Bracia Bennett - Okładka książki

Bracia Bennett

Jessica Morel

Rozdział 5

THOMAS

„Gdzie jest Rose?”, pyta Tom, starając się zachować swobodny ton.

Zgodnie z obietnicą, odwiedził ją we wtorek i środę, ale dziś jego nowa praca dała o sobie znać. Przegapiwszy okazję, by się z nią zobaczyć, poczuł silną potrzebę nadrobienia straconego czasu.

Dlatego zaprosił Erica na drinka, zakładając, że ten przyprowadzi ze sobą Rose.

„Pracuje”, prycha Eric. „Jakby to, co robi, było pracą. Wystaje cały dzień w galerii sztuki”. Tom nie przegapił pogardy w jego tonie ani lekkiej zniewagi w słowach.

Ile drinków wypił?, ~zastanawia się Tom, po czym pyta: „Czy galerie sztuki są zwykle otwarte tak późno?”

„Nie wiem. Powiedziała, że tam jest”. Eric spuszcza wzrok na swoją szklankę, po czym bierze spory łyk. „Podobno musi dopilnować jakichś spraw związanych z zamówieniem Bennettów”. Wzdycha ciężko.

Tom wyczuwa, że zaraz dojdzie do awantury, więc milczy.

„Przez cały tydzień musiałem tego słuchać”, wyrzuca z siebie Eric, dokładnie tak, jak Tom przewidział. „Bennett to, Bennett tamto – ciągle tylko o tym słyszę. Nie miała dla mnie czasu, a kiedy wracała do domu, była zbyt zmęczona, by dać mi to, czego chciałem. Jakby zapomniała, gdzie jest jej miejsce”.

Ignorując lekceważące użycie nazwiska rodziny, Tom skupia się na ostatnim zdaniu. „Jej miejsce?” Utrzymuje lekki ton, uważając, by nie przerwać wywodu Erica, ale jego uścisk na butelce piwa zaciska się, gdy wpatruje się w kuzyna.

Mam ochotę spoliczkować tego dupka. Czy on nie zdaje sobie sprawy, jaka Rose jest niesamowita?

Eric dopija resztę drinka. „Tak, u mojego boku. I w domu”. Rozgląda się po barze, zanim kontynuuje: „Widzisz, Rose zajmuje się handlem sztuką. To nieco dziwaczne, ale przydatne towarzysko, wiesz? Jest typem partnerki, która daje mi to, czego potrzebuję”.

Krew Toma wrze, ale powstrzymuje się od przerywania.

„Na imprezach towarzyskich wyciągam ją jak ozdobę. Jej wiedza robi wrażenie na snobistycznych żonach, a ja przekonuję ich mężów, że warto we mnie zainwestować. Potem odkładam ją z powrotem do domu, gdzie jest jej miejsce”. Eric pochyla się do przodu. „A jej zabójcze ciało też nie przeszkadza”. Śmieje się paskudnie.

Wszystko, co właśnie powiedział Eric, napełnia Toma obrzydzeniem. Jego czas na milczenie dobiegł końca. „Rose jest kimś więcej niż to. Nie jest żoną ze Stepford”.

Eric prycha. „Jeszcze nie, ale ją tam doprowadzę”. Spogląda w kierunku baru i wstaje. „Poza tym, co ty możesz wiedzieć? Dopiero co ją poznałeś”. Tom otwiera usta, by coś powiedzieć, ale Eric go uprzedza: „Potrzebuję kolejnego drinka” i odchodzi.

„Wow, ale z niego kutas”, stwierdza starszy brat Toma, Harry, a właściwie Harrison, wślizgując się do boksu naprzeciwko. „Czy my naprawdę jesteśmy spokrewnieni z tym typem? Dupek pierwszej klasy”. Harry kręci głową. „No dobra, to kim jest ta Rose i dlaczego tak ci zawróciła w głowie?”

„Ona jest tą dziewczyną”.

„Dziewczyną?”

„Tą dziewczyną!” Tom ledwo powstrzymuje podekscytowanie na myśl o możliwości porozmawiania z kimś o niej.

„Żartujesz?” Harry pochyla się nad stołem, odzwierciedlając postawę brata. „Twoja pieprzona tajemnicza kobieta? Znalazłeś ją?” Jego mina zmienia się, gdy dociera do niego cała sytuacja. „I ona jest dziewczyną Erica?”

Jak na zawołanie, Eric wślizguje się do boksu obok Harry’ego. Tom bierze łyk, żeby powstrzymać się od śmiechu na widok tego, jak mały Eric wygląda obok profesjonalnego rozgrywającego NFL, jakim jest Harrison Bennett.

„Harry!” Eric klepie go po ramieniu. „Cieszę się, że do nas dołączyłeś”.

„Eric”. Harry unosi piwo w geście powitania, po czym bierze łyk.

„Skoro już obaj tu jesteście, to gdzie moje zaproszenie na imprezę Bennettów? Czy nie jestem częścią rodziny? O co chodzi z tym rozdźwiękiem między nami?”

Serce Toma przyspiesza na myśl o tym, co sugeruje pytanie Erica. Rose nie zamierza go przyprowadzić? Wygląda na to, że nie powiedziała mu też o ich codziennych spotkaniach.

Tom przypomina sobie spotkania, które pozwoliły mu dowiedzieć się o niej więcej, zbliżyć się do niej, musnąć jej ramię i plecy, a także poczuć zapach wanilii unoszący się w powietrzu, gdy się poruszała.

„Oczywiście, że możesz przyjść”, mówi Harry, zanim Tom zdążył odmówić. „Nie mogę uwierzyć, że naprawdę chcesz tam być”. Harrison śmieje się, ale widząc spojrzenie Toma, momentalnie milknie.

„Myślałem, że Rose cię przyprowadzi?”, pyta Tom.

Eric prycha. „Powiedziała, że nie może, że potrzebuje jakiegoś pieprzonego pozwolenia. Coś o tym, że to sprawa służbowa”. Spogląda w dół na wirujące kostki lodu w swoim drinku, po czym wychyla go jednym haustem.

Czy to prawda? Czy ona naprawdę postrzega to tylko jako wydarzenie firmowe? A może po prostu tak mu powiedziała?

Eric gwałtownie wysuwa się z boksu i chwiejnym krokiem wraca do baru.

„Nie mogę uwierzyć, że jakakolwiek kobieta mogłaby z nim wytrzymać”, komentuje Harry.

„Nie sądzę, żeby byli razem długo”.

„To naprawdę nie ma znaczenia, bracie”. Harry wypuszcza powietrze, wzdycha i spogląda na coś za plecami Toma. „Właściwie”, mówi, przechylając głowę, „to może być twoja szansa”.

„Co masz na myśli?”

Harry uśmiecha się i kiwa głową, zachęcając Toma, by podążył za jego wzrokiem. Tom odwraca się i widzi Erica złączonego ustami z jakąś blondynką przy barze.

„Co za skurwysyn”. Tom odstawia drinka i zsuwa się z siedzenia, ale Harry chwyta go za ramię.

„Daj spokój, bracie. To nie nasza sprawa”.

„Jak to nie nasza? Rose jest dziewczyną moich marzeń, a Eric podobno reprezentuje naszą rodzinę. Muszę coś zrobić”. Tom próbuje się wyrwać, ale Harry trzyma go jeszcze mocniej.

„Jeśli pójdziesz tam i zaczniesz bójkę, Alex cię zwolni. Ostatnią rzeczą, jakiej chce, jest niepotrzebna uwaga mediów”.

„Dobra”. Tom wyrywa rękę i wstaje. „Zrobię coś innego”.

Następny rozdział
Ocena 4.4 na 5 w App Store
82.5K Ratings
Galatea logo

Nielimitowane książki, wciągające doświadczenia.

Facebook GalateaInstagram GalateaTikTok Galatea