Kelsie Tate
Piper
Następnego ranka obudził mnie dźwięk czyjegoś krzyku. Podniosłam się z łóżka i zobaczyłam, że Tate w pewnym momencie wyszedł z pokoju. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół.
Usłyszałam zamieszanie dochodzące z salonu i weszłam do środka, gdzie zobaczyłam Josie krzyczącą na Tate'a. Kiedy weszłam, cały pokój zamarł i wszyscy wpatrywali się we mnie.
– Dzień dobry… – powiedziałam cicho, podchodząc do Tate'a. Objął mnie ramieniem i uśmiechnął się do mnie.
– Dzień dobry. – Pocałował mnie w czoło, a ja starałam się tym za bardzo nie cieszyć, zanim mnie puścił i ponownie zwrócił się do swojej matki. – Matko, nie miałaś prawa jej zapraszać.
– Mam pełne prawo! Ona jest przyjaciółką rodziny! – mruknęła Josie, krzyżując ręce.
– Mamo, ona przestała być przyjaciółką rodziny, kiedy rzuciła Tatera bez żadnego powodu! – wtrąciła się Ari. – Trzeba było nam powiedzieć, że ona przyjdzie!
Josie skrzywiła się, po czym wyszła z pokoju.
– Przepraszam, jeśli to zamieszanie cię obudziło, Piper – przeprosiła mnie Ari.
– Nie przejmuj się mną – odpowiedziałam z uśmiechem.
– Więc jaki jest plan na dziś? – zapytałam, mając nadzieję, że rozjaśnię nastrój.
Ari uśmiechnęła się promiennie: – Spędzimy tu cały dzień przy koktajlach i grach!
– Brzmi fajnie! – odpowiedziałam z wahaniem, patrząc w górę na zmęczoną twarz Tate'a.
***
W miarę jak dzień się przedłużał, a rodzina coraz bardziej upajała się drinkami, narastało ciśnienie, które tylko czekało, żeby wybuchnąć. Na szczęście nikt nie zauważył mojej wody gazowanej z limonką.
Ale Tate robił się nieco podchmielony i wiedziałam, że będę musiała go pilnować.
– Więc, Piper…– odezwała się Josie, po raz kolejny kierując swoje przesłuchania w moją stronę. – Jak udało ci się złapać mojego syna?
– Matko! – warknął Tate.
Położyłam mu rękę na ramieniu: – Właściwie to nic nie zrobiłam. To on podszedł do mnie. Miał kilka pytań dotyczących kilku obrazów w galerii, a ja bardzo chętnie mu pomogłam.
– Założę się, że byłaś bardzo chętna... – mruknęła, pijana.
– Mamo! – krzyknął znów Tate. – Piper jest dobrą i miłą kobietą. Nie możesz tak do niej mówić. Piper, tak mi przykro...
– Jamie jest dobrą kobietą! – odparła Josie. – Ma pieniądze, status, znajomości, klasę. A co ma Piper? Miłość do sztuki?
Westchnęłam cicho, po czym wzięłam Tate'a za rękę. – Wiesz, bardzo chciałabym zobaczyć ogród. Zabierzesz mnie na wycieczkę?
Tate skrzywił się, po czym wstał i poszedł ze mną na podwórko. Szliśmy spokojnie wśród kwiatów i krzewów, aż Tate się zatrzymał.
– To niedorzeczne. Idę do domu – powiedział.
Spanikowałam, gdy w mojej głowie rozbrzmiał głos Edny. Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do niego, kładąc uspokajającą dłoń na jego ramieniu.
– Tate, wszyscy są po prostu pijani i zdenerwowani. Chodźmy na spacer. Jutro będzie lepiej.
Tate oderwał ode mnie rękę i przeszedł obok mnie, idąc dalej w głąb podwórka: – Nie chcesz po prostu stracić tych wszystkich pieniędzy.
Przewróciłam oczami. To była prawda, ale nie mogłam mu tego powiedzieć.
– Jesteś tylko świetnie płatną dziewczyną na telefon. Nie wiesz, jak wygląda to życie i z jakim stresem muszę się zmagać.
Zirytowana, że po raz kolejny rzucił mi to w twarz, odparłam: – Tak, biedny, mały, bogaty chłopiec. Jak ciężkie jest twoje życie...
– Co mi powiedziałeś? – zapytał mrocznie.
– Nie możesz mnie osądzać tylko dlatego, że masz zły dzień – odpowiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się mroczny blask.
– Zapłaciłem za ciebie, więc mogę cię osądzać, ile tylko zechcę – warknął.
Moje oczy zwęziły się: – Jesteś pijany i podły, a ja nie będę tego znosiła.
Wróciłam do domu i poszłam do naszego pokoju. Zamknęłam się w łazience i otarłam wściekle łzy.
Kiedy się wynurzyłam, Tate spał na łóżku, a ja usiadłam na krześle przy oknie z książką.
***
Kilka godzin później moje uszy podniosły się, gdy usłyszałam jego jęk. Usiadł na łóżku, a ja poczułam na sobie jego wzrok.
– Jak długo spałem? – zapytał sennie.
– Kilka godzin – odpowiedziałam chłodno.
– Co ja takiego zrobiłem? – mruknął, zauważając mój nastrój.
– Nic, z czym nie mogłabym sobie poradzić – odpowiedziałam, nie odrywając wzroku od książki i przewracając kolejną stronę. Wiedziałam, że muszę być profesjonalna, ale nie zamierzałam jeszcze odpuszczać.
Wstał z łóżka, a ja podniosłam się z krzesła i ruszyłam w stronę drzwi. Zatrzymał mnie, stając przede mną i zagradzając mi drogę.
– Przepraszam…– powiedziałam cicho.
Wpatrywał się we mnie przez chwilę, zanim pozwolił mi przejść.
***
Gdy wszyscy zebrali się na kolację, zaskoczył nas dźwięk dzwonka do drzwi.
– Dobry wieczór, panno Thorne – krzyknął Francis, wpuszczając gościa do domu.
– Jamie! Tak się cieszę, że ci się udało! – zachichotała Josie, przytulając Jamie.
Tate napiął się, a ja owinęłam rękę wokół jego ramienia, wiedząc, że to nie będzie przyjemna kolacja.
– Usiądź koło Tate'a – powiedziała Josie, gdy zajęliśmy swoje miejsca.
Jamie usiadł po drugiej stronie Tate'a i widać było, że poczuł się niekomfortowo.
– Jak się masz, Jamie? – zapytała Josie przyjaznym tonem.
– Dobrze – odpowiedziała z uśmiechem. – Pomagałam mamie przy pracy charytatywnej, więc byłam zajęta.
– Jamie ma dyplom prawniczy z Yale – pochwaliła się Josie.
– To wspaniale – odpowiedziałam radośnie, po czym wzięłam Tate'a za rękę.
Przez cały czas trwania kolacji był cichy i spięty. Pod koniec posiłku Jamie znalazła sposób, żeby Tate znów został sam.
Poszłam do przedpokoju, żeby znaleźć łazienkę, ale zamiast tego zastałam ją w jego towarzystwie.
– Jamie, jak dobrze było cię znowu zobaczyć – uśmiechnęłam się, biorąc Tate'a za rękę.
– Tate, Ari pyta o ciebie.
Oddalił się niepewnie, a ja wiedziałam, że to będzie długa noc. Wpatrywałam się w nią przez chwilę, zanim poszłam za Tate'em w dół korytarza.
***
Kiedy później weszliśmy do naszego pokoju, Tate rozpiął koszulę i rzucił ją na łóżko. – Cóż za tupet ma ta kobieta...
– Która? – zapytałam.
– Obie! – krzyknął.
Wzruszyłam ramionami, po czym rozpięłam sukienkę i przebrałam się w piżamę. Odwróciłam się i zobaczyłam Tate'a, który się na mnie gapił.
– Słuchaj, przepraszam za to, co się stało dzisiaj. Cokolwiek powiedziałem, nie powinienem był. Zachowałaś się profesjonalnie. Dziękuję, że byłaś buforem między mną a wszystkimi – powiedział cicho.
Uśmiechnęłam się do niego łagodnie. – Dziękuję.
Kiedy położyliśmy się do łóżka, nie mogłam powstrzymać się od wstrzymania oddechu. Leżałam tak blisko niego, nasze kończyny co jakiś czas się stykały. To było elektryzujące i przerażające, nawet jeśli nadal byłam na niego zła.
Musiałam tylko trzymać się w ryzach przez kolejny tydzień...