Jane Martana
ATHENA
O piątej rano byłam zajęta w kuchni pieczeniem ciasteczek i babeczek. Jeśli nie mogłam być dobrą aktorką, to przynajmniej mogłam zaimponować świeżymi wypiekami.
Po dwóch godzinach wskoczyłam pod prysznic, zrobiłam makijaż i zakręciłam luźno włosy, związując połowę z nich. Następnie założyłam sukienkę i białe szpilki i przejrzałam się w lustrze.
Moje niebieskie oczy były szeroko otwarte, gdy poprawiałam kilka blond loków, które się rozplątały.
Nie denerwuj się, Atheno.
To tylko spotkanie rodzinne.
Jesteś udawaną dziewczyną Aresa, a nie prawdziwą.
Zadzwonił mój telefon i odebrałam połączenie.
„Hej, jestem przed holem. Gotowa?” zapytał Ares.
Wzięłam głęboki oddech. „Tak, jestem gotowa. Do zobaczenia za minutę”.
Moje nogi zaprowadziły mnie do kuchni, gdzie wzięłam pudełka ze smakołykami, a następnie chwyciłam torebkę Chanel i przewiesiłam ją przez ramię.
Czarne Audi Aresa czekało na zewnątrz. Natychmiast wysiadł, gdy zobaczył, jak z trudem pcham drzwi do holu i pomógł mi, chwytając jedno z dwóch plastikowych pudełek.
„Co to jest?” zapytał, patrząc na nie zdezorientowany.
„Wstałam wcześnie i piekłam”, wyjaśniłam.
Westchnął. „Jezu…”
Zatrzymałam się tuż przed samochodem i spojrzałam na niego z przerażeniem. „Co? Co się stało?”
„Sprawisz, że moja babcia się w tobie zakocha”.
Uśmiechnęłam się szeroko. „Naprawdę?”
Skinął głową i otworzył mi drzwi, a ja nie mogłam się powstrzymać, by go nie zmierzyć wzrokiem.
Wybrał białą koszulę, pasującą do białych kwiatów na mojej sukience. Rękawy były podwinięte do łokci, przez co jego tatuaż był widoczny. Teraz, gdy byłam bliżej, wyraźnie widziałam feniksa z rzymskimi cyframi.
Zamiast usiąść, otworzyłam za nim drzwi i położyłam pudełko z babeczkami na tylnym siedzeniu. Następnie wzięłam od niego ciasteczka i również je położyłam, po czym zapięłam na nich pasy.
Ares spojrzał na mnie jak na wariatkę. „Nie spadną, Atheno”.
„Nigdy nie wiadomo”.
Potrząsnął głową. „Jesteś taka dziwna”.
Stęknęłam. „Ty jesteś dziwniejszy”.
„Po prostu wsiadaj. Spóźnimy się”.
Spełniłam jego prośbę i zapięłam pasy, a on usiadł na miejscu kierowcy.
„Przy okazji, dobrze wyglądasz”, skomplementował, gdy zaczął prowadzić.
„Nikogo tu nie ma, nie musisz nic mówić”.
„Przeczytałaś umowę?” zapytał. „Zostawiłem kopię pod sukienką”.
Oh. Chyba to przegapiłam. „Nie, jeszcze nie. Dlaczego?”
„Powinnaś ją przeczytać, gdy wrócisz wieczorem do domu”.
Spojrzałam na niego podejrzliwie. „Dlaczego? Jest w niej coś dziwnego?”
Zaśmiał się. „Szkoda, że już ją podpisałaś”.
Spojrzałam na niego, obracając się na swoim miejscu i pytając: „Co tam wpisałeś, Ares”?!
Roześmiał się głośniej. „Tylko się droczę. Ale powinnaś ją przeczytać. Łamanie zasad może prowadzić do… kar”.
Sposób, w jaki jego głos obniżył się, gdy powiedział ostatnią część, sprawił, że mój żołądek zaczął trzepotać.
„Co? Jakaś grzywna?” Nie sądzę, by miał na myśli grzywnę, Atheno, powiedziałam sobie.
Zignorował moje pytanie. „Właściwie to, co powinnaś przeczytać, to klauzula o tym, jak się poznaliśmy. Musimy się upewnić, że nasze historie są zgodne”.
„Racja”, powiedziałam cicho, wyglądając przez okno. „Tak. To ma sens”.
„Poznaliśmy się w gimnazjum, co nie jest kłamstwem. Spotkaliśmy się ponownie cztery miesiące temu na zjeździe licealistów i zaprosiłem cię na randkę”.
„Dobrze, ale nie byłam na zjeździe”. Otrzymałam zaproszenie, ale impreza wypadała w noc pracy, której nie mogłam przegapić.
„Ja też nie. Jestem zbyt zajęty. Ale oni o tym nie wiedzą. W każdym razie, dwa miesiące temu poprosiłem cię, żebyś została moją dziewczyną na krótkich wakacjach w Vegas”.
„Jakie to romantyczne”, westchnęłam z sarkastycznym tonem, a on uśmiechnął się dumnie. „Ale czy przez ostatnie dwa miesiące nie spotykałeś się z modelkami i aktorkami?”
Uśmiechnął się. „Miałaś mnie na oku, co?”
„Jesteś wszędzie, Ares”.
„Poradziłem sobie z nimi. Gdyby ktoś pytał, to wszystko było platoniczne. A tobie to nie przeszkadza”.
„Spłaciłeś je, prawda?”
Położył jedną rękę na klatce piersiowej i sapnął, jakby był obrażony. Potem roześmiał się i skupił na drodze. „Tak, zrobiłem to”.
Przewróciłam oczami. „Dobrze, ale czy twoja rodzina nie zapyta, dlaczego do tej pory o mnie nie słyszeli?”
„Spokojnie. Chciałaś zachować prywatność, a ja uszanowałem twoją decyzję. Poza tym jesteś zajęta otwieraniem nowej restauracji”.
Westchnęłam i spojrzałam na drogę przed nami. Musiałam sobie przypomnieć, że Ares był dobrym aktorem i umiał bajerować, więc wszystko, co mówił, nic nie znaczyło.
To tylko interesy, Atheno.
„Dobrze ci idzie kłamanie”, skomentowałam.
„Jestem dobry w interesach i sprawianiu, by wszystko działało na moją korzyść. To znaczy, nie masz nadziei, że umówisz się ze mną na poważnie, prawda?” zapytał kpiącym tonem.
„Myślę, że jest na odwrót”, powiedziałam z przekonaniem i uśmiechnęłam się.
Roześmiał się i skinął głową. „Masz rację, kochanie”.
Zamarłam, gdy to powiedział, a potem skarciłam się w myślach. Właśnie powiedziałam sobie, że jest cholernie dobrym bajerantem!
Kontynuował: „Jesteś ognista, gorąca, niezależna i masz wielkie marzenia. Byłoby dziwne, gdybym nie chciał się z tobą umówić. Ale nie wyjdziesz za mąż, a to jest dla mnie naruszenie umowy”.
Zwróciłam się do niego. „Nie wiem, co sprawiło, że nienawidzisz małżeństwa, ale osobiście uważam, że fajnie byłoby podbić z kimś świat”.
Potrząsnął głową. „Niektóre światy należy podbijać w pojedynkę. Wolę mieć wszystkie moje aktywa sam, niż żonę, która w końcu mi je odbierze. Nigdy nie będę wystarczający”.
W samochodzie na chwilę zapadła cisza. Zauważyłam, że Ares mocniej ściska kierownicę, jakby powiedział coś, czego nie powinien. Jakby ktoś go kiedyś zranił.
Odchrząknął. „Dlaczego nie masz chłopaka? Jestem pewien, że masz wielu adoratorów, ale od lat jesteś singielką”.
„Co? Skąd to wiesz?”
Stuknął w kierownicę. „Sprawdzanie przeszłości, Athena. Nadążaj”.
Spojrzałam na niego, choć na mnie nie patrzył. „Cóż… wciąż mam wiele rzeczy, które chcę zrobić ze swoim życiem, więc tak naprawdę o tym nie myślałam. Ale jeśli pojawi się odpowiedni mężczyzna, to na pewno się z nim umówię”.
Ares się zamyślił. „Szkoda, że nie możesz się z nikim umawiać, skoro jesteśmy w związku”.
„Udawanym związku”, poprawiłam.
„Zasada numer dwadzieścia trzy”, skomentował.
Uniosłam brwi. „Zapamiętałeś to?”
„Tak”.
„Co jeśli w końcu znajdę swoją bratnią duszę? Co jeśli moim przyszłym mężem będzie jeden z twoich kuzynów? Czy masz uroczych kuzynów?”
Nie roześmiał się z mojego żartu. „Zasada numer dwanaście, nie możesz zakończyć umowy przed upływem ustalonego czasu”.
Prychnęłam i złożyłam ręce. „Jesteś taki irytujący”.
„Nie, ty jesteś”.
Zatrzymał samochód przed dużą bramą, a kiedy się otworzyła, odwróciłam się z podziwem.
Nigdy nie widziałam tak dużego domu. Rezydencja była wysoka na trzy piętra, z kolumnami i marmurową fontanną, która tryskała wodą na środku okrągłego podjazdu. Wyglądało nawet na to, że był tam podziemny garaż.
Zaniemówiłam, gdy Ares wjechał na posesję i przypomniałam sobie, że on i jego rodzina byli miliarderami, więc nie było zaskoczeniem, że mieli rezydencję.
Kiedy wysiadłam z samochodu, rozejrzałam się. Drzwi wejściowe były ozdobione balonami i kwaitami w odcieniach różu, a mężczyzna czekał z tacą kieliszków do szampana. Ares podał mi pudełko z babeczkami, a on zabrał ciasteczka.
Zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, objął mnie w pasie, przyciągając bliżej siebie. Wzdrygnęłam się przed jego dotykiem, kuszona, by go odepchnąć, ale powstrzymał mnie spojrzeniem.
„Zasada numer dwadzieścia, musimy okazywać sobie uczucia przy wszystkich”. Uśmiechnął się, po czym pocałował mnie w policzek, sprawiając, że natychmiast się zarumieniłam. „Zasada numer dwadzieścia pięć, mogę cię pocałować, kiedy tylko chcę”.
„To niesprawiedliwe, nie chcę cię całować!” syknęłam, gdy prowadził nas do frontowych drzwi. Lokaj kazał nam iść prosto do ogrodu, gdzie wszyscy byli już zgromadzeni.
„Babciu! Wszystkiego najlepszego!” Ares odsunął się ode mnie i poszedł przytulić swoją babcię i pocałować ją w policzek.
Była drobna i piękna, z krótkimi brązowymi włosami i oczami jak u Aresa. Była elegancka i było widać, że pieniądze są w jej rodzinie od pokoleń. Nie wyglądała też na siedemdziesiąt pięć lat.
Odwróciła się do mnie. „Kim jest ta piękna dama, Aresie?”
„Babciu, chcę, żebyś poznała Athenę. Moją dziewczynę”.
Dzień dobry, jestem Athena. Wszystkiego najlepszego, pani Anderson. Mam nadzieję, że lubi pani babeczki i ciasteczka. Upiekłam je dziś rano”. Uśmiechnęłam się słodko.
Zacisnęła dłonie razem. „To takie miłe z twojej strony, Atheno! Dziękuję bardzo i proszę, mów mi Lily. Od tygodni prosiłam Aresa, by cię tu przyprowadził, ale ciągle znajdywał wymówki”.
„Od tygodni, Aresie?” Odwróciłam się do niego z uniesionymi brwiami, ale on tylko się uśmiechnął. ~Naprawdę był pewien, że się zgodzę!~
„Tak mi przykro, Lily”, skomentowałam. „Byłam bardzo zajęta przygotowywaniem mojej restauracji”.
„W porządku, kochanie”. Poklepała mnie po ramieniu. „Myślałam, że ten chłopak mnie okłamuje, ponieważ był niczym innym jak… jak powiedziałaby młodzież… męską dziwką”.
Szybko owinął ramię wokół mojej talii, całując mnie w policzek, a Lily otworzyła pudełko z babeczkami, by wziąć jedną.
„Uwielbiam babeczki, Atheno. Dziękuję bardzo”, skomentowała i wzięła kęs. Obserwowałam ją nerwowo.
„Nie martw się, babciu, zabiorę cię do szpitala, jeśli…”
Uderzyłam Aresa w ramię. „Ares!”
„Jest szalony, prawda?” Lily uśmiechnęła się.
„Czasami potrafi być irytujący…” mruknęłam.
„Są absolutnie fantastyczne, Atheno”. Wskazała na lokaja, by zabrał oba pudełka, mówiąc, by położył je w jej pokoju.
„Nie podzielisz się?” zaprotestował Ares.
„Nie”. Uśmiechnęła się bezczelnie, gdy podeszła do nas piękna kobieta o ciemnobrązowych włosach. Z łatwością mogłam stwierdzić, że to mama Aresa. Miał wszystkie jej cechy wyglądu z wyjątkiem leśno-zielonych oczu.
„Kim jest ta urocza dziewczyna?”zapytała.
„Cześć, jestem Athena”.
„To moja dziewczyna”, wtrącił Ares, a jej brwi uniosły się lekko. Spojrzała na mnie i na Aresa, tam i z powrotem, zanim mnie przytuliła.
„Miło cię poznać, Atheno. Szczerze mówiąc, myślałam, że Ares kłamał”.
Uśmiechnęłam się. „To moja wina. Byłam tak zajęta pracą, pani And…”
„Mów mi Rachel. Jestem matką Aresa i miło mi w końcu cię poznać. Słyszeliśmy o tobie wiele dobrego”.
Ponownie spojrzałam na Aresa, który pocałował mnie w czubek głowy, aby ukryć kolejny uśmieszek.
„Tak?” zapytałam. „Co… jakie rzeczy?”
Rachel się roześmiała. „Nie martw się tak. Słyszeliśmy, że jesteś wspaniałym szefem kuchni”.
„Och”. Rozluźniłam się, wdzięczna, że nie stworzył żadnych kłamstw, którym musiałabym sprostać. „Tak, jestem szefem kuchni. Pracowałam w Skye w mieście, a niedawno nabyłam własną restaurację”.
„Upiekła mi babeczki!” Lily dodała podekscytowana.
„Cóż, chcielibyśmy wpaść do twojej restauracji, kiedy ją otworzysz” zapewniła mama Aresa.
Przytaknęłam ochoczo. „Z przyjemnością będę dla ciebie gotować, Rachel”.
„Skoro Ares już przybył, możemy zrobić kilka zdjęć!” zaproponowała Lily i zwróciła się do wynajętego fotografa, kiwając głową.
„Wszyscy, proszę, zejdźcie na trawę!” zawołał fotograf, machając, by ludzie podążali za nim.
Ares spojrzał na mnie. „Poradzisz sobie przez chwilę?”
„Jasne. Idź”. Popchnęłam go, a on poszedł za Lily i Rachel.
Lokaj zaproponował mi kieliszek szampana, więc stałam i popijałam go, czekając. Ale zaczęłam słyszeć szepty wokół mnie.
„Zobacz jego najnowsza zdobycz”, powiedziała jedna z kobiet. „Jest taka zwyczajna. Co on w niej w ogóle widzi?”
Kiedy na nią spojrzałam, zobaczyłam, że szybko odwraca wzrok.
„To znaczy, nie mogę winić jej za to, że się do niego przyczepiła”, powiedziała ciszej. „Jest gorący i ~bogaty”.
Moje policzki rozgrzały się do czerwoności. Czy ludzie tak o mnie myślą?
„Pieprzył moją przyjaciółkę w zeszłe lato, a potem zachowywał się, jakby jej nie znał”.
„Co za dupek”, mruknęła inna. „Czy wiesz, że w zeszłym roku sypiał z wnuczką prezydenta? Prawdopodobnie zrobił to, aby wmanewrować się w wewnętrzne interesy i polityczne przysługi”.
Rozległo się sapnięcie. „Czy to w ogóle legalne?”
Wtedy ktoś za mną szepnął: „Słyszałam, że jego tata ma go dość”.
„Kto niby nie ma?” odpowiedziała kobieta.
Ktoś zadrwił. „On jest w rozsypce. To tylko playboy”.
Spojrzałam na podłogę. Jasne, nasz związek był udawany, ale one myślały, że jest prawdziwy. Jeśli chciały mówić takie gówniane rzeczy, powinny przestać być tchórzami i powiedzieć mu to prosto w twarz.
„Cześć”.
Podskoczyłam i odwróciłam się, by zobaczyć mężczyznę stojącego obok mnie. Miał na sobie okulary przeciwsłoneczne, które odbijały ogród i trzymał kieliszek szampana.
Uśmiechnął się. „Słyszałem, że jesteś nową dziewczyną Aresa. Jestem Ben”. Wyciągnął rękę, a ja ją chwyciłam. „Miło cię poznać, pani…”
„Matthews. Athena Matthews”, przedstawiłam się. „Proszę, mów mi po prostu Athena. Jesteś przyjacielem Andersonów?”
„Raczej kolegą”. Uśmiechnął się szeroko, zdejmując okulary przeciwsłoneczne. Jego zielone oczy błyszczały, jakby był zbyt szczęśliwy, że mnie widzi. „Jak się poznaliście?” zapytał.
„Byliśmy przyjaciółmi w liceum”.
Napił się szampana i skinął głową. „Długo się spotykacie? Ares zwykle nie jest takim skrytym facetem”.
Zmarszczyłam brwi, zdezorientowana, dokąd to zmierza. „To ja chciałam zachować prywatność. Nie lubię uwagi”.
„Jestem zaskoczony. Zazwyczaj kobiety chcą, aby cały świat wiedział, że spotykają się z Aresem Andersonem”. Roześmiał się, a ja razem z nim.
„Nie… nie ja”.
„To dziki koń. Jak udało ci się go oswoić?”
Zawahałam się. „Ja… ja tak naprawdę…”
„Czy nie przeszkadzają ci wszystkie jego skandale?” Odstawił szampana, gdy przechodził obok niego lokaj i zwrócił całą swoją uwagę na mnie.
„Jestem pewien, że wiesz, że spał z Reiną Hills, aby wkraść się w łaski prezydenta. Pani Hills twierdzi, że zaraziła się chorobą weneryczną od Aresa. Czy miałaś jakieś problemy w tym obszarze?”
Szczęka mi opadła. „Słucham?!”
„Co sądzisz o jego historii nielojalności? Ufasz mu?”
Nagle ktoś stanął obok mnie. Ares zasłonił słońce i złapał Bena za kołnierz koszuli, odpychając go ode mnie. „Co ty tu, kurwa, robisz?!”