryana.
Ryan uśmiechnął się, wyglądając na nieco zakłopotanego.
„Wiem, że pieniądze nie nadrobią osiemnastu lat nieobecności, ale chciałem móc ci coś zaoferować, gdybyś kiedykolwiek zdecydowała się mnie odnaleźć”, wyjaśnił.
„I możesz je mieć, nawet gdybyś nie chciała mieć ze mną nic wspólnego”.
Uśmiechnęłam się.
W tym momencie telefon mojej mamy zaczął dzwonić. Zobaczyłam, że to Jess.
Dałam jej numer mamy na wypadek sytuacji awaryjnej.
„Przepraszam”, powiedziałam, wstając i odchodząc kawałek.
„Jess?”, odebrałam.
„Tayla? Muszę ci coś powiedzieć”.
„Śmiało”.
„Zeszłej nocy Walker przyszedł do mojego pokoju i pytał, gdzie jesteś”.
„Co mu powiedziałaś?”
„Powiedziałam mu, że pojechałaś do mamy. Jesteś tam teraz?”
„Nie”.
„Dzięki Bogu! Myślałem, że mnie zastrzeli”.
„Walker?”,zapytałem zszokowany.
„Tak. Strzelił dwa razy w moją ścianę, blisko mojej głowy!”
Cholera.
„Więc mnie szuka?”,zapytałam.
„Tak. Wygląda na wkurzonego, Tayla”, ostrzegła mnie.
„Tak mi przykro, że ci to zrobił”, powiedziałam.
„W porządku, o ile jesteś bezpieczna. Gdzie jesteś?”
„Nie mogę ci powiedzieć. Myślę, że najlepiej będzie, jeśli tego nie zrobię, ale jestem bezpieczna”, zapewniłam ją.
Nie chciałam, by Walker ścigał mojego tatę teraz, gdy go znalazłam.
„Tayla? Myślę, że odwiedzi twoją mamę, a jeśli ona wie, gdzie jesteś…”, urwała.
Cholera.
Mógł mnie tu namierzyć przez moją mamę.
„W porządku. Planuję wkrótce ruszyć dalej, więc mnie nie znajdzie”.
Walker musiał być wściekły i najwyraźniej dowiedział się o tym, co zrobiliśmy z Dominikiem.
Teraz szukał mnie?
„Muszę iść. Trzymaj się, Jess, i zadzwoń, jeśli to będzie coś ważnego”.
Rozłączyłam się, gdy Ryan podszedł do mnie.
„Potrzebuję miejsca do ukrycia się na jakiś czas, dopóki sytuacja się nie uspokoi”, powiedziałam.
„Nie ma sprawy”, powiedział z uśmiechem.
„Musisz też udawać, że się nie spotkaliśmy, jeśli ktoś o mnie zapyta, dobrze?”
Przytaknął.